środa, 17 kwietnia 2019

Pogórze Izerskie: spacer do Gościńca "Perła Zachodu", Siedlęcin



Każdy biegacz wie, że swój biegowy kalendarz trzeba planować z dość sporym wyprzedzeniem. Są zawody, na które zapisy kończą się w kilkadziesiąt minut! Strasznie tego nie lubię, bo zdarza się, że i rok wcześniej trzeba sobie zaplanować biegowy weekend, by wystartować w zawodach marzeń. 
W tym wypadku zastanawiałam się bardzo długo. 7 kwietnia br. odbywało się kilka zawodów biegowych, w których chciałam wziąć udział. Ostatecznie zdecydowałam się na VII Półmaraton Jeleniogórski i wcale nie żałuję.

Nie byłabym sobą, gdybym przy okazji takiego wyjazdu, nie zaplanowała dodatkowej wycieczki. Pogodę zapowiadali całkiem niezłą. Tym razem ekipa wyjazdowa liczyła 3 osoby. Do Jeleniej Góry pojechałam z Aliną i Mateuszem. Zaproponowałam im trasę do Gościńca "Perła Zachodu". 

Z Poznania jedziemy bezpośrednim pociągiem Przewozów Regionalnych. Jest dość długo, ale tanio. Przy zakupie 3 biletów na jednym wydruku, płacimy nieco ponad 28 zł/1 os. 
Wysiadamy na dworcu głównym w Jeleniej Górze. Chwilę zajmuje nam zorientowanie się w terenie i ostatecznie wzdłuż zielonych znaków szlaku turystycznego idziemy w stronę Siedlęcina. Po krótkiej chwili docieramy do Baszty i Bramy Wojanowskiej. To zapowiedź tego, że przed nami piękna zabytkowa część miasta z kolorowymi kamieniczkami, ratuszem, klimatycznymi knajpkami... Przynajmniej tak pamiętamy Jelenią Górę sprzed kilkunastu lat, gdy dojechaliśmy tu z Mateuszem autostopem. Szlak niestety niespodziewanie odbija w lewo, omijając tym samym kolorową staromiejską mozaikę i najciekawsze zabytki. Teraz, pisząc tę relację, jestem zła, że nie poszliśmy tamtędy. Byłoby na pewno ciekawiej. Tym bardziej, że szlak raczej bez problemu można namierzyć po przejściu tej najbardziej reprezentacyjnej części Jeleniej Góry.  

Baszta i Brama Wojanowska / fot. Alina
Poniżej nasze zdjęcie przed Bramą Wojanowską z 2006 roku :) 

niewiele się zmieniło/ przed Bramą Wojanowską - 2006r.

Nasz szlak powoli zaczyna wychodzić poza zabudowania miejskie. Przechodzimy różowym mostkiem nad rzeką Kamienną i mamy dylemat czy wybrać szlak zielony (klimatyczny bruk, pnący się do góry) czy żółty (asfalt łączący trasę pieszą z rowerową). 


Na początku wygrała pierwsza opcja. 


Po kilku minutach docieramy do Wieży Krzywoustego (Grzybka). Wiele razy widziałam ją gdy przejeżdżaliśmy przez Jelenią Górę, zastanawiając się co to właściwie jest ;) Teraz mieliśmy ten obiekt bardzo blisko siebie. Widząc, że na jego szczycie znajduje się punkt widokowy, nie czekaliśmy chwili dłużej, zaczęliśmy wspinać się po schodach. Wstęp jest bezpłatny. 

Wieża Krzywoustego (Grzybek)
Warto wejść na górę. Z tarasu widokowego, o wysokości ok. 20 metrów rozpościerają się piękne widoki na Jelenią Górę, Karkonosze oraz mniejsze, nieco niższe, pasma. Tego dnia widoki nie były złe, ale wyobraźnia podpowiada mi co widać stąd przy idealnej przezroczystości powietrza...

ośnieżone Karkonosze

z lewej strony ledwo widoczne "cycki Lolobrygidy", czyli Krzyżna Góra i Sokolik - Góry Sokole, w pierwszym planie Jelenia Góra

Karkonoszy już prawie nie widać...


wieża Krzywoustego - wnętrze 

Ruszamy dalej... za moment szlak, którym idziemy połączy się na asfaltowej drodze z żółtym. Trochę tracimy tu orientację. Asfaltowa droga biegnie równolegle do rzeki Bóbr. Mijamy wiadukt kolejowy...


cudowne źródełko...


i moglibyśmy odbić znów na zielone znaki (dość stromo w górę po lewej stronie), jednak tego nie robimy. W końcu następnego dnia mamy przebiec z Aliną półmaraton, a dodatkowo z "Perły Zachodu" mamy jeszcze trochę drogi do naszej kwatery, zarezerwowanej w Cieplicach. 
Wzdłuż Bobru idzie się jednak też bardzo przyjemnie. 

Sprawdzamy trasę ;) / fot. Alina

fot. Alina



Przy elektrowni wodnej Bobrowice IV (Koniec Świata) oba szlaki znów się łączą. Stąd w ok. 10 minut docieramy do naszego głównego celu wycieczki - gościńca "Perła Zachodu". Droga prowadzi malowniczymi ścieżkami ogrodzonymi dla bezpieczeństwa metalowymi barierkami. 





"Perła Zachodu" od samego początku robi na nas niemałe wrażenie. Wzrok przykuwa przede wszystkim wieża widokowa, na którą wejść można od strony tarasu i Jeziora Modrego. 

"Perła Zachodu" /fot. Alina




Spędzamy tu trochę czasu sącząc złocisty napój z białą pianką. Ludzi niewiele, pomimo tego, że tuż po nas dociera zorganizowana piesza wycieczka i w budynku odbywa się jakaś impreza rodzinna. Zgodnie zapragnęliśmy tu kiedyś nocować. Obiekt dysponuje niewielką liczbą miejsc noclegowych. Mam jednak nadzieję, że kiedyś doświadczymy tu noclegu. Zapachy dochodzące z kuchni rozkosznie pobudzały zmysły, a widok apetycznych porcji obiadowych łaskotał podniebienia. My jednak zrobiliśmy na drogę tyle prowiantu, że trzeba było zaspokoić się skapciałymi kanapkami... 

Po długiej przerwie w marszu, ruszamy dalej. Niestety to, co najpiękniejsze i najbardziej zachwycające już za nami. Przy elektrowni wodnej Bobrowice I warto obejrzeć się za siebie.


Bardzo dobrze widać stąd Gościniec, gdzie przed chwilą odpoczywaliśmy...



Teraz już na dobre kończą się atrakcje. Idziemy wzdłuż rzeki Bóbr aż do Siedlęcina. Tu warto podobno wejść na Wieżę Rycerską. Turyści wracający z wieży uprzedzili nas, że wieża jest już zamknięta. Postanowiliśmy więc odpuścić ten temat i od razu odbić w ulicę Górną (już bez szlaku) i dreptać w kierunku Cieplic, gdzie mieliśmy zarezerwowaną kwaterę. Zielony szlak przecina dalej Siedlęcin, Wleń i biegnie aż do zamku Grodziec. Całość tej "zielonej" trasy ma ponad 50 km! 

Na naszej drodze już bez fajerwerków. Idziemy asfaltem, co jakiś czas schodzimy na pobocze, by zrobić miejsce mijającym nas samochodom. Na pocieszenie, zalotnie wyłaniają się Karkonosze...

Śnieżne Kotły

:-) 


Szrenica

Śnieżka! 

Trasa ta nie należy do najciekawszych, momentami naprawdę wieje nudą. Z ulgą zauważamy początek miasta Jelenia Góra. Stąd do Cieplic jednak jeszcze ładny kawał drogi...


Asflat, klep- klep, widok na góry, widok na pole, daleeeeko widać kościół w Cieplicach... tak mija nam dalsza wędrówka... 



Docieramy do naszej bazy - hoteliku Marina, skąd po krótkim odpoczynku idziemy jeszcze po pakiety startowe na półmaraton następnego dnia. Pozostaje nam tylko zjedzenie pysznej pizzy i oczekiwanie na start.



Dystans ok. 17 km/ czas przejścia (bez większych przerw i postojów)- niecałe 4 h

Poniżej trasa zarejestrowana przez zegarek: 

z dworca PKP Jelenia Góra do Gościńca (źródło: endomondo)
Z Gościńca do Cieplic (źródło endomondo)



A jak półmaraton? Bardzo dobrze :) Bałam się, że będzie naprawdę ciężko i zniszczą mnie podbiegi. Faktycznie trochę ich na trasie jest, a szczególnie jeden jest dość upierdliwy. Z wyniku końcowego jestem bardzo zadowolona. Złamałam 1:50h, zajęłam 13 miejsce wśród kobiet i wskoczyłam tym samym na trzecie miejsce w swojej kategorii wiekowej, co oznacza kolejne trofeum do kolekcji :) Było super! 



No i przez ten krótki wyjazdowy weekend w mojej głowie pojawiło się jeszcze więcej pomysłów na kolejne wycieczki w tym rejonie. Aż strach się bać, gdy przedstawię je Mateuszowi ;-) 


Hotelik Marina zarezerwowaliśmy tradycyjnie przez booking.com.
Jeśli jeszcze nigdy nie robiliście tam rezerwacji, możecie skorzystać z poniższego linku:

Po zrealizowaniu przez Was pobytu zarówno Wy, jak i ja zostaniemy nagrodzeni kwotą 50 zł :)
Szczegóły przeczytacie: TU.


Może zainteresują Was również poniższe wpisy:






1 komentarz:

  1. Podziwiam za bieganie po górach. Mateusza trochę wykończył półmaraton w Sobótce, chociaż ten w Wałbrzychu uważa za najgorszy w swojej karierze - chyba przez pogodę, upał był niemiłosierny.
    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń