Sucha Bela należy do najbardziej popularnych szlaków w Słowackim Raju. Jest to szlak łatwo dostępny. Wystarczy podjechać na (w sezonie płatny) parking w Podlesoku, kupić w budce bilet wstępu do Parku Narodowego Słowacki Raj, by znaleźć się na zielonym szlaku prowadzącym przez wąwóz Sucha Bela. Suchą Belę przeszłam już trzy razy, dlatego zdjęcia w tym wpisie będą pochodziły z różnych dni. W roku 2009 ze względu na obfite opady deszczu, podczas mojego pobytu w Słowackim Raju, szlak był czasowo nieczynny. Chcąc więc go przejść, warto śledzić komunikaty i aktualne informacje, żeby nie być zaskoczonym ;)
Szlak rozpoczynamy w Podlesoku. Oprócz wspomnianej budki z biletami wstępu do Parku, znajdują się tu dwa sklepy spożywcze (raczej kiepsko zaopatrzone, ale znajdziemy w nich najpotrzebniejsze rzeczy; kilka większych sklepów odwiedzić możemy w Hrabusicach - ok. 2,5 km od Podlesoka) camping oraz domki letniskowe , a także kilka punktów gastronomicznych (polecam Ranc Podlesok , do którego można ddojść kierując się w stronę szlaku przez Przełom Hornadu).
(mapa szlaków w Podlesoku) |
Wybierając się do Słowackiego Raju warto zaopatrzyć się dobrą mapę, ponieważ na jego obszarze krzyżuje się wiele szlaków, a niektóre z nich są jednokierunkowe, czyli można z nich korzystać tylko do podchodzenia. Polecam mapę VKU Harmanec (wydawnictwo słowackie) w bardzo dobrej skali 1:25 000. Mapy tego wydawnictwa można bez większych problemów kupić w Słowacji, coraz częściej pojawiają się one również w tematycznych sklepach z mapami (również internetowych). Warto zajrzeć także na Allegro.
Wróćmy do naszego szlaku... Rozpoczynamy wędrówką szlakiem zielonym. Początkowo jest łatwo, ale dość szybko przyjdzie nam się zmierzyć z drewnianymi kładkami. Czasem bywają śliskie, dlatego warto zachować szczególną ostrożność.
Następnie na trasie spotkamy kładki metalowe, by w końcu dotrzeć do ciągu metalowych drabin. W tym miejscu lubią tworzyć się korki. By ich uniknąć radzę wyjść na szlak wcześnie lub przyjechać do Słowackiego Raju przed sezonem, czyli przed 1.07. W czerwcu też jest tu pięknie i zdecydowanie mniej tłoczno.
(drabiny wyglądają groźnie, ale szybko się do nich przyzwyczaimy) |
Pierwszy kontakt z drabinami może być lekko stresujący, ale obiecuję, że każdy kolejny krok na drabinkach jest bardziej pewny, przyjemny, a gdy już przejdziemy całą Suchą Belę, będzie nam brakowało tych metalowych ułatwień.
(po drabinie sobie idę ;)) |
Wzdłuż drabin spływają urocze wodospady...
Pierwszy raz szlak ten przeszłam mając 13 lat, moja siostra miała 11 i dałyśmy radę! Chociaż prawda jest taka, że każdy indywidualnie reaguje na tego typu trudności. Dla mnie najważniejsze na początku było niepatrzenie w dół. Teraz, gdy do Słowackiego Raju się już przyzwyczaiłam i byłam w nim kilka razy, z przyjemnością rozglądam się dookoła, pozuję do zdjęć, oczywiście nie zapominając o zdrowym rozsądku. Czasem wystarczy jeden nieprzemyślany ruch, żeby się poślizgnąć i poturbować. Warto mieć to na uwadze.
Na trasie przechodzimy przez skalne wąwozy...
by za chwilę stawić czoła kolejnej drabinie...
i kolejnym drewnianym stopniom (one zawsze najbardziej mnie stresowały, bo nigdy nie wiadomo czego po nich się spodziewać- bywają bardzo śliskie i przez to trochę niebezpieczne).
Szlak kończy się metalowymi "stupaczkami" ubezpieczonymi łańcuchami. To wygodne stopnie, nie sprawiające trudności, nie ma się czego obawiać!
Przechodzimy jeszcze metalowym chodnikiem...
i zaczynamy tęsknić za metalowymi ułatwieniami, bo szlak staje się taki zwyczajny...
Docieramy bowiem do punktu kulminacyjnego Suchej Beli, skąd proponuję podejść żółtym szlakiem do szlaku czerwonego przecinającego Pod Vtacim Hrbom. Stąd kierujemy się na Klastorisko szlakiem czerwonym. Po ok. 30 minutach dotrzemy do celu wygodnym szlakiem bez niespodzianek ;) Oczywiście gdy jesteśmy już bardzo zmęczeni, możemy wybrać czerwony szlak w przeciwnym kierunku i grzecznie wrócić bezpośrednio do Podlesoka. Moim zdaniem warto jednak nieco wydłużyć sobie wędrówkę i zajrzeć na Klastorisko.
Klastorisko to rozległa polana, na której znajduje się schronisko oraz ruiny klasztoru kartuzów z końca XIIIw., będące największą atrakcją tego miejsca. Warto tutaj podejść, odpocząć, (napić się lanego piwka) oraz wybrać szlak, którym wrócimy do Podlesoka.
Na polanie Klastorisko krzyżują się szlaki we wszystkich kolorach. My wybieramy żółty w kierunku Przełomu Hornadu. Równoległy do żółtego szlak zielony, biegnący przez Klastorską Roklinę (bardzo malowniczy, szczególnie ciekawy po większych opadach deszczu!) jest szlakiem jednokierunkowym, tylko do podchodzenia, zatem nie możemy nim zejść. Na żółtym szlaku nie dzieje się nic specjalnego... Dopiero gdy dotrzemy do rzeki Hornad (przechodzimy na szlak niebieski w kierunku Hrdla Hornadu), zrobi się ciekawiej... mosty, stupaczki, łańcuchy... co kto lubi... do wyboru do koloru ;) Właściwie wyboru nie mamy, wszystko musimy przejść chcąc dotrzeć do Podlesoka.
Kilka razy przejdziemy nad rzeką Hornad mostami. Niektóre się mocno chwieją, szczególnie, gdy jednocześnie przebywa na nich kilka osób. Wprowadzono nawet limit wejścia - do pięciu osób.
(most nad Hornadem) |
Dalej pojawią się także "stupaczki", a więc metalowe stopnie zawieszone nad rzeką!
(stupaczki) |
(stupaczki) |
(stupaczki) |
Bywa i tak... po większych opadach deszczu trzeba stawić czoła podmytym mostkom...
Mimo wszystko jest pięknie, szlak godny polecenia!
(Hornad) |
Docieramy do Hrdla Hornadu, skąd dalej niebieskimi znakami w ok. kwadrans dojdziemy do parkingu w Podlesoku. Po drodze mijamy polecany przeze mnie punkt gastronomiczny Ranc Podlesok (czynny nawet przed sezonem do 22). A przy odrobinie szczęścia, z okolic "rancza", będziemy mogli podziwiać Tatry...
Poniżej podaję linki do moich wędrówek innymi szlakami Słowackiego Raju:
Byliście w Słowackim Raju?
Macie jakieś pytania?
Piszcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz