Ten niewielki akwen wodny można obejść dookoła. Przygotowano nawet specjalną ścieżkę z małą infrastrukturą edukacyjną. Nie ma co ukrywać, że najbardziej wzrok przykuwa jednak drewniana wieża widokowa, która obecnie jest niestety zamknięta do odwołania.
Po zwiedzeniu wybranych ścieżek wokół "jeziorka", kierujemy się w stronę kamienistej drogi (żółty szlak) i po krótkiej chwili wkraczamy w granice Wielkopolskiego Parku Narodowego.
Trzymając się głównej drogi, warto rozglądać się na boki. W kwietniu i na początku maja kwitną licznie m.in. ziarnopłon wiosenny i fiołki. W dalszej części wycieczki zaobserwowaliśmy także przylaszczki i wiele stanowisk szczawika zajęczego.
Docieramy do ważnego węzła szlaków przy głazie Franciszka Jaśkowiaka, promotora turystyki i ochrony przyrody. Skręcamy tu w prawo i zgodnie z czerwonymi oznaczeniami, kierujemy się w stronę wschodniego brzegu jednego z najpiękniejszych jezior parku - Jeziora Góreckiego.
Znajdziemy tu kilka miejsc wypoczynkowych, ławeczek (niektórych zadaszonych) , które kuszą, by zrobić sobie przerwę i popatrzeć na taflę tego, wyjątkowo czystego, jeziora. Akwen objęty jest ścisłą ochroną rezerwatową, a więc NIE można się tu kąpać, łowić ryb, czy pływać kajakiem lub łódką.
Czerwony szlak opuszcza w pewnym momencie ścieżkę brzegiem jeziora i przebiega w pobliżu grajzerówki (greiserówki) , a więc drogi łączącej Komorniki z Jeziorami. Jej nazwa pochodzi od Artura Greisera - zbrodniarza wojennego. Droga prowadziła do jego rezydencji w Jeziorach. Dziś w jej wnętrzu znajduje się siedziba WPNu oraz Muzeum Przyrodnicze i Centrum Edukacji Ekologicznej. Przecinamy asfaltową drogę, przy której mieści się płatny parking oraz (nie wiem czy przez cały rok) działa food truck z przekąskami. Kontynuujemy marsz zgodnie z czerwonymi oznaczeniami. Na tym odcinku w drugiej połowie kwietnia króluje szczawik zajęczy. Wyjątkowa roślina, którą można dodawać do sałatek i napojów, a nawet zakwaszać nią zupy. Zawiera m.in. sporo witaminy C i rutyny. Szczawik przyspiesza także gojenie ran i siniaków. Oczywiście w parku narodowym roślin nie zbieramy! Ciekawostką jest też fakt, że szczawik zajęczy potrafi wystrzelić swoje nasiona nawet na odległość do 2 metrów!
Na rozwidleniu przy Głazie Leśników odbijamy na żółty szlak, który prowadzi przez rezerwat Pojniki. Jego nazwa pochodzi od pojenia dzikich zwierząt. Pozostałością po jeziorze rynnowym były oczka wodne, które stanowiły wodopój dla jeleni, saren dzików. Dziś wodą wypełniony jest tylko jeden zbiornik. Z rezerwatu wychodzimy na asfaltową drogę. Przekraczamy ją i za moment wchodzimy w zabudowania Puszczykowa. Położoną lekko na uboczu ul. Wspólną , a następnie Moniuszki (po skręceniu w lewo) docieramy w okolice stacji kolejowej Puszczykówko. Możemy tu zakończyć wycieczkę i czekać na pociąg (opcjonalnie autobus nr 651 w stronę poznańskiego Dębca) lub ruszyć dalej żółtym szlakiem w stronę rzeki Warty. Myśleliśmy już, że ulewa pokrzyżuje nam plany. Na szczęście dość szybko uspokoiła się na tyle, by móc zrealizować założenia. Zresztą do pociągu mieliśmy ok. godziny, więc woleliśmy się przejść niż czekać tyle czasu na peronie.
Trasa prowadzi obok muzeum Arkadego Fiedlera, słynnego podróżnika i reportażysty. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji wejść do środka, zachęcam, by to zrobić. Sama mam ochotę pojawić się tam ponownie. Dość szybko opuszczamy zabudowania i docieramy nad Wartę. Bardzo lubię tę trasę. Zwróćcie uwagę, że żółte oznaczenia co jakiś czas oddalają się od rzeki. My zawsze wolimy przez cały czas iść wzdłuż jej brzegu. Dystans tym wariantem ze stacji Puszczykówko do Puszczykowa to ok. 4 km. Szybkim krokiem, przeszliśmy go w ok. 50 minut, ale jeśli wolicie delektować się trasą i widokami, robić zdjęcia itp., zarezerwujcie sobie na pewno więcej czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz