Prognoza pogody na ten dzień była obiecująca. Niestety poranek zweryfikował nasze wyobrażenia. Mimo to wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy w stronę Kamienicy, w miejsce, gdzie rozpocząć można całkiem ciekawą trasę - pętlę na Śnieżnik.
Warto jednak się rozglądać, bo po przejściu ok. 3,5 km (ok. 1:15h) trasa niespodziewanie odbija w lewo. Trzeba przekroczyć potok i wejść na zdecydowanie węższą ścieżkę, która w zimowej scenerii wygląda baśniowo.
Tu gorzej już iść obok siebie, wyprzedzanie innych również jest utrudnione. Ponadto trzeba zastanawiać się gdzie bezpiecznie postawić stopy. Ten odcinek szlaku w wersji zimowej jest całkiem wymagający.
Gdy w końcu opuścimy las, przy dobrej pogodzie mamy szansę na pierwsze ciekawsze widoki. Na Przełęczy Stříbrnickiej dołącza do nas czerwony szlak prowadzący z terytorium Czech. Przed szczytem wśród oznaczeń pojawi się dodatkowo żółty "pasek" - kolejny szlak prowadzący na Śnieżnik z czeskiej strony.
Przed kulminacją, warto nieznacznie zboczyć w stronę sympatycznego pomnika słonia oraz ruin schroniska księcia Lichtensteina (Liechtensteinova bouda) Przy samym szlaku zaś znajduje się źródło rzeki Morawy.
W końcu z sukcesem docieramy na wysokość 1425 m n.p.m. W 2022 roku na Śnieżniku udostępniono turystom nową wieżę widokową, która przez niektórych złośliwie nazywana jest blenderem. Ciężko mi ją krytykować, bowiem na Śnieżniku w latach 1899 -1973 istniała inna, kamienna. Poza tym lubię wieże widokowe, chociaż przyznaję - powstaje ich ostatnio za dużo. Śnieżnik bez wieży sam w sobie był świetnym punktem widokowym, jednak dzięki tej konstrukcji, łatwiej mi go rozpoznać z okolicznych wzniesień.
Na szczycie jest mroźno. Wiatr potęguje jeszcze odczucie zimna. Liczymy na to, że pojawi się okienko pogodowe, które pozwoli nam podziwiać z wieży okolicę w pełnej krasie. Niestety tak się nie dzieje. Przemarznięci postanawiamy schodzić do schroniska, gdzie udaje nam się dotrzeć w ok. kwadrans. Mamy lekkiego pecha, bo chwilę przed nami do budynku weszła zorganizowana wycieczka i kolejka do bufetu wydaje się nie mieć końca. Wreszcie po ok. godzinie otrzymujemy zamówione napoje.
Czas powoli wracać do auta. Niebieski szlak, którym planujemy zejść rozpoczyna się tuż przy schronisku. Wychodząc z budynku od razu kierujemy się lekko pod górę przez polanę. Dalej trasa nie przysparza większych trudności. Jedynie w okolicy szczytu Stroma, gdzie krzyżuje się kilka ścieżek, trzeba się dobrze rozejrzeć, by niepotrzebnie nie nadłożyć drogi.
Pętlę zamykamy kilometrażem ok. 17 km
W drodze do naszej bazy noclegowej, wpadamy jeszcze na moment do Browaru Kamienica, kupując tam co nieco do degustacji w domu :)
Trasa:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz