wtorek, 27 sierpnia 2024

Góry Kamienne (Góry Suche): Na Ruprechticki Szpiczak z Mezimesti (Meziměstí - Ruprechtický Špičák - Waligóra - Schronisko Andrzejówka - Wałbrzych Główny)

Wycieczkę rozpoczynamy nietypowo, bo w czeskiej miejscowości Mezimesti. W wakacje (tylko w weekendy)  dojedziemy tu pociągiem np. z Wrocławia, Wałbrzycha czy Mieroszowa (linia D28/  Koleje Dolnośląskie). Drugą opcją dotarcia na start tej górskiej przygody dla osób niezmotoryzowanych jest autobus nr 15 (Wałbrzyska Komunikacja Miejska). Zarówno jednych jak i drugich kursów jest niewiele, więc warto wcześniej sprawdzić rozkłady jazdy.

Koleje Dolnośląskie

ZDKiUM Wałbrzych


pociąg Kolei Dolnośląskich na stacji Mezimesti 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

W Mezimesti przy dworcu znajduje się niewielki sklep (otwarty także w niedzielę) z raczej skromnym asortymentem, ale bez problemu kupimy tu niezbędne produkty czy prowiant na drogę. 


Budynek dworca Mezimesti - wewnątrz kupimy m.in. bilety kolejowe, kawę z automatu i drobne przekąski.


Budynek dworca Mezimesti 

No to w drogę!

Z Mezimesti na Ruprechticki Szpiczak prowadzą 2 podstawowe trasy - niebieska (przez Viznov) i niebiesko-żółta (przez Ruprechtice). Wybrałam tę drugą, gdyż idąc do Wałbrzycha właśnie nią, nie musimy powtarzać niespełna kilometrowego fragmentu prowadzącego z Przełęczy pod Szpiczakiem na szczyt. 
Przechodzimy kładką nad torami i skręcamy w prawo w ulicę Szkolną. Po lewej stronie mijamy pałac (Zamek Mezimesti), a następnie wędrujemy wzdłuż zabudowań, które z każdym krokiem stają się coraz rzadsze. 


Zamek Mezimesti


widoki z asfaltowej trasy - Broumowskie Ściany

Po ok. 2 km docieramy do Ruprechtic i za okazałym kościołem skręcamy w lewo na żółte znaki. 


Kościół  Św. Jakuba Vetsiho w Ruprechticach - przy nim skręcamy na żółty szlak 

Dalej czeka nas marsz przez Ruprechtice (ok. 2,5 km). Trasa jest asfaltowa i  być może nie każdemu przypadnie do gustu. My czasem lubimy popatrzeć jak mieszkają ludzie w takich niewielkich miejscowościach. Tuż przed wejściem w las, przechodzimy obok niedużego parkingu. Osoby zmotoryzowane mogą zostawić tu auto i np. zrobić "pętelkę " podchodząc na górę żółtym szlakiem i wracając na parking przez Mezimesti i Viznov (niebieski szlak) lub korzystając z którejś z nieoznakowanych ścieżek (do tego wariantu przyda się szczegółowa mapa). 


Ruprechticki Szpiczak  widziany z Ruprechtic


"strażacki" mural w Ruprechticach :) 


ciekawostka przyrodnicza - gąsienice zauważone przy trasie - wyrośnie z nich piękny motyl - któraś z rusałek (prawdopodobnie pokrzywnik lub pawik)

My planujemy zejść do Wałbrzycha, więc brniemy pod górę kontynuując wędrówkę żółtym szlakiem. Trasa jest całkiem przyjemna, mimo słonecznej niedzieli, nie spotykamy tu zbyt wielu osób. Im bliżej szczytu, tym więcej wysiłku musimy włożyć w pokonywanie kolejnych kroków. W nagrodę warto obejrzeć się za siebie, bo wreszcie otwierają się pierwsze ciekawsze widoki. 


