Spod bazyliki ruszamy czerwonym szlakiem w kierunku południowym. Chwilę maszerujemy wzdłuż Cedronu. W cieku tym jeszcze kilka lat temu obserwowaliśmy nutrie. Obecnie nie udało nam się wypatrzyć żadnego osobnika. Trasa odbija łagodnie w lewo, w ul. Podgórną, która przechodzi następnie w gruntową drogę.
Za rozwidleniem, na którym "opuszcza" nas zielony szlak, zaczynamy podchodzić na wzniesienie Golec (533 m n.p.m.).
Następnie wchodzimy na asfaltową drogę, która przez Studzienno, doprowadzi nas do granicy parku narodowego.
Pierwsze wzmianki o wsi Studzienno pochodzą z XVIw. Wówczas miejscowość nazywała się Kaltenbrunn. W pierwszej połowie XX wieku liczyła ok. 280 mieszkańców, w roku 2021 zaledwie 28... Dziś przechodząc tędy, trudno oprzeć się wrażeniu, jakby się było na końcu świata. Studzienno pod pewnymi względami przypomina nam Bielice w Górach Złotych (bazę wypadową m.in. na Kowadło i Rudawiec). Ponieważ osada znajduje się na Głównym Szlaku Sudeckim (fragmentem którego idziemy od Wambierzyc), zadbano o wędrujących tędy długodystansowców. Do krótkiego odpoczynku zachęcają ławeczki oraz tablica, dzięki której można poznać historię Studzienna oraz najbardziej charakterystyczne miejsca w okolicy. Zachowano oraz wyeksponowano także oryginalny pług, którym jeszcze w latach 90-tych odśnieżano drogę.
Przy trasie, pomiędzy dwoma pomnikowymi topolami, stoi kamienny krzyż Męka Pańska (zdjęcie powyżej), u stóp którego do dziś można odczytać niemieckie napisy oraz ich późniejsze tłumaczenie na język polski. Kawałek dalej rozpoczyna się teren Parku Narodowego Gór Stołowych
Już w jego granicach, widzimy kolejny zabytek - kapliczkę słupową, na której widnieje prawdopodobna data jej powstania - rok 1831!
Szlak wreszcie wprowadza w las. Mamy wrażenie, że dawno nikt tędy nie szedł. Mimo kalendarzowej zimy, krajobraz wpisuje się w realia później jesieni.
W końcu naszym oczom ukazują się pierwsze skały, a tuż za nimi, sporej wielkości wiata turystyczna, przy której skręcamy w prawo.
Mijamy m.in. skalny mur oraz parowóz, o których postaniu możemy przeczytać na tablicach dydaktycznych. Do niektórych skalnych "cudów" jak np. skalne grzyby czy skała żółw, trzeba nieco odbić z głównej trasy.
Ok. 300 metrów od żółwia znajduje się ważny węzeł szlaków (Skalne Grzyby, skrzyżowanie szlaków). Jeśli nie czujecie się na siłach, by przejść jednego dnia prawie 30 kilometrów, właśnie w tym miejscu możecie skrócić dystans o ponad połowę. Niebieski szlak zaprowadzi Was bezpośrednio do Wambierzyc. My później także nim pójdziemy, ale najpierw , dodamy wycieczce trochę kilometrażu.
Jeśli pozostaniemy na szlakach w kolorze czerwonym i żółtym, zobaczymy jeszcze m.in głowę lamy oraz kilka skalnych grzybków :)
Następnie kierujemy się w stronę Niknącej Łąki (samodzielny żółty szlak). Miejsce to oczarowało mnie już wcześniej, więc postanowiłam ponowić spacer drewnianymi kładkami przez tę śródleśną polanę. No właśnie - polanę. Wygląd tego miejsca "zawdzięczamy" człowiekowi. Kiedyś było tu torfowisko. Wskutek osuszania sudeckich torfowisk do celów rolniczych, zniknęło wiele cennych gatunków roślin i zwierząt. Powstałe w ten sposób łąki wykorzystywane były m.in. jako pastwiska. Z czasem zaczęły zarastać świerkiem, którego ekspansja stała się trudna do opanowania. Obecnie podejmuje się szereg działań, by przywrócić tutejszym torfowiskom pierwotną rolę. Jest to jednak proces długotrwały, który może potrwać nawet kilkadziesiąt lat.
Po opuszczeniu drewnianych kładek, żółty szlak skręca w lewo. Maszerujemy nim aż do początku krótkiego niebieskiego szlaku łącznikowego (Pod Zbójem). Powoli zbliżamy się do miejsca w Górach Stołowych, gdzie jeszcze nas nie było. Chcemy przejść przez Urwisko Batorowskie. Niebieski szlak ma długość zaledwie ok. 0,5 km. Gdy się kończy, skręcamy w lewo i zgodnie z zielonymi oznaczeniami pniemy się całkiem stromo w górę.
Ścieżka się wypłaszcza i staje całkiem wygodna. Brakuje tylko trochę widoków, na które miałam chrapkę. Ale szlak biegnie w pewnej odległości od skalnych przepaści i jest dookoła gęsto zarośnięty. W pewnym momencie zauważamy dwa obiekty, które stoją tyłem do ścieżki. To murowana kapliczka oraz kamienny krzyż (który uległ poważnemu zniszczeniu) z 1818 roku!
Zanim dotrzemy do Batorowa, łączymy się z żółtym szlakiem prowadzącym z Dusznik - Zdroju. Tuż przy znakowanej trasie znajduje się tzw. Skała Józefa. Ponoć do dziś można znaleźć dawne drogowskazy (w języku niemieckim) naprowadzające do właściwego miejsca. My niestety je przegapiliśmy.
Kawałek dalej otwierają się wreszcie ciekawsze widoki (w stronę Gór Bystrzyckich i Orlickich):
Mijamy Kaplicę Św. Anny oraz Kalwarię z bardzo zniszczonymi stacjami drogi krzyżowej z XVIII w. Po krótkiej chwili, wchodzimy w zabudowania Batorowa (osiedle Szczytnej).
Góry Bardzkie (z lewej) oraz Góry Złote
Kiedy nasyciliśmy się już wspaniałymi panoramami i mieliśmy schodzić z Pielgrzyma do Wambierzyc, jeszcze raz zerknęłam za siebie. Niespodziewanie, właśnie wtedy, zza szczytów Gór Sowich, zaczął wyłaniać się księżyc! Postanowiliśmy zostać chwilę dłużej. Czegoś takiego nie mogliśmy przegapić! 🤩
Po tym wyjątkowym spektaklu zostało nam jeszcze do przejścia ok. 5 km do naszej bazy noclegowej w Wambierzycach. Na szczęście, zdecydowanie wcześniej weszliśmy w zabudowania i mogliśmy wyłączyć czołówki, które przez krótką chwilę ułatwiały nam poruszanie się po szlaku.
Cała trasa została zaznaczona na poniższej mapce:
Wiata do odpoczynku jest bardzo wygodna, jednak te wyprofilowane ławki są całe brudne od butów, więc ciężko na nich siedzieć bez jakiejś dodatkowej podkładki.
OdpowiedzUsuń