poniedziałek, 29 listopada 2021

Wzgórza Włodzickie: Z Bartnicy na Włodzicką Górę (Włodzicka Góra, Bartnica, Świerki, Ludwikowice Kłodzkie)

Wzgórza Włodzickie to niewysokie pasmo górskie w województwie dolnośląskim, pomiędzy Górami Suchymi i Wzgórzami Wyrębińskimi. Na nasze pierwsze "spotkanie" wyznaczyłam niezbyt długą trasę, przez najwyższy szczyt pasma - Włodzicką Górę. Startujemy z Bartnicy, gdzie można dotrzeć np. pociągiem relacji Wałbrzych - Kłodzko. Natomiast najkrótsza droga na Włodzicką Górę prowadzi ze stacji Świerki Dolne (szlak zielony). 

Czerwony szlak, który wybraliśmy, początkowo biegnie równolegle do torów kolejowych. Przechodzimy wzdłuż zabudowań, a następnie maszerujemy polnymi ścieżkami. Z daleka widać Kościół Św. Mikołaja w Świerkach. Trasa poprowadzona jest tak, by obok niego przejść. Ja jednak zachęcam, by zajrzeć do środka. Wnętrze robi ogromne wrażenie. 


Świerki - Kościół św. Mikołaja/ widok ze szlaku 


wnętrze kościoła Św. Mikołaja w Świerkach

Powyżej kościoła,  szlak przez krótką chwilę biegnie asfaltem, później wprowadza na gruntowe ścieżki. Mieliśmy to nieszczęście, że mgła nie pozwoliła cieszyć się za bardzo widokami. Ale taka aura ma też  swój klimat. 

Po ok. 1,5 godzinie meldujemy się na Włodzickiej Górze. Stoi tam odbudowana w 2018 roku wieża widokowa . Co ciekawe wygląd konstrukcji doskonale nawiązuje do jej pierwowzoru z 1927r. Taras widokowy znajduje się na wysokości 15 metrów. Do pokonania jest zaledwie 50 schodów. Sama wieża bardzo nam się spodobała. Ponoć rozciąga się z niej kapitalny widok na Góry Suche, Wałbrzyskie i Sowie. My ledwo co z niej widzieliśmy ;) 

 

Przy wejściu na wieżę znajduje się metalowa skrzynka, w której kryje się pieczątka. Łowcy tego typu pamiątek, niech mają to na uwadze. 

 



Kilkaset metrów od wieży (w kierunku na Nową Rudę) mijamy punkt widokowy. Ciekawe co można z niego zobaczyć ;) 

 




Widoczność była tego dnia fatalna, a wyłaniające się z mgły drzewa robiły nieco upiorne wrażenie. Szczególnie to z poniższych zdjęć - drzewo szubieniczne. 


Początkowo planowaliśmy zejść do Nowej Rudy. Jednak przenikliwe zimno i mgła, wygoniły nas na wcześniejszy pociąg. Postanowiliśmy zakończyć wycieczkę w Ludwikowicach Kłodzkich, znacząco ją skracając. Gdy zaczęliśmy się obniżać, coś zaczęło się wyłaniać. 








Po niespełna 10 kilometrach docieramy do stacji kolejowej w Ludwikowicach Kłodzkich. Mimo średniej pogody, podobało nam się na tyle, że chcemy tu wrócić w bardziej sprzyjających warunkach pogodowych. Tego dnia wsiadamy już tylko w pociąg do Wałbrzycha, gdzie zarezerwowałam nocleg. i mamy nadzieję, że jutro zaświeci słońce.  CDN


Kapliczka z figurą Św. Jana Nepomucena w Ludwikowicach Kłodzkich 


Stacja Ludwikowice Kłodzkie 


wiadukt

Dystans ok. 9,4 km/ czas przejścia ok. 3 h


1. Góry Sowie: Ze Zdrojowiska (stacja kolejowa) przez Kalenicę, schronisko Zygmuntówka, kompleks Gontowa do Świerków Dolnych (stacja kolejowa) (Kalenica)
Nałogowa Podróżniczka: Góry Sowie: Ze Zdrojowiska (stacja kolejowa) przez Kalenicę, schronisko Zygmuntówka, kompleks Gontowa do Świerków Dolnych (stacja kolejowa) (Kalenica) (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)



niedziela, 28 listopada 2021

Wzgórza Łomnickie: Z Cieplic przez Górę Grodna (sztuczne ruiny- Zamek Księcia Henryka) , Górę Witosza do Jeleniej Góry (dworzec główny pkp)

Bardzo lubię oglądać Karkonosze z okolicznych pasm. Szczególnie pięknie prezentują się zimą, gdy bije od nich prawdziwie mroźna aura. 

Nadzieję na piękne widoki mieliśmy pewnego dnia, gdy wysiedliśmy z pociągu na stacji Jelenia Góra Cieplice. Cieplice Śląskie- Zdrój są piękną dzielnicą Jeleniej Góry. Nie brakuje tu zabytkowej zabudowy, zieleni i klimatycznych knajpek. Ale uzdrowisko słynie przede wszystkim z leczniczych wód termalnych, których temperatura osiąga nawet 87 stopni Celsjusza!

Głównym celem naszej wędrówki był Zamek Księcia Henryka na Grodnej. Dotrzemy tam bezpośrednio szlakiem koloru niebieskiego. Trasa niestety, momentami jest monotonna. Na początku przechodzimy przez zabudowania Cieplic. Na obrzeżach uzdrowiska wyrastają, jak grzyby po deszczu, nowe domy, apartamenty. Widać też wygrodzone działki, na których za chwilę staną kolejne budynki, w przyszłości pewnie zasłaniające malownicze widoki. A te z kilku miejsc trasy są prawdopodobnie świetne. My widzieliśmy niestety zaledwie ich namiastkę. 


Docieramy do Marczyc. To bardzo spokojna miejscowość, która oferuje nawet kilka miejsc noclegowych. W Marczycach już doskonale widać nasz cel. Zaczynamy piąć się bardziej stromo w stronę sztucznych ruin. Początkowo po asfalcie, później trasa skręca w las. Przed końcowym, najbardziej "morderczym" podejściem, możemy odbić jeszcze na punkt widokowy. Świetnie wygląda z niego zbiornik Sosnówka i najbliższa okolica. Spodziewam się, że panorama jest o wiele bardziej rozległa, ale nie było dane nam tego dnia sprawdzić. 


Zamek Księcia Henryka na Grodnej


panorama z punktu widokowego

Jeśli chcecie sobie zaoszczędzić paru kilometrów drogi, możecie podjechać samochodem na parking i ruszyć w stronę zamku z przeciwnej strony (żółtym szlakiem). To niespełna pół godziny wędrówki. Współrzędne parkingu ok. : 50.82971, 15.72586. Ci, którzy nie dysponują samochodem, dojadą w okolice zamku komunikacją miejską z Jeleniej Góry (linia nr 19). 


Zamek Księcia Henryka to budowla specyficzna. Jej początki sięgają roku 1806. Projekt zrodził się podobno z zazdrości. Książę Henryk von Reuss pozazdrościł rodzinie Schaffgotschów Zamku Chojnik i postanowił wznieść tę nieco zbliżoną wyglądem budowlę na szczycie góry Grodna. Bardziej prawdopodobnym powodem wzniesienia zamku, była po prostu moda na romantyczne ruiny. Obiekt został przebudowany w 1842 r. Kilka lat temu został wyremontowany i udostępniony do zwiedzania. Zwiedzać zamek z wieżą można codziennie od maja do października w godz. 10-17. Bilet normalny kosztuje 5 zł. 



Góra Grodna (504 m n.p.m.) z kolei, to (według wielu źródeł) najwyższy punkt Wzgórz Łomnickich  i zaliczana jest do Korony Sudetów Polskich. 



Jeśli traficie tu tak jak my, poza sezonem, nie ma co się martwić, bowiem widoki z tarasu obok zamku także wydają się być bardzo rozległe. Mam nadzieję, że potwierdzimy to następnym razem ;) Schodzimy żółtym szlakiem do Staniszowa (ok. 35 min/2,2 km). Z daleka widać kościół pw. Przemienienia Pańskiego i nasz kolejny punkt wycieczki - górę Witosza. 

Wiem, że w Staniszowie można zobaczyć kilka ciekawych zabytków (pałace). Obiecuję, że następnym razem poświęcimy im nieco czasu. Ze Staniszowem związana jest także historia trunku Echt Stonsdorfer. To właśnie tu, w 1810 r. powstała unikalna receptura ziołowego likieru. Cieszył się on ogromną popularnością. Produkcja w Staniszowie (po niemiecki Stonsdorf) zakończyła się w roku 1945. Właściciele przenieśli wówczas zakład do Hamburga, gdzie produkowany jest do dziś. Podobno znajduje się w pierwszej dziesiątce najlepiej sprzedających się likierów na świecie. 

Ze Staniszowa w zasadzie od razu zaczynamy podchodzić na Witoszę. Góra ta charakteryzuje się obecnością rozmaitych form skalnych, m.in. Skalna Komora, Głowa, Ucho Igielne, Kowadło, Pustelnia. 

 

 

Tu jest naprawdę fajnie. Warto poświęcić trochę więcej czasu ścieżkom na Witoszy i nieco się "zagubić". Ze znakowanego na żółto szlaku, odchodzi kilka dodatkowych ścieżek, które umożliwiają zobaczenie wielu dodatkowych ciekawych miejsc i uroczych zakamarków.


Dziś na Witoszy zobaczyć możemy także pozostałości dawnego pomnika, poświęconego Bismarckowi. Pomnik stanął tu w 1901 r. i miał 14 metrów wysokości.  Jego dawny wygląd można zobaczyć, zerkając na znajdującą się na szczycie tablicę dydaktyczną. Obok znajduje się zabezpieczony barierkami punkt widokowy. 




Fragment tablicy dydaktycznej



panorama z punktu widokowego (tego dnia wyjątkowo ograniczona) 

panorama z punktu widokowego (tego dnia wyjątkowo ograniczona) 

Dalej szlak prowadzi przez tereny leśne, momentamni mniej lub bardziej urokliwe. 



Kiedy wejdziemy w zabudowania Jeleniej Góry, wydaje się, że wszystko, co dobre, mamy już za sobą. Jednak szlak przecina jeszcze park i inne tereny zielone. Przy odrobinie szczęścia można zaobserwować ciekawe gatunki rodzimych ptaków. Nam udało się usłyszeć i dostrzec dzięcioła zielonego i czarnego! 


dzięcioł czarny

dzięcioł czarny

Opisana trasa nie jest trudna, głównie spacerowa, z zaledwie kilkoma bardziej stromymi podejściami. Największym problemem może być po prostu dystans. 

 Dystans: ok. 17 km/ czas przejścia ok. 5h