Góry Stołowe i Broumovské stěny

Docieramy na Ruprechticki Szpiczak (880 n n.p.m), którego niemałą atrakcją jest specyficzna wieża widokowa. Może nie ma w sobie zbyt wiele uroku, za to z góry obejrzymy bajeczne krajobrazy! Pięknie prezentują się stąd m.in. Góry Suche, Karkonosze, Ostasz ... oraz ścieżka, która przed chwilą dreptaliśmy. 


wieża widokowa na Ruprechtickim Szpiczaku


W stronę Gór Suchych - z prawej strony kadru Suchawa, Kostrzyna i Włostowa, dalej Masyw Lesistej Wielkiej. Dalej majaczą Rudawy Janowickie. Przy lewej krawędzi widać zabudowania Mieroszowa na tle ledwo widocznych Karkonoszy


z lewej strony - Waligóra - najwyższy szczyt Gór Kamiennych, z prawej Gomólnik Mały i Jeleniec


Góry Krucze (część Gór Kamiennych) z Kralowieckim Szpiczakiem na czele 


Trasa przez Ruprechtice, w tle Ostasz (zobacz też Czeskie Góry Stołowe: Ostasz Ostaš )

Ze Szpiczaka schodzimy niebieskim szlakiem w stronę Przełęczy pod Szpiczakiem. Zejście jest strome, trzeba być czujnym. Na tym odcinku zauważam ciekawy kamień z datą 1820. Jestem na etapie szukania informacji na jego temat. 

Z Przełęczy znakowane szlaki rozchodzą się w sześciu kierunkach. My wybieramy zachód i czarne oznaczenia. To jeden z moich ulubionych fragmentów szlaków w tym paśmie, mimo, że zupełnie niewidokowy. Szczególnie ciekawie prezentuje się w mglisty listopadowy dzień (zobacz: Góry Kamienne (Góry Suche) - wędrówka fragmentem szlaku granicznego Głuszyca Górna - Ruprechticki Szpiczak + Waligóra - Andrzejówka - Wałbrzych Główny ). Docieramy do Rozdroża pod Waligórą. To ważny węzeł szlaków, gdzie możemy odpocząć w sporej wiacie turystycznej. 
Do schroniska Andrzejówka dotrzemy stąd np. niebieskim szlakiem (omijając Waligórę) lub przechodząc przez najwyższy szczyt pasma. Ponieważ mieliśmy zapas czasu, ruszyliśmy ku Waligórze. Podejście od strony Rozdroża żółtym szlakiem jest o wiele łatwiejsze niż fragment od strony Andrzejówki. 


Na Waligórze po raz... kolejny :) 

Na szczycie spotykamy całkiem sporo osób (biorąc pod uwagę naszą dotychczasową wędrówkę). Przede wszystkim są to osoby, które zdobywają Koronę Gór Polski, czyli 28 najwyższych szczytów w poszczególnych pasmach naszego kraju. Schodzimy do Andrzejówki tym trudniejszym odcinkiem. Trzeba być bardzo czujnym, by nie poślizgnąć się na stromym zboczu. W Andrzejówce zamawiamy obiad i piwo. Placki ziemniaczane z sosem grzybowym, chłodnik z cukini i przepyszny sernik na deser dodają nam energii. Niestety nasza przygoda dobiega końca. Musimy zdążyć na pociąg do domu. 


Tradycyjne zdjęcie przed schroniskiem musi być :) Akurat trwa remont dachu Andrzejówki

Zielonym szlakiem (początkowo asfalt) ruszamy w stronę Rybnicy Leśnej. Po drodze przyglądamy się kopalni melafiru, na moment zbaczamy z głównej trasy, by zobaczyć drewniany kościół św. Jadwigi Śląskiej. Niestety znów nie udaje nam się wejść do środka. 


Kopalnia melafiru


Drewniany kościół w Rybnicy Leśnej

W końcu odbijamy z głównej drogi w zabudowania Kamionki, a następnie wkraczamy w las. Po jakimś czasie łączymy się z czerwonym szlakiem i bez większych problemów osiągamy metę przy dworcu Wałbrzych Główny.


pożegnanie z Górami Kamiennymi


Meta wycieczki - Stacja Wałbrzych Główny. W tle (od lewej) Mały Wołowiec, Wołowiec, Kozioł, Sucha i schowana za drzewami Borowa


Kolejna górska trasa trafia na półkę miłych wspomnień :)  
A trasę tradycyjnie można prześledzić na mapce poniżej: 

środa, 14 sierpnia 2024

Góry Wałbrzyskie: Z Wałbrzyskiego Podgórza do Centrum (Wałbrzych Główny - Zamkowa Góra - Borowa - Sucha - Kozioł - Wołowiec - Dłużyna - Niedźwiadki - Mauzoleum w Wałbrzychu - Wałbrzych Centrum)

Wędrówkę rozpoczynamy przy stacji kolejowej Wałbrzych Główny. Wybieramy żółty szlak i maszerujemy wzdłuż niewielkich i nieco zaniedbanych ogródków działkowych. Przekraczamy ulicę Niepodległości. Przechodzimy pod wiaduktem kolejowym i kontynuujemy marsz trzymając się  żółtych znaków. 


rozwidlenie szlaków w pobliżu dworca kolejowego Wałbrzych Główny


ciekawe oznaczenie na murze wiaduktu kolejowego (wg polska-org jest to symbol kolei pruskich)

Niech Was nie zwiedzie spokojny przebieg trasy na początku. Przygotujcie się na zdecydowanie trudniejsze odcinki, na których niektórzy (tak jak ja) użyją rąk do pomocy. Ta góra już kiedyś nas pokonała! Zimą nie pozwoliła wejść na szczyt. (Góry Wałbrzyskie, czyli o tym jak "pokonała" nas góra o wysokości poniżej 700 metrów! (Zamkowa Góra, Kozia Przełęcz, Platforma pod Dłużyną, Wałbrzych)) Tym razem musiało się udać! Chociaż wcale łatwo nie było. 


Zamkowa Góra


Strome podejście na Zamkową Górę (zdjęcie nie oddaje nachylenia terenu)

Stroma ściana nawet latem stanowi wyzwanie. Podciągając się na wystających korzeniach drzew,  asekurując dłońmi prawie przez cały czas, w stylu niezbyt eleganckim, wreszcie stanęliśmy na szczycie Zamkowej Góry (616 m n.p.m.). Jest to niewysokie wzniesienie, ale warto je zdobyć nie tylko dla satysfakcji, ale przede wszystkim, by zobaczyć ruiny potężnego niegdyś zamku Nowy Dwór. Historia warowni sięga  prawdopodobnie przełomu XIII i XIV w. W 1581 r. w budowlę uderzył piorun, który przyczynił się to potężnego pożaru. Zamek spłonął i zaczął popadać w ruinę. Obecnie, przechadzając się po terenie dawnej warowni, czuć jej ogrom i ducha minionych lat. 



Z Zamkowej Góry schodzimy żółtym szlakiem z drugiej strony wzniesienia. Kierujemy się w stronę ulicy Nowy Dom, a następnie, zgodnie z oznaczeniami, wchodzimy w las. Przed nami łagodniejszy odcinek, po pokonaniu którego osiągniemy ważny węzeł szlaków - Przełęcz Kozią. 


Widok z Przełęczy Koziej w stronę Kozła (774 m n.p.m.) - dziś poniżej wzniesienia zaczynają wyrastać domy :( 

Tu decydujemy się, by podejść na Borową czarnym szlakiem, tzw. ścieżką przez mękę. Szliśmy tędy już kilka razy i wiemy, że to wymagający i stromy szlak, a jego dodatkowa nazwa nie wzięła się bez przyczyny ;) Znów przydają się ręce i krótkie przystanki na złapanie oddechu. Jesteśmy na Borowej - najwyższym szczycie Gór Wałbrzyskich. Tym razem to moje "jubileuszowe" dziesiąte wejście. Mateusz na szczycie melduje się po raz ósmy. 


Nałogowa Podróżniczka dziesiąty raz na Borowej :) 

wieża widokowa na Borowej

Pogoda jest świetna, widoczność dopisuje na tyle, że nawet daleko w tle majaczy Śnieżnik. Podziwiamy znane nam już widoki. Zerkamy w stronę Karkonoszy, Gór Kamiennych, Sowich, Masywu Ślęży... Oglądamy z góry Wałbrzych i okoliczne miejscowości. Panorama z wieży na Borowej jest imponująca - to taka dodatkowa "wisienka na torcie" po zdobyciu szczytu. 


Widok z wieży na Góry Kamienne


Masyw Dzikowca, w tle Karkonosze


Śródmieście Wałbrzycha


Mniszek/ Boreczna, Chełmiec i Trójgarb - charakterystyczne szczyty Gór Wałbrzyskich 


Masyw Ślęży


dawno nie wdziałam tego motyla - paź królowej w pełnej krasie

Mimo pięknej pogody, nie mogliśmy się za długo zasiedzieć. Czerwonym szlakiem pomknęliśmy do Rozdroża pod Borową. Zejście jest odrobinę strome, szczególnie przed samym rozdrożem może przysporzyć nieco trudności. Później za to mamy łatwy odcinek  - szeroką, płaską drogą (szlaki: niebieski i czerwony) dotrzemy z powrotem do Przełęczy Koziej. 


Opcjonalnie można pokusić się o wejście bez oznaczeń szlaku na Suchą (776 m n.p.m.) 
Szczyt ten od dawna mnie kusił, więc wreszcie postanowiliśmy się na niego wspiąć i odnaleźć tabliczkę z jego nazwą (chociaż nie mieliśmy pewności, że taka w ogóle istnieje). Dość oczywista ścieżka prowadzi na Suchą z Przełęczy pod Borową. Jest ona całkiem  wymagająca i potrafi przyspieszyć bicie serca ;) Powoli wgramoliliśmy  się na górę, znowu pomagając sobie podczas podejścia rękami i głośno zastanawiając się po co nam to było ;) W szczytowych partiach mieliśmy drobne problemy orientacyjne i poszukując tabliczki na Suchej, przedzieraliśmy się przez krzaki i powalone drzewa. Udało się! Jest tabliczka na Suchej! 

Szczerze mówiąc, myśleliśmy, że znajdziemy alternatywne zejście z tego wzniesienia. Tak bardzo nie chcieliśmy wracać tą samą drogą. Niestety wszystkie inne kierunki wydawały nam się gęsto zarośnięte, tak więc nie mieliśmy wyjścia. Jedno jest pewne - szybko wejścia na Suchą nie powtórzymy ;) 


Ścieżka na Suchą zaczyna się niewinnie, później jest bardziej wymagająca

Teleportujmy się na Przełęcz Kozią i postanawiamy dać sobie jeszcze popalić. Czerwonym szlakiem przez platformę pod Dłuzyną szliśmy już kilka razy. To dobra alternatywa, gdy warunki pogodowe nie rozpieszczają. Kiedy na szlakach jest sucho, o wiele łatwiej zmierzyć się z kolejnymi "potworkami" - szczytami Kozioł, Wołowiec i Mały Wołowiec (Mały Kozioł) przez które przebiega niebieski szlak , w stronę Przełęczy Szypkiej. To ten wariant wybraliśmy. Jak zwykle,  było męcząco. Już pierwsze kroki z Przełęczy Koziej uwalniają szepty pełne niecenzuralnych słów ;) Satysfakcja z przejścia tego odcinka jest na tyle spora, że szybko zapomina się o trudnościach jakim trzeba było sprostać. 


Widoki z "potworków" ;) 


Zbliżenie na dworzec kolejowy Wałbrzych Główny



Teraz zdecydowanie mamy już najgorsze za sobą. Przed nami o wiele łagodniejszy szczyt - Dłużyna, Przełęcz Szypka oraz, lekko uciążliwe na krótkich fragmentach, zejście do ul.  Świdnickiej. Chwilę później podchodzimy na grupę szczytów o sympatycznej nazwie - Niedźwiadki, a następnie zaglądamy do niszczejącego mauzoleum w Wałbrzychu. Budowla powstała pod koniec lat 30 XX w. i w zasadzie nie spełnia definicji mauzoleum. Oficjalnie był to pomnik poświęcony ofiarom I wojny światowej, tym, którzy zginęli w wypadkach w kopalniach oraz ok. 25 bojownikom NSDAP. Według wielu źródeł była to tzw. "świątynia" nazistów.





herb Wałbrzycha (Waldenburga) na jednej ze ścian mauzoleum

W planie mieliśmy jeszcze odwiedzenie Harcówki i nowej wieży widokowej, jednak zabrakło nam na to czasu. Ominąwszy więc wzniesienia Parku Sobieskiego, ruszyliśmy przez miasto, by zdążyć na pociąg do domu.


Może zainteresują Cię także poniższe wpisy: 






wtorek, 6 sierpnia 2024

Góry Kamienne: Na Stożek Wielki z Sokołowska (+ Dzikowiec Wielki i zejście do Boguszowa-Gorc)

Sokołowsko zostało uznane najpiękniejszą wsią Dolnego Śląska w 2023 r. Trafiając w to miejsce trudno się nie zachwycić. I chociaż według spisu powszechnego przeprowadzonego w 2021 r.,   mieszka tu zaledwie nieco ponad 700 osób, w letnie weekendy Sokołowsko tętni życiem. Odwiedza je  coraz więcej turystów. Odbywają się tu ciekawe imprezy, które przyciągają wielbicieli kina, sztuki czy muzyki. Klimatyczne knajpki kuszą, by usiąść w ich ogródkach, a słynna kawiarenka zaprasza, by skosztować w jej gościnnych progach wyjątkowego tortu bezowego. Poza tym w wielu zakamarkach miejscowości wprawne oko dostrzeże pozostałości Görbersdorf, jak kiedyś nazywało się Sokołowsko...


Skwer dr. Alfreda Sokołowskiego, od nazwiska którego Sokołowsko wzięło swoją nazwę

SOKOŁOWSKO 

W 1855 r. w Sokołowsku powstał ośrodek leczenia gruźlicy z nowatorską metodą dietetyczno-klimatyczną. Metodę tę zainicjował doktor Herman Brehmer, który twierdził, że chorym do wyzdrowienia potrzebna jest specjalna dieta oparta na warzywach i mięsie, rezygnacja z używek oraz odpowiedni klimat, czyste powietrze, częste spacery - ogólnie ruch na wolnym powietrzu. Przy budynku powstał park, liczne ławki. Z roku na rok przybywało tu ciekawych roślin, pochodzących z najróżniejszych stron świata. Można sobie wyobrazić jak pięknie to wówczas wyglądało. Z czasem zaczęto wznosić kolejne budynki sanatoriów. Terapia zaproponowana przez doktora Brehmera zaczęła się sprawdzać. Do Sokołowska zjeżdżali kuracjusze z całej Europy. Pobyt w sanatorium nie należał do tanich. Na leczenie pozwolić mogli sobie tylko ludzie zamożni.
Po śmierci doktora, w Sokołowsku kontynuowano leczenie metodami zaproponowanymi przez Brehmera. Ciemne chmury zebrały się nad kompleksem w czasie II wojny światowej i bezpośrednio po niej. Rozgrabiono wyposażenie, budynek najbardziej okazałego sanatorium Grunwald podupadł. Kilkukrotnie próbowano go remontować, wznowić działalność uzdrowiskową. Dziś turyści mogą odwiedzić wnętrze wyjątkowego obiektu. Działa tu "Muzeum w Budowie", które zaprasza na wystawy czasowe oraz  wydarzenia kulturalne. 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Właśnie w okolicy sanatorium "Grunwald" wysiedliśmy z autobusu nr 15 (Wałbrzyska Komunikacja Miejska). Stąd przez centrum wsi podreptaliśmy w stronę skweru dr. Alfreda Sokołowskiego, w pobliżu którego zlokalizowaliśmy żółty szlak prowadzący na Stożek Wielki. 


Weszliśmy w ulicę Pocztową i skręciliśmy w prawo na pola (tak prowadzi szlak) . Powoli zyskiwaliśmy wysokość. Warto zerkać za plecy, bo z każdym krokiem, panoramy stają się coraz bardziej rozległe.  



Świerzbnica polna


w stronę Gór Suchych

Docieramy do skrzyżowania żółtych oznaczeń z niedawno powstałym długodystansowym Szlakiem Dzika. Tego dnia chcemy zdobyć także Stożek Mały, który znajduje się nieco z boku obu znakowanych ścieżek. Po ok. 10 minutach od rozwidlenia, znów stajemy na rozstaju dróg. Skręcamy w lewo, a na kolejnym rozdrożu trzymamy się prawej strony. Maszerujemy ścieżką, której ślad na krótkich fragmentach się zaciera.  Na szczęście zlokalizowanie Stożka Małego ułatwia nam mapa w telefonie. Miłym zaskoczeniem na szczycie jest  urokliwa tabliczka z nazwą. 


Szeroka droga prowadząca na Stożek Mały. Po krótkiej chwili rozdziela się na mniejsze ścieżki. Trzeba wybrać tę po prawej stronie. 


Kolejny szczyt do kolekcji :) 

Wracamy do żółtego szlaku tą samą drogą. Chwilę później zaczynamy strome i dość męczące podejście na najwyższy punkt tej wycieczki. Sprawy nie ułatwia fakt, że stąpamy po dość niewygodnym podłożu. Krucha skała, która osypuje się spod stóp opóźnia dotarcie do celu. 


Ale trzeba znaleźć także pozytywy, których tu nie brakuje. Widoki dookoła są wprost wyśmienite! 



Na jednym ze zdjęć dokumentujemy nawet dwie "królowe" - Ślężę i Borową :) 


Ślęża (z lewej w oddali)  i Borowa (z wieżą widokową na szczycie)


wierzbówka kiprzyca (kwitnie w sierpniu) 

Tuż przed kulminacją Stożka Wielkiego mijamy spory schron turystyczny. Od dłuższego czasu zastanawiam się, czy miałabym wystarczająco odwagi, by spędzić w takim miejscu noc. 


Wreszcie widzimy (znaną nam już) tabliczkę z nazwą szczytu. Po krótkiej "sesji zdjęciowej" rozpoczynamy schodzenie. Początkowo wcale nie jest łatwo. Wróć -> Szlak od strony Unisławia w ogóle nie jest łatwy ;) 



Kto raz był na Stożku, ten na pewno zapamięta tę górę! Z wierzchołka schodzimy ostrożnie, starając się bezpiecznie stawiać każdy krok. Początkowo pod stopami mamy pokruszone skały. Później problemem jest już sama stromizna (o czym świadczą m.in. niewielkie odstępy pomiędzy poziomicami na mapie). 



Ten odcinek jest dość gęsto zalesiony, więc niewiele widać. Mimo to, ta trasa naprawdę zapada w pamięci ;) Po zejściu do Unisławia, zerkamy w stronę Stożka, który wcale nie sprawia stąd wrażenia góry, która może dać tak bardzo popalić. 


Zostawiamy w tyle Stożek, maszerujemy chwilę (po skręcie w lewo) wzdłuż drogi krajowej nr 35 i za wiaduktem kolejowym odnajdujemy zielony szlak pieszy. To nim dotrzemy w ok. 1,5 h na Dzikowiec. 



Krwiściąg lekarski - roślina lecznicza 


trocinarka czerwica - szkodnik drzew i krzewów

Zielony szlak jest początkowo odrobinę monotonny. Gdy skończą się pierwsze ciekawsze widoki, wchodzimy w las i w zasadzie niewiele zmienia się aż do rozwidlenia szlaków Polanka.


Ponieważ niebieskim szlakiem (najkrótszym stąd) na Dzikowiec mieliśmy okazję wędrować już nieraz, tym razem skusiliśmy się na zielone znaki. Początkowo idzie się łagodnie, z pięknymi widokami, i nic nie zwiastuje zaskakującego podejścia do połączenia szlaków pod Sokółką 😈. 


na zielonym szlaku 

Dalej nie jest lepiej, człapiemy powoli pod górę. W miejscu gdzie szlaki zielony i niebieski skręcają w lewo, my odbijamy w przeciwnym kierunku. Chcemy obejrzeć okolicę z wieży widokowej na Dzikowcu, co okazuje się tego dnia świetnym pomysłem. 
Uwaga! Obecnie (sierpień 2024) w okolicy szczytu budowana jest nowa wieża widokowa, więc organizacja ruchu pieszego może być nieco zmieniona. 


Wieża na Dzikowcu 


Karkonosze ze Śnieżką na czele 


Szczelińce i Broumowskie Ściany


mniej więcej po środku kadru - Stożek Wielki , w tle szczyty Gór Kamiennych (Suchych) 


W stronę Gór Wałbrzyskich i Sowich


Trójgarb i Chełmiec


Góry Krucze z kulminacją - Kralowieckim Szpiczakiem (881 m n.p.m.)

Z wieży ruszamy w stronę Dzikowca Wielkiego. Zauważamy oznaczenia w "jamajskich" barwach. Dotyczą one nowego szlaku, który powstał z okazji 50-lecia miasta Boguszów-Gorce.


Na Dzikowcu Wielkim 

Następnie zielonym szlakiem zmierzamy do końca naszej wycieczki. Lubimy ten fragment. Miejscami jest niezwykle widokowy. 


Boguszów-Gorce i Chełmiec (z prawej), z lewej Mniszek, a w dalszym planie Trójgarb


Zbliżenie na Chełmiec i Boguszów - Gorce


Wałbrzych 


Łyse Drzewo 

Zanim wsiądziemy do pociągu, idziemy jeszcze na Rynek w Boguszowie-Gorcach, by kupić coś do jedzenia. Warto wspomnieć, że jest to najwyżej położony rynek  w Polsce! Niestety nasza przygoda kończy się gdy wsiadamy do szynobusu. Mimo, że wciąż z okien "Kamieńczyka" widać góry, już zaczynam tęsknić za kolejnym dniem na szlaku ;-) 


Ratusz i Rynek w Boguszowie-Gorcach 


Stacja kolejowa Boguszów - Gorce - meta naszej wycieczki 

Trasę można prześledzić na poniższej mapce: 


Może zainteresują Cię także poniższe wpisy: