poniedziałek, 9 maja 2016

Korona Gór Polski: Waligóra (+ Ruprechticky Spicak / Ruprechtický Špičák / Ruprechticki Szpiczak)

Wreszcie mam "świeży" materiał fotograficzny i żywe wspomnienia. Z przyjemnością podzielę się z Wami relacjami z moich ostatnich górskich wędrówek. Na "pierwszy ogień" wejście na szczyt Korony Gór Polski - Waligórę oraz 

Ruprechtický Špičák. 

Wieczorem dojechaliśmy samochodem z mężem do schroniska "Andrzejówka".Było bardzo mgliście, poza budynkiem schroniska nie widzieliśmy otaczających go szczytów ani budynków w pobliżu. Cały dzień padało, było zimno, wilgotno i nieprzyjemnie. Byliśmy przygotowani na kiepską pogodę rano, chociaż prognozy były obiecujące. Na szczęście obudziło nas słońce, a gdy wyjrzeliśmy przez okno, naszym oczom ukazał się szczyt Waligóra - cel naszej podróży, kolejny szczyt Korony Gór Polski, który mieliśmy zamiar zdobyć.


widok z okna schroniska na Waligórę


Waligóra w pełnej krasie

Pokoik skromny, bez łazienki za to z umywalką i lustrem. W pakiecie piękny widok i to wszystko za 35 zł/1 os. Na jedną noc w sam raz :) Wyremontowana łazienka dla nocujących turystów oczywiście była dostępna , ale na korytarzu, co nam za bardzo nie przeszkadzało, tym bardziej, że podobno oprócz nas w schronisku nocowały tylko dwie inne osoby.


pokój w schronisku Andrzejówka


schronisko Andrzejówka


schronisko Andrzejówka

Bardzo miły gospodarz, jedzenie w bufecie smaczne, czeskie lane piwko w rozsądnej cenie... jeśli będzie nam dane, na pewno wrócimy do Andrzejówki. Po śniadaniu z widokiem na Waligórę, ruszyliśmy na szlak. Poniżej mapka poglądowa: 



(źródło: https://mapa-turystyczna.pl/node/ruprechticky-spicak + opracowanie własne ;)

Wybraliśmy żółty szlak, który obiecał nam, że po ok. 15 minutach staniemy na szczycie Waligóry. Ale jakie to były minuty!? Pełne walki, zadyszki, przekleństw pod nosem ;) Takiej stromizny nie doświadczyliśmy już dawno. Przydały się nawet łapki, żeby po prostu nie upaść lub utrzymać równowagę. Szlak ten jest wyłożony kamyczkami, które po deszczu dzień wcześniej zrobiły się nieco śliskie. Poniższe zdjęcia nie oddają tego przewyższenia i (na szczęście!) emocji jakie nam towarzyszyły :) 




szlakowskaz przy Andrzejówce


żółty szlak z Andrzejówki na Waligórę


szlak na Waligórę/ między drzewami schronisko Andrzejówka


strome podejście


Po niecałych 15 minutach zdobyliśmy szczyt. Zasapani, trochę zmęczeni zrobiliśmy pamiątkowe fotki i ruszyliśmy dalej w trasę. Waligóra ma wysokość 936 m n p.m. i jest 19 szczytem Korony Gór Polski pod względem wysokości. 




Dalej żółtym szlakiem idziemy w kierunku Przełęczy pod Suchawą 864 m n p.m. Troszkę pobłądziliśmy. Idąc na Ruprechtický Špičák, gdy wychodzimy z lasu na trasę rowerową trzeba skręcić w prawo i iść szeroką drogą do tego miejsca: 


(na szlaku na Ruprechtický Špičák)

Ten znak dotyczy szlaku rowerowego, my przed nim skręcamy w prawo jak każe nam strzałka żółtego szlaku: 






Widoki stają się coraz przyjemniejsze dla oka ;) Następnie żółty szlak krzyżuje się z czarnym i niebieskim. Odbijamy w lewo na szlak czarny i dochodzimy do miejsca, gdzie nasza trasa ostro zawija. Schodzimy w dół i chwilę idziemy równolegle do górnego "tarasu szlaku", bez większych trudności orientacyjnych docierając do skrzyżowania ze szlakiem rowerowym. 



Dzieląc trasę z czerwonym i zielonym szlakiem rowerowym docieramy do Przełęczy pod Szpiczakiem - ważnego węzła szlaków. Jest tu wiata i szlakowskaz oraz tablica z profilami tras rowerowych. 


Stąd szlakiem niebieskim i zielonym dotrzemy bezpośrednio na Ruprechtický Špičák. Podejście z przełęczy jest dość strome i wymagające (podobne do podejścia na Waligórę). 



granica z Czechami

Po ok. 15 minutach  od przełęczy możemy podziwiać panoramę ze Szpiczaka.





Na szczycie znajduje się wieża widokowa. Wejście na nią jest bezpłatne. Na górę prowadzą ażurowe schody, które początkowo powodowały u mnie lekkie uczucie paniki ;)
Z wieży roztaczają się fantastyczne widoki. Umieszczono również kilka tablic z popisanymi szczytami, które widać (szczególnie w dobrych warunkach) jak na dłoni...



Gdzieś tam za mgiełką dojrzeć można było nawet ośnieżoną Śnieżkę :) 


a patrząc w innym kierunku Waligórę i polanę, na której znajduje się schronisko Andrzejówka: 


widok z wieży na Waligórę

Wielka Sowa



wieża na Szpiczaku

Zejście na Przełęcz pod Szpiczakiem możliwe jest tą samą drogą lub dłuższą trasą rowerową (po stronie czeskiej), ale nie mogliśmy znaleźć jej na mapie i nie wiedzieliśmy jak ona przebiega. Aż kusiło mnie, by iść dalej grzbietem granicznym w kierunku Głuszycy, ale to już długa wędrówka całodniowa, a my w planach mieliśmy jeszcze zwiedzanie Zamku Książ i wejście na Chełmiec. Zeszliśmy na przełęcz ze Szpiczaka tą samą drogą i postanowiliśmy więc z przełęczy zejść do Andrzejówki czerwonym szlakiem rowerowym. Nie lubimy wracać tą samą drogą, więc to rozwiązanie wydało nam się dość rozsądne. Z trasy rowerowej mogliśmy jeszcze przez chwilę oglądać wieżę na Ruprechtickim Špičáku, by później iść przez gęstszy las, momentami podziwiając otaczające nas szczyty... 

(na trasie rowerowej)

Sprawnie dotarliśmy do klimatycznej Andrzejówki i z żalem pożegnaliśmy się z pięknymi Górami Kamiennymi...

(Schronisko Andrzejówka)

Prawie na koniec pokażę Wam profil, jaki zarejestrowało moje endomondo:



Oczywiście trzeba go brać lekko z przymrużeniem oka, ale stromizna tam, gdzie była, została przez gps wychwycona ;) 


Cała wycieczka bez przystanków trwała ok. 2 godzin, przebyliśmy w tym czasie trochę ponad 8 km.

W drodze powrotnej mogliśmy z okien samochodu zobaczyć kopalnię melafiru:



Tak zakończyła się nasza krótka przygoda w Górach Kamiennych. Teraz już wiem, że trzeba tam wrócić...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz