piątek, 15 kwietnia 2016

Bieszczady: Rozsypaniec i Halicz z Wołosatego Bieszczady Tarnica zejście do Ustrzyk Górnych

Poniżej przedstawiam Wam propozycję długiej, ale wartej każdego wysiłku wycieczki w Bieszczadach. Jeśli lubisz ciszę i spokój w górach oraz piękne krajobrazy, ta trasa jest dla Ciebie!

Przygodę rozpoczynamy w Wołosatem. Można tu dojechać autobusem lub busem. Szczególnie warto rozpocząć wędrówkę wcześnie rano. Wiele osób będzie wybierało niebieski szlak na Tarnicę. 


(widok na Tarnicę z Wołosatego)

My natomiast pójdziemy (nie skręcając w lewo) drogą kawałek dalej prosto i czerwonym szlakiem przespacerujemy się najpierw zdezelowanym asfaltem dość łagodnie w górę, by po ok. 2 godzinach znaleźć się na Przełęczy Bukowskiej, gdzie szlak odbija ostro w lewo. Nie sposób tego miejsca przegapić. Gdybyśmy nie skręcili w lewo, znaleźlibyśmy się na terytorium Ukrainy... 

(na Przełęczy Bukowskiej)
Na Przełęczy Bukowskiej znajduje się wiata. Warto tu coś przekąsić, za chwilę wyjdziemy bowiem z lasu i zaczniemy się wspinać na Rozsypaniec, który osiągniemy po ok. 20 minutach.



Wychodząc z lasu, z każdym krokiem będziemy mogli podziwiać coraz piękniejsze panoramy...


Z Rozsypańca (1280 m n.p.m.) zobaczymy najwyższy punkt naszej wycieczki - Halicz (1333 m n.p.m.)

(Widok na Halicz z Rozsypańca)
Jak widać, z Rozsypańca schodzimy trochę w dół, by za chwilę pomęczyć się trochę i zdobyć Halicz. Zarówno na Rozsypańcu, jak i na Haliczu - pusto... cisza, spokój, brak turystów. Minęło nas dosłownie kilka osób, w tym straż graniczna ;)

(widok z Halicza na Tarnicę)


(widok z Halicza na Rozsypaniec - stamtąd idziemy) 

Na Haliczu jest naprawdę przepięknie! Dookoła góry! Warto zatrzymać się tu  na dłużej i popodziwiać rozległe panoramy. Z Halicza widać pięknie Tarnicę, w kierunku której za chwilę będziemy zmierzać. Chociaż wydaje się daleko, to tylko godzinka drogi ze szczytu Halicza...


Korzystając z pięknej pogody, postanowiliśmy z Matim wypić piwko "szczytowe". Zazwyczaj na szlaku spożywamy buteleczkę tego złocistego trunku na najwyższym punkcie wycieczki (nie planowaliśmy tego dnia zdobywania Tarnicy) :) Oczywiście puste butelki lądują ZAWSZE w plecaku! 

Trzeba było jednak pożegnać Halicz i ruszyć dalej czerwonym szlakiem w kierunku Przełęczy Goprowców. 
Ten fragment szlaku jest również bardzo uroczy. Idziemy wąską ścieżką, trochę z boku głównego grzbietu, ale widoki są nadal kapitalne, a Halicz z tej ścieżki wygląda naprawdę imponująco!
(widok na Halicz z czerwonego szlaku w kierunku Przełęczy Goprowców)

CUDOWNIE!!!

(Tarnica coraz bliżej)

Dotarliśmy do Przełęczy Goprowców, później dość stromo wdrapaliśmy się na Przełęcz Siodło, gdzie było naprawdę tłoczno. To bardzo kontrastowało ze szlakiem, który właśnie przebyliśmy... Ale tylko 15 minut na Tarnicę... Dlaczego nie? Zrobiliśmy to i po raz kolejny stanęliśmy na najwyższym szczycie polskiej części Bieszczadów. 

(Krzyż na Tarnicy)


Wróciliśmy na Przełęcz Siodło.
(Szlakowskaz na przełęczy)

I zeszliśmy grzecznie czerwonym szlakiem do Ustrzyk Górnych. Nie sprawia on zbyt wielkich trudności, momentami jest tylko trochę stromo, więc przy deszczowej pogodzie może być ślisko. 
(widok na Przełęcz Siodło i Tarnicę - ludzi coraz mniej)
 Początek czerwonego szlaku z przełęczy to jednak wędrówka grzbietem i naprawdę piękne widoki!




(Spojrzenie w kierunku połonin: Wetlińskiej i Caryńskiej)




Cała ta trasa (Wołosate-Rozsypaniec-Halicz-Tarnica-Ustrzyki Górne) jest dość długa i (trochę) męcząca, ale gdyby ktoś mi powiedział, że mnie tam jutro zabiera, nie wahałabym się ani chwili. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz