piątek, 21 maja 2021

Karkonosze: Z Sobieszowa przez Zamek Chojnik, Piekielną Dolinę, Jagniątków, Wodospad Szklarki do Szklarskiej Poręby

 

Wielu turystów odwiedzających Zamek Chojnik, traktuje go jako jedyną atrakcję tej części Karkonoskiego Parku Narodowego i w zasadzie skupia się na dotarciu do zamku i powrocie na parking, często tą samą drogą. Kiedyś podobnie go potraktowałam i w drodze powrotnej do domu, razem z rodzinką, zatrzymaliśmy się tu tylko po to, by odwiedzić tę warownię (Nałogowa Podróżniczka: Karkonosze: Zamek Chojnik z Sobieszowa. Czy warto go zwiedzić? (nalogowapodrozniczka.blogspot.com). Tym razem postanowiłam wpleść wizytę w zamku w nieco dłuższą pieszą trasę. I chociaż na pierwszy rzut okaz wycieczka ta wydaje się pioruńsko długa, jest naprawdę warta polecenia i możecie zrealizować ją bez samochodu. 

Start: Stacja kolejowa Jelenia Góra Sobieszów (dojazd pociągami przewoźników Regio oraz Koleje Dolnośląskie)
Meta: Szklarska Poręba (możliwość noclegu lub powrotu pociągiem)

Wycieczkę tę odbyliśmy w tym roku, w warunkach jeszcze  nieco zimowych. Jestem pewna, że teraz, późną wiosną, jest tam równie pięknie. Wysiadamy na stacji kolejowej Jelenia Góra Sobieszów. Przecinamy ul. Eugeniusza Romera, idziemy ul. Kolejową do ul. Cieplickiej, skręcamy w prawo. Za Apteką Arnika powinniśmy zauważyć oznaczenia trzech szlaków (czarny, czerwony, niebieski). Początkowo trzymamy się oznaczeń czarnego i czerwonego szlaku. Kupujemy bilety wstępu do KPN  i za paręset metrów musimy podjąć decyzję którym szlakiem rozpoczniemy podchodzenie. Na rozwidleniu mamy do wybory szlaki: 

Czerwony - najłatwiejszy, brukowany. Stanowi drogę dojazdową do zamku i poza ewentualnymi kondycyjnymi, nie powinien przysporzyć innych problemów
Czarny - nieco trudniejszy, z podejściami po głazach, nierównym podłożu. Zdecydowanie bardziej atrakcyjny, biegnie wzdłuż skalnych formacji


Widok na Karkonosze z okolic stacji Jelenia Góra Sobieszów

My wybraliśmy tym razem szlak czarny i bardzo miło go wspominamy. 




Niezależnie od wyboru, końcowy fragment podejścia do zamku pokonujemy brukowaną drogą (od połączenia się szlaków musimy podejść jeszcze ok. 700 metrów / 15-20 minut). 

Wstęp do zamku jest płatny (7 zł/ osoba dorosła - marzec 2021). Krótką historię tego obiektu przyswoicie, dzięki informacjom nadrukowanym na ozdobnym bilecie wstępu. 

  



Dla mnie główną atrakcją Zamku Chojnik jest punkt widokowy, na który prowadzą kręte schody oraz drewniany podest. Panorama jaka się z niego rozciąga jest kapitalna! Przy dobrej przejrzystości powietrza widać stąd m.in. Karkonosze (ze Śnieżką!) , Góry Izerskie, Zbiornik Sosnówka czy Stawy Podgórzyńskie.

 








Karkonosze - Śnieżne Kotły w chmurach i Szrenica


W stronę Gór Izerskich


Zbliżenie na Wysoki Kamień 


Szrenica raz jeszcze


Śnieżne Kotły 


Śnieżka w chmurach 


Zbiornik Sosnówka

Opuszczamy Zamek Chojnik i ruszamy na krótką wycieczkę tzw. Piekielną Doliną. Miejsce to ma naprawdę ciekawy klimat, a kamienne stopnie dodają mu uroku. 

 



Docieramy do Przełęczy Żarskiej i dalej trzymamy się znaków w trzech kolorach - żółtym, zielonym i czarnym. Przy Żelaznym Mostku zostajemy już tylko na szlaku znakowanym na zielono, który po ok. 600 metrach doprowadzi nas do kilku zabudowań i przecięcia ze szlakiem w kolorze niebieskim. Skręcamy w prawo na niebieskie znaki (w przeciwnym kierunku biegnie szlak do Zachełmia). W marcu było tu dość grząsko - zarówno sporo śniegu jak i błotka ;) Jednak pomimo tych drobnych niedogodności szło się bardzo przyjemnie w tak pięknej scenerii. 




samiec zięby

W końcu docieramy do Jagniątkowa. Skręcamy w lewo. Tuż przy drodze rośnie okazały dąb, Dąb Pokoju z 1871 roku. Nie zachował się do dziś pomnik poświęcony poległym w I wojnie światowej, który stał niegdyś za drzewem. 



Jagniątków/ widok na Śnieżne Kotły


Widok na Szrenicę

Dalej pójdziemy zielonym szlakiem, który odbija w dość nietypowym miejscu. Tą "rynienką" na poniższym zdjęciu trzeba podejść w górę i cienką ścieżką wzdłuż płotu dotrzeć do lasu. 







Na krótki moment połączymy się ze szlakiem żółtym, a kolejnym charakterystycznym punktem naszej trasy będzie droga prowadząca do Pensjonatu Grzybowiec. Mieliśmy w tym miejscu trochę problemów orientacyjnych, bo zaczął obficie sypać śnieg i widoczność znacznie spadła. Ostatecznie, korzystając z mapy w telefonie , szerokim łukiem wkroczyliśmy znów w gęstszy las (wciąż zielonym szlakiem). 
Docieramy do Michałowic, gdzie przy przystanku autobusowym można za darmo skorzystać z ogromnej lunety i spojrzeć na Karkonosze z nieco bliższej perspektywy. Zbaczając ze znakowanego szlaku (ok. 100 metrów), dotrzemy do sklepu spożywczego w Michałowicach, gdzie możemy uzupełnić zapasy na dalszą drogę. Dalej, wciąż zielonym szlakiem, brniemy pięknymi leśnymi ścieżkami.



Łączymy się z niebieskim szlakiem i maszerujemy malowniczą ścieżką równolegle do drogi krajowej nr 3 aż do wejścia do Wodospadu Szklarki. Oczywiście w sezonie miejsce to jest z pewnością bardzo oblegane. My odwiedziliśmy je w raczej mniej popularnym terminie, do tego wieczorem, więc minęliśmy zaledwie kilka osób. Dawno nas tu nie było, dlatego zdziwiliśmy się widząc sporą ingerencję we fragment szlaku. Okazało się, że ścieżka do Wodospadu Szklarki została przystosowana dla osób niepełnosprawnych (np. poruszających się na wózku). Mimo tego, że nie popieram brukowania szlaków, dobrze, że są takie miejsca. Przynajmniej piękno Szklarki może zobaczyć każdy. 



Wieczorny przymrozek zrobił tego dnia swoje i metalowe barierki nawet nam się przydały. Zdecydowana większość trzystumetrowej ścieżki była lodowiskiem. Teraz, późną wiosną,  pewnie nie trzeba się już tego obawiać ;) 



Z platformy widokowej widać Wodospad Szklarki w pełnej krasie. 






Obok działa schronisko "Kochanówka", którego mieszkańcem jest chyba m.in. ten uroczy rudy kotek (zdjęcie poniżej). 







Opuszczamy wodospad i wzdłuż potoku o tej samej, idziemy czarnym szlakiem już ostatecznie w stronę Szklarskiej Poręby.  



Mijamy Starą Chatę Walońską, Indiańską Wioskę i w zasadzie pojawiają się większe zabudowania - spore hotele, okazałe pensjonaty... 




W zależności od Waszych planów (czy zostajecie w Szklarskiej Porębie na noc, czy idziecie na pociąg), musicie sami zorganizować sobie końcowy wariant przejścia. U mnie wycieczka kończy się przy  stacji kolejowej Szklarska Poręba Górna. Poniższa mapka przedstawia przebieg trasy: 


źródło: Mapa-turystyczna.pl 

aktywna wersja mapy pod linkiem : https://mapa-turystyczna.pl/route/0q85

Całkowity dystans ok. 18 km/ czas przejścia ok. 6-6:30 h


piątek, 14 maja 2021

Korona Gór Polski: Kowadło (Góry Złote) i Rudawiec (Góry Bialskie) jednego dnia

Korona Gór Polski to projekt, który zdobył sporą rzeszę fanów. Sami wzięliśmy w nim udział, ale bez książeczek, odznak, jedynie dla własnej satysfakcji. Mimo to, bardzo się cieszę, bo dzięki zdobywaniu szczytów z KGP poznaliśmy masę fajnych pasm górskich, w które teraz ochoczo jeździmy, szukając mniej popularnych szlaków. 

Tydzień temu, zrobiliśmy wyjątek i pojechaliśmy z Moniką i Tomkiem do Bielic. Planowali zdobyć Kowadło i Rudawiec, by "odhaczyć" kolejne szczyty ze swojej listy KGP. Wcześniej w Bielicach byliśmy dwukrotnie i byłam zauroczona ciszą i spokojem tego "końca świata". Jak było tym razem? 

Z Poznania wyjechaliśmy samochodem koło godz. 7. Pogoda była wspaniała, a fakt, że będąc w okolicy Ślęży, widzieliśmy w oddali Karkonosze, tylko to potwierdzał. Trasa minęła sprawnie, po niecałych 4 godzinach jazdy, byliśmy na miejscu, w Bielicach. Wiem, było dość późno, bo 11 to nie jest idealna godzina na wyjście na szlak, ale mimo to łudziłam się, że nie będzie tłumów. Ludzi było jednak sporo, parkingi na długo przed wejściem na szlak okazały się zajęte praktycznie w całości. 

Ruszamy na Kowadło. Przy wejściu na szlak, swoim dwusylabowym śpiewem wita nas pierwiosnek. 



Podejście na Kowadło nie przysparza zbyt wielu trudności. Do pokonania mamy ok. 2 km w ok. trzy kwadranse. Na szczyt  z Bielic (leśniczówka) prowadzi zielony szlak, który w całości biegnie lasem. Po drodze nie ma zbyt wielu miejsc widokowych. Z pewnej wysokości można jedynie oglądać pełne uroku Bielice, a nieco wyżej szczyty: Czernica (należący do zestawienia Korony Gór Bialskich) i Płoska. 


widok na Bielice


szlak na Kowadło 


Czernica i Płoska

Kowadło zdobywamy bez większego wysiłku. Przy tabliczce z nazwą szczytu tworzą się kolejki do zdjęć i podbicia pieczątki w książeczkach. 



Z Kowadła schodzimy początkowo żółtym szlakiem, by nieco urozmaicić wędrówkę. Biegnie on wzdłuż granicy polsko-czeskiej i "zahacza" o czeskie oznaczenia Kowadła. 



Fragment też jest nieco bardziej stromy i kamienisty, ale schodzi się tędy dość przyjemnie. Po ok. 300 metrach żółty szlak łączy się z zielonymi znakami, a więc z trasą, którą już znamy z podejścia. Musimy wrócić do Bielic tą samą drogą. Pozostajemy nadal na zielonym szlaku i skręcamy w Bielicach w lewo (w przeciwną stronę niż parkingi). 




Szeroka droga doprowadzi nas najpierw do niewielkiego stawku, przy którym znajduje się parking dla narciarzy (gdzie mogą oni pozostawić auto tylko w sezonie zimowym), a po kolejnych kilkuset metrach odbijemy wreszcie węższą leśną ścieżkę. 


odbicie w las

Dość szybko zyskujemy wysokość, mimo, że podejście nie jest zbyt uciążliwe. Uciążliwe natomiast bywają podtopienia szlaku, szczególnie teraz, gdy w wyższych partiach zalega jeszcze trochę śniegu. 
Przecinamy Dukt nad Spławami. Zimą kręci się tu sporo narciarzy biegowych. Teraz po sezonie zimowym pozostało już niewiele śladu. 



Od tego momentu na szlaku było trochę śniegu i lodu w najmniej przyjemnej formie - brudnego, rozmoczonego, fragmentami śliskiego lub zmieszanego z błotem. W zasadzie były miejsca, w których sprawniej szło by nam się w nakładkach z kolcami, ale tym razem nie spakowaliśmy ich do plecaka. 






Gdy wyjdziemy na kolejną szeroką drogę, skręcamy w prawo. Po krótkiej chwili, z prawej strony znajdziemy oznaczenie szczytu Iwinka (1079 m n.p.m.). Na Rudawiec stąd już "żabi skok". Na szczycie podobna sytuacja jak na Kowadle - ludzi sporo, kolejka do zdjęć i pieczątki. 



Pozostało nam już tylko zejście do Bielic tą samą drogą. Nie przepadam za tym, zdecydowanie bardziej wolę układać trasy w formie pętli. Chcąc jednego dnia zdobyć Kowadło i Rudawiec w formie pętli, trzeba liczyć się z co najmniej 25km wędrówką (ok. 8 h) oraz przejściem szlakami po czeskiej stronie.. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się to zrealizować.





Mogłabym zostać w Bielicach dłużej. Z pewnością w niedzielę wieczorem miejscowość opustoszała, a pogoda przez kolejne dni była idealna, by ponownie wyruszyć na szlak. 





Morsowisko Niedźwiedzi Polarnych Stronie Lądek

Piękna widoczność tego dnia spotęgowała u mnie pewien niedosyt. W końcu oba zdobyte szczyty są zalesione, więc przydałoby się wejść na chociaż jeden dobry punkt widokowy. Moja ekipa nie dała się namówić na wejście na Czernicę. Za to zatrzymaliśmy się na Przełęczy Jaworowej, skąd pomaszerowaliśmy jeszcze na Jawornik Wielki. Co prawda widok z niewysokiej wieży na szczycie, rozciąga się w stronę Przedgórza Sudeckiego i Niziny Śląskiej, ale udało nam się dostrzec Sky Tower we Wrocławiu i elektrownię w Opolu! Poza tym ze szlaku dobrze widać Masyw Śnieżnika i Borówkową :-) 
Fajny był to dzień na szlaku. Może tym razem bez spektakularnych punktów widokowych, za to w przemiłym towarzystwie, które nastroiło mnie pozytywnie na cały kolejny tydzień. 

Dystans podstawowego szlaku (Kowadło + Rudawiec) ok. 14 km/ czas przejścia ok. 4:30-5 h

link do mapy: https://mapa-turystyczna.pl/route/xtn9


Jeśli chcecie poczytać o zimowych wejściach na Kowadło i Rudawiec, zapraszam do starszych wpisów:

Kowadło: Korona Gór Polski: Kowadło (wejście zimowe) dla niezmotoryzowanych
Rudawiec: Korona Gór Polski: Zimowe wejście na Rudawiec Góry Bialskie marzec 2016 Bielice zdjęcia relacja opis szlaku