Prihrazy (Příhrazy) to niewielka, malowniczo położona osada w zachodniej części Czeskiego Raju. Kiedyś z pewnością zapuszczało się tu więcej turystów. Dziś domki i spory ośrodek wczasowy wydają się nie przyjmować już gości, ale wciąż można tu zjeść posiłek np. w knajpkach przy parkingu. My zatrzymaliśmy się na kempingu w Prihrazach. Tu także w określonych godzinach działa bar, serwujący np. popularny w Czechach smażony ser. Sam kemping okazał się całkiem przyjemny i niedrogi. Można znaleźć tu wszystko, co potrzebne do komfortowego pobytu. Dodatkowo płatne są m.in. prysznice. 2 minuty kąpieli kosztują 20 CZK (lipiec 2023). Dużym atutem tego miejsca jest fakt, że wychodząc poza teren kempingu, po kilku minutach trafiamy do innego, wspaniałego skalnego świata!
Z kempingu, nieoznakowaną drogą dotarliśmy do tzw. Złotej Ścieżki Czeskiego Raju. Od razu stromo zaczęliśmy podchodzić w stronę rozwidlenia U Veze, skąd zaczęliśmy maszerować samodzielnym żółtym szlakiem. Gdzieniegdzie udało nam się dostrzec w prześwitach ciekawsze widoki.
Na kolejnym rozwidleniu (Hrazka) skręcamy w lewo na niebieski szlak i wędrujemy w stronę pierwszego wyjątkowego miejsca. Aby je zobaczyć, musimy odbić na moment z głównej trasy. Strzałka wskazująca Hynstę (Hynšta) , bo o niej mowa jest kiepsko widoczna, więc trzeba się dobrze rozejrzeć.
Grupa skałek i poprowadzona wzdłuż nich trasa są bardzo ciekawe , ale na końcu ścieżki znajduje się coś zupełnie niesamowitego - wykute w skale pomieszczenie z filarem podtrzymującym strop. Według źródeł, w XVII w. miejsce to służyło prześladowanym protestantom, którzy gromadzili się tu i potajemnie odprawiali msze. Stąd z pewnością wzięła się nazwa tej groty - Modlitebna.
Oczywiście warto rozglądać się dookoła, by nie tylko popodziwiać "wyrastające" przy trasie skały, ale także nie przegapić np. dojścia do źródełka Hrdinka , czy ścieżki do ofiarnego kamienia (Obetni Kamen).
Ofiarny kamień to ciekawa skalna wychodnia, która związana jest z wierzeniami pogańskimi. Miejsce to znajduje się sporo powyżej ścieżki. Skały przyjmują tu formę krzesełek lub foteli, toteż zarządziliśmy w tym miejscu krótki postój na uzupełnienie "elektrolitów" ;-)
Stąd już niedaleko do ruin Zamku Valecov (Zřícenina hradu Valečov). Na rozwidleniu Skalka schodzimy na czerwony szlak, który doprowadza nas do celu. Im bliżej zamku jesteśmy, tym ciekawsze pomieszczenia wydrążone w skałach oglądamy.
Wreszcie docieramy do niewielkiego kiosku, w którym kupuje się biletu wstępu do warowni (koszt to 50 CZK (ok. 10 zł) /lipiec 2023. Sympatyczna pani przekazuje nam "przewodnik" (3 kartki) w języku polskim, dzięki któremu możemy się dowiedzieć co nieco o obiekcie, który za moment zwiedzimy. Historia zamku sięga roku 1323, kiedy był siedzibą rodu Valecov. Oczywiście, jak w przypadku takich warowni, historia jest zarówno burzliwa jak i ciekawa. Wielokrotnie zmieniał właścicieli, ulegał zniszczeniom, był odbudowywany, a w pewnym okresie czasu groziło mu nawet rozebranie. Na początku XX w. rozpoczęto prace konserwatorskie, a w połowie lat 90-tych XXw. zajęto się tym już na poważnie. Zamek jest naprawdę wyjątkowy. Wykute w skale pomieszczenia i korytarze, to coś, czego nie spotyka się zbyt często. Warto wybrać się na krótkie zwiedzanie i dofinansować w ten sposób obiekt i możliwości jego udostępnienia do celów turystycznych.
Z Zamku schodzimy w stronę Zasadki. Mijamy spory płatny parking (cennik z lipca 2023 r. znajdziecie na poniższym zdjęciu):
Zatrzymujemy się w barze przy parkingu (Kiosek pod Valecovem) i zamawiamy obiad. Przed nami jeszcze długa droga, warto uzupełnić kalorie. Kawałek dalej znajduje się kolejna knajpka - Hospůdka na Zásadce. Następna szansa na zjedzenie posiłku dopiero za kilka kilometrów (Restaurace Na krásné vyhlídce). Jednak gdy tego dnia tam dotarliśmy, obiekt był już zamknięty.
Maszerujemy główną asfaltową drogą bez oznaczeń aż do znanego nam już rozwidlenia Skalka. Tym razem skręcamy w lewo, w stronę galerii widokowej Klamorna.
Idziemy przez las i zauważamy wykute w skale krzyże oraz daty. Według informacji na stronie mapy.cz, jest to płytka skalna kaplica, która powstała w roku 1820, a w 1926 poddano ją renowacji.
Na rozwidleniu Klamorna, schodzimy na oznaczenia czerwonych trójkątów. Po krótkiej chwili przed oczami mamy piękne widoki. Naszej uwadze nie umykają także wydrążone w skałach pomieszczenia. By się do nich dostać trzeba się nieco nagimnastykować. Ostatecznie nam się to udaje.
Wracamy na główną trasę, ale po ok. 200 metrach znów z niej zbaczamy. W leśnej gęstwinie dostrzegamy Picuv Statek - ruiny dawnego folwarku, którego początki sięgają drugiej połowy XVIw. Dziś patrząc na to, co z niego zostało, można sobie jedynie wyobrazić jak kiedyś wyglądały budynki mieszkalne, stajnie, suszarnia owoców czy piwnice (część wykutych w skale podziemnych pomieszczeń zachowała się w dobrym stanie).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz