Grodczyn (Grodziec) to najwyższy szczyt Wzgórz Lewińskich. Wcześniej czytałam, że niewiele z niego widać. Z tym się jak najbardziej zgodzę - wierzchołek jest zalesiony. Ale gdy pójdziemy na Grodziec nieoznakowanymi ścieżkami ze Słoszowa , chyba każdy powinien być usatysfakcjonowany (pod warunkiem, że pogoda dopisze 😉).
Nocowaliśmy w Słoszowie (nieco ponad 1 km od dworca kolejowego w Dusznikach-Zdroju). Tego dnia nie mieliśmy zbyt wiele czasu, gdyż musieliśmy jeszcze wrócić pociągiem na niziny. Mimo to, szkoda byłoby nie pójść w góry przy tak cudownej pogodzie.
Ze Słoszowa ruszyliśmy główną drogą w kierunku zachodnim. Śledząc nasze położenie na mapie w telefonie, trafiliśmy na ścieżkę po lewej stronie, która doprowadziła nas do czerwonego szlaku prowadzącego na Grodziec. Długo nią szliśmy, bo widoki za plecami mieliśmy genialne i często oglądaliśmy się za siebie.
Czerwony szlak na Grodziec od tej strony trochę zaskakuje stromizną. Przed kulminacją musimy pokonać kilka fragmentów, które przyspieszają bicie serca ;) W końcu docieramy na najwyższy szczyt Wzgórz Lewińskich - Grodziec (Grodczyn) zdobyty!
Kierujemy się z powrotem czerwonym szlakiem. Powtarzamy krótki odcinek, ale nie schodzimy już do Słoszowa - obieramy kierunek na Duszniki- Zdrój.
Ponieważ mamy zapas czasu do pociągu, postanawiamy wejść na jeszcze jeden szczyt Wzgórz Lewińskich - Gomołę (733 m n.p.m.). Na wzniesieniu zobaczyć można ruiny Zamku Homole. Do pozostałości dawnej budowli dojść można ścieżką edukacyjną, na którą składają się m.in. drewniana kładka, platforma oraz schody i kilka tablic informacyjnych. Całość wygląda bardzo fajnie i przyjemnie się tędy wędruje. Podobno na przełomie maja i czerwca, łąki u podnóża Gomoły rozkwitają różą kłodzką, czyli pełnikiem europejskim.
Zamek Homole ma bogatą historię. Można ją przyswoić zerkając na tablice dydaktyczne. Pierwsze wzmianki o zamku pojawiły się w połowie XIV w. W czasach swojej świetności, warownia była własnością rycerskiej rodziny Pannwitzów. Później stała się główną siedzibą husytów na Ziemi Kłodzkiej. Dziś niewiele zostało do oglądania, ale trzeba przyznać, że ruiny pobudzają wyobraźnię. Gomoła jest dodatkowo całkiem niezłym punktem widokowym.
Ze szczytu schodzimy tą samą drogą do czerwonego szlaku i zmierzamy do mety wycieczki w Dusznikach.
Szlak nie przysparza żadnych trudności , więc zgodnie z planem docieramy do stacji kolejowej w Dusznikach - Zdroju. Patrząc na kolory jesieni podkreślone promieniami słońca, trudno wpakować się w szynobus i wracać do domu. Na szczęście zabieramy ze sobą piękne wspomnienia i kolejne górskie doświadczenia.
Trasę można prześledzić na mapce poniżej:
OdpowiedzUsuńGrodziec ukrywa swoje uroki głęboko w zalesionych zakamarkach. Choć jego wierzchołek skrywa się pod koronami drzew, przybycie na szczyt nieoznakowanymi ścieżkami ze Słoszowa to niezapomniane doświadczenie dla każdego miłośnika przyrody i spokoju. Oczywiście, warunki atmosferyczne mają istotny wpływ na odbiór tego magicznego miejsca. Jednak w dniach, gdy pogoda dopisuje, Grodziec staje się oazą spokoju i harmonii, oddzielającą od codziennego zgiełku i pośpiechu. Dlatego warto podjąć się wyzwania, aby odkryć urok tego nieodkrytego klejnotu Wzgórz Lewińskich.