czwartek, 24 czerwca 2021

Beskid Śląski: Doliną Wapienicy, na Błatnię, Klimczok i Szyndzielnię

Bielsko - Biała to miasto, do którego lubię wracać. Kiedy ostatnio tam byliśmy, pomyślałam nawet, że mogłabym w Bielsku zamieszkać. To całkiem ładne miasto z piękną starówką, no i w góry można dojechać komunikacją miejską! 

Tego dnia, musieliśmy wrócić pociągiem do Poznania, więc nasz czas był niestety ograniczony. Zaplanowałam krótką wizytę w Beskidzie Śląskim. Na przystanku "Warszawska dworzec", koło stacji BP, wsiedliśmy w autobus linii nr 10. Gdy tylko ruszył, stwierdziliśmy, że coś jest nie tak (hałas, szarpanie). Niestety nasze obawy się potwierdziły i po przejechaniu kilku przystanków, kierowca kazał opuścić pojazd. Problem w tym, że autobusy tej linii jeżdżą dość rzadko. Staliśmy jak dwie gapy na przystanku, analizując pozostałe rozkłady jazdy, próbując na szybko coś wymyślić. Wtedy zaczepiła nas pewna pani i zapytała dokąd jedziemy. Okazało się, że zmierza w tym samym kierunku. Zaproponowała, żebyśmy się z nią zabrali taksówką. Postanowiliśmy, że dorzucimy się do kursu, ale kategorycznie odmówiła. Byliśmy w szoku! Jak to możliwe, że w dzisiejszym świecie takie rzeczy się dzieją? Jej bezinteresowna pomoc, przyjemna pogawędka o wszystkim i niczym zadziałały jak balsam dla duszy wędrowca i dały nadzieję na to, że ten świat jeszcze nie jest aż taki zły. 
Wysiedliśmy przy parkingu na ul. Tartacznej. Pożegnaliśmy się z miłą panią  i ruszyliśmy swoją drogą.
Żółtym szlakiem, ul. Tartaczną, docieramy do niebieskich znaków i zgodnie z ich przebiegiem, na dobre rozpoczynamy wędrówkę. Idziemy przez las, po ok. 2 kilometrach docieramy do zapory na Wapienicy. Niestety wejście na obiekt jest na co dzień niemożliwe. Zdarza się jednak, że jest on udostępniany dla zwiedzających, jak np. podczas Światowego Dnia Wody (22.03.2019 r.). 




Przy Zaporze, szlak odbija w prawo i staje się bardziej stromy. Dzięki temu, za moment podziwiać można pierwsze widoki. 



Mijamy trzy niezbyt wysokie szczyty (Kopany, Wysokie, Przykra). Zainteresowani mogę po drodze sprawdzić temperaturę powietrza ;) Pierwszy raz spotkaliśmy się z taką "instalacją" gdzieś w środku lasu, w górach. 



Zanim dotrzemy do schroniska na Błatniej, warto na chwilę zatrzymać się przy domu jaworzańskich drwali. Biegnie tędy nawet tematyczny szlak, "Szlak pstrąga górskiego i jaworzańskich drwali". Poszczególne, istotne punkty na tej trasie są opisane na tablicach dydaktycznych. Ale to dla nas wycieczka, na być może kolejną wizytę w Beskidzie Śląskim. 

Schronisko na Błatniej robi na nas bardzo pozytywne wrażenie. Pięknie położone, z miłą obsługą i z rewelacyjnymi widokami! Robimy tu krótki postój i wcale nie chce nam się ruszyć dalej...





widok ze schroniska na Błatniej

Ale zdecydowanie warto zmotywować się do dalszej wędrówki. Kawałek dalej, ze szczytu Błatniej roztacza się genialna panorama! Dookoła góry! Widać stąd nawet szczyty słowackiej Małej Fatry. Byliśmy zachwyceni tymi widokami. 

Zbliżenie na Skrzyczne


panorama z Błatniej


panorama z Błatniej

Z Błatniej ruszamy żółtym szlakiem w stronę Klimczoka, po drodze mijamy pierwszy "tysięcznik" tego dnia - Stołów (1035 m n.p.m.)

Dalej na trasie znajdują się Trzy Kopce (1082 m n.p.m.). W latach 30. XXw. wybudowano tu schronisko turystyczne. Niestety podczas II wojny światowej znacznie ucierpiało. Ostatecznie obiekt rozebrano w 1949r. Dziś można oglądać zaledwie pozostałości jego fundamentów. 


panorama z Trzech Kopców


Skrzyczne

Wreszcie wchodzimy na Klimczok (1117 m n.p.m.). Jest tu nieco inaczej niż kilka lat temu. Przede wszystkim  nie ma już kultowej Chatki na Klimczoku. Upamiętnia ją ciekawy obiekt tuż poniżej szczytu. Cieszę się, że udało nam się jeszcze kiedyś wejść do oryginalnej chatki. Jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądała w środku, zapraszam do przeczytania mojego archiwalnego wpisu: Nałogowa Podróżniczka: Korona Gór Polski: Skrzyczne + Klimczok i Szyndzielnia Beskid Śląski (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)


schronisko Klimczok







Z Klimczoka, drałujemy na Szyndzielnię. W schronisku zaplanowaliśmy postój na piwo ;-) Pogoda nieco nam się zepsuła, widoczność zmalała. Ma to jedynie plusy w postaci tego, że w schronisku byliśmy w zasadzie sami. 


Widok ze schroniska na Szyndzielni

Na Szyndzielnię można się dostać także koleją gondolową. Górna stacja kolejki znajduje się nieco poniżej schroniska. Oprócz kolejki, Szyndzielnia ma stosunkowo młodą atrakcję w postaci wieży widokowej (wstęp płatny). Warto także zajrzeć do budynku bufetu, gdzie można zobaczyć ekspozycję wagoników kolejki używanych w latach 1953 - 2016. 

 

Szczegóły i cenniki znajdziecie na stronie: KOLEJ GONDOLOWA – Kolej linowa Szyndzielnia (kolej-szyndzielnia.pl)

Pozostało nam już jedynie zejście do parkingu pod Dębowcem. Zejdziemy tam zarówno szlakiem niebieskim, czerwonym oraz kombinacją szlaków zielonego i czerwonego. Chcieliśmy zjeść coś  w punkcie gastronomicznym na Dębowcu. Niestety tym razem, odbiliśmy się od drzwi. 



Z żalem żegnamy się z Beskidem Śląskim. Pomimo niesprzyjających prognoz, prawie całość trasy udało nam się przejść "suchą stopą". 

Wsiadamy w autobus linii nr 8 i po niespełna pół godzinie jesteśmy w centrum Bielska-Białej. Postanawiamy jeszcze chwilę poszwendać się po mieście. Odkrywamy mniej reprezentacyjne zakamarki, które jednak mają swój klimat. Zahaczamy także o Rynek i niestety musimy gnać na pociąg. 






Dystans górskiej wycieczki: ok. 18 km/ czas przejścia ok. 6h

Poniżej mapa trasy i link do jej aktywnej wersji:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz