piątek, 27 września 2019

Rumunia: Atrakcje Maramureszu, czyli co zwiedzać, jeśli nie chcemy iść w góry

Maramuresz jest uznawany przez wielu za jeden z najbardziej atrakcyjnych regionów Rumunii. Nas najbardziej ciągnęły w tamte rejony góry, ale staraliśmy się także nie zaniedbać odwiedzenia kilku bardzo interesujących z punktu widzenia turystyki miejsc. O naszej przejażdżce Mocăniţą mogliście już na blogu przeczytać. Nie była to jednak jedyna atrakcja, na którą się skusiliśmy. 

Pisząc o Maramureszu, trzeba wspomnieć o ośmiu drewnianych cerkwiach wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Należą do nich: 

  • cerkiew Ofiarowania Maryi w Świątyni w Bârsanie z 1720 roku
  • cerkiew św. Mikołaja w Budești z 1643 roku 
  • cerkiew pod wezwaniem św. Paraskewy w Desești z 1770r. 
  • cerkiew Narodzenia Matki Bożej (din Vale, czyli „w dolinie”) w Ieud z 1717 r. 
  • cerkiew pod wezwaniem Świętych Archaniołów w Plopiș z 1796/1798 r. 
  • cerkiew pod wezwaniem św. Paraskewy w Poienile Izei z 1604 r. 
  • cerkiew pod wezwaniem Świętych Archaniołów w Rogoz z 1663 r. 
  • cerkiew pod wezwaniem Świętych Archaniołów w Șurdești z 1721 r. 
Nam udało się zwiedzić trzy z powyższych. Każda okazała się inna i ma zupełnie odmienny charakter. Jeszcze do niedawna, aby zwiedzić cerkiew, trzeba było dzwonić pod numer telefonu przywieszony na jej drzwiach. Obecnie trochę to się zmieniło, bo cerkwie są otwarte w określonych godzinach (czasem z przerwami). Mimo to, nadal wiszą numery telefonu. Na szczęście przeważnie dzwonić nie musieliśmy. Wstęp do cerkiew jest płatny (także do tych spoza listy UNESCO). Są to jednak kwoty rzędu 3-4 leje. 

Cerkiew w Ieud

Długo jej szukaliśmy i nasza pierwsza wizyta w Ieud, zakończyła się fiaskiem i odwiedzeniem innej cerkwi przy równoległej ulicy. Gdy się po fakcie zorientowałam, nie chciałam odpuścić i przyjechaliśmy do Ieud raz jeszcze. Tym razem udało nam się zwiedzić tę właściwą, wpisaną na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. Aby do niej dotrzeć, najlepiej kierować się na muzeum etnograficzne. Kawałek za nim, droga skręca łagodnie w lewo i prowadzi do bezpłatnego parkingu, na którym warto zostawić auto (na mapach google jeszcze nie został zaznaczony). Przy parkingu można skorzystać także z darmowych toalet. Stąd w kilka chwil podejdziemy do cmentarza, na terenie którego znajduje się cerkiew w dolinie (Biserica din Vale).





Podczas naszej wizyty, cerkiew akurat przechodziła remont, na szczęście jej wnętrze mogliśmy podziwiać w pełnej krasie. Malowidła przedstawiają sceny biblijne, postacie  świętych i patriarchów prawosławnych. W górnej części świątyni znaleziono dokument, nazywany Kodeksem z Ieud, który uważany jest za najstarszy dokument spisany w języku rumuńskim (datowany na rok 1391). 


Cerkiew w Poienile Izei

Żeby dotrzeć do tej cerkwi, skorzystaliśmy z pomocy nawigacji, która sprawnie doprowadziła nas do niewielkiego parkingu, na którym mieszczą się max 3-4 samochody. Zaparkowaliśmy więc kilkaset metrów wcześniej na poboczu, w okolicy sklepu spożywczego. Akurat trafiliśmy na przerwę w zwiedzaniu świątyni i gdy zadzwoniłam pod numer podany na drzwiach świątyni, usłyszałam "ora două", co wyjątkowo udało mi się zrozumieć (☺), więc grzecznie poczekaliśmy na godzinę drugą  (14:00)  na rozpoczęcie zwiedzania. 



W sąsiedztwie zabytkowej cerkwi znajduje się większa, nowsza. Jakoś nas już to nie dziwiło. Naoglądaliśmy się po drodze tylu cerkwi zbudowanych jedna obok drugiej, że tym razem wydawało nam się to już normalne..





Wnętrze tej cerkwi sprawia nieco bardziej ponure wrażenie. Jest ciemniejsze, chłodne, ale oczywiście z charakterystycznymi kolorowymi akcentami. 



Malowidła w jej wnętrzu przedstawiają sceny ze Starego i Nowego Testamentu.



Z pewnością uwagę każdego przykują freski pokazujące sceny z piekła. Autor ukazał je w sposób dość specyficzny. Diabły torturują grzeszników. Co ciekawe, zdecydowaną większość stanowią wśród nich kobiety ;-) 




Cerkiew w Bârsanie

Aby dotrzeć do cerkwi z listy UNESCO w Bârsanie , najlepiej szukać drogowskazu na kemping Bârsana Bradova i piąć się wąską drogą pod górę aż zobaczymy parking i ciemnozielony budynek z toaletami. Można zatrzymać się autem nieco niżej i przejść przez niewielką furtkę, sad i cmentarz, ale z pewnością łatwiej namierzyć pierwsze miejsce. 



Bardzo miło zaskoczyła nas tutaj "obsługa" cerkwi. Dwie młode dziewczyny, sprzedające bilety wstępu, profesjonalnie odpowiadały na nasze pytania po angielsku. Dzięki czemu mogliśmy się dowiedzieć kilku ciekawych informacji. Po wpisaniu cerkwi na listę światowego dziedzictwa UNESCO, nabożeństwa się już tu nie odbywają. Wyjątkiem jest dzień Wszystkich Świętych. Świątynia przeszła poważny remont, podczas którego częściowo ją rozebrano. W jej wnętrzu możemy podziwiać malowidła wykonane przez Toadera Hodora i Ioana Plohoda.







Skoro jesteśmy już w Bârsanie, należy wspomnieć o prawosławnym kompleksie klasztornym. Znajduje się on w zasadzie przy granicy Bârsany i wyjeździe z miasta w stronę Bogdan Vody. To jedno z bardziej turystycznych miejsc Maramureszu. Na całkiem sporym parkingu przed kompleksem w słoneczny dzień zatrzymuje się wiele samochodów. Podjeżdżają też autokary z wycieczkami z wielu miejsc Europy. Tak więc na rumuńskie warunki, jest tu dość tłoczno. 



Kompleks powstał w latach 1991-94. Drewniane budowle wzniesiono w charakterystycznym dla Maramureszu stylu. Gdy wejdziemy przez bramę, ukażą nam się naprawdę piękne oblicze tego miejca. Na uwagę oczywiście zasługuje przepiękna architektura, jednak wzrok ciężko oderwać od zadbanych trawników czy usłanych kwiatami alejek. Całość sprawia nieco baśniowe wrażenie.




W jednym z budynków ulokowano muzeum, które koniecznie trzeba zwiedzić! Wstęp kosztuje zaledwie 1 lej (ok. 1 zł) i w ramach tej symbolicznej opłaty zobaczymy m.in. ikony z początku XIXw. autorstwa  Toadera Hodora, pochodzące m.in. z cerkwi Ofiarowania Maryi w Świątyni w Bârsanie (tej wpisanej na listę UNESCO) czy zabytkowe książki. Najstarszym egzemplarzem jest rękopis datowany na 1561r. natomiast wiek kopii Nowego Testamentu szacuje się na 1648r. 

najstarsze w muzeum książki


prace Toadera Hodora

Na drugim piętrze zobaczymy elementy tradycyjnego wystroju marmaroskich wnętrz, w tym wiele przedmiotów robionych własnoręcznie. Zapoznamy się tu także z ludowymi strojami, z którymi kojarzony jest region Doliny Izy. 





Ostatnie piętro stanowi swego rodzaju galerię przedmiotów wykonanych przez siostry zakonne. Wszystkie można kupić. Są to zarówno pamiątki sakralne, ręcznie malowane ikony, ale także np. ręcznie wyszywane serwetki, elementy stroju, ceramika, ludowe chustki czy słomkowe kapelusze, z których słynie region. 


Pamiątki kupimy także w bramie kompleksu oraz w jeszcze jednym budynku wchodzącycm w jego skład. Stragany czekają na turystów także przy parkingu. 
Niektóre z obiektów można oglądać tylko z zewnątrz, gdyż stanowią miejsca mieszkalne i gospodarcze. 


Ale nawet sam spacer ukwieconymi alejkami sprawia naprawdę dużo przyjemności. Mnogość gatunków kwiatów (i kolorów!) przyprawia o zawrót głowy. Warto zarezerwować sobie na to trochę czasu. 








Będąc w tym miejscu, warto wejść również do Cerkwi Dwunastu Apostołów. Jej wieża mierzy aż 56 metrów i jest najwyższą tego typu budowlą w Maramureszu. 


Jej wnętrze pokryte jest malowidłami, wzorowanymi na tych, jakie możemy oglądać w zabytkowych cerkwiach okolicznych miejscowości. Kto wie, może za kilkaset lat będą miały podobną do nich wartość?


wnętrze cerkwi Dwunastu Apostołów

Jeśli zgłodniejemy zwiedzając kompleks klasztorny, nie musimy się martwić. Przy parkingu działa m.in. samoobsługowy bar z tradycyjnymi rumuńskimi potrawami (m.in. sarmale, mamałyga, mici, zupy itp. ). Jest tu także punkt, gdzie kupimy pyszne plăcinty, a więc smażone placki nadziewane np. serem, pieczarkami, jajkiem czy ziemniakami no i kilka budek z pamiątkami, w których nabyć można także napoje i drobne przekąski. W samej Bârsanie znajdziemy kilka marketów i mniejszych sklepów. Większość otwarta jest siedem dni w  tygodniu. 

Syhot Marmaroski

Opuszczamy Bârsanę i kierujemy się ok. 20 km na północ, w stronę ukraińskiej granicy - do Syhotu Marmaroskiego. Jeśli macie w telefonie ustawiony automatyczny wybór sieci, zachowajcie czujność, bo ściąga tam już zasięg ukraiński i  w kilka chwil można się pozbyć np. limitu danych internetowych! Syhot Marmaroski jest głównym miastem północnego Maramureszu, zamieszkanym przez niespełna 45tys. osób. Miasto może poszczycić się z pewnością kilkoma ważnymi zabytkami (głównie okazałe świątynie), secesyjnymi kamienicami i klimatycznymi zaułkami. Nas najbardziej zainteresowało jednak Muzeum Pamięci Ofiar Komunizmu i Ruchu Oporu (Muzeul Memorialului Victimelor Comunismului și ale Rezistenței), które znajduje się w gmachu dawnego więzienia politycznego. 




Wstęp kosztuje 10 lei (ok. 10 zł). Do zwiedzania udostępniono wiele sal ekspozycyjnych, a część wystaw ulokowano w dawnych celach więziennych. Przy wejściu każdy (polski) turysta otrzymuje przewodnik w rodzimym języku. Przyznam szczerze, że bez tego, zwiedzanie muzeum byłoby nieco pozbawione sensu, gdyż większość dokumentów, zdjęć i przedmiotów opisano jedynie w języku rumuńskim. 


Zapoznając się z treścią przwodnika nietrudno znaleźć elementy wspólne historii Rumunii jak i naszego kraju. Tu także działo się wiele złego i sporo czasu musiało minąć, by kraj ten jako tako stanął na nogi. Mimo to, w wielu miejscach znajdują się nadal pamiątki komunistycznego reżimu, czasów niezwykle trudnych dla całego narodu rumuńskiego. 

Te mroczne czasy przypadają na lata po zakończeniu II wojny światowej, gdy do władzy powoli dochodziła partia komunistyczna. Represje, szykany o podłożu politycznym zaczęły stanowić tu codzienność. Władzy zależało na likwidacji elit - intelektualistów, duchowieństwa, studentów, przedsiębiorców itp. Wybory były fałszowane, zniesiono partie polityczne i podporządkowano kraj jednopartyjnej dyktaturze. Oczywiście niemały wpływ na sytuację Rumunii miały wątki sowieckie. To właśnie Sowieci praktycznie rządzili przez cztery dziesięciolecia państwem rumuńskim! (do władzy dostali się właśnie wskutek sfałszowanych wyborów). Pojawiły się represje wobec kościołów różnych wyznań. Księży i biskupów aresztowano, zszyłano na pobyt w prawosławnych klasztorach. Niektórzy trafiali do więzienia w Syhocie. Ci, którzy utrzymywali kontakty międzynarodowe nierzadko byli likwidowani (uważani za szpiegów, oszustów). Doszło do kolektywizacji wsi. Początkowo posiadłości ziemskie ograniczono do 50 ha, następnie wprowadzono obowiązek oddawania części plonów na rzecz państwa. W ten sposób chciano wymusić, by rolnicy (poprzez pogarszającą się sytuację życiową) dołączali do państwowych gospodartw rolnych (GAS). Oczywiście ci, którzy przeciwstawiali się żądaniom władzy byli aresztowani, uważani za szabotażystów, przesiedlani itd. Ludzie pragnęli zmian, przeciwstawiali się wielu decyzjom rządu. Dochodziło do zamieszek z udziałem policji, które kończyły się często w oczywisty sposób. W latach 1948-1960 więzienia były przepełnione, więc tworzono obozy pracy przymusowej, wysiedlano i deportowano ludzi uważanych za najbardziej niebezpiecznych. 
Za ojców rumuńskiej demokracji uważa się  Iuliu Maniu jak i  Ion Mihalache. Obaj przepłacili walkę o swój kraj i bunt wobec władzy życiem. Maniu zmarł tu, w więzieniu w Syhocie w 1953r. , a Mihalache został przeniesiony z Syhotu do więzienia w Râmnicu Sărat, gdzie schorowany i szykanowany zmarł (1963r. ). Sala nr 9 stanowi rekonstrukcję celi śmierci  Iuliu Maniu. 


Długo można jeszcze o tym wszystkim pisać. Historia naprawdę szokująca i ciężko w to wszystko uwierzyć. Piekło trwało tu naprawdę przez dziesiątki lat! Dosięgnęło także szkolnictwa, sztuki, kultury, w zasadzie każdej dziedziny życia. Przypominają o tym rozmaite ekspozycje, niektóre mające symboliczny wydźwięk. Wystawy wspominają także Nicolae Ceaușescu, prezydenta Rumunii, który dla Narodu zrobił także wiele złego. Jeśli miał ochotę, wyburzał zabytki, stawał na ich miejscu kanciaste budynki użyteczności publicznej. Kazał ustanowić dzień swoich urodzin świętem narodowym i traktować siebie jak wodza, przywódcę. Artyści przedstawiali parę prezydencką w swoich dziełach. Na malowidłach nadawano im często nawet boskie cechy. Część z nich można oglądać w muzeum w Syhocie. Warto poszerzyć wiedzę o Nicolae Ceaușescu (np. tutaj: https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/08/23/najwieksze-zbrodnie-nicolae-ceausescu/), bo podane przeze mnie przykłady są najlżejszymi jego przewinieniami. W zakamarkach internetu można wciąż zobaczyć wideo z publicznej egzekucji pary prezydenckiej. 





Więzienie w Syhocie Marmaroskim powstało w ostatnich latach XIXw. Początkowo było więzieniem karnym, z czasem służyło przetrzymywaniu głównie więźniów politycznych. W połowie XX wieku stało się placówką szczególnego nadzoru. W 1975r. więzienie w tym miejscu zlikwidowano. Budynek służył jako magazyn. Przez lata popadał w ruinę, aż do czasu, gdy udało się wreszcie zrealizować w jego murach projekt muzeum. Obiekt jest pierwszym na świecie miejscem pamięci ofiar komunizmu. 

Kilka gablot oraz całą jedną salę poświęcono wydarzeniom w Polsce jako przykład zrywu obywateli po wolność. 










Na koniec warto wejść na dziedziniec wewnętrzny, gdzie znajduje się Orszak Ofiar, a więc grupa rzeźbiarska składająca się z 18 postaci prowadzonych przez osobę bez głowy. Z czasem stała się symbolem tego miejsca. 


Obok pomnika znajduje się kaplica i Miejsce Zadumy, a wzdłuż prowadzącej do niej drogi wygrawerowano nazwiska kilku  tysięcy osób, które zmarły w rumuńskich więzieniach politycznych, miejscach zsyłek czy pracy przymusowej. 


Na zwiedzenie muzeum w Syhocie warto zarezerwować sobie co najmniej 2 godziny. Spacer z przewodnikiem w rodzimym języku z pewnością potrafi zaciekawić i sprowokować do poszerzania wiedzy. 


W Syhocie Marmaroskim znajduje się jeszcze jedno muzeum, które chcieliśmy odwiedzić - Muzeum Wsi Marmaroskiej. Zostawiamy je sobie na kolejny pobyt w Maramureszu :)

Wesoły Cmentarz w miejscowości Săpânța

Jestem pewna, że każdy planujący wyjazd do północnej Rumunii, prędzej czy później przeczyta lub usłyszy o Wesołym Cmentarzu. To jedna z najważniejszych atrakcji regionu, więc nie mogliśmy jej ominąć. Okolica cmentarza okazała się najbardziej turystycznym miejscem, jakie widzieliśmy podczas całego pobytu w północnej Rumunii. Mnóstwo tu sklepików, straganów, oprócz tego znajdziemy tu  kilka budek z jedzeniem i małych knajpek.

Początki cmentarza sięgają 1935r., kiedy to Stan Ioan Pătraș stworzył pierwszy "wesoły" nagrobek. Z czasem zaczęły powstawać kolejne w tym samym stylu. Charakteryzują się one specyficzną barwą (nazywaną: albastru din Săpânţa) i ornamentyką. Mają dwuspadzisty daszek, zazwyczaj pięknie zdobiony. Na nagrobkach namalowano zmarłych w sytuacjach z ich życia codziennego, przedstawiając często  ulubione czynności  lub zawody, którymi się trudnili. Są też nagrobki, gdzie ukazano przyczyny śmierci zmarłego, w tym m.in. potrącenie przez samochód, śmierć na wojnie czy... morderstwo! Poniżej malowideł przeczytać można informacje na temat życia, podobno prawie zawsze zabarwione humorystycznie. Rumuńskich turystów od razu można było poznać, bo czytając je, głośno chichotali. Nam pozostało oglądanie obrazków i domyślanie się jaką historię w sobie kryją...













Warto odnaleźć nagrobek założyciela Wesołego Cmentarza, Stan Ioan Pătrașa. Rzeźbiarz sam stworzył krzyż, pod którym teraz spoczywa. W 1977r. , po jego śmierci, tradycję rzeźbienia i malowania charakterystycznych nagrobków przejął Dimitru Pop. Dziś  wciąż ich przybywa. Oczywiście różnią się one od tych, które powstawały kilkadziesiąt lat temu, jednak ich rozpoznawalna forma została jak najbardziej zachowana



Po środku cmentarza wzniesiono okazałą cerkiew, pasującą stylem do tego miejsca. Podczas naszej wizyty jej wnętrze było niestety przykryte folią (prawdopodobnie remontowane). 




  W 1999 roku Wesoły Cmentarz w Săpânţa został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Obecnie na jego terenie znajduje się ok 900 nagrobków.




Wejście na teren Wesołego Cmentarza kosztuje 5 lei. Pod samym cmentarzem nie ma parkingu, więc jeśli kilkaset metrów wcześniej znajdziecie wolne miejsce, nie wahajcie się ani chwili, by postawić tam auto. 


Znacie jeszcze jakieś ciekawe miejsca, które warto zobaczyć, będąc w północnej Rumunii? 

1 komentarz:

  1. Z opisanych tu cerkwi zwiedziałem jedynie tę w Barsanie, ale była zamknięta. No i ten nowy kompleks klasztorny, gdzie faktycznie tłoczno. Z jakiejś innej cerkwi, która była w remoncie, to mnie z kolei pogoniono z aparatem.

    A "wesoły cmentarz" to oczywiście klasyka :)

    OdpowiedzUsuń