Gdzie wybrać się na dłuższy spacer w Wielkopolsce? Dość często zadaję sobie to pytanie. Lubię planować , pracować z mapami i książkowymi przewodnikami. Trasa z Rogoźna do Skoków od dawna czekała na realizację w terenie. Wreszcie przyszedł piękny majowy dzień, idealny, by ruszyć w te strony.
Do Rogoźna przyjechaliśmy pociągiem. Od razu ruszyliśmy w stronę jeziora i promenady (to ok. 2,5 km od stacji kolejowej/ bez znaków szlaku). W pobliżu Parku Niepodległości, przy ul. Czarnkowskiej, zauważyłam pozostałości szyldu, częściowo w języku polskim (naprawa maszyn rolniczych, kucie koni) jak i niemieckim (Huf geschlag?). Niestety nazwa dawnego zakładu jest już nieczytelna.
Minęliśmy Mały Rynek, wyszliśmy na ul. Kościelną, która swą nazwę wzięła zapewne od Kościoła Św. Wita :)
Kościół Św. Wita
Na kolejną zagadkę związaną z niemieckimi napisami nie musieliśmy długo czekać . Na przeciwko kościoła stoi budynek, który również zaciekawił mnie wyłażącymi spod warstw farby literami (jeszcze do niedawna przykrywała je reklama mieszczącego się tu klubu sztuk walki). Niestety i w tym przypadku nie udało mi się rozszyfrować całości napisu.
Czyżby dawny adres? "Str" na końcu = "Strasse 157"?
Stąd już naprawdę blisko do promenady, którą biegnie czerwony szlak pieszy. Skręcamy za kościołem w prawo (jeszcze przed mostem na Małej Wełnie) i rozpoczynamy marsz wygodną utwardzoną ścieżką, na której świetnie będą się czuć zarówno rowerzyści jak i piesi (wydzielono specjalne strefy dla jednych i drugich). Po lewej stronie możemy podziwiać Jezioro Rogozińskie, wzdłuż którego pójdziemy przez ponad 5 kilometrów.
Utwardzona ścieżka, będąca idealnym wyborem także np. dla rodzin z dziećmi w wózkach, kończy się mniej więcej przy przystani żeglarskiej. Dalej iść można już bardziej naturalną drogą, której trudno odmówić uroku!
Jeśli podczas wędrówki usłyszycie strzały (przypominające polowanie), nie martwcie się za bardzo. Tuż w pobliżu szlaku znajduje się strzelnica miejska i to z niej dobiega niepokojący hałas.
Oznakowanie szlaku w okolicy Rogoźna jest bardzo kiepskie. Prawdopodobnie oznaczenia wyblakły lub drzewa, na jakie je naniesiono, zostały wycięte. Mimo to, dość trudno stracić orientację na tym odcinku, bowiem biegnie on tuż przy samym jeziorze. W zasadzie tylko raz gdzieś przypadkowo wleźliśmy w gęste zarośla i na podmokłe tereny. Zaowocowało to obserwacją mojego ulubionego majowego "śpiewaka" - trzciniaka. Stamtąd intuicyjnie wróciliśmy na znakowaną trasę.
trzciniak
Gdy szlak wyprowadza na szeroką drogę, która początkowo sprawia wrażenie niezbyt ciekawej, powoli żegnamy się z Jeziorem Rogozińskim. Później okazuje się, że możemy tu podziwiać urocze, typowo wielkopolskie, krajobrazy.
Z drogi tej po ok. 3 kilometrach powinniśmy skręcić w stronę Jeziora Budziszewskiego. Albo przeoczyliśmy oznaczenie tego miejsca w terenie albo po prostu go nigdzie nie ma. Zerknięcie w mapę w telefonie pomogło nam się odnaleźć. Następnie szlak, jeszcze przed mostkiem, odbija w prawo, ale zgodnie uważamy, że na ten mostek warto przy okazji wejść.
Stąd czeka nas jeszcze ponad 8 kilometrów marszu, w większości również brzegiem jeziora. Im bliżej Skoków jesteśmy, tym więcej widzimy oznaczeń czerwonego szlaku, co ułatwia orientację w terenie.
Z lasu wychodzimy na ul. Skocką. Skręcamy w lewo i wzdłuż zabudowań, docieramy do początku krótkiego szlaku czarnego, który doprowadzi nas do stacji kolejowej w Skokach.
Po drodze mijamy m.in. kościoł pw. św. Mikołaja Biskupa, leżący na Szlaku Kościołów Drewnianych wokół Puszczy Zielonka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz