Żaden ze szczytów Gór Bystrzyckich nie przekracza magicznej granicy 1000 m n.p.m. Szlaki w tej części Sudetów nie są strome i wymagające jak chociażby w Górach Wałbrzyskich czy Kamiennych. Jest jednak coś, co sprawia, że mam ochotę spędzić tu więcej czasu, poodkrywać ścieżki i ciekawe miejsca oraz zachwycić się widokiem okolicy.
Zapraszam na relację z niespełna 15-kilometrowej wycieczki- pętli z Polanicy-Zdroju. Rozpoczynamy ją na stacji kolejowej Polanica-Zdrój.
Namierzamy wzrokiem szlaki w kolorach zielonym i żółtym, przechodzimy tunelem pod torami i rozpoczynamy marsz wzdłuż zabudowań.
Zapraszam na relację z niespełna 15-kilometrowej wycieczki- pętli z Polanicy-Zdroju. Rozpoczynamy ją na stacji kolejowej Polanica-Zdrój.
Namierzamy wzrokiem szlaki w kolorach zielonym i żółtym, przechodzimy tunelem pod torami i rozpoczynamy marsz wzdłuż zabudowań.
Zabudowania z czasem się przerzedzają, a za naszymi plecami zaczynają się malować przepiękne górskie panoramy. Uwagę przykuwa pewna konstrukcja... po przybliżeniu, okazuje się, że jest to znana już nam wieża widokowa Suszynka.
Mniej więcej po przejściu 2 km, szlak staje się bardziej stromy. Można się zasapać, nawet pomimo tego, że pod stopami mamy zwykły asfalt. Kawałek przed Przełęczą Sokołowską obejrzyjmy się jeszcze raz za siebie. Widok jest imponujący!
Na rozwidleniu zmieniamy znaki na czarne. Za chwilę dotrzemy do świetnego skalistego punktu widokowego na Kamiennej Górze. Przypomina mi z wyglądu trochę te w Broumowskich Ścianach, chociażby na Bożanowskim Szpiczaku czy Korunie.
Kolejną atrakcją na szlaku jest Fort Fryderyka, będący pod koniec XVIII wieku częścią pruskiego systemu obronnego. Budowla nigdy nie odegrała roli militarnej. Ostatecznie jej nadziemną część rozebrano, a do dziś przetrwały krótkie tunele oraz fragmenty muru.
Z miejscem tym związana jest także historia, udokumentowana na wielkim głazie. Można na nim przeczytać " Ponzelskühner, Sprung 1887" , co oznacza "śmiały skok Ponzela". Poniżej dostrzec można dłoń, która prawdopodobnie wskazuje kierunek owego skoku. Niejaki August Ponzel założył się ze swoim kolegą, że skoczy w kilkunastometrową przepaść. Ponzel nie rzucał słów na wiatr. Przeżył, ponieważ gałęzie świerku nieco zamortyzowały upadek. Nagrodą za zuchwały wyczyn była wódka i pęto kiełbasy. Po latach, Poznel miał przyznać, że cały dzień po skoku leżał w łóżku, bo "łokropnie boloła go dupa" ;)
Dalej wędrujemy czarnym szlakiem. Ścieżki są wygodne, szerokie, może momentami nieco nudne. Warto więc wziąć ze sobą towarzysza ;) W końcu czeka nas ostatnia półkilometrowa prosta na Wolarz (852 m.n.p.m.). Szczyt jest zalesiony, więc nie ma co liczyć na ciekawe widoki. Stąd możemy iść dalej do schroniska pod Muflonem (i dalej do Dusznik-Zdroju) , do Szczytnej oraz Polanicy-Zdroju. My wybraliśmy ostatnią opcję. Zmieniamy znaki szlaku na czerwone i za ok. 1,5 godziny powinniśmy dotrzeć do Polanicy.
Po drodze gdzieniegdzie przebijają się ciekawsze widoki, jednak to, co najprzyjemniejsze dla oka, raczej mamy już za sobą.
Mijamy uroczą wiatę przy Stawie Pstrągowym na potoku Rogoziniec i spotykamy pierwszych spacerowiczów tego dnia. Następnie musimy przekroczyć wspomniany potok, co wcale nie musi okazać się łatwym zadaniem. Przy nieco wyższym stanie wody, trzeba pokombinować, by przekroczyć go suchą nogą ;)
Przechodzimy pod torami kolejowymi, skręcamy w prawo i wchodzimy powoli w zabudowania uzdrowiska. Czerwony szlak kończy się nad Bystrzycą Dusznicką, ok. 1 km od stacji kolejowej. Ponieważ mieliśmy jeszcze trochę czasu do odjazdu pociągu, postanowiliśmy zajrzeć do parku zdrojowego i pospacerować dłuższą chwilę po Polanicy.
dystans: ok. 14 km/ czas przejścia ok. 4:30h
Podobną trasę robiłem stosunkowo niedawno :)
OdpowiedzUsuńO, tej wiatki przy stawie nie znam. Muszę się jej przyjrzeć w terenie, bo wygląda interesująco.
Wiatka znajduje się dość blisko Polanicy, nieco z boku szlaku.
OdpowiedzUsuńTa trasa miała być takim spacerkiem przed odjazdem do Poznania. Widokowo miło nas zaskoczyła :)