wtorek, 21 maja 2019

Podlasie: Subiektywny przegląd atrakcji regionu (podlaskie, atrakcje Podlasia): Ziołowy Zakątek, Muzeum Ciechanowiec, Kasztelik Korona Podlaska, Drohiczyn, Koterka, Koryciny


W tym roku udało nam się mieć całkiem długą majówkę. Naprawdę rzadko mamy aż tyle czasu na podróże i zwiedzanie. W zasadzie na pierwszy majówkowy wyjazd porwali nas rodzice, którzy od dawna chcieli odwiedzić Kazimierz Dolny i okolice. A ponieważ są zakochani w Podlasiu, postanowiliśmy, prawie po drodze 😏, zahaczyć o te piękne rejony. My z Mateuszem odwiedziliśmy Podlasie po raz pierwszy, ale raczej nie ostatni. Do tej pory Podlasie nie kojarzyło nam się z czymś szczególnym. Teraz wiemy już, że ma do zaoferowania naprawdę dużo, dodatkowo w pakiecie z ciszą i spokojem, których na co dzień trochę nam brakuje.

Zapraszam na subiektywny przegląd atrakcji Podlasia. Zdaję sobie sprawę, że przedstawione przeze mnie, to zaledwie niewielki odsetek tego, co czeka na odkrywców tego tajemniczego , mało znanego regionu.

źródło: www.google.pl/maps/


1. Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu
ul. Pałacowa 5
18-230 Ciechanowiec

Przyznam szczerze, że gdy dowiedziałam się, że zwiedzanie tego muzeum, a w zasadzie skansenu, trwa ok. 2,5 - 3 godzin, byłam trochę przerażona. Co tu robić tyle czasu? - zastanawiałam się w myślach. Szybko jednak okazało się, że można go spędzić tam nawet więcej! Bardzo fajnie rozwiązano oprowadzanie odwiedzających z przewodnikiem. Nie trzeba czekać do pełnej godziny lub do czasu gdy zbierze się większa grupa zwiedzających. Po prostu dołącza się do grupy, która już jest w  trasie,w którymś z punktów zwiedzania. W zasadzie prawie nie ma znaczenia, w którym miejscu rozpoczniemy spacer. Po prostu zakończymy go tam, gdzie rozpoczynaliśmy, zataczając pętlę. Na terenie skansenu zobaczymy m.in. jak dawniej wyglądały wiejskie chaty (z umeblowaniem i wyposażeniem włącznie) w zależności od zamożności oraz statusu mieszkańców. Zajrzymy także do mniejszych placówek - Muzeum Chleba oraz Muzeum Pisanki (pisanki w tym miejscu potrafią zaskoczyć!). Obejrzymy również maszyny oraz sprzęty rolnicze. Przewodnik zaprowadzi nas do zabytkowego kościoła, w którym nadal odbywają się nabożeństwa. Sporą atrakcją będzie także młyn wodny, który przeważnie jest uruchamiany. Niestety podczas naszej wizyty w zbiorniku na terenie muzeum nie było wody, co uniemożliwiło ten pokaz. Ciekawym punktem jest z pewnością Muzeum Weterynarii. Jednak opowieści i opisy niektórych przyrządów nie nadają się dla osób o słabych nerwach. Na uwagę zasługuje także pałac, w którym obejrzymy interesujące wyposażenie oraz bogatą kolekcję porcelany. Jako ciekawostkę napiszę również, że na ekspozycji jednego z obiektów, znajdują się balony, którymi niegdyś bawiły się dzieci, zrobione z jelit zwierząt! Oprócz tego wszystkiego, wędrówkę uprzyjemni nam towarzystwo zwierząt gospodarskich, m.in. owiec, gęsi, osłów... Chętni mogą także zobaczyć jak kiedyś pozyskiwało się mąkę przy pomocy żarna oraz samodzielnie spróbować tej czynności. 

pałac

kościół
wnętrze kościoła

gęsi :-) 

ciekawski osioł ;)

Muzeum Pisanki

Muzeum Chleba



Polecamy to miejsce małym i dużym! Spora dawka informacji podana w sposób przystępny, momentami zabawny i naprawdę bardzo ciekawy.

2. Ziołowy Zakątek w Korycinach 
Koryciny 73b
17-315 Grodzisk

"Ziołowy Zakątek" w Korycinach to miejsce specyficzne. Stanowi przede wszystkim klimatyczną bazę noclegową, ale znajdziemy tu także ogród botaniczny, zabytkowy kościół, restaurację, oraz zagrody ze zwierzętami takimi jak: króliki, bażanty, koguty, owce, kozy itp. Warto także wejść do sklepu, w którym kupimy aromatyczne przyprawy, smaczne ziołowe herbaty oraz inne przysmaki na bazie ziół, przypraw i olejów.  Ostrzegam jedynie, że można wydać tam fortunę, pomimo tego, że ceny są naprawdę rozsądne ;) 
Muszę poświęcić jeszcze kilka linijek restauracji. Jedzenie tu jest naprawdę przepyszne. Pierogi z czosnkiem, kiszka ziemniaczana czy zupa z pokrzywy zasługują na polecenie. Dodatkowo spróbujemy tu bardzo ciekawych piw. Nam do gustu bardzo przypadło piwo żołędziowe! W ofercie jest także m.in. pokrzywowe, mniszkowe czy perzowe i kilka innych z małego Browaru Stara Szkoła. 

Kto dziś sprzedaje lody? ;-) 

Wejście do ogrodu botanicznego

Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Grodzisku/ Korycinach 

wnętrze kościoła

Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny pierwotnie był cerkwią zbudowaną w II połowie XVII w. W 1923 r. został przekazany katolikom.















Piękne miejsce, gdzie można fajnie spędzić naprawdę dużo czasu. Przede wszystkim obcowanie z tymi oswojonymi zwierzakami sprawiło nam wszystkim sporo radości.  

3. Drohiczyn - historyczna stolica Podlasia

Drohiczyn, Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Drohiczyn to miasto, w którym czas płynie jakby wolniej. Moi rodzice spędzili tu niedawno cały letni urlop. Uznali Drohiczyn za świetną bazę wypadową na samochodowe wycieczki po okolicy.  Podczas majówki, pokazali nam m.in. piękny punkt widokowy (Góra Zamkowa) , z którego rozpościera się malownicza panorama zakola rzeki Bug. Na Górze Zamkowej zamku dziś nie zobaczymy. Podobno znajdował się tutaj w XIV wieku, jednak warownia popadła w ruinę podczas potopu szwedzkiego i niestety nie pozostał po niej do dziś żaden ślad. Obelisk, który "zdobi" Górę Zamkową wzniesiono w 1928r. w dziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę. 


widok z Góry Zamkowej na Bug

obelisk

U podnóża Góry Zamkowej znajduje się schron bojowy, będącego elementem "Linii Mołotowa" , czyli najdłuższej linii fortyfikacyjnej Europy w XX w. Był to pas umocnień sowieckich wzdłuż granicy z Niemcami (na mocy traktatu Ribbentrop-Mołotow). Rozciągał się od Przemyśla aż po Bałtyk. Podróżując po okolicy można dostrzec pozostałości innych schronów. Ten położony nad Bugiem w Drohiczynie jest największym z zachowanych.


Zupełnie przypadkiem dowiedzieliśmy się o istnieniu Muzeum Kajakarstwa w Drohiczynie. To jedyna placówka tego typu w Polsce. Postanowiliśmy je odwiedzić.


Muzeum jest niewielkie, jednak w planach jest jego przeniesienie na nieco większy metraż. Obecnie zobaczyć możemy w nim oczywiście kajaki, na czele  z najstarszym egzemplarzem (z 1938r.). Zapoznamy się tu również z historią kajakarstwa, obejrzymy osprzęt, kapoki, wiosła itp. W nowym miejscu ma powstać także symulator pływania kajakiem oraz basen. Wstęp do muzeum był bezpłatny (jeśli odwiedzisz to miejsce, podziel się proszę aktualnymi informacjami w komentarzu).  


Kajak Kette z 1938 r. (Niemcy)


Muzeum odwiedził nawet sam Aleksander Doba! 
http://www.muzeumkajakarstwa.pl/

Uwaga! Muzeum Kajakarstwa zostało przeniesione do Nadbużańskiego Centrum Turystyki Kajakowej w Drohiczynie, ul. J.I. Kraszewskiego 24

Tuż obok Muzeum Kajakarstwa warto wstąpić także na Wystawę Starych Motocykli. Znajduje się tam ponad 30 motocykli z Polski oraz innych europejskich krajów. Najstarszy egzemplarz ma ponad 100 lat! Ale ekspozycja dotyczy nie tylko motocykli. Stare aparaty fotograficzne, wiertarki, przedmioty związane z II wojną światową (pociski, hełmy) , mózgoczaszka tura! i wiele więcej. To wszystko czeka na nas w tym miejscu. Myślę, że wystawa zainteresuje w jakimś stopniu każdego, nawet nie będącego wybitnym fanem motoryzacji. Działa tu także małe stoisko z pamiątkami. Kupimy tu m.in. pocztówki, kubki, magnesy, plakaty...  
Wstęp na wystawę, podobnie jak do Muzeum Kajakarstwa, również jest darmowy. 

Wystawę Starych Motocykli można oglądać przy ul. Kopenika 9 w Drohiczynie. Za wstęp pobierana jest już symboliczna opłata. 



4. Kasztel-ik Korona Podlasia
Olendry 86
17-300 Siemiatycze

Praktycznie każdy, kto odwiedza Podlasie, na pewno prędzej czy później, dowie się o istnieniu Kaszteliku w Olendrach. Jest to naprawdę niezwykłe miejsce, szczególnie, że wiąże się z nim historia człowieka pełnego pasji i samozaparacia. Bo kasztelik ten jest dziełem pana Jerzego Korowickiego- mężczyzny, który ponad 20 lat temu rozpoczął budowę ogrodzenia tej działki przy użyciu kamienia polnego. Następnie zrodził się pomysł zbudowania zameczku, który skrupulatnie jest realizowany od ponad 12 lat. Oprócz kamienia polnego, który pięknie wkomponował się w krajobraz, konstrukcja zawiera także ozdobne metalowe elementy. Zdecydowanie warto zajrzeć do kaszteliku, zerknąć na panoramę, jaka roztacza się z jego wieży oraz wesprzeć gospodarza symboliczną złotówką, by mógł dalej realizować swoje dzieło. Po rozmowie z panem Jerzym, wiemy, że ma całkiem śmiałe plany konstrukcyjne na najbliższe lata. Jesteśmy niesamowicie ciekawi efektu końcowego. 





5. Góra Grabarka

Góra Grabarka nazywana jest "Częstochową prawosławia". Jest to miejsce związane z kultem ikony Spasa (Zbawiciela). Owa ikona początkowo znajdowała się w Mielniku. Jednak w XIIIw.  wywieziono ją w bezpieczne miejsce, ponieważ ówczesne losy Podlasia były bardzo burzliwe. Podlasie nękane było licznymi najazdami grabieżczymi. Do dziś nie wiadomo co stało się z cenną ikoną. Po prostu zaginęła. Ludność jednak o niej nie zapomniała. Kult cudownej ikony został zachowany do dziś. 
Z Górą Grabarką związana jest jeszcze jedna historia. Na początku XVIII wieku okolicę nawiedziła epidemia cholery. Podobno pewnemu starcowi objawiło się w nocy miejsce, w którym można się od niej uchronić. Była to dzisiejsza Święta Góra Grabarka. Ludność zbudowała krzyż, tłumnie zebrała się na Górze Grabarce, obmyła wodą z cudownego źródełka i została ocalona. Epidemia została zastopowana. Dziś w tym miejscu znajduje się Cerkiew Przemienienia Pańskiego oraz charakterystyczne wzgórze z krzyżami wotywnymi. Są to krzyże przynoszone przez ludzi w różnych intencjach. Niektóre dziękczynne, niektóre stawiane są z prośbami o pomoc w trudnych sytuacjach - nieszczęściu, chorobach itp. 
Odwiedziliśmy Górę Grabarkę w dniu prawosławnej Wielkanocy. Nie bardzo mogliśmy więc dokładnie wszystko zwiedzać. Z pewnością jest to miejsce bardzo interesujące, Będąc w okolicy należy koniecznie zajrzeć! 
Cerkiew Przemienienia Pańskiego

Krzyże wotywne

Cudowne źródełko to bardzo popularne miejsce u podnóża Góry Grabarki. To właśnie woda z tego źródełka ocaliła w 1710 roku ludzi, którzy się jej napili oraz nią obmyli od epidemii cholery. Dziś woda ze źródełka ma podobno nadal cudowną moc. Chusteczkę (np. higieniczną) namaczamy w wodzie ze źródełka, pocieramy chore, obolałe miejsca i wrzucamy taką chustkę do ustawionego w pobliżu źródełka wiadra. Chusteczki te są następnie palone, a rytuał ten ma zapewnić ulotnienie się naszych problemów zdrowotnych. Ze źródełka można także nabrać bezpłatnie cudownej wody do swoich butelek.






6. Cerkiew Ikony Matki Bożej „Wszystkich Strapionych Radość” w Koterce
17-307 Tokary 

Piękna cerkiew usytuowana tuż przy granicy z Białorusią. Niestety nie dane było nam wejść do środka, ale z zewnątrz jej konstrukcja robi także niemałe wrażenie. Podobno można ją zwiedzić po uprzednim umówieniu się z proboszczem parafii. Dowiedzieliśmy się o tym jednak po fakcie. Powstanie tej cerkwi wiąże się z objawieniem Matki Bożej w tym miejscu oraz pojawieniem się uzdrawiającego źródełka. Do dziś można nabrać z niego wody i np. podarować osobom, które zmagają się z chorobami. Warto zaznaczyć, że cerkiew wzniesiono na terenie bagiennym. Przez dziesiątki lat nie ulega ona zniszczeniom, co można przypisywać niezwykłej opiece Matki Bożej. 



cudowne źródełko

Droga, którą dojedziemy do cerkwi w Koterce kończy się tuż za jej ogrodzeniem. Dalej nie przejedziemy. Bowiem tam znajduje się Białoruś (odgrodzona płotem)! Próbowałam nieco przybliżyć tę Białoruś zoomem w aparacie, ale niewiele widać. Na mapach google także nie da się połazić po okolicy tym googlowskim ludzikiem ;-) Tak blisko Białorusi jednak jeszcze nie byłam.

Za mną Białoruś

zbliżenie na granicę


zbliżenie na granicę

7. Wieża widokowa w Mielniku

Ta atrakcja, mówiąc delikatnie, nas nie powaliła, niczego nam nie urwało ;-) W zasadzie trafiliśmy na nią przypadkiem, dzięki drogowskazom przy drodze. Wieża w Mielniku ma wysokość 12 metrów i roztacza się z niej całkiem niezła panorama. Jednak jeśli mamy wybierać, to ta z Góry Zamkowej w Drohiczynie zrobiła na nas o wiele większe wrażenie.




8. Przeprawa promowa przez Bug -  Mielnik - Zabuże

Natomiast przeprawa promowa przez Bug okazała się dla nas dość ciekawa. Odbywa się na niewielkich jednostkach, gdzie zmieszczą się maksymalnie 2 samochody. Przeprawa jest płatna - za samochód i 4 osoby zapłaciliśmy 9 zł. Dzięki  przeprawie, w kilka chwil znajdziemy się po drugiej stronie rzeki i będziemy mogli kontynuować podróż nie nadkładając bez sensu drogi. Co ciekawe, jednocześnie przeniesiemy się z województwa podlaskiego do mazowieckiego :) 


Po drugiej stronie Bugu polecić możemy Oberżę Borsuki w miejscowości Borsuki. Ciekawe menu z mnóstwem regionalnych potraw zachwyci z pewnością każdego, kto lubi dobrze zjeść (i nie liczy kalorii ;-)) Gdy już coś przekąsimy i ruszymy w dalszą podróż (kierunek na Gnojno) , warto zatrzymać się na chwilę przy dojściu do punktu widokowego na zakole rzeki Bug. Oznaczenia przy drodze ułatwią znalezienie właściwego punktu. Po przejściu ok. 200 metrów naszym oczom ukaże się skarpa, poniżej której zobaczymy imponujący fragment meandrującego Bugu. I tu znowu ciekawostka - stoimy w granicach województwa lubelskiego, a po drugiej stronie rzeki mamy województwo podlaskie.

Zakole Bugu

9. Janów Podlaski
Wygoda 3, 21-505 Janów Podlaski

Janów Podlaski kojarzony jest przez wszystkich z końmi. Do stadniny poprowadzona została nawet specjalna droga. Niestety widać, że czasy świetności stadniny w Janowie już minęły. Część infrastruktury, którą zobaczyliśmy, pamięta raczej odległe czasy i niektóre jej fragmenty wymagają gruntownych remontów. Koni nie widzieliśmy wcale, ale przypisuję to późnej porze naszej wizyty. Stadninę w Janowie potraktowaliśmy bardziej jako ciekawostkę niż cel do zwiedzania. 
Według informacji na stronie internetowej, stadninę można odpłatnie zwiedzać z przewodnikiem. Jest to jednak opcja dostępna po wcześniejszej rezerwacji. 



Powyższe miejsca odwiedziliśmy w ciągu dwóch dni, włączając w ten czas dojazd z Poznania. Nocowaliśmy wyjątkowym miejscu - "Pod skrzydłami Podlasia" w Siemiatyczach (http://www.podskrzydlamipodlasia.pl/). Nocleg znaleźliśmy na booking.com. I chociaż łazienki dla gości znajdują się poza pokojami, to wygodne łóżka, fenomenalne wyposażenie, ale przede wszystkim przyjęcie przez gospodarzy rekompensują z nawiązką tę (dla niektórych) niedogodność. Swoją drogą ta łazienka na korytarzu jest tak ogromna, że można by w niej nawet ćwiczyć z Chodakowską ;) 

Będąc na Podlasiu na pewno warto spróbować regionalnej kuchni. Przy każdej możliwej okazji próbowaliśmy tych przepysznych, chociaż bardzo tłustych i tuczących dań. Zdarzało się, że zamawialiśmy ich kilka i po prostu po troszku próbowaliśmy. Na uwagę zasługują na pewno:

- zaguby - podobno do zjedzenia jedynie nad Bugiem. Faktycznie udało nam się zjeść ich smażoną wersję w Drohiczynie. Zaguby to potrawa z farszem z surowych ziemniaków, cebuli i boczki,  zawiniętym w rulon z ciasta podobnego do pierogowego. Ciasto to pocięte jest na grube plastry i ugotowane. Przyznam szczerze, że te podsmażone były rewelacyjne!

- kiszka i babka ziemniaczana - kolejny przysmak na bazie ziemniaków z dodatkiem skwarek/boczku i cebuli. Kiszka ziemniaczana z wyglądu do złudzenia przypomina "normalną" kiełbasę. Przez to nie chciałam za bardzo jej spróbować. To byłby niewybaczalny błąd. Kiszka ziemniaczana jest przepyszna. Podobnie jak babka, która podawana jest często dla urozmaicenia z różnymi sosami, np. grzybowym, koperkowym itp. Czasem poszczególne plastry babki są także przed podaniem obsmażane na złoto.

- kartacze - ich nazwę kojarzyłam najbardziej z tego zestawienia zanim jeszcze znalazłam się na Podlasiu. Nie wiedziałam jednak jak wyglądają a tym bardziej jak smakują! W otoczce z tartych ziemniaków, w kartaczach kryje się dobrze doprawione mięso mielone. Kartacze podawane są z okrasą. Smakują bardzo dobrze. Przypominają nieco litewskie cepeliny i pewnie wywodzą się właśnie z kuchni naszych północno-wschodnich sąsiadów. Warto spróbować, chociaż moim zdaniem dwie powyższe potrawy są smaczniejsze!

Podlasie potrawami na bazie ziemniaków, skwarek i mięsa stoi. Prawie w każdej podlaskiej knajpce dostaniemy też pierogi z ciekawym nadzieniem (np. próbowałam pierogów z soczewicą), pielmieni (mniejsze pierożki z mięsnym farszem) lub bliny (drożdżowe naleśniki). 

Piękne jest to nasze Podlasie i bardzo gościnne. Niestety nasz czas był ograniczony i trzeba było ruszyć w dalszą podróż. W kolejnych wpisach przeczytacie na pewno o Kazimierzu Dolnym. Dowiecie się które z proponowanych atrakcji udało nam się odwiedzić i które zrobiły na nas największe wrażenie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz