Rysianka należy do najbardziej popularnych miejsc w Beskidzie Żywieckim. Najłatwiejszy i najkrótszy szlak na Rysiankę prowadzi ze Złatnej Huty (ok. 4 km/1:50h). Tyle, że my akurat mieszkaliśmy po drugiej stronie - w Węgierskiej Górce. Stąd na Halę Rysiankę trzeba przejść minimum kilkanaście kilometrów w jedną stronę. Nie chciałam skracać dystansu podjeżdżając samochodem. Na szczęście znalazłam bardzo wcześnie rano połączenie przewoźnika Thermo-Car na trasie - Węgierska Górka - Żabnica Skałka. Kierowca wysadził nas przy wejściu na czarny szlak w stronę Hali Boraczej - idealnie! Poznajemy tu turystę, który nocował na parkingu w aucie i czeka na otwarcie sklepu, by zjeść śniadanie i poprosić o wrzątek. Później jeszcze kilkakrotnie spotykamy się na szlaku i miło gawędzimy.
Czarny szlak z Żabnicy prowadzi początkowo asfaltem, ale dzięki temu dość sprawnie zyskujemy wysokość. Mijamy drewniany Kościół NMP Nieustającej Pomocy
i po dłuższej chwili wchodzimy na leśne ścieżki. Od razu przyjemniej. Zauważamy parkę gili i dzięcioła (prawdopodobnie białoszyjego).
Docieramy na Halę Boraczą. Jak tu pięknie! W schronisku jest jeszcze cicho, więc wstępujemy tylko po pieczątkę. Obiekt nie należy może do najpiękniejszych, ale miejsce, w jakim się znajduje jest naprawdę wyjątkowe.
Hala Boracza
Ze schroniska wycofujemy się kawałek w stronę zielonego szlaku. Na rozwidleniu, musimy podjąć decyzję którędy dalej pójdziemy. Zerkając w mapę, wariant przez Halę Redykalną wydał nam się bardziej atrakcyjny i to właśnie tędy maszerujemy w stronę schroniska na Hali Lipowskiej (najpierw czarnym, a później żółtym szlakiem).
Widoki, tak jak przypuszczaliśmy,są wspaniałe, a może nawet nieco przewyższają nasze wyobrażenia. Podziwiamy dość odległe szczyty Małej Fatry (Słowacja), Beskidu Żywieckiego, czekając na "wisienkę na torcie".
Hala Redykalna
A są nią oczywiście Tatry!
Jesteśmy zafascynowani tym szlakiem, uśmiechy mamy od ucha do ucha. Nieco zwalniamy tempo , by niespiesznie chłonąć wspaniałe krajobrazy. Oprócz dalekich obserwacji, oczy cieszą także "różowe łąki". To kwitnący rdest, który w takiej ilości wygląda wręcz kapitalnie!
rdestowa łąka
W międzyczasie próbowaliśmy wejść na Boraczy Wierch i Lipowski Wierch (znajdujące się poza znakowanym szlakiem), gdyż oba szczyty widnieją w zestawieniu Korony Beskidu Żywieckiego. Od strony żółtego szlaku nam się to nie udało ze względu na gęste zarośla praktycznie uniemożliwiające poruszanie się po lesie.
Docieramy natomiast do schroniska na Hali Lipowskiej i chwilę odpoczywamy. Wiem, że niewiele dzieli nas już od Rysianki, ale to miejsce ma także swój klimat. Na Halę Rysiankę docieramy nieco ponad kwadrans później.
Wnętrze schroniska na Hali Lipowskiej
Zanim usiądziemy wygodnie przed schroniskiem Rysianka z bajecznym widokiem w stronę Tatr, próbujemy jeszcze zdobyć szczyt o tej samej nazwie (1322 m n.p.m.). On także znajduje się poza znakowanym szlakiem, jednak dojście nie stanowi większego problemu (dość szeroka droga). Oznaczenia najwyższego punktu w terenie niestety nie znaleźliśmy.
Wracamy do schroniska tą samą trasą i wreszcie rozsiadamy się wygodnie, patrząc z tęsknotą na najwyższe góry w Polsce (tak dawno nie chodziliśmy już tatrzańskimi szlakami). Nawet udaje nam się rozpoznać z tej odległości kilka szczytów :)
Schronisko Rysianka
brama z widokiem na raj
Spędzamy tu naprawdę długie minuty, wpatrujemy się w dal jak zaczarowani. Prawie byśmy przegapili niecodzienne odwiedziny żerdzianki:
Niestety trzeba było ruszyć dalej. Czekał nas jeszcze spory kawał drogi. Żal było opuszczać tak piękne miejsce, ale kawałek dalej czekało kolejne - Hala Pawlusia. Wycieczkę możecie znacząco skrócić schodząc zielonym szlakiem z Hali Pawlusiej w stronę Żabnicy Skałki (czyli do miejsca, w którym rozpoczynaliśmy wędrówkę). Wówczas trasa powinna się zamknąć w ok. 16 km.
Pilsko, w dalszym planie "królowa Babia"
My postanowiliśmy wejść jeszcze na Romankę (1366 m n.p.m.), która początkowo wydaje się dość potężna.
Romanka z Halą Łyśniowską / Mateusz trochę załamany tym, co go czeka ;)
Widoki z Hali Pawlusiej - Beskid Śląski
Romanka już coraz mniej straszna / widok z Hali Pawlusiej
Babia Góra i Pilsko
Podejście z Rysianki na Romankę okazało się bardzo malownicze i wspaniałe widokowo. Jeśli znajdziecie więc w sobie tyle sił, by nadłożyć drogi - zdecydowanie warto to zrobić. Ze szczytu obniżamy się niebieskim szlakiem. Schodzenie urozmaicają kolejne piękne panoramy:
Beskid Mały, po prawej stronie góra Żar
Beskid Śląski
w stronę Beskidu Śląskiego
Romanka z tej perspektywy wygląda już niezbyt wymagająco
W nogach mamy już ponad 17 km, żar z nieba leje się niemiłosierny. Od dłuższego czasu wypatrujemy stacji turystycznej "Słowianka". Na szczęście można tu kupić bardzo zimne piwo. Korzystamy z tej możliwości, rozsiadamy się z mapą i odpoczywamy przed ostatnią "dyszką" do naszej bazy noclegowej.
Dalej idziemy czerwonym szlakiem, na którym po krótkiej chwili pojawiają się kolejne zabudowania.
tamtymi szczytami tego dnia wędrowaliśmy
Złocisty napój dodaje nam sił na tyle, że z własnej nieprzymuszonej woli, odbijamy jeszcze ze znakowanej trasy w stronę schronu Wyrwidąb. Nie brał on udziału w walkach, został uszkodzony podczas ćwiczeń wojskowych w latach 60-tych XXw.
Nie wycofujemy się stąd już do czerwonego szlaku, maszerujemy alternatywną drogą (przez wzniesienie Bukowina - 511 m n.p.m.), by się z nim połączyć na skrzyżowaniu ul. Łagodnej i Śmiecha. Stąd już w większości chodnikiem docieramy do drogi krajowej nr 1 i kierujemy się w stronę pola namiotowego, które było naszą bazą wypadową tego dnia.
Podstawową trasę możecie prześledzić poniżej (bez odbicia na szczyt Rysianka oraz do schronu Wyrwidąb).
Przejście z dodatkowymi punktami zajęło nam ok. 9 godzin. W tym czasie przebyliśmy ok. 29 km.
Ze względu na mnogość szlaków w tym rejonie, wejście na Rysiankę można zaplanować na wiele sposobów. Nas kusi jeszcze czerwony szlak ze stacji turystycznej Słowianka, ponieważ dodatkową atrakcją są na nim łańcuchy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz