czwartek, 4 lipca 2024

Lanckorona dla niezmotoryzowanych: Atrakcje Lanckorony + krótka wycieczka szlakami Beskidu Makowskiego (na Chełm 603 m n.p.m.)

Lanckorona. Nie wiem co w sobie ma ta niewielka małopolska wieś, ale od początku mnie urzekła i nie pozwala o sobie zapomnieć. Kiedy tam dotarliśmy, czas zaczął płynąć wolniej. Kawiarenki zachęcały, by przysiąść i cieszyć się chwilą, a liczne sklepiki  z przepięknymi  wyrobami ceramicznymi nie pozwoliły nam opuścić Lanckorony z pustymi rękami. Z przyjemnością chłonęliśmy sielską atmosferę , zachwycając się charakterystyczną zabudową oraz malowniczymi krajobrazami dookoła. 

Lanckorono! Na pewno wrócimy :) 

Jak dotrzeć do Lanckorony bez samochodu? 

Dotarcie do Lanckorony bez samochodu nie jest łatwe. Z Krakowa można się tu dostać z przesiadką, korzystając z busów lokalnych przewoźników. Niektóre kursy wymagają przesiadki w miejscowości Brody - skąd do Lanckorony już zaledwie ok. 4,5 km (dystans ten można także spróbować pokonać pieszo).
Wybierając pociąg, trzeba mieć na uwadze, że ze stacji kolejowej Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona, do celu trzeba pokonać pieszo ok. 5 km. Nas to nie zraziło i właśnie pociągiem wybraliśmy się do jednej z najpiękniejszych polskich wsi. 


Stacja kolejowa Kalwaria Zebrzydowska Lanckorona



Ze szlaku widać jedno z najważniejszych miejsc w okolicy - Sanktuarium Pasyjno-Maryjne w Kalwarii Zebrzydowskiej

Niebieskim szlakiem, najpierw wzdłuż ulic Dworcowej, następnie właśnie przez Brody, później  uroczymi leśnymi ścieżkami dotarliśmy do zaskakująco stromego podejścia. Kto by pomyślał, że wchodząc na Lanckorońską Górę o wysokości zaledwie 545 m n.p.m. , poczujemy się jak na wymagającym górskim szlaku ;) Na szczycie znajdują się ruiny średniowiecznego zamku. Obecnie obiekt przechodzi remont i nie jest udostępniony do zwiedzania.  



ruiny Zamku w Lanckoronie


remont w toku


Wreszcie zeszliśmy w okolice lanckorońskiego rynku, gdzie aż roi się od kafejek oraz galerii z rękodziełem. Ciężko przejść obojętnie obok ceramiki czy aniołów, z których słynie Lanckorona, a także trudno nie przysiąść chociaż na moment w kawiarni lub na ławeczce. 



wkraczamy w charakterystyczną zabudowę Lankorony




Myśleliśmy, że przymkniemy przez Lanckoronę żwawym krokiem, ale kompletnie nam się to nie udało. Spędziliśmy tu o wiele więcej czasu niż planowaliśmy. 

Odwiedziliśmy m.in.: 

- Muzeum Regionalne im. prof. A. Krajewskiego ( wstęp 10 zł) , w którym obejrzeliśmy ekspozycje poświęcone m.in. konfederacji barskiej oraz wyposażeniu i przedmiotom użytkowym z lanckorońskich gospodarstw


- Rynek w Lanckoronie z zabytkową drewnianą zabudową, która nas kompletnie urzekła

- Kościół Narodzin św. Jana Chrzciciela w pobliżu Rynku, którego historia sięga XIV w. 


wnętrze kościoła

- około stuletnie drewniane wille, które zachwycają niebanalnymi kształtami i architektonicznymi rozwiązaniami


Willa Tadeusz


wnętrze budynku


Willa Zamek

- anielską fontannę, z symbolem tej niewielkiej miejscowości 

- Arka Cafe - wyjątkową kawiarnię, w której nie tylko łasuchy znajdą coś dla siebie



Naprawdę nie chciało nam się opuszczać Lanckorony. Trzeba było jednak ruszyć dalej. W planie było m.in zdobycie jednego ze szczytów mało popularnego Beskidu Makowskiego. 

Zanim weszliśmy na leśne ścieżki, trzeba było pokonać trochę dystansu asfaltową drogą (żółty szlak z Lanckorony). Po drodze przyjrzeliśmy się z bliska drewnianemu kościołowi pw. Św. Joachima w Skawinkach. 


opuszczamy Lanckoronę... 


troszkę asfaltu z widokiem 



drewniany kościół w Skawinkach


wnętrze świątyni

Później już w cieniu drzew podziwialiśmy okolicę. W niewielkich prześwitach, dostrzegliśmy nawet ośnieżone tatrzańskie szczyty. 


trznadel spotkany na szlaku


Lanckorona - widok z trasy


asfaltowa, ale malownicza droga


w oddali Babia Góra


Tatry! :)

Żółte znaki zmieniliśmy w końcu na czerwone i to one zaprowadziły nas na Chełm (603 m n.p.m.). Na szczycie znajduje się figura Św. Onufrego z 1564 r. lub 1681 r. Św. Onufry jest patronem mnichów dorożkarzy i pielgrzymów, zapewnia podróżnym powodzenie i szczęśliwą wędrówkę (źródło: tablica na szczycie). 



niewysoki, ale bardzo przyjemny szczyt Beskidu Makowskiego


figura Św. Onufrego

Stąd pozostało nam już zejść do stacji kolejowej w Stryszowie, skąd pociągiem dotarliśmy do naszej bazy wypadowej w Suchej Beskidzkiej. Z okien pociągu świetnie widać Jezioro Mucharskie (momentami ma się wrażenie, że pociąg mknie po jego tafli). 


Stryszów - tu kończymy wędrówkę


Jezioro Mucharskie - widok z okien pociągu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz