Pierwsze dwa dni urlopu w tym roku dokleiliśmy do jednego z weekendów. Do dyspozycji mieliśmy więc aż 4 dni, które postanowiliśmy spożytkować na górskie wędrówki. W obecnych czasach nie snujemy dalekosiężnych planów, więc tradycyjnie w ruch poszedł booking i ostatecznie wybór padł na Świeradów-Zdrój. Lubimy bardzo podróże komunikacją publiczną. Ze Świeradowem jest ten problem, że ostatni pociąg odjechał stąd w 1996 roku. Zresztą dawną stację kolejową całkiem nieźle zagospodarowano i służy obecnie mieszkańcom jako Miejskie Centrum Kultury. Mimo to "prześwietliłam" Świeradów, czy da się tam jakoś bez samochodu dotrzeć.
Oto kilka moich propozycji:
1) Z Wrocławia do Świeradowa (przewoźnik SpeedBus) - moim zdaniem godziny kursów nie są zbyt przyjazne
2) Z Wrocławia do Lubania pociągiem + przejazd do Świeradowa (przewoźnik PKS Voyager)
3) Z Jeleniej Góry do Świeradowa (przewoźnicy: SŁAW TRANS lub PKS "Tour" Jelenia Góra)
Biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy z Poznania, były to oczywiście jakieś opcje, ale niestety zabierały zbyt wiele czasu, znacząco skracając nasz wyjazd. Postanowiłam więc, że dojedziemy pociągiem do Szklarskiej Poręby, a następnie, do Świeradowa pójdziemy po prostu pieszo, odwiedzając częściowo nieznane nam miejsca i szlaki.
Marsz do Świeradowa-Zdroju rozpoczęliśmy na stacji Szklarska Poręba Dolna. Oczywiście można go skrócić, dojeżdżając do stacji Szklarska Poręba Górna. Wówczas zaoszczędzimy ok. 2-3 km. Nam zależało na tym, by m.in. odwiedzić wreszcie ciekawy punkt widokowy Zbójeckie Skały, który oddalony jest od stacji, na której wysiedliśmy o zaledwie 1,5 km. Gramolimy się więc pod górę czarnym szlakiem, który prowadzi zakosami. Do pokonania mamy niecałe 100 metrów w pionie.
Widok ze Zbójeckich Skał z pewnością jest kapitalny. Niestety nie do końca idealna przejrzystość powietrza nie pozwoliła nam podziwiać go w pełnej krasie.
punkt widokowy Zbójeckie Skały
Śnieżne Kotły i Szrenica (widok ze Zbójeckich Skał)
Zbliżenie na Śnieżne Kotły
próba dostrzeżenia Śnieżki zakończona niepowodzeniem
Zbliżenie na Chojnik
Okazuje się, że jesteśmy na dłuższej z dwóch pętli tzw. Szlaku Walońskiego. Walończycy to dawni poszukiwacze kamieni szlachetnych, rud i minerałów. Toteż na szlaku walońskim nie mogło zabraknąć zejścia do sztolni pirytu, z którego chętnie skorzystaliśmy.
Walończycy pozyskiwali piryt w celu produkcji kwasu siarkowego. Był on wykorzystywany jako składnik farb, atramentu , a także jako surowiec do produkcji prochu strzelniczego. Ze względu na swoją barwę i specyficzny blask nazywany był "złotem głupców", ponieważ zdarzało się, że mylono go właśnie z drogocennym metalem szlachetnym. Zeszliśmy ze szlaku do sztolni. Nie wiem, czy to nasza sugestia, ale w jej wnętrzu czuliśmy charakterystyczne siarkowe zapachy.
sztolnia pirytu
"iskrzące się" ściany sztolni
Szlak Waloński biegnie dalej do Szklarskiej Poręby Średniej. My mamy nieco inne plany, więc wycofujemy się na szlaki w kolorach czarnym i żółtym. Naszym kolejnym punktem pośrednim będzie popularny Zakręt Śmierci. Byliśmy w tym miejscu dobre kilkanaście lat temu, ale widziałam, że utworzono tu niedawno pewną infrastrukturę turystyczną, więc chciałam tu powrócić. Faktycznie pojawił się taras widokowy z tablicą, na której można zweryfikować obserwowane szczyty. Tak czy inaczej, wydaje nam się, że Zakręt Śmierci jest nieco przereklamowany (i wcale nie chodzi o to, że nie mieliśmy świetnej widoczności). Widoki są niezłe, ale najwięcej zamieszania robi chyba jednak wyszukana nazwa ;)
Taras widokowy przy Zakręcie Śmierci
widoki z Zakrętu Śmierci
Przy Zakręcie Śmierci wybieramy samodzielne żółte oznaczenia. Idziemy tędy pierwszy raz. Szlak biegnie głównie lasem, więc szans na spektakularne widoki w zasadzie nie ma. Po ok. 3 kilometrach docieramy do Wysokiego Kamienia. Końcowe podejście jest dość śliskie, bowiem połączyliśmy się z bardzo popularnym czerwonym szlakiem.
Schronisko Wysoki Kamień
W schronisku kupujemy czeskie piwo (12 zł) i rozsiadamy się na ławeczce z widokiem na Karkonosze. Przejrzystość powietrza się poprawiła. Udaje nam się dostrzec nawet Śnieżkę!
Zbliżenie na Śnieżne Kotły
Zbliżenie na Śnieżkę - widać "talerze"? :)
Dalej, do Rozdroża pod Zwaliskiem maszerujemy znanym nam już całkiem dobrze fragmentem czerwonego szlaku. Tam zmieniamy znaki na zielone i zmierzamy w stronię Rozdroża Izerskiego. Szlak jest śliski i momentami stromy. Zakładamy więc nakładki antypoślizgowe na buty i zdecydowanie sprawniej schodzimy do parkingu przy Drodze Sudeckiej. Wchodzimy na szlak znakowany na niebiesko i będzie nam on towarzyszył aż do Świeradowa.
Na Rozdrożu Izerskim przez 101 lat stał budynek schroniska Ludwigsbaude. Przez lata służył także jako prewentorium gruźlicze. W lipcu 2013 roku obiekt został wyburzony. Dziś tak wygląda na mapach google :(
źródło: google.maps 2022
Wiele ciekawych zdjęć Ludwigsbaude znajdziecie pod poniższym linkiem:
Wędrujemy dalej zgodnie z niebieskimi oznaczeniami.
widok w stronę Izerskich Garbów (Kopalni kwarcu "Stanisław")
Szlak nie należy do spektakularnych pod względem widokowym. Chociaż co jakiś czas coś fajnego można zobaczyć. Dużym jego plusem jest cisza i spokój. Chyba niewielu piechurów się tu zapuszcza. Podczas spaceru udało nam się dostrzec dzięcioła czarnego (zdjęcie było tak kiepskiej jakości, że nie nadawało się do publikacji).
Na trasie wiosna walczyła z zimą, ale w nieco wyższych partiach królował jednak zdecydowanie śnieg. Trochę spieszyliśmy się, by dotrzeć na Sępią Górę jeszcze przed zmrokiem. Pamiętaliśmy, że z tego szczytu roztacza się przepiękna panorama Świeradowa- Zdroju i okolicznych wzniesień. Prawie zdążyliśmy.
Żelazny Most
przed Sępią Górą
Zachód słońca
charakterystyczne skały na Sępiej Górze
widok z Sępiej Góry, z lewej strony Stóg Izerski, za nim Smrek; z prawej, zdecydowanie niższa Czerniawska Kopa
Z Sępiej Góry schodziliśmy już po ciemku (oświetlając drogę przy pomocy czołówek).
Poniżej trasa, którą tego dnia przeszliśmy (nie uwzględniająca odbicia do sztolni pirytu).
Może zainteresują Cię również poniższe wpisy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz