Jagodna (977 m n.p.m.) w Górach Bystrzyckich to szczyt, od którego można śmiało rozpocząć swoją zimową górską przygodę . Szczególnie, gdy wędrówkę zacznie się przy schronisku o tej samej nazwie. Na wierzchołek prowadzi z niego szeroka droga, zimą ratrakowana, co nie znaczy, że łatwo będzie nam iść w zwykłych adidasach. Warto zadbać o obuwie za kostkę, z dobrym bieżnikiem i na wszelki wypadek do plecaka wrzucić raczki lub nakładki na buty z kolcami.
Ze schroniska Jagodna na szczyt wyznaczono niebieski szlak (ok. 4,2 km / 1:20 h w jedną stronę).
Ja jednak mam także propozycję dla nieco bardziej zaprawionych w bojach piechurów - pętlę z Długopola - Zdroju, którą ze względu na swoją długość (ponad 20 km) powinny wybrać osoby mające już jakieś doświadczenie w zimowym chodzeniu po górach i znające swoje możliwości.
Startujemy w Długopolu - Zdroju, niewielkim, ale bardzo uroczym uzdrowisku, do którego dojechać można pociągiem (Koleje Dolnośląskie) lub autobusami m.in. z Kłodzka, Bystrzycy Kłodzkiej Międzylesia czy Międzygórza (PKS w Kłodzku). Niestety kursów autobusów w ciągu dnia jest niewiele, więc przed wycieczką koniecznie je przestudiujcie.
"Nasza" trasa zakłada dojście do Przełęczy nad Porębą asfaltową drogą bez oznaczeń szlaku (należy kierować się na wieś Poręba) . Większości wyda się ona nieco nudnawa, bowiem z Długopola musimy "klepać" asfalt przez ponad 6 km. Z ciekawszych miejsc przy drodze warto wymienić kościół pw. św. Sebastiana oraz znajdujący się tuż przy nim krzyż pokutny z XIV-XVI w. z dobrze widocznym narzędziem zbrodni.
Krzyże pokutne, jak sama nazwa wskazuje, związane były z pokutą, ale dotyczyły najcięższych przestępstw, czyli morderstw (także tych przypadkowych). Winny, chcąc uniknąć kary śmierci , musiał nie tylko wypłacić rodzinie zmarłego odszkodowanie, pokryć koszty sądowe, koszty pochówku, zamówić określoną ilość mszy w intencji zmarłego, dołożyć się do kosztów utrzymania rodziny ofiary, ale także własnoręcznie wykuć krzyż pokutny i ustawić go w miejscu wskazanym przez żałobników. Podobno w całej Europie znajduje się ok. 7 000 krzyży pokutnych, które przetrwały do dziś.
krzyż pokutny w Porębie - widać narzędzie zbrodni?
Kawałek dalej stoi zabytkowy krzyż Męki Pańskiej (na zdjęciu poniżej).
Po ponad 2 godzinach docieramy na wysokość 690 m n.p.m. (Przełęcz nad Porębą). W zaroślach w pobliżu przełęczy kryją się pozostałości dwóch schronów bojowych budowanych przez Niemców w latach 30 XXw. (tym razem ich nie odnaleźliśmy).
Kawałek maszerujemy Autostradą Sudecką (DW 389). Ten odcinek drogi nie jest odśnieżany w okresie zimowym. Bacznie się rozglądamy, bo szlaki żółty i niebieski w końcu odbijają w las.
Kawałek maszerujemy Autostradą Sudecką (DW 389). Ten odcinek drogi nie jest odśnieżany w okresie zimowym. Bacznie się rozglądamy, bo szlaki żółty i niebieski w końcu odbijają w las.
Idzie się tędy bardzo przyjemnie, szczególnie, gdy przed nami ktoś lekko przedeptał trasę ;-) Szlaki niedługo później się rozwidlają. Niebieski, na Jagodną, staje się szeroki, wygodny - aż chce się nim maszerować w takich warunkach!
Droga mija bardzo szybko. Jesteśmy zaskoczeni, gdy zza mgły wyłania się wieża widokowa. Podobnie jak dzień wcześniej na Czerńcu - nie mamy szans na podziwianie górskich panoram, ale stwierdzamy, że na wieżę i tam wypada wejść.
Wieża widokowa na Jagodnej
Czas na pamiątkową fotkę z tabliczką i zejście do schroniska.
I tak sobie idziemy, zastanawiając się co zjemy w schronisku, kiedy przypominam sobie, że jest jeszcze Jagodna Północna (985 m n p.m.) , wyższy, mniej popularny wierzchołek od tego, na którym przed momentem byliśmy. Kiedy widzimy wydeptaną w śniegu ścieżkę w bok i weryfikujemy ją z mapą w telefonie, postanawiamy pójść tym śladem i wejść na najwyższy punkt Gór Bystrzyckich.
Wracamy tą samą drogą do niebieskiego szlaku i kierujemy się w stronę schroniska. Na tym odcinku spotykamy coraz więcej ludzi. Trzeba uważać także na narciarzy i specjalnie przygotowane dla nich ślady w śniegu (by ich nie zadeptywać!).
Wchodzimy w gościnne progi schroniska, które według tabliczki przy wejściu znajduje się na wysokości 8110 m n.p.m. ;-) Kto nie ma w plecaku butli z tlenem ten gapa :P
W budynku w weekend tradycyjnie jest dość tłoczno, tym bardziej, że wieczorem ma się odbyć koncert Domu o Zielonych Progach. Mimo to obsługa daje radę i wywołuje na twarzach wszystkich uśmiech wydając z kuchni zamówienia. Menu jest tak kuszące, że długo nie możemy zdecydować się co zjemy. Mateusz decyduje się na kotlet chatara, ja na wióry orlickie. Jesteśmy po raz kolejny zachwyceni smakiem i wielkością porcji.
Po udanej biesiadzie trudno ruszyć nasze zadki. Przed nami jeszcze ok. 9 kilometrów drogi czerwonym szlakiem. Część trasy pójdziemy w świetle czołówek. Póki jest jasno, staramy się utrzymać dobre tempo, idąc drogą wojewódzką nr 389 (autostrada sudecka :) - na zdjęciu poniżej.
Szlak w końcu odbija z wygodnej trasy w las. Później wyprowadza na pola, aż w końcu wejdziemy w zabudowania i "cywilizację". Mimo zmroku, udaje nam się wypatrzyć jeszcze poniemieckie krzyże, jak np. ten poniżej:
Docieramy do Długopola-Zdroju w świetnych nastrojach, a ja myślę już o tym co spotka nas na trasie, jaką zaplanowałam na następny dzień ;)
Mapa trasy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz