czwartek, 4 maja 2017

Kielce: Rezerwat Wietrznia, Góra Telegraf, Hałasa, Jaskinia Raj

Żeby dostać się z Poznania do Kielc transportem publicznym, trzeba się trochę nagimnastykować. Połączenia kolejowe zapewniają długie godziny spędzone w podróży i konieczność przesiadek. Dlatego postanowiliśmy wykorzystać nasz pobyt w Warszawie ( Orlen Warsaw Marathon 2017) i  właśnie ze stolicy udać się do Kielc. Warszawa oferuje gęstą sieć połączeń tanich linii autobusowych. Nam udało się upolować bilety na podróż Polskim Busem za złotówkę :-) Tak to można podróżować! 

Do Kielc przyjechaliśmy w godzinach popołudniowych. Spacerkiem dotarliśmy do naszej kwatery, "zahaczając" po drodze o plac Moniuszki i pomnik Milesa Davisa. Pomnik ten odsłonięto w 10 rocznicę śmierci tego wybitnego muzyka jazzowego. 


Nasza kwatera znajdowała się w pobliżu rezerwatu Wietrznia im. Zbigniewa Rubinowskiego, dlatego po szybkim rozpakowaniu się, pognaliśmy właśnie w kierunku Wietrzni. 




Jest to rezerwat, który powstał w 1999 r. i obejmuje obszar byłego kamieniołomu.. Występują tu zjawiska krasowe, odkryto tutaj m.in. kilkadziesiąt gatunków skamieniałości oraz 5 schronisk skalnych i jaskiń. 
W sąsiedztwie rezerwatu znajduje się Centrum Geoedukacji, do którego niestety nie udało nam się wejść.  







Nie udało nam się również pospacerować wszystkimi ścieżkami Wietrzni, ponieważ w naszych głowach zrodził się pomysł, żeby wejść tego popołudnia jeszcze na górę Telegraf. 



Z lekkim niedosytem opuściliśmy więc Wietrznię, przechodząc jedynie obok Centrum Geoedukacji weszliśmy na szlak żółty, na którym nieco pobłądziliśmy. 


Korzystając z internetowych mapudało nam się znaleźć wreszcie właściwy szlak niebieski, prowadzący na Górę Telegraf i Hałasę (wejście na ten szlak znajduje się przy markecie Carrefour Express).
Góra Telegraf to niewysokie wniesienie (408 m n.p.m.) leżące w Paśmie Dymińskim. Łatwo poznać je patrząc z Kielc - na szczycie znajduje się charakterystyczny maszt. Roztacza się stąd bardzo ładna panorama Kielc. Telegraf słynie także z krzesełkowego wyciągu narciarskiego. 




Kilka minut drogi dzieli Górę Telegraf od szczytu Hałasa (393 m n.p.m.). Tu znajduje się dostrzegalnia przeciwpożarowa. 


Ponieważ robiło się już ciemno, zeszliśmy do Kielc. Gdyby czasu było więcej, można by się pokusić o dłuższą wędrówkę, ponieważ niebieski szlak łączy Chęciny z Łagowem - można więc nieźle podreptać :-) 

Na koniec kilka słów o Jaskini Raj, którą odwiedziliśmy w bardzo deszczowy dzień. 
Jeśli nie jesteśmy zmotoryzowani, warto skorzystać z przejazdu busem. 
Dworzec busów znajduje się w pobliżu dworca pkp w Kielcach, a dokładnie przy ul. Żelaznej 18. 
Rozkład jazdy znajdziecie na stronie: http://www.busy-kielce.pl/. Przy dworcu busów funkcjonuje bar. 

Jadąc do Jaskini Raj (przystanek Chęciny: Jakinia Raj) szukajcie busów jadących w kierunku Jędrzejowa, Bolmina Milechowego lub Korytnicy. Przejazd kosztuje ok. 2,50 zł/1 osoba w jedną stronę. Wysiadamy mniej więcej w tym miejscu:



Stąd czeka nas ok. 1,5 km spacer do jaskini. Warto wcześniej zarezerwować wizytę. Nam udało się wejść bez rezerwacji, jednak byliśmy w tygodniu, jeszcze przed szczytem sezonu. Wstęp od 15 kwietnia - 20 października kosztuje 18 zł. Zwiedzanie jaskini trwa ok. 40 min. Od zawsze chciałam zobaczyć Jaskinię Raj. Pamiętam jak wiele razy w szkole powtarzano nam, że to najpiękniejsza jaskinia w Polsce. Nie zawiodłam się. Tam jest naprawdę cudownie! Nagromadzenie form naciekowych, rozmaite kształty, które przypominają baranka na spadochronie czy Świętego Mikołaja potrafią zaskoczyć i rozśmieszyć. Naprawdę warto zobaczyć to na własne oczy. Zdjęć w jaskini nie wolno robić, ale obrazy z jej wnętrza na pewno na długo zostaną w pamięci...
Po szczegóły odsyłam na stronę:

W kolejnym wpisie będziecie mogli przeczytać o naszym wejściu na Łysicę i Święty Krzyż. 

Kielce okazały się bardzo ciekawym miastem, a ich najbliższe okolice terenem, który chciałoby się jeszcze poodkrywać.  Wiele jeszcze musimy zobaczyć. Niestety pogoda nie pozwoliła nam na odwiedzenie chociażby pozostałych rezerwatów znajdujących się w Kielcach i okolicy (a mieliśmy na to wielką ochotę). Mamy po co wracać :) 


1 komentarz: