Przygodę w Górach Orlickich rozpoczynamy na stacji kolejowej Lewin Kłodzki. Przed podróżą warto sprawdzić dokładnie rozkład jazdy pociągów, ponieważ nie wszystkie składy do i z Kudowy-Zdroju się tu zatrzymują. Lewin Kłodzki jest stacją "na żądanie", a więc zamiar wysiadania należy z wyprzedzeniem zgłosić konduktorowi.
Oprócz budynku stacji kolejowej , wzrok przykuwa także wieża ciśnień znajdująca się w pobliżu. Dociekliwi zauważą dawny niemiecki napis "Hummelstadt". Tak nazywało się to miasto w latach 1939-45. Rok później, wskutek masowych wysiedleń Niemców i ze względu na niewielkie rozmiary miejscowości, odebrano Lewinowi prawa miejskie.
Początkowo idziemy krótkim żółtym szlakiem, następnie jeszcze krótszym fragmentem wzdłuż niebieskich i czarnych znaków. Szlaki te po ok. 50 metrach się rozwidlają. Niebieski "idzie" pod torowiskiem do Kulina Kłodzkiego przez Dańczów, Darnków i Gołaczów. My wybieramy czarny szlak i przez wzgórze zmierzamy w stronę rynku w Lewinie Kłodzkim. Z Mateuszem mieliśmy tu niewielkie problemy orientacyjne, jednak szybko udało nam się je skorygować i trafiliśmy na właściwą ścieżkę. Z trasy dobrze widać zabytkowy wiadukt kolejowy z 1905 r. Mierzy on 27 m wysokości i 102 m długości.
Mijamy kolumnę maryjną z 1884 roku , w podstawie której dostrzec można wciąż oryginalne niemieckie napisy (prawdopodobnie : Maria, Himmelskönigin, bitte für uns - Maryjo, Niebiańska Królowo, módl się za nami).
Dochodzimy do ul. Obrońców Warszawy i dalej wzdłuż czarnych znaków kierujemy się w stronę Rynku (pl. Tadeusza Kościuszki). Miejsce to robi całkiem przyjemne wrażenie. W oczy rzuca się przede wszystkim piękna, choć nieco zaniedbana kamienica mieszczańska z 1773 roku (tzw. dom kupca Straucha). Obok, pod nr 20 znajduje się ratusz z wieżą zegarową.
Czarny szlak wyprowadza powoli poza zabudowania. Mijamy trzy stawy i wkraczamy na moment na asfaltową drogę prowadzącą do naszych południowych sąsiadów (do czeskiego miasta Olešnice v Orlických horách).
Wędrujemy nią dosłownie chwilę. Za kaplicą Św. Jana Nepomucena (z XVIIIw.) skręcamy w las i zaczynamy piąć się dość stromo pomiędzy stacjami drogi krzyżowej. Droga Krzyżowa w tym miejscu powstała w roku 1894 r. To niesamowite jak świetnie została zachowana do dziś.
Kaplica Św. Jana Nepomucena Jedna ze stacji Drogi Krzyżowej
Powyżej kalwarii czeka nas dość nieprzyjemny, pofałdowany odcinek szlaku zniszczony znacznie przez wycinkę drzew. Następnie łączymy się ze szlakiem żółtym i widząc kolejną kaplicę przy trasie, skręcamy w lewo. Na następnym rozwidleniu pozostajemy na czarnym szlaku. Zaraz pokażą się pierwsze fajniejsze widoki.
Kolejnym punktem pośrednim jest skrzyżowanie Pańska Góra zachód. Jeśli chcemy odwiedzić czeską wieżę widokową Feistův kopec, musimy w tym miejscu przekroczyć granicę i iść ok. 500 metrów zielonym szlakiem . Wieża widokowa znajduje się nieco poza oznaczeniami, ale odbicie w jej stronę jest dość oczywiste.
Na polską stronę wracamy tą samą drogą. Wędrujemy dalej szlakami: czarnym i zielonym. Prowadzą one wzdłuż granicy państwa i dają możliwość podziwiania rozległych panoram. Znakowana trasa omija najwyższy punkt Pańskiej Góry. Warto jednak na niego podejść. Znajduje się niewiele wyżej, a pozwala zobaczyć trochę więcej.
najwyższy punkt Pańskiej Góry widziany ze znakowanego szlaku
Widoki kończą się wraz z wejściem w las. Tu reż rozdzielają się szlaki. Czarny prowadzi do Dusznik-Zdroju po polskiej stronie. Zielonym szlakiem pójdziemy po terytorium Czech w stronę Čihalki. Wybieramy pierwszą opcję. Trasa okazuje się momentami oblodzona, co spowalnia nasz marsz. Wychodzimy na drogę wojewódzką nr 389 (Autostrada Sudecka). Skręcamy w lewo i wędrujemy poboczem ok. 600 metrów. Następnie odbijamy na szlak znakowany na żółto i kierujemy się w stronę Przełęczy Polskie Wrota.
Szczyt Gomoła z ruinami Zamku Homole
Grodczyn (Grodziec) z masztem przekaźnika telewizyjnego, z lewej strony przebijają Karkonosze - Černá hora i Světlá
Z Zamku wycofujemy się nieznacznie niebieskim szlakiem (ok. 10-15 minut) do czerwono znakowanej trasy w kierunku Dusznik - Zdroju. Moglibyśmy iść przez Grodczyn (Grodziec) do stacji kolejowej w Kulinie Kłodzkim. Gdybyśmy jednak nie dopasowali się czasowo z odjazdem pociągu, stalibyśmy bez sensu na mrozie czekając aż coś przyjedzie. Wybraliśmy więc drogę do Dusznik - Zdroju. Jest to zdecydowanie większa miejscowość, gdzie oczekując na pociąg można wskoczyć do knajpki lub chociaż zjeść hot-doga na Orlenie czy w Żabce.
W Dusznikach meldujemy się po ok. godzinie drogi od Zamku Homole. W międzyczasie skorzystaliśmy z czołówek, które przydały się podczas wędrówki w ciemności. Tego dnia znów wyszliśmy późno na szlak, ale nie żałujemy. Było super! :)
Na zdjęciach aż widać mróz :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobna trasę robiłem jakiś czas temu, jednak wtedy jeszcze nie było wieży na Feistův kopec, a platforma na Homole była dopiero budowana. Pamiętam te ruiny jeszcze bez zabudowy, więc nie do końca jestem przekonany co do tych schodów i podestów, ale będę musiał się tam wybrać, by przekonać się osobiście jak to się prezentuje
W przypadku Zamku Homole, schody mogą wydawać się nieco toporne, ale niedługo pewnie wpasują się w krajobraz. Sama platforma nam się podobała. Nie mamy jednak porównania z tym jak całość prezentowała się wcześniej. Jestem ciekawa Twojego zdania jak już odwiedzisz to miejsce po zmianach :)
OdpowiedzUsuń