Jak się później okazało, sytuacja tego dnia była wyjątkowa, bowiem Czesi mieli długi weekend (obchodzili święto narodowe).
Co ciekawe w Rokytnicach wysiedliśmy prawie sami. Rozpoczęliśmy spokojny marsz niebieskim szlakiem - początkowo asfaltową drogą, później bardziej przyjemnymi leśnymi ścieżkami.
Po drodze zerknęliśmy na wodospad na Hustkim Potoku, odwiedziliśmy dwa obiekty gastronomiczne oferujące pyszności z jagodami, a spod schroniska Chata Dvoracky czerwonym szlakiem zaczęliśmy podchodzić na Harrahovy Kameny (1421 m n.pm.).
Widoki z trasy bardzo przypadły nam do gustu. Nowością dla nas w Karkonoszach były rzopiki , a więc lekkie schrony bojowe z końca lat 30-tych XX w. W tej części Gór Olbrzymich jest ich sporo. Do tych, które znajdują tuż przy szlaku, można wejść i poznać ich niewielkie rozmiary.
Panorama szczytów, które znamy z wędrówek od polskiej strony miło nas zaskoczyła. Jest coś fajnego w spojrzeniu na Śnieżne Kotły, Łabski Szczyt, Szrenicę czy Wielki Szyszak z zupełnie innej perspektywy.
Sielankę przerwał nam widok ronda i asfaltowej drogi pod Vrbatovą Boudą. Chwilę później przeżyliśmy szok. Autobus regularnej komunikacji zbiorowej wwozi turystów pod samo schronisko! Nie do wiary (ale mamy dowód) ;)
Od Vrbatovej Boudy było tłoczno. Podejście do Wodospadu Panczawy (Pančavský vodopád) przypominało spacer pod Gubałówką w Zakopanem. Ciężko było wyprzedzić, a nawet wyminąć turystów idących z naprzeciwka. Sam wodospad jest przepiękny, a jego widok na długo zapada w pamięci. Niestety czasu na jego podziwianie nie mieliśmy zbyt wiele. Wejście na podest, z którego można go zobaczyć było zatłoczone i tworzył się zator.
Nie lepiej było na podejściu do schroniska Labská Bouda, a kolejka do bufetu w tym obiekcie okazała się tak nieprzyzwoicie długa, że zrezygnowaliśmy z zakupu czegokolwiek.
W drodze do źródeł Łaby tłum się przerzedzał, chociaż przy kamiennym kręgu wypełnionym wodą i herbach miast przez które przepływa ta rzeka, raczej nie mogliśmy liczyć na samotność. Warto wspomnieć, że źródełko to jest symboliczne. "Prawdziwy" początek Łaby znajduje się kawałek dalej, ale miejsce to jest niedostępne dla turystów.
Im bliżej Voseckiej Boudy byliśmy, tym bardziej mogliśmy cieszyć się ciszą i spokojem. Naszą uwagę znów zaczęła skupiać przyroda i sporo radości sprawiło nam odnalezienie kilku stanowisk wełnianki oraz storczyków.
Z Voseckiej Boudy obniżamy się w stronę potoku Mumlava...
Niebieski szlak do Harrachova jest szeroki i bardzo wygodny, idealny na koniec ponad dwudziestokilometrowej wędrówki. Zanim wejdziemy w zabudowania miasteczka, warto odbić jeszcze w stronę Wodospadu Mumlawy (Mumlavský vodopád), który zachwyca o każdej porze roku.
Opisywana trasa jest atrakcyjna i obfituje w przepiękne widoki i wyjątkowe miejsca. Warto jednak rozważyć jej realizację poza czeskimi długimi weekendami ;P
Mapa trasy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz