Beskidu Niskiego w zasadzie nie znamy. Od naszego pierwszego spotkania (Nałogowa Podróżniczka: Korona Gór Polski: Beskid Niski - Lackowa (dla niezmotoryzowanych) z Mochnaczki Niżnej (nalogowapodrozniczka.blogspot.com) minęło już sporo czasu. W październiku zarezerwowałam kilka noclegów w Piwnicznej - Zdroju. Gdy sięgałam po mapę Beskidu Sądeckiego, w ręce wpadła mi także mapa Beskidu Niskiego. Dość szybko w mojej głowie zrodził się plan, by to jedno z najmniej znanych nam polskich pasm, przy okazji odwiedzić.
Po długiej nocnej podróży pociągiem z Poznania, wysiadamy w Tarnowie. Tu wybieramy się na krótki spacer , by zobaczyć przede wszystkim Starówkę (Nałogowa Podróżniczka: Tarnów: Krótki spacer po, drugim pod względem wielkości, mieście województwa małopolskiego (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)).
Po długiej nocnej podróży pociągiem z Poznania, wysiadamy w Tarnowie. Tu wybieramy się na krótki spacer , by zobaczyć przede wszystkim Starówkę (Nałogowa Podróżniczka: Tarnów: Krótki spacer po, drugim pod względem wielkości, mieście województwa małopolskiego (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)).
Z Tarnowa do Grybowa jedziemy autobusem komunikacji zastępczej (za pociąg). Przejazd trwa ponad 1,5 h, ale widoki za oknem skutecznie odwracają uwagę od czasu podróży. Wysiadamy przy dworcu kolejowym w Grybowie, gdzie łatwo namierzamy początek zielonego szlaku na Jaworze. Jego pierwsze trzy kilometry nie należą do najprzyjemniejszych. Musimy opuścić zabudowania miasta i przemaszerować spory fragment wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 981.
Wreszcie skręcamy w prawo i przechodzimy przez pola. Powoli zaczynamy zyskiwać wysokość oraz możliwość podziwiania coraz ciekawszych widoków.
Szlak na moment chowa się w lesie, gdzie mamy drobne problemy orientacyjne. Oznaczenia trasy znajdujemy w gęstych zaroślach zupełnie poza jakimikolwiek ścieżkami. Na szczęście jakoś udaje nam się wyjść z opresji i później już do końca wędrówki nie mamy wątpliwości co do przebiegu tras.
Przed końcowym podejściem na Jaworze musimy jeszcze przejść spory fragment drogą asfaltową. W jesiennej scenerii i z szerokim polem widzenia jest to całkiem przyjemne doświadczenie.
Powoli żegnamy się z widokami, które przed wejściem w las, stają się wyjątkowo interesujące :
W lesie jest kolorowo i całkiem stromo. Do podejścia mamy jeszcze ok. 300 metrów wysokości. Idąc ze sporymi plecakami, czujemy każdy metr podwójnie ;)
Z ulgą zauważamy wieżę widokową. Zostawiamy plecaki na dole i sprawdzamy co widać z tej metalowej konstrukcji. Przy dobrej przejrzystości powietrza powinniśmy zobaczyć Tatry. Niestety nam się to nie udało.
Z Jaworza schodzimy niebieskim szlakiem do Ptaszkowej. Do przejścia mamy jeszcze niecałe 5 km.
Z daleka, wśród zabudowań Ptaszkowej, wyróżnia się przede wszystkim nowy kościół NMP. Na uwagę w tej miejscowości zasługuje także drewniany Kościół pw. Wszystkich Świętych (znajdujący się na Szlaku Architektury Drewnianej w Małopolsce).
Wycieczkę kończymy przy dworcu kolejowym w Ptaszkowej, skąd dopiero za ok. 1,5 godziny odjedziemy do naszej bazy w Piwnicznej - Zdroju. Takie są niestety uroki niedzielnych rozkładów jazdy.
Poniżej nasza trasa:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz