środa, 3 marca 2021

Góry Wałbrzyskie: Z Jedlinki do Wałbrzycha przez Jałowiec, Borową i platformę pod Dłużyną

Weekend znów spędziliśmy na Dolnym Śląsku, jednak w zupełnie innej scenerii niż jeszcze 2 tygodnie temu. Wtedy wszędzie było  mnóstwo śniegu i cieszyliśmy się, że udało nam się zaznać prawdziwej górskiej zimy. O pierwszym zimowym dniu możecie przeczytać tu: Nałogowa Podróżniczka: Góry Sowie: zimowa wędrówka z Ludwikowic Kłodzkich przez Wielką Sowę i Masyw Włodarza do Jedliny Zdroju . Kontynuacją tego wypadu była wycieczka na Borową, którą rozpoczęliśmy z hostelu Jedlinka, gdzie zatrzymaliśmy się na noc. Zaplanowana na niedzielę wędrówka miała być dość krótka, więc  nie musieliśmy się zrywać skoro świt. Z hostelu kierujemy się w stronę hotelu Jedlinka. Stamtąd , drogą wzdłuż skraju lasu, dotarliśmy do czerwonego szlaku, do tzw. Drogi Lipowej. 
Krótko po starcie, zobaczyliśmy zagrodę z alpakami i lamami. Te pocieszne stworki przykuły  naszą uwagę, więc postanowiliśmy  na moment zboczyć z naszej trasy. 

 

Zagroda ze zwierzętami jest na pewno wspaniałą atrakcją dla najmłodszych. Karmienie ich marchewką, także nam przypadło do gustu ;) Właściciel obiektów w Jedlince dba o to, by nie było tu nudno. Warto sprawdzać na stronie internetowej bieżące informacje i wydarzenia w Jedlince. Z wiadomych względów, nie odbywają się w tej chwili słynne niegdyś zabawy taneczne, ale można "załapać się" np. na ognisko czy zwiedzanie pałacu. 

 


Spacer w kierunku stacji kolejowej Jedlina - Zdrój nastroił nas bardzo pozytywnie. Pogoda na cały dzień zapowiadała się wyśmienita. Z prawdziwą przyjemnością rozglądaliśmy się dookoła. Taki piękny zimowy dzień nie przytrafia się nam często... 






Na rozdrożu przy stacji i skrzyżowaniu z niebieskim szlakiem, wciąż trzymaliśmy się czerwonych znaków. Pod ostrym kątem skręciliśmy w lewo i skierowaliśmy się do mostku nad torami. 



Naszą uwagę przykuwa niewielka budowla. Według mapy, to Domek Wodny. Niestety ciężko znaleźć informacje o domku. Według tego, co udało mi się wygrzebać w sieci i połączyć nieco fakty -  prawdopodobnie związany był z eksploatacją dawnej linii kolejowej i istniejącą w Jedlinie dwustanowiskową parowozownią. 



  

Niestety obiekt niszczeje. Zaglądając do środka, można zorientować się, że część metalowych elementów zostało skradziona,a to co zostało jest w naprawdę kiepskim stanie... 





Dalej szło nam się bardzo przyjemnie. Wygodna ścieżka biegnie wzdłuż zbocza, więc nie sprawia żadnych trudności. Dopiero po połączeniu się z niebieskim szlakiem, biegnącym od strony Głuszycy i Grzmiącej, zaczyna się skrabanie w górę, które potrafi przyspieszyć oddech ;) 



Na przełęczy pod Wawrzyniakiem, zostaliśmy przy niebieskich oznaczeniach szlaku. Czerwone zaprowadziłyby nas do Rybnicy Małej. 



Podejście wciąż jest strome. Nawet szlak poprowadzono zygzakiem i w zimowych warunkach warto z niego skorzystać. W tym miejscu zaczynają się pojawiać pierwsze ciekawe widoki... 



Dobrze widać m.in Wielką Sowę, na którą poprzedniego dnia weszliśmy w gęstej mgle....



Trasa nieco się wypłaszcza, można więc z większym zaangażowaniem przyglądać się panoramom. 





Z Jedlińca (735 m n.p.m.) , widać platformę widokową na Jałowcu, Borową oraz Suchą. 




zbliżenie na platformę na Jałowcu

Po przejściu kolejnych kilkuset metrów stanęliśmy na szczycie Jałowca. Nie sądziłam, że roztacza się stąd tak piękna panorama! W pogodne  dni zobaczyć można m.in. szczyty Gór Wałbrzyskich, Sowich, Masywu Ślęży oraz Karkonoszy ze Śnieżką na czele!  



na wprost Małosz (671 m.n.p.m.), z prawej strony kadru, w oddali  polany Klasztorzyska


Borowa i Sucha /pomiędzy nimi wyłania się Kozioł/ 


Ślęża i Radunia


Góry Sowie z  najwyższą Wielką Sową


Kto widzi Karkonosze? 


zbliżenie na Karkonosze

Opuściliśmy Jałowiec w wyśmienitych nastrojach. Przed nami jednak jeszcze widokowa perełka w postaci panoramy z wieży na Borowej. Z Jałowca zeszliśmy zielonym szlakiem do Ptasiego Rozdroża.

 



Po drodze mogliśmy podziwiać okazałe szczyty Gór Kamiennych (Gór Suchych). 





Na Borową ruszyliśmy z Ptasiego Rozdroża czarnym szlakiem. Podejście jest dość wymagające, jak praktycznie każde, na najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich (Borowa jest wyższa od Chełmca, jednak to właśnie Chełmiec zaliczany jest do Korony Gór Polski). Warto spojrzeć od czasu do czasu za siebie, bo im wyżej dreptamy, tym ciekawiej robi się za naszymi plecami... ;)



W końcu jesteśmy na szczycie. Wierzchołek stał się bardzo popularny odkąd stoi na nim wieża widokowa. Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądała Borowa, zanim postawiono tu tę ciekawą konstrukcję, zajrzyjcie do wpisu: Nałogowa Podróżniczka: Korona Sudetów; Korona Sudetów Polskich; Borowa z Glinika Starego , szlak na Borową, Góry Wałbrzyskie Wałbrzych Borowa dla niezmotoryzowanych . Brakowało wtedy nie tylko pięknych widoków z wieży, ale także szlaków turystycznych. Teraz jest ich w okolicy mnóstwo, więc można testować wiele wariantów dotarcia na szczyt. 



Z wieży widoki są kapitalne! 

Najpierw nasz wzrok przykuła platforma na Jałowcu, z której właśnie tu przyszliśmy:
|


Następnie zachwyciły ośnieżone Karkonosze: 






W bliższym planie, poniżej Śnieżki zauważyliśmy masyw Dzikowca ze stokiem narciarskim oraz drewnianą wieżą widokową (o wycieczce pieszej przez Dzikowiec przeczytacie tu: Nałogowa Podróżniczka: Góry Kamienne: Widokowa trasa przez Dzikowiec Wielki, Sokółkę, Lesistą Wielką i Stożek Wielki do Sokołowska





Spojrzeliśmy w stronę Gór Sowich. Wielka Sowa i Masyw Włodarza widoczne były jak na dłoni!



Dostrzegliśmy także Ślężę i Radunię...



Nie sposób było nie zauważyć Chełmca. Tuż za nim wyłaniał się Trójgarb z dobrze widoczną wieżą widokową na szczycie.



Przepięknie prezentowały się także Góry Kamienne (na zdjęciu od lewej: Jeleniec, Turzyna,  (czubeczek Ruprechtickiego Szpiczaka), Waligóra , Suchawa (z długim łagodnym podejściem), Kostrzyna, Włostowa, długi grzbiet Bukowca, Stożek Mały, Stożek Wielki, masyw Lesistej Wielkiej...



Na zdjęciu poniżej, w dalszym planie, powinno być widać m.in. Śnieżnik, Keprnik. Przez moment wydawało nam się, że coś przebijało... ale  konkretnej identyfikacji nie udało nam się przeprowadzić (chociaż ja tam chyba akurat Śnieżnik widzę ;-) ).



Widoki tego dnia mieliśmy wyśmienite! Żal było opuszczać wieżę. Jak to jednak z nami bywa, i tym razem mieliśmy ograniczony czas, a dodatkowo, pobyt na górze troszeczkę nas wyziębił. 



Udokumentowaliśmy więc nasze wdrapanie się na najwyższy punkt Borowej i postanowiliśmy schodzić w stronę  Przełęczy Koziej czarnym szlakiem. Na mapie oznaczona jest jako ścieżka przez mękę i wcale to określenie nie jest przesadzone ;) 



Zdjęć z tego odcinka nie ma ;) Już piszę dlaczego. Mieliśmy okazję kiedyś  iść tym krótkim fragmentem szlaku (Nałogowa Podróżniczka: Góry Wałbrzyskie: Borowa dla niezmotoryzowanych/ Borowa z Wałbrzycha ). Wtedy jednak wdrapywaliśmy się pod górę i nie było śniegu. Wiedzieliśmy więc mniej więcej co nas czeka. Myśleliśmy, że to nie będzie popularny wariant zejściowy. Jak się  okazało, w ten piękny zimowy dzień, schodziło tędy całkiem sporo ludzi. Śniegu było dużo. Było on bardziej sypki niż śliski. Mimo to, szłam blisko drzew, by co jakiś czas asekuracyjnie chwytać się gałęzi ;) Pewna ekipa postanowiła zjeżdżać z góry na "jabłuszkach", ale szybko nabierała zbyt dużej prędkości, więc ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu. Razem z Mateuszem ostrożnie stawialiśmy każdy krok do momentu pierwszych niekontrolowanych ślizgów na pupie. Jak się później okazało, owe ślizgi były najszybszym i w miarę bezpiecznym sposobem dotarcia do przełęczy. Cała szerokość szlaku usiana była torami i zagłębieniami po zjazdach na wszystkim, na czym się dało. Mateusz opracował nawet swoją technikę zjazdu na jednym bucie :P Gdy znaleźliśmy się wreszcie cali i zdrowi na dole, ekipa, która z nami pokonywała w dół "ścieżkę przez mękę" zaproponowała nam coś "na rozgrzewkę w nagrodę" ;) Na szczęście sami też byliśmy przygotowani na taką ewentualność, więc po szybkim sznapsie, ruszyliśmy dalej...

Czasu mieliśmy nieco w zapasie, więc zejście do Wałbrzycha najkrótszą drogą nie wchodziło w grę. Niebieski szlak przez  szczyty: Kozioł, Wołowiec i Dłużyna już kiedyś przeszliśmy. Poza tym to dość strome wierzchołki, więc sytuacja zejściowa mogłaby być podobna do tej z Borowej ;) Na szczęście upatrzyłam sobie wcześniej czerwony szlak, który biegnie poniżej tych szczytów. Stanowi go wygodna, szeroka, całkiem widokowa ścieżka.



W jednym z widokowych prześwitów mogliśmy podziwiać wierzchołki Chełmca i Trójgarbu. Z tej perspektywy, dworzec Wałbrzych Główny wygląda jak pudełko zapałek... 





W końcu dochodzimy do platformy widokowej pod Dłużyną. Po oblepionych śniegiem, śliskich stopniach, ostrożnie tarabanimy się na górę. Warto było. Góry żegnały nas bajecznymi krajobrazami! 






Ciekawostką jest tablica informacyjna przy platformie. Nie dotyczy ona miejsca, w którym się znajdujemy. Prawdopodobnie została błędnie przytwierdzona lub ktoś po prostu zrobił psikusa. Powinna wisieć na szczycie Barbarka, który znajduje się po przeciwnej stronie. 



Dalej czerwonym szlakiem zeszliśmy do Rozdroża pod Dłużyną. Tu zmieniliśmy znaki na czarne i wędrując wzdłuż tego szlaku, weszliśmy w zabudowania Wałbrzycha, docierając do dworca Wałbrzych Główny. 



To był czas na ostatnie spojrzenie w stronę Borowej i próbę lokalizacji widokowego punktu pod Dłużyną zanim zrobi się całkiem ciemno. 




Jest! Mamy ją! Wcześniej nie mieliśmy pojęcia, że z dworca tak dobrze widać platformę pod Dłużyną, (nad dawnym kamieniołomem).... (też ją widzicie?) 



Poniżej mapka naszej trasy (początek mieliśmy lekko zmodyfikowany i szliśmy wzdłuż lasu aż do połączenia się z czerwonym szlakiem - opis na początku wpisu):



źródło: mapa-turystyczna.pl

Dystans ok. 13 km/ czas przejścia ok. 4:30h 

Link to mapki: https://mapa-turystyczna.pl/route/hwng

Koło godz. 18 wsiedliśmy w pociąg do Poznania. Nie pozostało nam nic innego jak powspominać piękne 2 dni w górach i planować kolejne weekendy w tak pięknych okolicznościach przyrody.... 



Może zainteresują Cię również poniższe wpisy dotyczące najbliższej okolicy:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz