środa, 16 czerwca 2021

Kaszuby: Zwiedzanie na rowerze - Kaszubska Marszruta + Szwajcaria Kaszubska


Długi weekend czerwcowy spędziliśmy na Kaszubach. Postanowiliśmy tym razem zabrać ze sobą rowery. Na razie "raczkujemy" w takim sposobie zwiedzania, chociaż bardzo przypadł nam do gustu. Naszym celem miały być szlaki Kaszubskiej Marszruty, a więc sieci tras rowerowych powiecie chojnickim. W tej okolicy ciężko było znaleźć nocleg, ale pokój udało nam się wynająć w miejscowości Ostrzyce, ok. 100 km dalej (Szwajcaria Kaszubska). Kaszubska Marszruta jednak tak nas kusiła, że w drodze do Ostrzyc, zatrzymaliśmy się, by poznać kilka jej fragmentów.

Dzień I - Kaszubska Marszruta

Z Poznania wyruszyliśmy wcześnie rano. Start naszej wycieczki rowerowej zaplanowaliśmy z miejscowości Charzykowy. Parkujemy auto przy cmentarzu. Jak się później okazało, przy trasach  rowerowych znajduje się dość dużo leśnych parkingów, więc wypad rowerowy można zacząć w zasadzie w dowolnym miejscu. 


żuraw

Szybko odnajdujemy się w terenie i ruszamy czerwonym szlakiem Kaszubskiej Marszruty. 

Trasa (pętla) : Charzykowy - Funka - Bachorze - Dąb Bartuś - Małe Swornegacie - Chociński Młyn - Swornegacie - Drzewicz ; 
dalej żółtym szlakiem Kaszubskiej Marszruty - Drzewicz (na północ od Jeziora Dybrzk) - Męcikał
dalej czarnym szlakiem rowerowym wzdłuż drogi wojewódzkiej 235 do Kłodawki (po drodze zwiedzanie bunkra partyzanckiego "Zielony Pałac") 
następnie fragmentem zielonego szlaku rowerowego KM do Powałek-
Jarcewo - Chojniczki - Charzykowy - odcinek częściowo wzdłuż trasy z wydzielonym poboczem dla pieszych/rowerów i z fragmentem ścieżki rowerowej

Całkowity dystans ok. 58 km

Spodobało nam się tu od samego początku. Wyznaczone trasy rowerowe są bardzo komfortowe i dobrze oznaczone. Jazda szlakami Kaszubskiej Marszruty jest prawdziwą przyjemnością. Stanowią je ścieżki o różnym typie nawierzchni. Znajdziemy fragmenty asfaltu, pozbruku, ale też genialnie przygotowane do tego celu leśne ścieżki. Po przejechaniu pierwszych kilku kilometrów, na usta cisnęło nam się jedno : "ale tu jest za...je...(dwa)biście :D". Trzeba mieć jednak na uwadze, że Kaszubska Marszruta nie jest płaska jak stół. Zdarzają się mniejsze i większe podjazdy. W kilku miejscach  podprowadzałam rower ;) 

Do Parku Narodowego "Bory Tucholskie" wjechaliśmy tylko na chwilę, zobaczyć "Bartusia" - dąb, którego wiek szacuje się na 600 lat. Jego kondycja podobno pogarsza się z roku na rok. W sierpniu 2017 roku, kiedy tę okolicę nawiedziła potężna nawałnica, dąb Bartuś wyszedł bez szwanku. Niestety późną jesienią tego roku odpadł jeden z trzech jego głównych konarów. Ja jeszcze miałam okazję zobaczyć go w pełnej krasie. Dziś jest go trochę mniej, ale na pewno warto do niego zajrzeć będąc w okolicy. Wstęp do Parku Narodowego "Bory Tucholskie" jest płatny. Opłata jest symboliczna i można ją uiścić na kilka sposobów. Po szczegóły odsyłam do strony Parku: Bilety wstępu - Park Narodowy Bory Tucholskie (pnbt.com.pl)



Park Narodowy "Bory Tucholskie"
 

Dąb Bartuś

Małe Swornegacie to niewielka miejscowość położona pomiędzy trzema jeziorami: Karsińskim, Długim i Charzykowskim. Znajduje się tu sklep spożywczy oraz elementy infrastruktury turystycznej niezbędnej do wypoczynku nad wodą.


Plaża nad Jeziorem Charzykowskim/ Małe Swornegacie


młoda pliszka siwa

Swornegacie są natomiast ciekawą miejscowością turystyczną z bardziej rozbudowaną bazą gastronomiczną i noclegową niż Małe Swornegacie. Cztery lata temu spędziliśmy tu kilka dni. Mogliście o tym przeczytać w tym wpisie: Nałogowa Podróżniczka: Kaszuby są piękne! Swornegacie i nasz pierwszy spływ kajakowy (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)
 .


Kaszubska Marszruta w okolicy Swornegaci

Ze Swornegaci, przez Drzewicz,  kierujemy się na Męcikał , jadąc wzdłuż północnego brzegu  Jeziora Dybrzk.




Po drodze z Męcikału, odbiliśmy zobaczyć bunkier partyzancki "Zielony Pałac". Zrekonstruowano go  2016 r. Warto znaleźć chwilę, by poznać historię związaną z tym miejscem oraz bohaterstwo i odwagę jakimi wykazali się stacjonujący partyzanci TOW "Gryf Pomorski". Łatwo odnaleźć bunkier , gdyż przy trasie rowerowej znajdują się naprowadzające drogowskazy. 





Opisana trasa pod względem rowerowym okazała się fantastyczna. Przy kolejnej okazji chętnie poodkrywamy inne szlaki rowerowe w okolicy. Tu nie zabrakło pięknych widoków, przyjemnych leśnych fragmentów i satysfakcji z przebycia mniej i bardziej stromych odcinków. 




siódmaczek leśny

Zmęczeni, ale bardzo zadowoleni, zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy do Ostrzyc. Jeśli nie dysponujecie samochodem, możecie skorzystać z połączenia kolejowego. Pociągi Regio kursują na trasie Chojnice - Kościerzyna, czyli pozwalają odkryć zarówno okolice Borów Tucholskich jak i Szwajcarii Kaszubskiej. 

Dzień II - Szwajcaria Kaszubska

Trasa (pętla): Ostrzyce - Ramleje - Kartuzy (przez Kartuski Las - trasa rowerowa częściowo pokrywa się ze ścieżkami nordic walking) - Jezioro Karczemne - Kosy - Zamek w Łapalicach - Chmielno - Chmielonko - Zawory - Ręboszewo + wiatrak na wzgórzu Sobótka - punkt widokowy Złota Góra - Brodnica Dolna - Ostrzyce (+ Jastrzębia Góra) 

Całkowity dystans ok. 41 km

Szwajcaria Kaszubska niestety nie ma może tak dobrego zaplecza w postaci ścieżek rowerowych jak powiat chojnicki, mimo to, wybierając opcję zwiedzania okolicy na rowerze się nie rozczarujemy. Warto jednak nieco zweryfikować plany, jeśli do tej pory jeździło się np. po płaskiej Wielkopolsce. Postanowiliśmy na starcie "obciąć" nieco kilometraż i dobrze na tym wyszliśmy. Liczne podjazdy, zjazdy, fragmenty kamieniste, piaszczyste, wyboje - z tym wszystkim trzeba się zmierzyć. 



Do Kartuz dojechaliśmy ścieżką rowerową przez Ramleje i Kartuski Las. Na samym początku czeka nas dość wymagający podjazd, ale później jest już nieco łatwiej. Trasa rowerowa pokrywa się częściowo z fragmentami oznakowanych ścieżek nordic walking. Same Kartuzy nas specjalnie nie zachwyciły. Wjechaliśmy do miasta od strony blokowisk, a więc mniej reprezentacyjnej części miasta. Zatrzymaliśmy się na moment na Rynku, po czym obok Kolegiaty, ruszyliśmy dalej, najpierw wzdłuż Jeziora Karczemnego (Chmieleńska Trasa Rowerowa) przez Kosy do Zamku w Łapalicach.

 

Rynek w Kartuzach

Zamek w Łapalicach to obiekt współczesny. Jego budowę rozpoczął w latach 80-tych gdański przedsiębiorca. Podobno otrzymał wówczas pozwolenie na wybudowanie obiektu o powierzchni 170 m2. Zamiast niego, wzniósł zamek o powierzchni ok. 30 razy większej! Brak odpowiednich dokumentów, kłopoty finansowe inwestora doprowadziły do przerwania prac. Zamek nie został dokończony i nie wiadomo jaki czeka go dalszy los. Dziś, pomimo oficjalnego zakazu, jest tłumnie odwiedzany przez turystów, a jego temat podjęty z miejscowymi wciąż powoduje ożywienie dyskusji. 
Wejście na teren zamku odbywa się na własną odpowiedzialność. Według mnie obiekt znajduje się już w dość kiepskim stanie, więc trzeba zachować ostrożność. Jedni będą zdegustowani tym, co zobaczą. Fakt, niszczejący obiekt z masą śmieci pozostawionych w pomieszczeniach jak i w najbliższej okolicy nie każdemu się spodoba. Dla mnie zamek ten jest świetną atrakcją i zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Spacerując po poszczególnych piętrach, klatkach schodowych, niedokończonych wieżyczkach poczułam jego ogrom i potęgę. 

 







 




Kolejnym punktem naszej wycieczki było Chmielno, miasteczko słynące z ceramiki. My postanowiliśmy zatrzymać się tu na obiad. Wybraliśmy Chëcz u Kaszëbë - knajpkę, do której trzeba było czekać w kolejce godzinach szczytu. Zjedliśmy zupę rybną (była przepyszna, treściwa, na lekko słodkawą nutę) i grucholce. Grucholce przypominają wyglądem i smakiem litewskie cepeliny czy podlaskie kartacze. Są to kluski ziemniaczane nadziewane mięsem mielonym.  Niezłe, chociaż następnym razem chyba wybrałabym inne danie z menu ;-) 


plaża w Chmielnie / Jez. Kłodno

Po tak sytym obiedzie, ciężko było się ruszyć. Przed nami jeszcze kilkanaście kilometrów drogi. Przez Chmielonko, Zawory zmierzamy do kolejnej atrakcji regionu. Jest nią wiatrak na wzgórzu Sobótka (213 m.n.p.m.)Wiatrak postawiono tu w 2012 r. Jest on repliką dawnego koźlaka. Chętni mogą w nim przenocować lub skorzystać z oferty kawiarni. Z góry roztacza się piękny widok na Jezioro Brodno Małe. Z drugiej strony widać najwyższe wzniesienie okolicy - Wieżycę (329 m n.p.m.) 


podjazd do wiatraka





Widok na Jezioro Brodno Małe


Widok w stronę Wieżycy

Podjazd do wiatraka od tej strony jest bardzo stromy. Ostatecznie zdecydowałam się prowadzić rower. Zjazd z tego miejsca także nie należał dla mnie do najłatwiejszych. Wracamy tą samą drogą i kierujemy się na kolejny punkt widokowy - Złota Góra. To podobno trzeci pod względem popularności punkt widokowy na Kaszubach. Tuż obok platformy, z której widać Jezioro Brodno Wielkie oraz amfiteatr, stoi pomnik Bohaterów Ruchu Oporu. Na jego tyłach znajdują się urny z ziemią z pól bitewnych II wojny światowej, z terenu Pomorza Gdańskiego. 


Pomnik Bohaterów Ruchu Oporu


urny z ziemią z pól bitew



Punkt widokowy Złota Góra

Stąd wracamy już do Ostrzyc. Chętni mogą zajrzeć na jeszcze jeden punkt widokowy. Polecam wejść na niego pieszo, gdyż wjazd rowerem potrafi być naprawdę uciążliwy ;-) To Jastrzębia Góra. Tabliczki wskazujące drogę łatwo odnaleźć w samym centrum Ostrzyc. 


Jastrzębia Góra


widok w stronę Wieżycy

Dzień był bardzo intensywny, obfitował w piękne widoki. Zdecydowanie warto było się porządnie zmęczyć ;) 
Wieczorem trzeba było się zrelaksować, najlepiej z widokiem na Jezioro Ostrzyckie...



Dzień III - Szwajcaria Kaszubska

Trasa (pętla) : Ostrzyce - Niebo - Kolano - Piekło - rezerwat Szczyt Wieżyca - Szymbark (CEPR) - Potuły - Sikorzyno  - Jezioro Lubowisko - Uniradze (kurhany) - Stare Czaple - Czapielski Młyn - Brodnica Dolna - Ostrzyce

Całkowity dystans ok. 43 km 

Wycieczkę rozpoczęliśmy od wjazdu rowerami na Wieżycę - najwyższego szczytu Niżu Polskiego. Turyści podróżujący samochodem, mogą go zostawić na parkingu (za dodatkową opłatą 10 zł)  Oczywiście będąc tu nie można pominąć wejścia na 35-metrową wieżę widokową. Wstęp na wieżę jest płatny (10 zł - czerwiec 2021). Ciekawa konstrukcja wieży przekracza linię drzew, dzięki czemu można swobodnie rozejrzeć się po okolicy. Podczas podmuchów wiatru, taras widokowy delikatnie się buja. Legenda głosi, że ktoś kiedyś z wieży na Wieżycy zobaczył morze... Biorąc pod uwagę ukształtowanie terenu, chyba niestety nie jest to możliwe. 


wieża widokowa na Wieżycy



wieża widokowa na Wieżycy






Następnie udaliśmy się do Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku. Początkowo, widząc ilość zaparkowanych tu samochodów, nie chciałam się na dłużej zatrzymywać. W końcu zdecydowaliśmy się jednak wejść i nie żałuję tej decyzji. Wstęp jest płatny (35 zł/ 1 os. - czerwiec 2021). 
Po centrum oprowadziła nas pani przewodnik. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych informacji i poszerzyliśmy wiedzę w zakresie rozmaitych tematów. W CEPR w Szymbarku znajduje się naprawdę dużo atrakcji. Począwszy od znanego  (pierwszego w Polsce) domu do góry nogami, najdłuższej deski świata czy największego koncertującego fortepianu na świecie po "pamiątki" z czasów II wojny światowej. Przeczytamy tu wspomnienia osób, które przeżyły zsyłkę na Sybir, zobaczymy jak wyglądało ich życie. Możemy zajrzeć do wnętrza bunkra partyzanckiego czy oryginalnego Domu Sybiraka, przeniesionego tu z okolic Irkucka. 


Słowa "Kaszubskiego Abecadła"



Dom Sybiraka



Brama śmierci - brama do obozu Stutthof/ Sztutowo


Hotel i restauracja - browar na terenie kompleksu


Dom do góry nogami


Najdłuższa deska świata

Żeby zwiedzić cały kompleks CEPR w Szymbarku na spokojnie, potrzeba kilku godzin. Podróżując z dziećmi, można tu spędzić w zasadzie cały dzień. Za dodatkową opłatą można skorzystać m.in. z ogrodu bajek czy parku linowego. Trochę rozczarował mnie dom do góry nogami. Myślałam, że mój błędnik będzie bardziej szalał ;) Tym bardziej, że miałam już takie doświadczenia odwiedzając podobny obiekt w Łebie. 


pleszka

Z Szymbarku drogami o różnej nawierzchni (trasa wytyczona przez gps może była urokliwa, ale dała w kość) docieramy do Sikorzyna. Tu znajduje się Dwór Wybickich, a więc dom, w którym mieszkali rodzice Józefa Wybickiego, twórcy naszego hymnu narodowego. Chciałam obejrzeć budynek chociaż z zewnątrz. Niestety byliśmy po godzinie 17 i furtka była już zamknięta. 


Z Sikorzyna kierujemy się po piachu, później przez leśne drogi, po których niskopodwoziowe samochody raczej by nie przejechały ;-) to największego cmentarzyska kurhanowego (Uniradze) w Polsce. 


Miejsce to  wyda się niezwykłe przede wszystkim wielbicielom historii i archeologii. Znajduje się tu ok. 3000 kurhanów, a najstarsze z nich powstały podobno ok. 1000 lat p.n.e. Według opinii osób zaangażowanych w badania na tym terenie, chowano tu przedstawicieli różnych kultur. Najważniejsze dokumenty i znaleziska z tych terenów zaginęły w czasie II wojny światowej. Do dziś przebadano zaledwie kilkanaście kurhanów. Kilka z nich zostało otoczonych barierkami i opisanych stosownymi tablicami.  



To był ostatni zaplanowany punkt naszej trasy. Pozostało do przejechania kilkanaście kilometrów do Ostrzyc. Wytyczona przez nas trasa wcale do łatwych nie należała. Asfaltu było niewiele. Za to wybojów całe mnóstwo ;) Fragment północnym brzegiem Jeziora Ostrzyckiego, wzdłuż domków letniskowych jest bardzo malowniczy, ale wymaga sporych pokładów energii. 
Popołudnie i wieczór znów spędziliśmy upajając się pięknymi widokami na "nasze" jezioro. 





Dzień IV - Szwajcaria Kaszubska - zwiedzanie Gołubieńskiego Ogrodu Botanicznego

Trasa: Ostrzyce - Niebo - Kolano - Piekło - Krzeszna - Jezioro Patulskie - Gołubieński Ogród Botaniczny - Gołubie - ul. Długa (wzdłuż drogi ścieżka rowerowa) - Szymbark - ul. Sportowa, Górska - Piekło - Kolano - Niebo - Ostrzyce

Całkowity dystans ok. 19 km 

Najkrótsza trasa, która w zasadzie stanowiła dojazd do Gołubieńskiego Ogrodu Botanicznego. Nie brakowało na niej malowniczych fragmentów, widoków na jeziora, klimatycznych leśnych ścieżek, ale też brukowanych wybojów i kolein po ciągnikach. 



Gołubieński Ogród Botaniczny to placówka pełna egzotycznych drzew, krzewów, kwiatów i ziół (zobaczyć można tu m.in. kilkanaście rodzajów mięty!). W czerwcu pięknie kwitną tu rododendrony, które są chyba oczkiem w głowie właścicieli. Spacer ścieżkami i alejkami ogrodu dostarcza pięknych wrażeń i z pewnością można tu spędzić długie godziny. Warto rozpocząć zwiedzanie jak najwcześniej, bo już np. koło południa zaczyna się robić tłoczno. Wstęp do ogrodu jest płatny (15 zł/ 1 os. - czerwiec 2021). W cenie jest także wejście do arboretum z punktem widokowym. 

 









 


punkt widokowy na terenie arboretum

Po powrocie do Ostrzyc, wynajęliśmy jeszcze rower wodny, na pokładzie którego popływaliśmy w pełnym słońcu po Jeziorze Ostrzyckim. Było Super!


Ostrzyce widziane z wody


perkoz dwuczuby z małymi


nurogęś 

Kaszuby są wspaniałe i chociaż ich popularność wzrasta, znajdziemy tu wciąż jeszcze ciche i spokojne miejsca, które pozwolą nam odpocząć od miejskiego zgiełku. Rowerowe zwiedzanie kosztowało nas trochę energii i skutkowało zakwasami, ale był to bardzo dobry pomysł. Dotarliśmy do wielu pięknych miejsc, także takich, gdzie samochodem się nie dojedzie. Podróżując rowerami zaoszczędziliśmy pieniądze, które zostawilibyśmy na parkingach, a niektóre nasze mięśnie przypomniały sobie jak to jest trochę intensywniej popracować. Tak więc, jak widać - same plusy :-) 


2 komentarze:

  1. Świetne zdjęcia. Chciałem wiedzieć - czym są zrobione? Wybieram się w wycieczkę na Kaszuby i rozważałem zakup czegoś do pykania zdjęć. Nie wiem czy telefon się nada.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero dziś znalazłam Pani komentarz. Zdjęcie do tego wpisu pochodzą z kilkuletniego aparatu oraz telefonu z podobnym stażem. Myślę, że technologia poszła tak do przodu, że obecnie telefonem można zrobić naprawdę satysfakcjonujące zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń