piątek, 2 września 2022

Góry Krucze, Góry Stołowe (Zawory): Szlak Lubawka - Mieroszów (Kruczy Kamień, Chełmsko Śląskie, Róg, Czartowskie Skały)




Bardzo lubię okolice Lubawki. Turyści rzadko tu zaglądają, bowiem kawałek dalej czeka na nich "smaczny kąsek" w postaci Karkonoszy. Na szczęście takich "smacznych kąsków" nie brakuje także w tej części Sudetów. Na mojej liście miejsc do odwiedzenia jest jeszcze mnóstwo z okolic Lubawki, a po  każdym wypadzie w te rejony dopisuję kolejne. Nie inaczej było tym razem.

Do Lubawki dojechaliśmy pociągiem z Poznania z przesiadką w Sędzisławiu. Bilety do Lubawki kupujemy u konduktora czeskiego przewoźnika. Można płacić w złotówkach. 



Lubawka przywitała nas mgłą i kiepską widocznością. Nie zawsze musi  świecić słońce. Ponieważ tym razem był z nami Maciej, postanowiłam pokazać mu pozostałości niemieckich napisów na elewacji zrujnowanego budynku  dworca. Przykro patrzy się na niszczejący obiekt, który  jest drugim pod względem wielkości dworcem kolejowym na Dolnym Śląsku (większy jest tylko dworzec Wrocław Główny!). Przez lata budynek pełnił m.in funkcje mieszkalne. Był także siedzibą Urzędu Celnego, Straży Granicznej, Wojsk Ochrony Pogranicza. Mieściło się tu również kino. Dziś, patrząc na ogromny gmach, trudno wyobrazić sobie czasy, gdy jego wnętrze tętniło życiem. W 2008 r. pojawił się cień nadziei na zaadoptowanie budynku na luksusowy hotel "Krucza Skała". Jak widać nic z tego nie wyszło. 


Dworzec od strony peronu


widok od strony miasta 


spod farby prześwituje prawdopodobnie napis "Eingang zum Bahnhof "(wejście na dworzec kolejowy)

Przechadzając się wzdłuż budynku, zauważyliśmy uchylone drzwi, które pozwoliły nam zajrzeć do środka. Byłam podekscytowana, mimo, że to co, zastaliśmy w środku jest bardzo przygnębiające.








Widok dworca w Lubawce na długo zostanie w naszych myślach. Trudno się od nich uwolnić. 
Na zewnątrz odnajdujemy oznaczenia szlaków: czerwonego, niebieskiego i zielonego i ruszamy w kierunku granicy polsko-czeskiej. Po przejściu ok. 500 metrów, skręcamy w lewo. Dość szybko "żegna" nas szlak w kolorze czerwonym. Na rozwidleniu "Pod Kruczą Skałą" musimy podjąć decyzję czy dalej pójdziemy Kruczą Doliną  (szlak niebieski) czy skałkami (szlak zielony). Trasy te łączą się na Rozdrożu Trzech Buków. Mimo, że mieliśmy okazję wędrować już zielonym szlakiem, to właśnie ten wariant wybraliśmy także i tym razem. 


Trudno odmówić uroku wniesieniom dookoła Lubawki

Ścieżka początkowo jest dość zarośnięta, ale gdy wychodzi na skałki, zdecydowanie łatwiej można rozszyfrować jej przebieg. 




Pogody nie mamy idealnej, jednak staramy się łapać te chwile, kiedy możemy rozejrzeć się po okolicy. 


Cieszymy się widząc taflę zbiornika Bukówka (po lewej stronie wzniesienie Zameczek, po prawej w chmurach - Zadzierna)


budynek dworca w Lubawce widziany ze szlaku 

Wkraczamy do rezerwatu Kruczy Kamień. Warto być czujnym, bo w pewnym momencie pojawia się odbicie w prawo (bez oznaczeń szlaku), prowadzące na świetny punkt widokowy. 


Niestety pogoda nie pozwoliła na podziwianie rozległych panoram. Jeśli ciekawi Was co stamtąd widać, możecie zerknąć do mojego wcześniejszego wpisu (wtedy mieliśmy idealną pogodę): Góry Kamienne: Góry Krucze - na Kralowiecki Szpiczak Královecký Špičák z Lubawki


punkt widokowy tego dnia nie uraczył nas widokami ;) 


gęste chmury trzymały się bardzo nisko

Na Rozdrożu Trzech Buków zmieniamy znaki szlaku na niebieskie i ten kolor będzie towarzyszyć nam aż do Mieroszowa! 




Od Krzyżówki BHP ( skrzyżowanie szlaków: żółtego, niebieskiego i czerwonego) trasa jest dla nas kompletnie nowa (gdy byliśmy tu 2 lata temu, obijaliśmy w tym miejscu na Královecký Špičák).  Pozytywnie zaskakują wiaty i inne miejsca przeznaczone do odpoczynku, których kilka miniemy przy wyznaczonej trasie . 


Wiata w okolicy Błażejowa 


Przez Błażejów docieramy do Chełmska Śląskiego. Jest  to miejscowość słynąca z wyrobów lniarskich, wędzonej kiełbasy oraz pysznego piernika, którego do dziś można tu skosztować. Niegdyś tkane wyroby z Chełmska były znane prawie w całej Europie. Sprzedawano je także do Ameryki. Na kartach historii miasteczka odcisnęły się  zarówno wzloty (np. wpływy z tkactwa pozwoliły na sporą rozbudowę miejscowości) jak i upadki (np. utrata praw miejskich po II wojnie światowej) . Podczas II wojny światowej funkcjonowała tu filia obozu Gross Rosen. Z tych "lepszych" czasów zachowało się kilka ważnych zabytków. Najbardziej znanym są XVIII-wieczne drewniane Domy Tkaczy tzw.: Dwunastu Apostołów. Domów było, jak nazwa wskazuje,  dwanaście. Niestety jeden, stojący osobno, Judasz, spłonął.  Warto przyjrzeć się także podcieniom Rynku oraz obejrzeć siedemnastowieczny kościół pw. Świętej Rodziny górujący nad miejscowością. 
Ciekawostka: w herbie Chełmska Śląskiego widnieje zwierzę, podobne do lisa oraz wiewiórki. To zasługa cesarza  Rudolfa II, który w takiej formie nadał go Chełmsku w 1580 roku. Fakt ten ma być związany z legendą o upolowanej w okolicy Chełmska w XIIw. lisowiewiórce. Dzięki obecności tego dziwnego "stwora" w herbie, wydarzenie sprzed wieków, również dziś jest na ustach mieszkańców Chełmska Śląskiego i okolic. 


podcienie Rynku wydają się nie mieć końca


"Zielony" rynek w Chełmsku Śląskim, w tle wieża kościoła Świętej Rodziny


Dwunastu Apostołów - najbardziej rozpoznawalny i malowniczy  zakątek Chemłska Śląskiego


Podcienie domów tkaczy 


szyld zachęcający do tego , by wstąpić do "Apostoła"

Pod numerem 17 mieści się kawiarnia "U Apostoła", gdzie można skosztować nie tylko kultowego (i bardzo smacznego) ciasta - bomby apostołów (na zdjęciu poniżej), ale także kupić wyjątkowe pamiątki (np. obrusy, serwetki, poszewki na poduszki, ozdoby z drewna)


do bomby apostołów (podobno według oryginalnego przepisu z lat 30-tych XX w.) pasuje nie tylko kawa, ale też piwo z regionalnego browaru w Miedziance


Źródełko w ogrodzie "u Apostoła" ma cudowne właściwości - natarcie się wypływającą tu wodą, pozwoli nam żyć aż do... śmierci 😉


w ogrodzie kawiarni "U Apostoła" wszystko przykuwa wzrok



kamień graniczny cystersów z Krzeszowa z roku 1727 także można zobaczyć w ogrodzie kawiarni (w okolicy zachowało się ich więcej - będziemy szukać!) 

Powoli opuszczamy Chełmsko Śląskie. Jesteśmy mniej więcej w połowie drogi do naszej bazy w Mieroszowie. Wciąż trzymamy się niebieskiego szlaku, z którego podziwiać możemy m.in. domy tkaczy z mniej znanej strony oraz szczyty Gór Kruczych. 


Domy tkaczy widziane z niebieskiego szlaku


sielskie krajobrazy


oddalamy się od Chełmska Śląskiego, w tle Góry Krucze

Mijamy zabytkowe figury, które zostały nagryzione zębem czasu, ale wciąż można spróbować rozszyfrować napisy na ich cokołach. Jesteśmy na tzw. Drodze Pięciu Radości św, Anny z ok. 1720 r. 


Figura IV. Ofiarowanie NMP w Świątyni


napisy na cokole


takim pustym i zielonym szlakiem aż chce się wędrować

Najważniejszym zabytkiem sakralnym na tym odcinku trasy  jest Kaplica św. Anny (1721-1722r.) . Przed nią stoi krzyż, na postumencie którego można odczytać niemiecki napis "Ojcze w ręce Twoje powierzam Ducha mego". Z tyłu umieszczono nazwiska jego fundatorów. 



Kaplica Św. Anny 


napisy na postumencie krzyża przed kaplicą

Powoli zmieniamy pasmo górskie i meldujemy się w... Górach Stołowych, a dokładnie w mniej znanej ich części - Zaworach. Przez cały dzień spowalniają nas przepyszne maliny, jeżyny i jagody. Trudno im się oprzeć! W połowie sierpnia mogliśmy także podziwiać już pięknie kwitnące wrzosy. 



Chwilę po minięciu Kaplicy Św. Anny szlak robi się coraz bardziej stromy. Zaczynamy podejście na Róg (715 m n.p.m.). Spodziewamy się, że w pogodne dni, widoki stąd są obłędne!


w drodze na Róg


Róg zdobyty!

Następnie lasem kierujemy się w stronę Łącznej. Szlak poprzecinany jest licznymi dróżkami, więc zdarza nam się zagadać i na chwilę go gubimy. W pobliżu Łącznej zauważamy zwierzęta, z których słynie miejscowość. Okazuje się jednak, że popularne zoo znajduje się po drugiej stronie drogi.


zebra w Łącznej

Rozpoczynamy najbardziej uciążliwy odcinek trasy, bo biegnący wzdłuż asfaltowej drogi. Urozmaicamy go na moment, odbijając w stronę Czartowskich Skał, które zwiedza się bez wytyczonej trasy. 


Początkowo obchodzimy ogromną skalną formację, ale to nie było to, co chciałam zobaczyć. Rozglądamy się i szukamy czegoś więcej. Mateusz podchodzi stromą ścieżką i pokazuje nam charakterystyczne lekko różowe skały. Podobno mogą mieć aż 200 – 220 milionów lat! Trudno to sobie wyobrazić. 



"Górna", najbardziej atrakcyjna  część Czartowskich Skał 


Skały mają twarze ;-) 

Ostatnie 3 kilometry do Mieroszowa maszerujemy w deszczu. Naszą bazą noclegową był już po raz drugi hostel w Mieroszowie. Jestem pewna, że przy kolejnej okazji, również tam się zatrzymamy.

Poniżej można zobaczyć mapę całej trasy:  





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz