wtorek, 28 grudnia 2021

Poznań: Kopiec Wolności w Poznaniu

Kopiec Wolności to bardzo ciekawy punkt widokowy w pobliżu Jeziora Maltańskiego w Poznaniu. Niestety dostępny dla zwiedzających jest tylko kilka razy w roku, m.in. 3 maja,  w Dzień Niepodległości czy rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Wczoraj po raz pierwszy udało się wykorzystać okazję i spojrzeć na Poznań z zupełnie nieznanej mi perspektywy. I chociaż widoczność psuł nieco stan powietrza i smog, muszę przyznać, że  stolica Wielkopolski wygląda z tego wzniesienia naprawdę imponująco.
Co prawda kolejna możliwość wejścia na Kopiec Wolności będzie dopiero w przyszłym roku (kilka wybranych dni), przy odrobinie szczęścia warto rozważyć ten punkt podczas spaceru po  poznańskiej Malcie. 
Dziś podrzucam tylko galerię z wczorajszego zwiedzania, ale o Poznaniu i jego atrakcjach z pewnością jeszcze na blogu napiszę. 



Jezioro Maltańskie 



daleko w tle Dziewicza Góra z wieżą widokową  (Park Krajobrazowy Puszcza Zielonka)


Zza komina wyłania się Ratusz, obok niego wieża odrestaurowanego Zamku Królewskiego z XIII w. (mieści się tu Muzeum Sztuk Użytkowych)



w stronę centrum - mniej więcej po środku kadru Okrąglak


Rataje


Piątkowo


w stronę katedry






poniedziałek, 13 grudnia 2021

Góry Wałbrzyskie: Na Chełmiec z Boguszowa Gorc(ów) / zejście do Szczawna-Zdroju

Chełmiec (851 m n.p.m.) , szczyt w Górach Wałbrzyskich,  może okazać się dobrym wyborem jeśli chcemy zacząć swoją przygodę z zimowymi wędrówkami po górach. Oczywiście odpuścić musimy sobie zielony szlak z Lubomina czy końcowe podejście niebieską trasą  od strony Szczawna. Za to zielony szlak z Boguszowa-Gorców nie powinien przysporzyć większych trudności. Właśnie nim wędrowałam w Mikołajki z Aliną. Ona miała dzień wolny, ja wzięłam urlop i ruszyłyśmy na Dolny Śląsk. Pociągiem relacji Poznań - Szklarska Poręba (Kamieńczyk) dotarłyśmy do Boguszowa - Gorców. Dni są teraz krótkie, jednak nie miałyśmy innej możliwości i dopiero o 11 rozpoczęłyśmy marsz. W plecakach oprócz standardowego wyposażenia, znalazły się m.in. nakładki antypoślizgowe na buty. Warto się w nie zaopatrzyć,  np. w najbardziej popularnym serwisie aukcyjnym. Zdarza się, że w sezonie, można je kupić także w marketach. Ich cena rozpoczyna się już od kilkunastu złotych, a zimą czasem okazują się nieocenione. Poza nimi, w naszych plecakach wylądowały także czołówki. Chociaż czołówkę traktuję już przeważnie jako podstawowy sprzęt.  Na zimowe wycieczki zabieram zawsze zapasowe ciepłe rękawiczki. "Pierwsza" para lubi przemoknąć podczas zabawy czy podpórek na trasie. Później kilkustopniowy mróz potrafi znacznie wyziębić dłonie. 


stacja w Boguszowie-Gorcach - szkoda, że od wielu lat niszczeje

Przeszłyśmy przez rynek , który po raz pierwszy miałyśmy okazję zobaczyć w świątecznej odsłonie. Jako ciekawostkę dodam, że jest to najwyżej położony rynek w Polsce (591 m n.p.m.).


rynek w Boguszowie-Gorcach

Trochę zmodyfikowałyśmy trasę, ponieważ chciałam zobaczyć zabudowania browaru (przy ul. Browarnej), a w zasadzie to, co z nich zostało. Dziś smutny to widok. Browar powstał w roku 1701. Przez lata zatrudnienie w nim znalazło wielu ludzi, a regionalne piwo z Boguszowa było chlubą tutejszych mieszkańców. Niestety produkcję piwa zakończono w 1995 roku i to, co dziś można oglądać , w żaden sposób nie przypomina świetności tego miejsca. 



spod tynku "wyłażą" niemieckie napisy



Ulicą Słodową docieramy już na właściwą trasę, znakowaną na zielono. Stanowi ją Droga Krzyżowa Górniczego Trudu. Szlak jest bardzo szeroki i wygodny. Nawet przy kiepskiej widoczności, jaką akurat tego dnia miałyśmy, raczej trudno tu zabłądzić.  



Wygodna ścieżka na Chełmiec


zima! :) 


W okolicy V stacji drogi krzyżowej (pomoc Szymona) znajduje się podobno świetny punkt widokowy - szczyt Kopisko (688 m n.p.m.) nazywany także Podchełmcem. Niestety nie widziałyśmy sensu, by to sprawdzać, bo widoczność miałyśmy bardzo ograniczoną. Spodziewam się, że dotarcie na ten punkt widokowy zimą może stanowić wyzwanie, o ile ktoś wcześniej nie przetrze szlaku. Poza tym podejście ponoć jest dość strome. Mam nadzieję, że kiedyś osobiście to sprawdzę. 


My trzymamy się zielonego szlaku. Mijamy rozwidlenie Rosochatka, a następnie kolejne przy Małym Chełmcu. Dalej najłagodniejszym podejściem (będącym wciąż drogą krzyżową) osiągamy (według niektórych źródeł) najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich. Dla mnie oczywiście wyższa jest o 2 metry Borowa. Chełmiec natomiast oficjalnie figuruje w zestawieniu Korony Gór Polski jako "król" Gór Wałbrzyskich.  Łowcy pieczątek, mogą odbić swoje "trofeum" przy wejściu na wieżę widokową, która otwarta jest tylko w cieplejszych miesiącach. 



Chełmiec jest górą pochodzenia wulkanicznego, a u jego podnóża wydobywano kiedyś węgiel kamienny.  W XIX w. miał się stać atrakcją dla kuracjuszy przebywających w Szczawnie-Zdroju. Wówczas usunięto część drzew, ułatwiając dotarcie na szczyt. Postawiono tu wieżę widokową, a restauracja, która obok funkcjonowała, cieszyła się sporym powodzeniem. Po wojnie na wierzchołku stanął budynek z wieżą RTON, a w 2000 r. na szczycie dołączył do niego krzyż milenijny. 

Razem z Aliną postanowiłyśmy zejść z Chełmca do Szczawna - Zdroju. Odpuściłyśmy bardzo strome szlaki -  niebieski i zielony (w stronę Lubomina). Zdecydowałyśmy się na żółty. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych on także może być zbyt  trudny. Wówczas pozostaje zejście co najmniej do Rosochatki tą samą drogą. Następnie można wrócić do Boguszowa lub kombinacją szlaków dotrzeć do Wałbrzycha (Biały Kamień) lub Szczawna. 

Krótkie odcinki żółtego szlaku z Chełmca są dość strome. Na szczęście tego dnia śnieg był całkiem przyjazny i nie musiałam zakładać nakładek antypoślizgowych na buty. Docieramy do Rosochatki, miejsca, w którym już tego dnia byłyśmy. Kontynuujemy marsz wzdłuż żółtych znaków, a na kolejnym rozwidleniu skręcamy w lewo na szlak znakowany na czarno. 



Wygodna droga pnie się delikatnie w górę i kiedy czujemy się lekko rozleniwione, czas skręcić na,  chwilami  wymagający, ok. półkilometrowy fragment szlaku niebieskiego. 


sprawdzam i monitoruję trasę, żeby się nie zgubić ;) /fot. Alina


rozwidlenie szlaków


Ścieżka w dół jest znów stroma, podczas marszu w zimowych warunkach potrzeba tu trochę ostrożności i skupienia.  Dalej idę bez nakładek na butach, ale zdarzają się odcinki, gdzie wolę zejść nieco niżej i się trochę podeprzeć na rękach ;) 


fot. Alina

Na końcu stromego zejścia, czeka nas jeszcze jedno utrudnienie w postaci ścinki drzew. Na szlaku leżą gałęzie, w które można się zaplątać lub np. na nich poślizgnąć. Pewnie wkrótce zostanie to usunięte. Dalej jest już luzik. Zmieniamy znaki na czarne i przyspieszamy. 




Trasa prowadzi lasem i pozwala cieszyć się prawdziwie zimowymi krajobrazami. Łączymy się w końcu ze szlakiem żółtym. Przy ładnej pogodzie widać stąd pięknie Trójgarb. Niestety nie udało nam się tego doświadczyć. Z daleka widzimy zabudowania Dworzyska. Niegdyś znajdował się tu folwark Hochbergów. Dziś miejsce to jest także pełne uroku. Oprócz ciekawych obiektów pod względem architektonicznym (pełniących m.in. funkcje hotelowo-gastronomiczne) , podobnie jak przed laty, znajduje się tu stadnina koni. Całość robi prawdziwie sielskie wrażenie. 







Dwór Idy - obecnie pensjonat, w pięknym stylu szwajcarskim 


W planie miałyśmy jeszcze dotarcie do dworca Wałbrzych Miasto niebieskim szlakiem przez Wzgórze Gedymina. Niestety zaczęło się już trochę ściemniać, a do tego, opadająca mgła zamarzała na naszych kurtkach i plecakach znacznie nas wychładzając. Mój futerał od aparatu zamarzł tak, że przy próbie zamknięcia go, lodowa powłoka zaczęła pękać. Postanowiłyśmy  odpuścić dalszą wędrówkę i podjechałyśmy ze Szczawna na dworzec Wałbrzych Miasto autobusem linii nr 8. 

aleja kasztanowa w pobliżu Dworzyska

Cudem zdążyłyśmy na najbliższy pociąg, bo autobus stał w gigantycznym korku. Dotarłyśmy do Wrocławia, gdzie zajrzałyśmy przy okazji na jarmark bożonarodzeniowy. Bardzo nam się podobało. Warto jednak w tym celu przyjechać do Wrocławia w tygodniu. W weekendy jest tam tłok, który skutecznie odbiera radość "zwiedzania". 
Jeśli chcecie zostawić auto w Boguszowie-Gorcach, możecie ze Szczawna także podjechać na dworzec kolejowy Wałbrzych Miasto autobusem nr 8. Tu wsiądźcie w pociąg w kierunku Szlarskiej Poręby , który zatrzymuje się na stacji Boguszów - Gorce (Regio lub Koleje Dolnośląskie) - ok. 25min drogi. 
Przystanek autobusowy w Szczawnie-Zdroju znajduje się na ul. Solickiej przy skrzyżowaniu z Różaną

Poniżej znajduje się mapka z naszą górską  trasą:   


Może zainteresują Cię także inne wpisy o zimowych górskich wędrówkach: 


Nałogowa Podróżniczka: Korona Gór Polski: Na Chełmiec (Góry Wałbrzyskie) ze Szczawna-Zdroju (wejście zimowe) (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

Nałogowa Podróżniczka: Góry Kamienne: Widokowa trasa przez Dzikowiec Wielki, Sokółkę, Lesistą Wielką i Stożek Wielki do Sokołowska (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

Nałogowa Podróżniczka: Góry Wałbrzyskie: Z Jedlinki do Wałbrzycha przez Jałowiec, Borową i platformę pod Dłużyną (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

Nałogowa Podróżniczka: Góry Kamienne (Góry Suche): Włostowa, Kostrzyna, Suchawa, Waligóra, Bukowiec, czyli przez najwyższe szczyty "Sudeckich Tatr". (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

Nałogowa Podróżniczka: Masyw Ślęży: Jak przygotować się do wejścia na Ślężę zimą? (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

Nałogowa Podróżniczka: Korona Gór Polski: Zimowe wejście na Śnieżnik marzec 2016 czerwony niebieski szlak z Międzygórza zdjęcia profil wskazówki dużo zdjęć! (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

Nałogowa Podróżniczka: Góry Wałbrzyskie: Z Sędzisławia przez Trójgarb, Modrzewiec, Węgielnik do Szczawna Zdroju (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

Nałogowa Podróżniczka: Góry Złote: Borówkowa, zimowe wejście na Borówkową z Lądka-Zdroju (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

Nałogowa Podróżniczka: Korona Gór Polski: Kowadło (wejście zimowe) dla niezmotoryzowanych (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

Nałogowa Podróżniczka: Korona Gór Polski, Góry Izerskie - Wysoka Kopa ze Szklarskiej Poręby / wejście zimowe (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

Nałogowa Podróżniczka: Karkonosze: Z Sobieszowa przez Zamek Chojnik, Piekielną Dolinę, Jagniątków, Wodospad Szklarki do Szklarskiej Poręby (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

Nałogowa Podróżniczka: Karkonosze: Zimowe wejście na Szrenicę i Śnieżne Kotły (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

Nałogowa Podróżniczka: Korona Gór Polski: Zimowe wejście na Rudawiec Góry Bialskie marzec 2016 Bielice zdjęcia relacja opis szlaku (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

czwartek, 2 grudnia 2021

Góry Kamienne (Góry Suche) - wędrówka fragmentem szlaku granicznego Głuszyca Górna - Ruprechticki Szpiczak + Waligóra - Andrzejówka - Wałbrzych Główny

Góry Kamienne potrafią dać w kość. Właśnie na taki mocniejszy wysiłek miałam niedawno ochotę. Z Wałbrzycha, gdzie nocowaliśmy, podjechaliśmy pociągiem do Głuszycy Górnej. Uwaga! Na stacji Wałbrzych Miasto znajdują się czynne kasy biletowe. My o tym nie wiedzieliśmy, więc w pociągu naliczono nam opłatę dodatkową (niby niewiele, bo 8 zł, ale zawsze lepiej zostawić sobie nawet taką kwotę w portfelu jak ma się czas, by przed przejazdem kupić bilet). 

Żółty szlak ze stacji kolejowej Głuszyca Górna biegnie początkowo wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 381. Następnie odbija w ul. Graniczną. Z każdym krokiem zabudowania się przerzedzają i w końcu wchodzimy w las. 


Na skraju lasu udało nam się wypatrzyć (po raz pierwszy w życiu!) dzięciołka. Jako ciekawostkę dodam, że na świecie żyje ponad 200 gatunków z rodziny dzięciołowatych. W Polsce możemy zaobserwować 10 z nich. 


dzięciołek

"Leśna" trasa od samego początku przypadła mi do gustu. Cicha, spokojna i kolorowa! Żółtym szlakiem docieramy na Przełęcz pod Czarnochem i dalej, zgodnie z zielonymi i niebieskimi znakami,  zaczynamy maszerować wzdłuż granicy z Czechami. Szlaki co jakiś czas się rozwidlają, po czym ponownie łączą. Według naszych obserwacji - niebieski wariant jest nieco dłuższy, ale łagodniejszy. Zielony szlak jest bardziej stromy i wymagający. 



Zielony szlak przechodzi m.in.  przez wierzchołki  Kopińca i  Bukowej Góry.  Tu nie ma jeszcze trudności z podejściem. Ale później, na trasie, wyrastają przed nami dwa "potwory" , na które naprawdę ciężko wleźć. Miałam wrażenie, że moje palce u stóp nie były nigdy wcześniej tak blisko piszczeli ;) A trasą tą biegłam dwukrotnie podczas zawodów biegowych (Waligóra Run Cross), jednak w odwrotnym kierunku. 



na granicy


za słupkiem granicznym czeka strome zejście 


na szlaku


jedno ze stromych zejść (zdjęcie mocno spłaszcza rzeczywistość)


zielony szlak biegnie w prawo, niebieski omija wzniesienie lewą stroną

Taką urozmaiconą trasą dotarliśmy pod Ruprechticki Szpiczak. Mieliśmy nadzieję, że do tego czasu wiatr rozwieje nieco mgłę. Na szczycie znajduje się bowiem czeska wieża widokowa, na widoki z której miałam wielką chrapkę ;) 



Nic z tego. Niestety im bliżej Szpiczaka byliśmy, tym mgła gęstniała. To zwiastowało podziwianie "niecodziennych" panoram z wieży... 




"powalające" widoki - omal nie zemdlałam z wrażenia :P 


dowód na to, że dotarliśmy na wieżę ;) 


dowód na to, że byliśmy na Szpiczaku ;) 

Zejście z Ruprechtickiego Szpiczaka nie przysporzyło nam już większych trudności i wreszcie dotarliśmy do jednego z moich ulubionych szlaków w Górach Kamiennych. Mowa o czarnym szlaku od Przełęczy pod Granicznikiem do Rozdroża pod Waligórą. Na tym odcinku w zasadzie nie ma widoków. Idzie się w gęstym lesie, ale ten las ma niesamowity klimat! I to mięciutkie podłoże (jakby szło się po materacu ;)) 


czarny szlak łącznikowy

Na Rozdrożu pod Waligórą trzeba było podjąć ważną decyzję. Czy wchodzimy na najwyższy szczyt Gór Kamiennych i liczymy się z tym, że zejście może być trudne (oprócz dobrze znanej stromizny, przewidywaliśmy dużo błota), czy ominąć Waligórę i jedną z dwóch zdecydowanie łatwiejszych tras dotrzeć do Andrzejówki. Pierwsza opcja wygrała. Podejście na Waligórę od strony Rozdroża jest łagodne i przyjemne. Gdy chcieliśmy zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie przy tabliczce, z przeciwnej strony na szczyt dotarła grupka biegaczy. Okazało się, że to nasi znajomi! Cóż to było za spotkanie ;) Zupełnie nieplanowane i to w najwyższym punkcie naszej wycieczki! 


Zejście do Andrzejówki słynną "ścianą płaczu" do najłatwiejszych nie należało. Najgorzej było mniej więcej w połowie, gdy na szlaku pojawiają się śliskie kamienie i korzenie. Zaliczyliśmy małe poślizgi, podpórki na błocie, ale w jednym kawałku udało nam się dotrzeć do schroniska.  Rozsiedliśmy się wygodnie, zamówiliśmy pyszną zupę z jarmużem i chorizo oraz pierogi z bryndzą. Trochę czasu nam zeszło, ale mieliśmy spory zapas do odjazdu pociągu. 



przed klimatyczną Andrzejówką

Z Andrzejówki ruszyliśmy zielonym szlakiem. Najpierw asfaltową drogą obok kopalni melafiru. Melafir to materiał skalny, który wykorzystywany jest głównie w budownictwie drogowym. To skała bardzo twarda, odporna na ścieranie i warunki atmosferyczne. Często wysypane są nim tory kolejowe. Eksploatacja złóż w Rybnicy Leśnej rozpoczęła się na początku XX w. Została jednak przerwana na czas II wojny światowej. Reaktywowano ją w 1947 roku i nadal stanowi integralną część krajobrazu oraz ważny element życia okolicznych mieszkańców. 


Kopalnia melafiru 

Przechodzimy przez Rybnicę Leśną, następnie trasa biegnie wzdłuż szosy i skręca w zabudowania Kamionki.  Dalej  wchodzi w las. Gdy byliśmy w lesie, zaczęło się robić ciemno. Czołówki poszły w ruch, dzięki czemu całkiem sprawnie udało nam się dotrzeć do stacji Wałbrzych Główny, skąd ruszyliśmy pociągiem do Poznania. 




Opisana trasa jest dość długa (ok. 24 km) i momentami wymagająca (kilka stromych i bardzo stromych podejść + zejście z Waligóry). Pomimo braku jakichkolwiek widoków, bawiliśmy się tego dnia wyśmienicie. Bardzo lubię wracać w tamte rejony :) 



Może zainteresują Cię także poniższe wpisy:

Rudawy Janowickie: Ze schroniska Szwajcarka na Krzyżną Górę, Sokolik, przez Stawy Karpnickie, Wojanów, Koziniec do Jeleniej Góry



Korona Sudetów; Korona Sudetów Polskich; Borowa z Glinika Starego , szlak na Borową, Góry Wałbrzyskie Wałbrzych Borowa dla niezmotoryzowanych

Bieganie w górach: Waligóra Run Cross 2018 Half, czyli piękny jesienny dzień w górach :)

Bieganie w górach: Waligóra Run Cross Half 25 km, czyli to, co tygryski lubią najbardziej :)

Korona Gór Polski: Waligóra (+ Ruprechticky Spicak / Ruprechtický Špičák / Ruprechticki Szpiczak)

Góry Sowie: jesienny spacer na Przełęcz Marcową i Rozdroże pod Moszną

Góry Kamienne (Góry Suche): Włostowa, Kostrzyna, Suchawa, Waligóra, Bukowiec, czyli przez najwyższe szczyty "Sudeckich Tatr"