Pierwszy raz byłam w Koszycach równe 20 lat temu. Wtedy zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Jednak nie oznacza to, że wizyta w tym mieście tym razem mnie zawiodła. Wręcz przeciwnie. Nie nudziłam się tam ani przez chwilę, a liczba atrakcji, które wybrałam do odwiedzenia, nie została w pełni zrealizowana ze względu na brak czasu.
Koszyce są drugim pod względem liczby ludności miastem Słowacji (po Bratysławie) i trzecim pod względem powierzchni (również po Bratysławie oraz Wysokich Tatrach - Vysoké Tatry). Przed Wami 5 aktywności, które moim zdaniem, warto podjąć, spędzając chociaż jeden dzień w tym naprawdę ciekawym mieście (kolejność przypadkowa)
1. Zwiedzić katedrę Św. Elżbiety (Dóm sv. Alžbety)
Być w Koszycach i nie zajrzeć do największej katolickiej świątyni w Słowacji to jak pojechać nad morze i nie wyjść na plażę. Gotycka katedrę budowano tu od 1380r. Na przestrzeni lat musiała stawić czoła wielu przeciwnościom. Trawiły ją pożary, po których przeprowadzano akcje mające na celu jej odbudowanie. Świątynia przetrwała także trzęsienie ziemi, które nawiedziło Koszyce w XIX w. Trzeba przyznać, że w obecnej formie prezentuje się naprawdę okazale i chyba nie będzie to nietaktem, gdy stwierdzę, że jest to najważniejszy symbol Koszyc.
Gdzieś w internecie wyczytałam, że jeden z budowniczych katedry miał żonę, która nie dość, że nie grzeszyła urodą, to była wredna i czepialska oraz... nadużywała wina. Postanowił więc w dość nietypowej formie, pokazać ją szerszej publiczności wkomponowując jej podobiznę w elementy zdobiące świątynię. Ile w tym prawdy - nie wiem, jednak z Mateuszem dzielnie jej wypatrywaliśmy i znaleźliśmy! Trzeba przyznać, że ta historia wraz z tym, co zobaczyliśmy na własne oczy wywołała uśmiechy na naszych twarzach.
żona budowniczego Stefana |
Na pewno warto zajrzeć także do wnętrza katedry. Początkowo wydaje się ono dość skromne, jednak kiedy zaczniemy się baczniej przyglądać zdobieniom, malowidłom, witrażom, odniesiemy zupełnie inne wrażenie. Wstęp do katedry jest płatny (podobnie jak fotografowanie). Opłat uiszcza się w postaci "cegiełek" - milodary , sugerowane kwoty to ok. 1-2 euro. Na uwagę z pewnością zasługuje ołtarz główny Św. Elżbiety z 1477r., płaskorzeźby "Sąd Ostateczny", "Żywot Św. Elżbiety", "Ukrzyżowanie". Świątynię zdobią również prace znanego złotnika, Szilassyego.
Należy także wspomnieć o krypcie, która kryje prochy księcia Franciszka II Rakoczego, przywódcy powstania antyhabsburskiego (XVIIIw.) . Uznaje się go za narodowego bohatera Węgrów.
Dodatkową atrakcją z pewnością jest wdrapanie się na wieżę widokową katedry Św. Elżbiety (wejście płatne - 2 euro). Nam niestety się to nie udało, bo w niedziele wieża jest nieczynna dla ruchu turystycznego.
Za to nacieszyliśmy się pięknym widokiem katedry na tle zachodzącego słońca i urzekającego, kolorowego nieba...
W pobliżu świątyni, namierzyliśmy także muszlę, która stanowi oznakowanie Drogi Św. Jakuba, a więc szlaku pielgrzymkowego, prowadzącego do katedry Santiago de Compostela (Hiszpania). Trasa przebiega przez wiele europejskich krajów i jest poprowadzona wzdłuż najważniejszych miejsc związanych z religią katolicką. O kilku śladach Drogi Św. Jakuba w Polsce pisałam już we wcześniejszych wpisach.
2. Zajrzeć do skarbca, w którym umieszczono złoty skarb koszycki (Košický zlatý poklad).
Złoty Skarb Koszycki to bardzo intrygujące znalezisko. Trzeba zaznaczyć, że jest to jeden z największych złotych skarbów w Europie, ale także na świecie! Podczas prac remontowych kamienicy przy ul. Hlavnej 68 w 1935 r. robotnicy znaleźli 2920 monet i dukatów, trzy złote medale oraz naszyjnik ze złota o długości 214 centymetrów. Część monet została przez robotników skradziona. Próbowali oni sprzedać je jubilerom, a nawet przypadkowym ludziom. Jednak to im się nie udało, a przez swoje działania, złapani na gorącym uczynku, zostali pozbawieni "znaleźnego".
Numizmaty pochodzą z wielu europejskich państw z okresu XV-XVIIIw. . Najwięcej jest monet węgierskich oraz niderlandzkich. Znajdziemy tam także dukaty z Polski. Słowacy natomiast najbardziej cenią monety z pierwszej słowackiej mennicy w Kremnicy (XVIIw.). Do dziś nie udało się ustalić do kogo skarb ten należał.
Kolekcja była pokazywana szerszej publiczności m.in. w Bratysławie, Pradze czy Budapeszcie, a w 2012r. można było ją oglądać na krakowskim Wawelu. W ramach biletu wstępu, zwiedzić możemy także dodatkowe sale ekspozycyjne. Czekają tam na nas wystawy z zakresu epoki lodowcowej, tematyki wojennej, a także (dość dziwne) kukiełki i elementy scenografii. Rozstrzał tematów ogromny, ale będąc w tym miejscu, jak najbardziej można zwiedzić całość.
Námestie Maratónu mieru 2, 040 01 Košice, Słowacja
bilet normalny: 4 euro
3. Przysiąść na ławeczce przy śpiewającej fontannie
Śpiewająca fontanna znajduje się w bliskim sąsiedztwie Katedry Św. Elżbiety. Już za dnia robi miłe wrażenie, jednak dopiero wieczorem zyskuje niepowtarzalny klimat.
Wszystko dzięki barwnym podświetleniom. Woda tryska w rytm znanych utworów muzycznych. Usłyszymy coś klasycznego, ale zdarzają się także dźwięki współczesnych piosenek. Warto choć na chwilę zatrzymać się i pooglądać ten ciekawy spektakl (codziennie do 22:00)
4. Wdrapać się na wieżę widokową na Górze Hradovej.
Przy ładnej pogodzie łatwo ją dostrzec z wielu miejsc w Koszycach. Nietrudno się tam dostać nawet komunikacją miejską. Do punktu wypadowego i niewielkiego parkingu u stóp góry jeździ autobus miejski nr 29 (rozkład jakzdy znajdziecie na stronie : https://www.dpmk.sk/). Wysiadamy na przystanku: Vyhliadkova Veza. Stąd ok. kilometr musimy podejść żółtym szlakiem, by dotrzeć do kasy wieży.
Wstęp na wieżę kosztuje 1 euro, a bilet ma postać pięknej widokówki. Widok z góry jest naprawdę wspaniały! Kojšovská hoľa, Góry Slańskie, koszyckie osiedla, a nawet katedra Św. Elżbiety! To wszystko widać z wieży jak na dłoni!
Przy parkingu działa Bufet pod Vezou. Otwarty jest codziennie od 10-20. Serwuje dania barowe, ale także piwo (od 1,20 euro/0,5l) oraz rozmaite mocniejsze alkohole (destilaty - od 0,75 euro). Jeśli wybierzemy się komunikacją miejską, można skorzystać ;) Istnieje też mała siatka znakowanych szlaków turystycznych, dzięki kórym można np. wrócić do centrum Koszyc pieszo, jednak nie dysponuję odpowiednią mapą, by coś Wam podpowiedzieć. My wracaliśmy autobusem. I co ważne, lepiej kupić wcześniej bilety na przejazd (np. w biletomacie w centrum), bo nam przytrafiła się kontrola :)
5. Zjeść haluszki w wybranym wariancie.
Haluszki... jak ja je uwielbiam! Tradycyjne kluski z dodatkiem bryndzy i słoniny uprażonej na chrupko... W Koszycach natomiast znajduje się miejsce, które serwuje głównie ten specjał, ale w kilku wariantach. Mowa o Haluszkarni (Haluškáreň) , którą znajdziecie przy ul. Hlavnej 100/47. Wybierzcie swoje ulubione smaki i dajcie się porwać w prawdziwie ciekawą kulinarną przygodę!
Oczywiście powyższe aktywności nie wyczerpują tematu atrakcyjności Koszyc. Można tu zobaczyć dużo dużo więcej.
Koszyce są piękne o każdej porze dnia i nocy. I na pewno każdy znajdzie coś, co go zauroczy ;-)
Jeszcze kilka słów o naszym noclegu. Wybraliśmy Košice Hostel przy ul. Jesenského 1593/20.
Pokoje może bez rewelacji, cena również do bardzo kuszących nie należała (rezerwacja przez booking.com). Jednak z hostelu zaledwie w 10 minut podejdziemy pieszo do ścisłego centrum. Obiekt dysponuje własnym, bezpłatnym parkingiem. Na korytarzu znajdziemy lodówkę, czajnik i miejsce do zjedzenia posiłków. Na parterze przygotujemy także bardziej skomplikowane dania w ogólnodostępnej kuchni. Obsługa miła, czysto i przyjemnie. Nie miałabym oporów, by zatrzymać się tam kolejnym razem.
Byliście w Koszycach? Co jeszcze polecilibyście zobaczyć? Pani "bufetowa" z bistro pod Vezou polecała nam ogród zoologiczny i Dino Park w podkoszyckich Kavečanach. Dzieci (być może i dorośli także) usieszą się pewnie z przejażdżki kolejką - https://www.detskazeleznica.sk/. Następnym razem w Koszycach prawdopodobnie będziemy jeszcze mieć co robić i poznawać :)
Na pewno wspomniana kolejka, którą nota bene kierują właśnie dzieci :) Linia nie jest może dość długa, ale jedzie się przyjemnie, na końcu trasy jest restauracja.
OdpowiedzUsuńDzięuję za wizytę i komentarz. Nie wiedziałam, że kolejkę prowadzą dzieci, to może być całkiem ciekawe doświadczenie dla maluchów :)
OdpowiedzUsuń