Do Gdańska znowu dotarliśmy Polskim Busem. Za naszą podróż zapłaciliśmy zaledwie 22 zł (dwie osoby w dwie strony). Żal byłoby nie skorzystać, jednak bilety kupiliśmy ze sporym wyprzedzeniem, jeszcze w poprzednim roku. Obecnie Polski Bus połączył siły z przewoźnikiem FlixBus i wszystkie podróże odbywają się już na nieco zmienionych warunkach, ale zakupione wcześniej bilety na przejazdy Polskim Busem zachowują ważność. Czy jest to zmiana na lepsze? Zobaczymy wkrótce. Na razie nie czuję się jeszcze tak swobodnie podczas wyszukiwania okazyjnych przejazdów jak w przypadku starego dobrego Polskiego Busa.
W Gdańsku zameldowaliśmy się koło 6 rano. Szybkie śniadanie, zakup dobowego biletu na komunikację miejską i ruszamy autobusem na Westerplatte. Może to dziwne, ale podczas żadnej z naszych wizyt w Gdańsku, nie udało nam się jeszcze dotrzeć w te rejony. Na Westerplatte spod dworca jeździ bezpośredni autobus nr 106. Jednak trzeba wcześniej sprawdzić rozkład jazdy, ponieważ jego kursy są naprawdę rzadkie.
Na zwiedzanie tego półwyspu warto zarezerwować trochę czasu. Szczególnie osoby o zainteresowaniach historycznych, wojskowych, będą usatysfakcjonowane. Najbardziej znanym miejscem Westerplatte jest Pomnik Obrońców Wybrzeża (odsłonięty w 1966r.):
Pewnie to trochę nie na miejscu, ale odkąd zobaczyłam go po raz pierwszy kojarzy mi się z jakąś afrykańską maską plemienną. Patrząc na ten pomnik, widzę postać z nieco wyłupiastymi oczami i potężnymi ustami. Może skojarzenie niezbyt trafne, ale ciężko mi się go pozbyć.
Ale Westerplatte to nie tylko ten pomnik. Znajdziemy tu także m.in. ruiny koszar:
Ich obecny wygląd "zawdzięczamy" nie tylko wojnie, ale również powojennym detonacjom. Warto wejść wgłąb koszar metalowym chodnikiem. Ogrom zniszczeń, wiszący "na włosku" sufit - to wszystko robi ogromne wrażenie i pobudza wyobraźnię. Według informacji w internecie w okresie letnim możemy zwiedzić również Wartownię nr 1, jedyny ocalały obiekt militarny na Westerplatte. Oczywiście będą poza sezonem nie było nam to dane. Za to doskonale usystematyzowaliśmy sobie historyczną wiedzę dzięki plenerowej wystawie. Kilkadziesiąt tablic informacyjnych ustawionych w wielu miejscach pozwoliło nam również przyswoić trochę nowych, bardzo ciekawych faktów.
Czy wiecie, że Westerplatte było kiedyś znanym uzdrowiskiem? Tu w XIX wieku leczono reumatyzm, "skołatane nerwy", choroby sercowe. Przyjeżdżali tu m.in mieszkańcy stolicy, nawet pomimo tego, że podróż z Warszawy do Gdańska koleją trwała wówczas 16 godzin, a na dworcu w Gdańsku trzeba było jeszcze przesiąść się na inny środek komunikacji. W późniejszych czasach, Westerplatte zyskało głównie militarne znaczenie i taki charakter można sobie wyobrażać zwiedzając to miejsce obecnie.
Na swojej drodze trafiliśmy na przemiła niespodziankę - kwitnące przebiśniegi! Mamy nadzieję, że wiosna jest już naprawdę blisko...
Oczywiście pisząc o Westerplatte nie można zapomnieć o najważniejszym wydarzeniu, które kojarzy się z tym miejscem. To właśnie tu 1 września 1939 roku o godzinie 4:48 rozpoczął się hitlerowski atak na nasz kraj. 25 sierpnia 1939 roku, niemiecki pancernik Schleswig - Holstein (przebudowany w 1936r. na okręt szkolny) przybył do Gdańska z kurtuazyjną wizytą. Wizyta ta była wcześniej zapowiedziana i związana podobno z pewną awarią. Jak się jednak okazało, pod pokładem znajdowała się kompania szturmowa Kriegsmarine. W dniach 1-7 września 1939r. trwała obrona Westerplatte, a to, co działo się później, chyba wszyscy chcieliby wymazać z historii.
Warto dłuższą chwilę pospacerować po Westerplatte. Oprócz wspomnianych tablic edukacyjnych, możemy zobaczyć cmentarz obrońców Westerplatte, bunkry, schrony, ruiny wartowni, wieżę obserwacyjną (można wejść na górę):
czy symboliczny napis:
Ponieważ mieliśmy trochę czasu do autobusu, przeszliśmy więc spacerkiem do wejścia twierdzy Wisłoujście. Niestety poza sezonem również jest nieczynna. Zwiedzać ją będzie można ponownie od 1 maja.
Twierdza Wisłoujście |
Po solidnej dawce historii, pojechaliśmy tramwajem na plażę Gdańsk Stogi. Jelitkowo i Brzeźno mamy już "zaliczone". Na Stogach wcześniej nie byliśmy. Było zimno, na szczęście bez wiatru. Ale pospacerować brzegiem morza (zatoki) po prostu musieliśmy.
Gdańsk Stogi |
Uzbierałam trochę muszelek do domowych dekoracji (było ich naprawdę mnóstwo!) i postanowiliśmy ogrzać się (napojami ;) )w jedynej działającej przy brzegu knajpce.
W knajpce, oprócz klientów, ogrzewał się też, budzący uśmiech u wszystkich, kociamber :-)
Stamtąd również tramwajem ruszyliśmy w stronę centrum. Najwyższy czas na obiad! Jadłodajnię w Domu Harcerza polecili nam moi rodzice. Przy ul. Za Murami znajduje się miejsce noclegowe, oznaczone jako "Harcówka". Wspólnym wejściem z tą noclegownią dostajemy się do środka i udajemy do wspomnianej jadłodajni (http://www.kubar.pl/). Z zewnątrz wygląda jakby od dawna wszystko było zamknięte. Sami prawie zrezygnowaliśmy z wejścia. Dopiero wychodzące z budynku dziewczyny, przekonały nas, że wszystko nadal działa. Na głodomorów czeka tu naprawdę pyszny, domowy obiad w bardzo rozsądnej cenie.
Porządnie najedzeni mogliśmy zwiedzać dalej Gdańsk. Z jadłodajni w kilka chwil dostaniemy się na Długi Targ. Uwielbiam gdańską starówkę! Każdy jej zakamarek przykuwa wzrok i fascynuje.
Tym razem udało nam się dojrzeć coś, o czym wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Na samym Długim Targu, na wysokości ul. Mieszczańskiej, stoi Kolumna Meteorologiczna Fahrenheita. W środku zobaczymy termometr rtęciowy z dwoma skalami (Celsjusza i Fahrenheita) oraz barometr do pomiaru ciśnienia. Oba wzorowane na oryginałach z 1752r.
Oczywiście będąc w Gdańsku trzeba zrobić sobie zdjęcie ze słynną fontanną Neptuna - to jeden z najbardziej znanych symboli miasta. W jej tle zauważyć możemy efektowny Dwór Artusa - dawne miejsce spotkań kupców i ośrodek życia towarzyskiego. Dziś wnętrze Dworu otwarte jest do zwiedzania. Stanowi oddział Muzeum Gdańska. Jest to z pewnością kolejny punkt na mapie tego pięknego miasta, który musimy zwiedzić podczas kolejnej wizyty.
Fontanna Neptuna, w tle Dwór Artusa |
:) |
Docieramy do Mostu Zielonego i krajobraz nam się nie zgadza. Po drugiej stronie Motławy powstają nowe budynki mieszkalne. To tzw. Chmielna Park (jeśli dobrze udało mi odnaleźć inwestycję w internecie). Trochę mnie to przeraziło. Mateusz też był ogromnie zdziwiony. No, ale poczekamy na końcowy efekt. Niemniej jednak krajobraz w tym miejscu ulega właśnie diametralnej zmianie.
Za tymi wyrastającymi budynkami, ulicą Szafarnia, przeszliśmy na Wyspę Ołowiankę, z której można w pełnej krasie podziwiać m.in gdańskiego Żurawia.
Tym razem zaplanowałam jeszcze odwiedzenie statku, przycumowanego właśnie na Wyspie Ołowiance. Mowa o Sołdku, który od lat wpisuje się w krajobraz bulwarów nad Motławą.
Bilet wstępu do muzeum na statku kosztuje jedynie 8 zł. Zdecydowanie warto te pieniądze wydać. Zwiedzanie Sołdka bardzo nam się podobało. Sołdek to pierwszy pełnomorski statek handlowy zbudowany w Polsce (Stocznia Gdańska). Obecnie jest on odbudowany i przeznaczony jedynie do celów muzealnych. Wchodząc na pokład poznamy historię Sołdka, dowiemy się ile zagranicznych podróży odbył i co transportował. Nazwa statku wywodzi się od nazwiska Stanisława Sołdka, przodownika pracy w Gdańskiej Stoczni.
Zwiedzanie tego statku daje sporo frajdy, szczególnie, jeśli nigdy wcześniej nie miało się okazji być na podobnej jednostce pływającej.
Obejrzymy kajuty, kuchnię...
oraz staniemy na sterami tego rudowęglowca (już wiecie co m.in. transportował)
Prawie na koniec naszej wędrówki po statku, można poczuć się jak na Titanicu ;)
Po opuszczeniu Sołdka, podziwiając nową atrakcję - napis Gdańsk, znajdujący się pobliżu filharmonii, docieramy, do otwartej niecały rok temu, kładki na Motławie.
Wreszcie połączono oba brzegi Motławy mobilną konstrukcją, dzięki której nie trzeba korzystać z promu lub nadrabiać kilometrów, łażąc na około.
Dzięki temu rozwiązaniu o wiele szybciej możemy zameldować się pod Muzeum II Wojny Światowej. Ten punkt zostawiliśmy sobie na koniec, rezerwując na zwiedzanie nieco ponad 3 godziny. Nie wiem dlaczego tej specyficznej, przekrzywionej bryle nie zrobiłam zdjęcia z zewnątrz. Może dlatego, że marzyłam, by odwiedzić to muzeum od momentu jego otwarcia (marzec 2017) i jak najszybciej chciałam po prostu wejść do środka.
Wstęp kosztuje 23 zł. Dodatkowo można wypożyczyć audio przewodnik (koszt 5 zł). Zdecydowaliśmy się na niego, ale bez jego pomocy na pewno również można się swobodnie po muzeum przemieszczać. Ekspozycja znajduje się 14 metrów pod ziemią. Zjeżdżamy w dół nowoczesną windą. Bagaż i odzienie wierzchnie musimy zostawić w szatni lub w szafkach, zamykanych na kluczyk. No to ruszamy.
Kilkanaście sal pełnych eksponatów, plansz, tablic. Znów sporo wiedzy, mnóstwo osobistych wspomnień osób, które wojnę przeżyły. Odtworzono również m.in. fragment przedwojennego polskiego miasteczka.
Całe wyposażenie muzeum ciekawi, zachęca do pogłębiania wiedzy. Multimedia, wywiady, krótkometrażowe projekcje, mundury, wojskowy sprzęt - wszystko jest szalenie interesujące. Te 3 godziny to zdecydowanie za mało! Ostatnie sale obeszliśmy niedokładnie, szybko, bo zbliżała się godzina zamknięcia muzeum (o czym informowała nas obsługa). Pozostał niedosyt. Być może kiedyś wrócimy i z uwagą i w skupieniu przejdziemy jeszcze raz te pomieszczenia, przez które zmuszeni byliśmy "gnać".
Muzeum II Wojny Światowej - uwaga we wtorki wstęp bezpłatny! :)
Na koniec naszego pobytu, musieliśmy jeszcze przejść moją ulubioną ulicą - Mariacką.
ul. Mariacka |
Została dosłownie chwila, by zwieńczyć wizytę w Gdańsku złocistym, jak bursztyn, napojem i udać na autobus powrotny.
Jak zwykle szkoda było wracać. Gdańsk ma do zaoferowania tak wiele, że gdybym nie musiała martwić się tym, za co będę żyć i mieszkać ;) , przeprowadziłabym się tu i odkrywała to magiczne miasto krok po kroku. Jestem zauroczona Gdańskiem od dawna. Chciałabym, tak bez pośpiechu, pozwolić się czarować oraz znajdować wszystkie te piękniejsze i nieco bardziej wstydliwe zakamarki stolicy województwa pomorskiego.
Poniżej możecie zobaczyć pieczątki turystyczne, jakie udało mi się zdobyć:
Informacja turystyczna na przeciwko ratusza |
Kasa Muzeum Sołdek |
Lubicie Gdańsk? Może tam mieszkacie (zazdroszczę :P) Co jeszcze warto zobaczyć w Gdańsku? Macie jakieś fajne propozycje?
Może zainteresuje Cię również:
My Gdańska tak dobrze jeszcze nie zwiedziliśmy.. bylismy tam podczas podrozy rowerowej wdluz wybrzeza, ale jak to bywa, na szybko :)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń