środa, 4 października 2023

Karkonosze: Jelenia Góra Sobieszów - Jagniątków - Czarna Przełęcz - Czeskie Kamienie - Śląskie Kamienie - Przełęcz Karkonoska - Schronisko Odrodzenie - Przesieka

Optymistyczna prognoza na jeden z wrześniowych weekendów zaowocowała spontaniczną decyzją - jedziemy w góry! W piątek "odpalam" popularny serwis rezerwacyjny i wyszukuję nocleg w rozsądnej cenie. Wybór pada na Przesiekę. 
W sobotę wysiadamy z pociągu na stacji Jelenia Góra Sobieszów ok. godz. 11. Dni są coraz krótsze, ale bardzo chcemy pójść nieco wyżej w góry. 


Pociąg Regio "Kamieńczyk" i widoki ze stacji kolejowej Jelenia Góra Sobieszów (od lewej Śmielec, Wielki Szyszak, Śnieżne Kotły) 

Kierujemy się do wejścia na teren Karkonoskiego Parku Narodowego przy lubianym i popularnym Zamku Chojnik. Wybieramy czerwony szlak, ale tym razem nie pójdziemy tam gdzie większość. Na skrzyżowaniu z zielonymi oznaczeniami skręcamy w prawo i maszerujemy w stronę Jagniątkowa. Trasa jest przyjemna, skryta w większości w cieniu drzew. Dookoła podziwiamy pojedyncze głazy ,obrośnięte mchem, i niewielkie skalne zbiorowiska. 


Zamek Chojnik widziany z zielonego szlaku do Jagniątkowa 

Docieramy do Jagniątkowa. Skręcamy w lewo. Tuż przy drodze rośnie okazały Dąb Pokoju. Do dziś nie zachował się pomnik poświęcony poległym w I wojnie światowej, który stał niegdyś za drzewem. 


Dąb Pokoju 

Przechodzimy przez Jagniątków (który do 1945 r. nosił niemiecką nazwę Agnetendorf, a później, przez rok, był Agnieszkowem) zgodnie z oznaczeniami niebieskiego szlaku. Ponieważ w planie mamy dość długą górską trasę, na kolejny raz zostawiliśmy sobie zwiedzenie domu Gerharda Hauptmanna (od dawna widniejącego na liście miejsc, które chcemy zobaczyć). Naszą uwagę przykuwa także dziwny szlakowskaz (na zdjęciu poniżej). Temu miejscu chyba także dokładniej przyjrzymy się wkrótce ;-) 


W Jagniątkowie, zaopatrujemy się w parę przekąsek w sklepie Grześ. Przydadzą się, bo aż do schroniska "Odrodzenie" nie ma gdzie kupić czegoś do jedzenia.   
Przy Karkonoskim Banku Genów wkraczamy wreszcie ponownie na leśne ścieżki. We wrześniu ,w Karkonoszach, uwielbiamy spoglądać na kwitnące goryczki trojeściowe. Są przepiękne! 


goryczka trojeściowa 

Idziemy dalej niebieskim szlakiem. Trasa jest szeroka i całkiem wygodna. Łagodnie zyskujemy wysokość i po ok. 2 km docieramy do rozwidlenia szlaków. Najkrótsza droga biegnie kontynuacją niebieskiej trasy. My natomiast wybraliśmy krótki czarny szlak do Rozdroża pod Jaworem. Tu skręciliśmy w prawo na zielone znaki i po krótkiej chwili zameldowaliśmy się na Rozdrożu pod Śmielcem, skąd ostatecznie (Koralową Ścieżką) "zaatakowaliśmy"  Czarną Przełęcz (patrz mapka na końcu). 



na czarnym szlaku 


goryczka trojeściowa  


malownicze kładki na trasie 


Widok ze szlaku w stronę Wysokiego Kamienia (Góry Izerskie)

Osiągamy Czarną Przełęcz (1350 m n.p.m.) i zarządzamy krótki postój na piwko :) Nie było nas tu kilkanaście lat! Wspominamy jedną z naszych pierwszych podróży autostopem. Wówczas z Poznania dotarliśmy do Jeleniej Góry, gdzie nocowaliśmy u mojej koleżanki ze studiów (Ania - pozdrawiam!) . Następnego poranka (po krótkiej podwózce przez miłą panią)  z Karpacza ruszyliśmy na Śnieżkę, a później załapaliśmy się na nocleg na glebie w schronisku Strzecha Akademicka. Kolejnego dnia ze "Strzechy", właśnie przez Czarną Przełęcz, pomaszerowaliśmy do Szklarskiej Poręby (ok. 23-24 km) . Ach te wspomnienia! Co było dalej? Ze Szklarskiej Poręby złapaliśmy stopa do Harrachova. Po noclegu na tamtejszym kempingu, w ciągu kilku godzin dotarliśmy do Pragi. Zwiedzaliśmy stolicę Czech trochę po omacku. Nazajutrz wróciliśmy do domu. Krótka, bardzo spontaniczna podróż w czasach studenckich do dziś budzi we mnie uśmiech i chęć, by to powtórzyć :)


Na Czarnej Przełęczy w 2023 :) 

Z Czarnej Przełęczy chcieliśmy przespacerować się ścieżkami łączącymi kilka czeskich schronisk (m.in. Martinovą i Moravską Boudę), ale Czeskie i Śląskie Kamienie jeszcze bardziej zaczęły nas kusić... no i skusiły. Ruszyliśmy dziarsko w ich stronę. Minęliśmy miejsce upamiętniające czeskiego dziennikarza, Richarda Kalmana (Kalmanův pomník). Mężczyzna zmarł tutaj 15.01.1929 r. podczas burzy śnieżnej. 


pomnik Richarda Kalmana

Widoki ze szlaku są wyśmienite. Nie możemy napatrzeć się dookoła. Spore wrażenie robią Śnieżne Kotły i Wielki Szyszak (za plecami). Przed nami zaczyna wyłaniać się Śnieżka!


Wielki Szyszak i Śnieżne Kotły


Śnieżka


Czeskie Kamienie - zdobyte :) 


ciekawy znak graniczny, w tle Śnieżka

Odcinek pomiędzy Czeskimi i Śląskimi Kamieniami przypomina nam nieco wyższe partie tatrzańskich szlaków (poukładane kamienne ścieżki, kosodrzewina i rozległe widoki). 


Docieramy na Śląskie Kamienie (Dívčí kameny) i z żalem stwierdzamy, że zaraz zaczniemy się obniżać, żegnając powoli karkonoskie panoramy (chociaż do mety wycieczki jeszcze ok. 11 km). 

Śląskie Kamienie

Schodzimy w stronę Petrovej Boudy i ... spotykamy Bartka! Kolegę, którego poznałam parę lat temu w Głuszycy (podczas biegowej imprezy). On ze Szczecina, my z Poznania, a widzimy się niespodziewanie  w Karkonoszach :) 


Petrova Bouda 

Zbliża się zachód słońca, robi się coraz chłodniej. Przed zejściem do Przesieki, planujemy jeszcze krótki postój w Schronisku Odrodzenie. 


Špindlerova bouda (hotel po czeskiej stronie), z lewej strony kadru majaczy budynek "Odrodzenia"

Przed wejściem do budynku, wyciągam z plecaka lekturę, którą rozpoczęłam w pociągu i próbuję odtworzyć kadr z okładki:


"Schronisko, które przetrwało" to drugi tom karkonoskiej serii kryminalnej autorstwa Sławka Gortycha - polecam! 


szybkie zdjęcie przed schroniskiem i pędzimy podziwiać zachód słońca z tarasu 


Po wyjątkowym spektaklu jeszcze chwilę spędzamy w schronisku, a następnie, już z czołówkami, schodzimy niebieskim szlakiem do Przesieki. To był cudowny dzień na szlaku! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz