poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Kotlina Kamiennogórska: Kamienna Góra - Betlejem - Krzeszów - Góra Świętej Anny - Grzędy - Boguszów-Gorce

Kiedy prognozy pogody pokazują słoneczny weekend, ciężko nam wysiedzieć w domu. Od razu w ruch idą mapy, rozkłady pociągów i booking.com ;) Najczęściej trafiamy na Dolny Śląsk. Nie inaczej było tym razem. Podczas tej dwudniowej wycieczki zaplanowałam dość długie trasy o łącznej długości ok. 50 km (27 km dnia pierwszego i ok. 23 km drugiego). Jest to naprawdę sporo, szczególnie biorąc pod uwagę wędrówkę w górach, częściowo jeszcze w zimowych warunkach. O pierwszym dniu mogliście już przeczytać na blogu. Wrażeniami dzieliłam się w poprzednim wpisie, dla przypomnienia: 

Nałogowa Podróżniczka: Rudawy Janowickie: Janowice Wielkie - Zamek Bolczów - Skalny Most - Starościńskie Skały - Skalnik - Ostra Mała - Wilkowyja - Kamienna Góra (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)

Drugi dzień zapowiadał się równie kapitalnie. Słoneczko świeciło, widoczność była doskonała. No to czas ruszyć w trasę. Jeśli nie macie w planie noclegu w Kamiennej Górze, możecie tu dotrzeć np. pociągiem ze stacji Sędzisław (z Wrocławia właśnie na tej stacji trzeba się przesiąść w pociąg do Kamiennej Góry). 

Całkiem  niedawno czytałam książkę "Mała Norymberga. Historie katów z Gross Rosen" Agnieszki Dobosiewicz. Pozycja ta opowiada historie związane z  obozem koncentracyjnym  Gross Rosen i jego filiiami (których było ponad 100). Na mapie Kamiennej Góry znalazłam miejsce pasujące do tej tematyki. Przez 292 dni (w latach 1944-45)  funkcjonował tu podobóz Gross Rosen - Arbeitslager Landeshut. Po wojnie teren obozu przekształcono w zakład karny. Obecnie znajdują się tam siedziby firm, a podobno nawet miejsca mieszkalne. Początkowo mnie to zszokowało. Nieco później przypomniałam sobie jednak, że również np. w Wałbrzychu pozostałości głównej bramy obozowej są wkomponowane w osiedle mieszkaniowe (przy ul. Królewieckiej,  w dzielnicy Gaj), a w samym centrum Warszawy, przy ul. Złotej, wśród bloków można nadal zobaczyć część ściany dawnego getta. Takich miejsc w Polsce jest na pewno dużo więcej. 
W Kamiennej Górze udało nam się dotrzeć do murów dawnego obozu pracy przy ulicy Nadrzecznej. Ze ścieżki rowerowej nad rzeką Bóbr dostrzegliśmy także pozostałości wieży wartowniczej. 

wieża wartownicza dawnego obozu pracy Gross Rosen (filia w Kamiennej Górze) 


zachowane mury obozu przy ul. Nadrzecznej 

Korzystamy następnie z nowej ścieżki rowerowej "szlakiem dawnej kolei". Trasa prowadzi z Kamiennej Góry do Krzeszowa i jest prosta jak stół! Aż chciałoby się wsiąść na rower i przejechać ten odcinek. Może kiedyś. Z naszych obserwacji wynika, że ze ścieżki korzystają nie tylko miłośnicy jednośladów, ale także biegacze, spacerowicze itp. Krótki odcinek znakowanego szlaku pieszego także tędy poprowadzono. 


ścieżka z widokiem i to jakim (z lewej strony Karkonosze ze Śnieżką)


malownicza ścieżka prowadzi także przez odnowione wiadukty

Ścieżką rowerową kierujemy się w stronę Góry Parkowej. Tam dołączymy do żółtego szlaku. Przy ul. Lubawskiej schodzimy ze ścieżki i wspierając się  mapą w telefonie docieramy do zadrzewionego wzniesienia. Wita nas ekipa gili, ale niestety żaden z ptaków nie pozwala się sfotografować tak, jakbym sobie tego życzyła ;) 


samiec gila 

Wchodzimy na żółty szlak oraz, jednocześnie,  odcinek ścieżki historycznej będącej uzupełnieniem wizyty w podziemiach Arado (Zaginione laboratorium Hitlera). Niestety nie udało nam się jeszcze ich zwiedzić. Nadrobimy przy kolejnej okazji. Tym razem oglądamy jedynie wystawę plenerową, w skład której wchodzą m.in. pojazdy militarne z okresu II wojny światowej. 


Ścieżka historyczna na Górze Parkowej 


zbliżenie na Karkonosze :)


fragment ścieżki 

Mijamy tereny zielone - Górę Parkową i Kościelną i docieramy w miejskie zabudowania. Wchodzimy na znaną nam już ścieżkę rowerową i idziemy nią kilkaset metrów. Niestety przegapiliśmy odbicie (tak wygodnie się szło) i trochę za późno się zorientowaliśmy, że żółty szlak przez chwilę biegnie równolegle do trasy rowerowej, a następnie skręca w prawo. Korygujemy kurs i następnie już bez problemów orientacyjnych maszerujemy ścieżką, która zachwyca widokami. Widać m.in. ośnieżone Karkonosze oraz szczyty Rudaw Janowickich. 


Z lewej strony Wielka Kopa (Rudawy Janowickie), z prawej zalesione - Góra Parkowa i Kościelna


Grzbiet Lasocki (Łysocina), Śnieżka i Skalnik (najwyższy szczyt Rudaw Janowickich)

Ale oprócz podziwiania widoków, warto co jakiś czas spojrzeć pod nogi ;-) Udało nam się zobaczyć jedne z pierwszych wiosennych kwiatów - zawilce żółte.

Żegnamy się na jakiś czas z widokami w stronę Karkonoszy. Zdobywamy wzniesienie Długosz (590 m n.p.m.) i po dłuższej chwili, panoramy znacząco się zmieniają. Tym razem podziwiać możemy Góry Wałbrzyskie (kto rozpozna Chełmiec lub Borową?) oraz Masyw Dzikowca i Lesistej Wielkiej. 


Góry Wałbrzyskie, Masyw Dzikowca i Lesistej Wielkiej


Przydrożny krzyż 


widoki ze szlaku - w stronę Krzeszowa

Za plecami wyłania się Trójgarb (Góry Wałbrzyskie). Z tej perspektywy dobrze widać od czego wzięła się jego nazwa. 

Przez las docieramy do... Betlejem. Znajduje się tu m.in. drewniany pawilon na wodzie. W jego wnętrzu można podziwiać niezwykłe malowidła  nawiązujące tematyką do Starego Testamentu. Są to głównie sceny związane z wodą. Niestety pawilonu nie można zwiedzić "z marszu". W okresie zimowym należy się wcześniej umówić z przewodnikiem. Natomiast od 1 maja do 30 września można wejść do środka , kupując bilet na trasę rozszerzoną umożliwiającą zwiedzanie kompleksu Opactwa Pocysterskiego w Krzeszowie. 


Letni pawilon na wodzie


Kaplica Groty Narodzenia Pańskiego obok letniego pawilonu

Z Betlejem wędrujemy w stronę Krzeszowa - chwilę przez las, później wzdłuż zabudowań (łącznie ok. 2 km). Przekraczamy ścieżkę rowerową przy dawnym budynku stacji kolejowej w Krzeszowie.

Kierujemy się w stronę zabudowań Opactwa Pocysterskiego. Już z daleka robią one niesamowite wrażenie. 


Tego dnia nie mamy niestety czasu na zwiedzanie. Chętnie wybierzemy się kiedyś na trasę rozszerzoną. Na jej przejście potrzeba minimum 3,5 godziny. Na szczęście udało nam się na moment wejść do środka bazyliki (akurat skończyła się niedzielna msza święta). To, co tam zobaczyliśmy wprawiło nas w niemałe zdumienie. Piękne malowidła, zdobienia, złocenia, szklane żyrandole! Wnętrze bazyliki to prawdziwa uczta dla oczu. Ale na zewnątrz też jest co podziwiać.




Kościół Św. Józefa 

Ruszamy dalej ul. Bolka I, a następnie ul.  Jana Nepomucena w stronę Góry Św. Anny (szlak czerwony).

Figura Św. Jana Nepomucena na moście na rzeką Ścinawką


Góra Św. Anny 


bajeczne widoki ze szlaku 

Góra Św. Anny, pomimo tego, że jest niepozorna (ma zaledwie 593 m n.p.m.) ugościła nas po królewsku. Nieco poniżej szczytu znajduje się odbudowany kościół Św. Anny, na przeciwko którego warto przysiąść na uroczej ławeczce z widokiem. Wnętrze kościoła można obejrzeć tylko zerkając przez okno. Po drodze minęliśmy sporą wiatę turystyczną (przy której można np. rozpalić ognisko ) oraz dwie kapliczki kolumnowe. 


Kościół Św. Anny


Ławeczka z widokiem 

Czerwony szlak, którym idziemy od Betlejem jest fragmentem Głównego Szlaku Sudeckiego. Kiedy już wydaje nam się wszystko, co najfajniejsze tego dnia, mamy za sobą, okazuje się, że trasa ta ma jeszcze jednego asa w rękawie ;) Przed Grzędami, otwierają się wspaniałe widoki w stronę Masywu Dzikowca i Lesistej Wielkiej. 


Lesista Wielka 


Góry Kamienne - Masyw Dzikowca i Lesistej Wielkiej 

W Grzędach zmieniamy znaki szlaku na żółte i wygodną trasą wędrujemy do mety w Boguszowie - Gorcach.


panorama Boguszowa - Gorców, nad stawkiem widać Chełmiec z nieco innej niż przeważnie perspektywy

Korzystamy jeszcze z tego, że mamy trochę czasu do odjazdu pociągu i podchodzimy na Rynek. Jest to najwyżej położony rynek w  Polsce (591 m n.p.m.). No a później pozostaje nam już tylko oczekiwanie na pociąg do Poznania... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz