piątek, 7 maja 2021

Góry Wałbrzyskie: Ze stacji Wałbrzych Miasto do Lubachowa przez Zagórze Śląskie (Zamek Grodno, Zapora)



Propozycja tej wycieczki powinna spodobać się tym, którzy lubią niezatłoczone szlaki i obcowanie z naturą. Być może nie ma ona typowo górskiego charakteru, ale , w połączeniu ze zwiedzaniem Zamku Grodno, zajmie i tak praktycznie cały dzień. 

Startujemy ze stacji kolejowej Wałbrzych Miasto. Można tu dojechać m.in. pociągami Regio czy Kolei Dolnośląskich. Opuszczamy budynek dworca i kierujemy się w stronę ul. Armii Krajowej. Od razu  powinniśmy zauważyć , interesujące nas, niebieskie znaki szlaku. Jeśli macie zamiar zrobić zakupy na drogę, przy szlaku znajdują się sklepy Żabka i Odido. Chwilę kluczymy wzdłuż zabudowań Wałbrzycha. W końcu trasa odbija w tereny zielone. Początkowo kamiennymi schodkami pniemy się w górę w gęstych zaroślach. Niestety okolica jest bardzo zaśmiecona. Nie wiem, czy jest to teren dawnych ogródków działkowych, czy coś innego. Jedno jest pewne, czasy świetności to miejsce ma już za sobą. 
Na szczęście im dalej idziemy, tym krajobraz staje się bardziej naturalny. Dość szybko osiągamy pierwsze wzniesienie - Ptasią Kopę (590 m n.p.m.), która według niektórych źródeł nazywana jest Ptasią Górą. 




Pod Ptasią Kopą, istniało kiedyś schronisko z częścią restauracyjną. Turyści mogli także podziwiać panoramę z wieży widokowej. Oba obiekty dziś są jedynie wspomnieniem. Chociaż pojawiają się głosy rozszerzenia funkcji turystycznej tego miejsca. W planie była m.in. odbudowa wieży w formie dostrzegalni przeciwpożarowej z tarasem udostępnionym turystom. Póki co, temat trafił do szuflady. Obecnie można więc jedynie skorzystać z miejsca wypoczynkowego (znajdują się tu ławki) i oglądać pozostałości zabudowań, będących pamiątką czasów, gdy bywało tu gwarno i tłoczno. 
 




Pozostajemy na niebieskim szlaku, znacznie się obniżając. Kolejnym ciekawszym punktem na tej trasie jest Lisi Kamień, szczyt o wysokości 600 m n.p.m.




Okolica Lisiego Kamienia usłana jest różnymi formacjami skalnymi, które uatrakcyjniają marsz. Po wejściu na wierzchołek, znów zaczniemy się obniżać, schodząc do położonego prawie 100 metrów niżej Nowego Poniatowa. 





Dalej czeka nas najmniej spektakularny fragment wycieczki, czyli dreptanie asfaltem, za to przez las ;) Docieramy do Kozic. Tradycyjnie wchodząc w zabudowania, warto zwrócić uwagę na znaki szlaku. Ten odbija z głównej ulicy (Strzegomskiej) w prawo, tuż  przy sklepie spożywczym. Wędrujemy wciąż asfaltem (u. Zagórzańska). Gdzieniegdzie przebijając się ciekawsze widoki. 




W końcu, dziurawa jak szwajcarski ser, droga kończy, zastępuje ją gruntowa ścieżka.



grubodziób


Góry Wałbrzyskie


Trznadel


Klasztorzysko


Borowa

Docieramy do pierwszej poważniejszej przeszkody. Roztopy doprowadziły do wezbrania poziomu rzeczki, która rozlała się na obranej przez nas drodze. Na zdjęciu nie wygląda to strasznie. Na początku myślałam, że po prostu przejdę tamtędy, zanurzając nieco dobrze zaimpregnowane buty ;) Niestety poziom wody sięgał co najmniej kostek, więc na pewno wlałaby się do butów od góry. 



Odbiliśmy w bok, szukając ratunku i okazało się, że ktoś wcześniej przygotował wybawienie z tej sytuacji:



Wspólnymi siłami jakoś udało nam się przeprawić na drugą stronę bez kontaktu z potokiem ;) 
Następnie idziemy dość smutnym krajobrazem, tuż po wycince drzew... Las został tu znacznie przerzedzony, a obawiamy się, że to jeszcze nie koniec. 




W końcu mijamy kapliczkę po lewej stronie, a przed nami otwiera się rozległa polana. Ależ tam jest kapitalnie!







Miejsce to zaznaczone jest na mapie jako Przełęcz Niedźwiedzia. Widać stąd doskonale Borową (Góry Czarne) oraz Góry Sowie. Zapewne przy lepszej pogodzie, widoki są jeszcze bardziej spektakularne, ale nawet przy nie najlepszej przejrzystości powietrza i tak nam się to miejsce bardzo podobało. 


Przełęcz Niedźwiedzia




Czas wdrapać się na Klasztorzysko, najwyższy punkt tej wycieczki (631 m n.p.m.). Z polany to zaledwie kilka minut drogi. 





Klasztorzysko jest zalesione, widoków więc nie doświadczymy, ale te pojawią się nieco później... 



Rozpoczynamy zejście do Zagórza Śląskiego. Gdy dobrze się przypatrzymy, w prześwitach dostrzec można Zamek Grodno, który jest naszym celem pośrednim. 



Droga jest  malownicza i przyjemna, do czasu, gdy nie musimy iść jej błotnistymi fragmentami ;-) 




Dużo uroku dodaje wijąca się wzdłuż szlaku rzeczka, którą kilkukrotnie musimy przekroczyć. 


W pewnym momencie znów czekała nas przeprawa na drugą stronę po powalonym drzewie i trochę dodatkowej gimnastyki. Nic strasznego ;) 



Nagrodą za wysiłek są kapitalne widoki, przypominające trochę dawną tapetę windowsa ;) 



Docieramy do miejskich zabudowań. Przy szlaku znajdują się dwa sklepy spożywcze, w których możemy się zaopatrzyć przed ostatnim podejściem do zamku. Czeka nas jeszcze niespełna kilometr drogi. 



lwy wykonane techniką sgraffitto


Zamek Grodno można zwiedzać. W dni robocze zamek zwiedza się z przewodnikiem, pierwsze wejście z jest o 10:00. W soboty, niedziele i święta zamek zwiedza się tylko samodzielnie (bez przewodnika) - informacja z oficjalnej strony Zamku (Zamek Grodno - Zagórze Śląskie). 



Do Zamku warto zajrzeć. Nam udało się go zwiedzić z przewodnikiem, który przybliżył historię obiektu i pokazał ciekawe miejsca i szczegóły wnętrz. Pewnie uszły by one naszej uwadze podczas samodzielnego spaceru po warowni. Niestety do odwołania zamknięta jest wieża zamkowa. Dowiedzieliśmy się, że musi zostać wyremontowana. 





Budynek bramy - przykład zdobień techniką sgraffitto, czyli nakładania kilku kolorowych warstw tynku i zeskrobywaniu ich przed zaschnięciem, odsłaniając poszczególne płaszczyzny o zróżnicowanych kolorach i  tworząc w ten sposób ciekawe wzory. 


W Zamku poznacie m.in. legendę o Małgorzacie, czy opowieść o cudownym uratowaniu syna Ebenów - właścicieli zamku w XVII - XVIIIw. Zresztą tę niebezpieczną sytuację przedstawia obraz, który wisi koło sali kominkowej. Co ciekawe, rodzina Ebenów postawiła sobie w Rożnowie (woj. opolskie) grobowiec w kształcie piramidy. Podobno chcieli być pochowani na wzór egipskich faraonów. Piramida ta, zaprojektowana przez twórcę Bramy Brandenburskiej (Carla Gottharda Langhansa - który urodził się w Kamiennej Górze), miała być wzorowana na piramidzie Cheopsa w Gizie.  Gdy tylko będziemy w pobliżu, z pewnością zobaczymy tę piramidę na żywo.  Na zwiedzających zamek czeka oczywiście jeszcze wiele innych ciekawych eksponatów, m.in. tych ulokowanych w izbie z narzędziami tortur. 


sala tortur




Zwiedzanie zamku trwa ok. godziny. Później warto podejść jeszcze na punkt widokowy, chociaż panorama z niego z pewnością jest mniej spektakularna niż ta z (niedostępnej obecnie) zamkowej wieży....


panorama z punktu widokowego obok zamku


punkt widokowy obok zamku

Z Zamku schodzimy szlakami w kolorach żółtym i czerwonym. Kolejną atrakcją na trasie jest nowa kładka dla pieszych na Jeziorze Bystrzyckim. Zastąpiła ona stalowy most wiszący, który przez dziesiątki lat był symbolem Zagórza Śląskiego. Przy kładce znajdują się tablice upamiętniające konstrukcje umożliwiające przedostanie się na drugi brzeg. Obecna kładka najładniej wygląda podświetlona wieczorową porą. Dodatkowo, wciskając specjalne guziki przy ławkach, można posłuchać odgłosów popularnych w Polsce ptaków. W Zagórzu można zaplanować nocleg. Szczęśliwcy mogą go znaleźć nawet nad samym jeziorem. 

Niegdyś istniała w tym miejscu wioska, Schlesiertal, na którą składało się zaledwie 10 domów, młyn wodny i kilka mniejszych zabudowań. Jej nazwę można przetłumaczyć na sielską brzmiącą Śląską Dolinę. Z racji powtarzających się na przestrzeni wieków powodzi, nawiedzających okoliczne miejscowości i przyczyniających się nie tylko do ogromnych zniszczeń, ale także strat w ludziach, podjęto decyzję o tym, by spiętrzyć wody rzeki Bystrzycy zalewając wioskę oraz część Lubachowa wodą. Oprócz zapory, zbudowano tu także elektrownię wodną. Prace zakończono w 1917r. 






Zagórze Śląskie , widok z kładki na Zamek Grodno


Zagórze Śląskie , widok z kładki


Kładka w Zagórzu Śląskim i hotel Maria Antonina



Ruszamy dalej żółtym szlakiem. Trasa biegnie wzdłuż Jeziora Bystrzyckiego i jest bardzo malownicza. Po przejściu ok. 1,5 km powinniśmy widzieć , wspomnianą wcześniej, zaporę wodną. Z pewnością można poświęcić jej sporo czasu i obejrzeć z każdej strony. My szliśmy opisywanym szlakiem w lutym,  więc wieczór zapadł zbyt szybko.  Zabrakło nam chociaż spojrzenia na betonową konstrukcję z uroczego mostku. Możecie go zobaczyć z góry na jednym z kolejnych zdjęć. 


Jezioro Bystrzyckie 


Zapora w Lubachowie 


Spacer koroną zapory


Mostek, z którego można podziwiać zaporę w pełnej krasie




Naszą bazą noclegową tego dnia było schronisko młodzieżowe w Lubachowie. Dotarliśmy tam, wędrując dalej zielonym szlakiem. W Lubachowie można wsiąść w autobus MPK Świdnica (linia nr 30 zatrzymuje się przy dworcu Świdnica Miasto - przystanek pl. Grunwaldzki). Zachęcam jednak do skorzystania z noclegu, bo z Lubachowa udało mi się wyznaczyć także ciekawą trasę, o której przeczytacie w kolejnym wpisie - Nałogowa Podróżniczka: Dolny Śląsk: Z Lubachowa do Świebodzic (Jeziorko Daisy, Zamek Stary Książ, Ścieżka Hochbergów, Cis Bolko, Książański Park Krajobrazowy) (nalogowapodrozniczka.blogspot.com)


Poniżej mapa trasy:
dystans :18,1 km/ czas przejścia (bez przystanków i zwiedzania zamku) ok. 5:30 h

źródło : mapa-turystyczna.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz