Dwa lata temu, podczas naszej ostatniej wizyty w Kielcach, nie udało nam się dotrzeć do Bartka, słynnego dębu rosnącego w Zagnańsku od ok.650-700 lat. Jeszcze do niedawna szacowano jego wiek nawet na 1200 lat. Najnowsze badania wykazały jednak, że drzewo to jest prawie o połowę młodsze i ma całkiem sporo "rówieśników". Korzystając z okazji, że tym razem byliśmy zmotoryzowani, nadrobiliśmy zaległości i zawitaliśmy do tej niewielkiej miejscowości, oddalonej zaledwie 16 kilometrów od stolicy województwa świętokrzyskiego. Dąb Bartek pnie się przy drodze wojewódzkiej nr 750. Po drugiej stronie ulicy można zaparkować auto na bezpłatnym, całkiem sporym parkingu. Ale dotrzeć tu da się także m.in.pociągiem z Kielc (kilkanaście kursów dziennie). Ze stacji pkp w Zagnańsku do najbardziej znanego dębu w Polsce, dojdziemy pokonując dystans ok. 2 km.
Sylwetka Bartka robi niesamowite wrażenie. Zagnański pomnik przyrody ma 28,5 m wysokości, obwód pnia pomiędzy 9,85-13,4m , a rozpiętość korony 20x40 m!
Na moich zdjęciach może się wydawać, że drzewo jest martwe. Odwiedziliśmy Bartka na przełomie kwietnia/maja. Wtedy jeszcze nie pojawiły się na jego gałęziach zalążki liści. Dziś oglądam go przy pomocy kamery online (http://www.dabbarteknaszwspolnyznajomy.pl/multimedia/kamera-online) . Jak widać, liście pięknie zdążyły się rozwinąć. Tak prezentował się 29.05.2019r.:
Drzewo otoczone jest drewnianym płotkiem, można obejść je dookoła. Warto zwrócić uwagę i przeczytać tablice edukacyjne, z których dowiemy się np. które drzewa w Polsce są starsze od Bartka lub gdzie rosną jego potomkowie.
Jeśli będziemy mieć więcej czasu w Zagnańsku, można wybrać się na spacer na Sosnowicę (413 m n.p.m.). Jest to szczyt należący do Korony Gór Świętokrzyskich (najwyższe wzniesienie Wzgórz Tumlińskich). Droga w dwie strony z parkingu przy Dębie Bartek nie powinna nam zająć więcej niż 2 godziny. Moją drugą propozycją jest podejście lub podjechanie do ruin huty Józef w Samsonowie (ok. 3,5 km w jedną stronę licząc od Bartka).
My natomiast, mając nieco napięty plan tej jednodniowej wycieczki, ruszyliśmy w stronę Zamku w Chęcinach. Warownia góruje nad okolicą i łatwo ją dostrzec z trasy. Samochód można zaparkować przy rynku lub prawie pod samym zamkiem. Działają tam dwa parkingi - darmowy i płatny. Ten pierwszy był bardzo zapchany, jednak opłata za drugi to koszt zaledwie kilku złotych. Z parkingu musimy wdrapać się kawałek na Górę Zamkową (355 m np.m.) . Podejście po krótkiej chwili rozwidla się do dwóch kas. Zdarza się, że przy jednej tworzy się kolejka, a przy drugiej wejdziemy "z marszu". Na teren zamku nie można wprowadzać psów. Zresztą jest to dość zrozumiałe. Na turystów czekają m.in. bardzo ciasne wejścia na wieże widokowe...
Zamek, który niewątpliwie jest największą atrakcją Chęcin, został wspomniany w dokumentach po raz pierwszy w 1306 r. W jego skład wchodzą dwie części: zamek górny z dwoma wieżami oraz zamek dolny z charakterystyczną czworoboczną wieżą (jej powstanie datuje się na wiek XV).
Na przestrzeni wieków budowla służyła jako więzienie, miejsce szlacheckich zjazdów, koncentrowała wojska wyruszające na wojnę z Krzyżakami. Pełniła także rolę rezydencji rodzin królewskich.
Po III rozbiorze Polski, warownia popadła w całkowitą ruinę. Pierwsze prace konserwatorskie przeprowadzono pod koniec XIXw. Kolejnych podjęto się w drugiej połowie lat 40 XX wieku. Dziś Zamek w Chęcinach jest jednym z najczęściej odwiedzanych obiektów tego typu w Polsce. Z wież widokowych, udostępnionych do zwiedzania, rozciąga się piękna panorama okolicy, a podobno przy idealnej pogodzie widać z nich nawet wierzchołki Tatr!
widok z Zamku |
Widok z Zamku |
lochy |
Na zwiedzanie ostatniego miasta na naszej liście, zostało niewiele czasu. Pożegnaliśmy malownicze Chęciny i po kilku chwilach zatrzymaliśmy się przy rezerwacie Kadzielnia w Kielcach. Miejsc podobnych do tego, w Kielcach jest kilka. Dwa lata temu zwiedzaliśmy m.in. Rezerwat Wietrzna Góra. Naczytałam się jednak trochę o Kadzielni, więc nie było innej opcji, musieliśmy ją odwiedzić.
Jest to naprawdę przyjemne miejsce spacerowe, które pięknieje z dnia na dzień. Trudno jednak wyobrazić sobie, że znajdujemy się w granicach miasta, oglądając dookoła zupełnie "niemiejski" krajobraz.
Kadzielnia to przede wszystkim zbudowane z wapieni wzgórze, które zostało rozcięte kamieniołomem, prężnie działającym tu do początku lat 60-tych XX wieku. Jest miejscem licznych badań geologów. Dzięki znaleziskom z tego miejsca próbuje się dokonać rekonstrukcji historii geologicznej oraz poznać tajniki dawnego życia na Ziemi. Górująca nad okolicą centralnie Skałka Geologów została objęta ochroną rezerwatową.
Źródło: Kielce i Góry Świętokrzyskie. Przewodnik turystyczny, Michał Paszkowski, Kielce 2014 |
W dawnym wyrobisku usytuowano amfiteatr, w którym odbywają się rozmaite koncerty i imprezy (np. niedawno widziałam w telewizji reklamę festiwalu disco-polo ;-) )
Widać, że Kadzielnia przechodzi właśnie metamorfozę. Budowane są chodniki, schody, most... Można mieć mieszane uczucia, jednak moim zdaniem całość będzie wyglądała całkiem ok.
Góra Telegraf i Hałasa |
Warto przejść Kadzielnię, zataczając pętelkę, z wdrapaniem się na Skałkę Geologów. Całość nie powinna zająć nam więcej niż 45 minut (to ok. 2km trasy). Wówczas, niezależnie od tego, w którym miejscu zaparkujemy auto lub gdzie wejdziemy na trasę, przejdziemy obok pomnika bojowników o wyzwolenie narodowe i społeczne, poświęconego pamięci mieszkańców Kielecczyzny walczących w okresie zaborów i II Wojny Światowej.
pomnik |
Skałka Geologów |
Podejście na Skałkę Geologów jest dość strome, ale warte przebycia. Osoby z lękiem wysokości mogą mieć jednak mały problem.
w drodze na Skałkę |
wejście na punkt widokowy (oczywiście "ozdobione" napisami :( ) |
Widok z góry jest naprawdę wspaniały!
Chętni mogą także zwiedzić jedną z licznych jaskiń Kadzielni (http://www.jaskiniakadzielnia.pl/). Wejście na podziemną trasę turystyczną możliwe jest po wcześniejszej rezerwacji.
Na dalsze zwiedzanie Kielc już zupełnie zabrakło czasu, jednak tym razem nie mieliśmy zbyt wiele w planach. Naszym celem był przede wszystkim pomnik Milesa Davisa - idola mojego taty.
Po drodze, przy placu Moniuszki, zatrzymaliśmy się na chwilę przy pomniku Henryka Sienkiewicza,
Pomnik Henryka Sienkiewicza |
by po ok. 200 metrach dalej stanąć przy naszym głównym celu wizyty w centrum Kielc.
Pomnik Milesa Davisa |
Namierzyliśmy jeszcze w pobliżu pomnik pszczoły miodnej,
Pomnik pszczoły miodnej |
oraz podreptaliśmy do pomnika dzika ;)
Zjedliśmy przepyszną pizzę w pizzerii "Pod Trójką" i ruszyliśmy w drogę powrotną.
A Kielce... obiecały nam, że zrobią wszystko, żebyśmy jeszcze wrócili w te wspaniałe rejony, bo mają jeszcze sporo do odkrycia :-)
Może zainteresuje Cię także wpis:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz