Góry Wałbrzyskie i Kamienne należą do moich ulubionych pasm górskich w Polsce. Oprócz pięknych widoków oferują trudne podejścia i ogrom satysfakcji z ich pokonania.
Tę wycieczkę rozpoczynamy na stacji kolejowej Wałbrzych Główny. Od razu kierujemy się w stronę tunelu pod Małym Wołowcem. Korzystamy z krótkiego fragmentu czarnego szlaku (ul. Gdyńska i ul. Reymonta), a następnie wkraczamy na nieoznakowane uliczki (patrz mapa na końcu wpisu). Przechodzimy pod torami kolejowymi, skręcamy w lewo i po chwili stajemy u wejścia do dwóch tuneli. Pamiętajmy, że przez jeden z nich wciąż jeżdżą pociągi.
Wybieramy więc bezpieczną opcję – tunel bez torów. Przed nami ok. 1600 metrów marszu w całkowitej ciemności, dlatego warto mieć ze sobą źródło światła.
Spacer przez tunel dostarcza ciekawych wrażeń, dlatego lubimy go co jakiś czas powtarzać. Wychodzimy a niego w pobliżu stacji kolejowej Jedlina-Zdrój Borowa (dawniej Jedlina Górna). Musimy dostać się na kładkę nad torami, przez którą biegnie zielony szlak pieszy. Doprowadza on do skrzyżowania z czarnymi oznaczeniami. To właśnie ten kolor szlaku wybieramy i skręcamy w lewo.
Na razie jest całkiem łatwo. Podchodzimy łagodnie wzdłuż zabudowań. Asfaltowa droga zmienia się w końcu w węższą, bardziej stromą brukowaną ścieżkę. W końcu meldujemy się na Przełęczy Koziej. Krzyżują się tu szlaki w kilku kolorach. Z Wałbrzycha Głównego dotrzecie tu także np. żółtym szlakiem przez Zamkową Górę. Na wzniesieniu zachowały się ruiny zamku Nowy Dwór. Podejście na ten niewysoki szczyt jest bardzo wymagające (opis trasy przez Zamkową Górę: Góry Wałbrzyskie: Z Wałbrzyskiego Podgórza do Centrum (Wałbrzych Główny - Zamkowa Góra - Borowa - Sucha - Kozioł - Wołowiec - Dłużyna - Niedźwiadki - Mauzoleum w Wałbrzychu - Wałbrzych Centrum) )
Z Przełęczy Koziej biegnie najbardziej stromy i wymagający szlak na Borową, nazywany „ścieżką przez mękę”. Nazwa ta absolutnie nie jest przesadzona. Podejmujemy wyzwanie i podchodzimy na najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich czarnym szlakiem. W zależności od kondycji i ilości przystanków, ten odcinek powinien zająć ok. 20-40 minut. Jeszcze nie udało nam się wejść tędy bez użycia rąk. Co jakiś czas musimy się czegoś przytrzymać, gdzieś podeprzeć, podciągnąć. Wciąż pracujemy nad równowagą.
Jesteśmy na Borowej. Od razu wdrapujemy się na wieżę widokową, korzystając z tego, że na szczycie jesteśmy sami. Taki stan rzeczy nie trwa długo. Popularność Borowej znacznie wzrosła odkąd na szczycie pojawiła się metalowa konstrukcja widokowa. Mam jednak wrażenie, że wkrótce widoki przysłonią rosnące dookoła jak szalone drzewa. Póki co z wieży można podziwiać naprawdę przepiękne panoramy obejmujące m.in. Karkonosze, Góry Kamienne, Wałbrzyskie, Sowie, Masyw Ślęży, czasem nawet Masyw Śnieżnika. Ponadto ciekawie prezentuje się stąd Wałbrzych.
Z Borowej schodzimy w stronę Ptasiego Rozdroża. Kontynuujemy wędrówkę czarnym szlakiem.
Na skrzyżowaniu z zielonymi oznaczeniami skręcamy w lewo i to właśnie zielonego szlaku będziemy trzymać się aż do schroniska Andrzejówka. Niestety cały ten odcinek jest asfaltowy. Żeby znaleźć jakieś pozytywy, stwierdzamy, że można przyspieszyć i nadrobić trochę czasu, by móc go spędzić więcej w naszej ulubionej Andrzejówce. Z ciekawszych miejsc przy trasie warto wymienić m.in. drewniany kościół pw. św. Jadwigi w Rybnicy Leśnej, kopalnię melafiru oraz okoliczne łąki, na których latem można usłyszeć charakterystyczny odgłos wydawany przez derkacza. Ten średniej wielkości ptak skrywa się w bujnej łąkowej roślinności. Ciężko go wypatrzyć. Za to jego obecność zdradza niezbyt przyjemny dla ucha dźwięk „derr derr” .
Meldujemy się w Andrzejówce. Warto zjeść tu obiad i odpowiednio „nawodnić” się przed dalszą drogą.
Szlak w okolicy dawnej warowni jest nieco stromy i bywa śliski. Warto zachować tu ostrożność i zwracać uwagę na oznaczenia (łatwo je zgubić). Podczas naszej wędrówki, krótki fragment trasy był podmyty i wąski. Chwila nieuwagi kosztowała mnie upadek i parę siniaków.
Ulicą Parkową maszerujemy wzdłuż ciekawych zabudowań wsi.
Mijamy wspomniane wcześniej sanatorium "Biały Orzeł", ujęcie wody - Leśne Źródło i docieramy do cerkwi pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Zbudowano ją ponad 125 lat temu dla kuracjuszy, odwiedzających niegdyś Sokołowsko, będące wówczas prężnie działającym uzdrowiskiem.
Kawałek dalej "łapiemy" niebieski szlak i podchodzimy w kierunku Pośredniej (766 m n.p.m.) Na skrzyżowaniu poniżej szczytu wybieramy ścieżkę prowadzącą na szczyt Miłosz (707 m n.p.m). Wędrujemy tym samym niedawno wyznaczonym Szlakiem Dzika. Kilka tygodni temu widzieliśmy jak nanoszono oznaczenia tego szlaku w terenie. Dodatkowo umieszczane są drogowskazy z czasówkami, dzięki czemu łatwiej zaplanować można dotarcie do poszczególnych punktów na trasie. Na Miłoszu mamy okazję podziwiać zachód słońca. Chwilę obserwujemy skrzące się w jego promieniach szczyty i schodzimy do Mieroszowa.
Trasa w dół biegnie częściowo lasem, później przez pole. W końcu pod stopami mamy asfalt.
Skręcamy w prawo, w ul. Sportową, która doprowadza do centrum miejscowości. Przy ulicy Sportowej znajduje się przystanek autobusowy, z którego odjeżdżają autobusy do Wałbrzycha. Warto wcześniej sprawdzić rozkład jazdy (https://rozklad.walbrzych.eu/), ponieważ kursów nie ma zbyt wiele. Jeśli macie w planie nocleg w Mieroszowie, być może spodoba Wam się nasza kolejna trasa, która wkrótce doczeka się opisu na blogu.
Zapraszam do śledzenia :)
Nasza trasa: