środa, 23 lipca 2025

Korona Masywu Ślęży: Na Ślężę ze Świdnicy żółtym szlakiem (Świdnica - Szczytna- Przełęcz Tąpadła - Ślęża - Wieżyca - Sobótka)

Ta wycieczka chodziła mi po głowie od dłuższego czasu. Wejście na Ślężę że Świdnicy z metą w Sobótce wydawało  się ciekawym pomysłem. Chciałam sprawdzić się podczas długiej,  ponad 30 km wędrówki oraz domknąć Koronę Masywu Ślęży (do zdobycia pozostały nam wówczas dwa szczyty:  Szczytna i Gozdnica).

Do Świdnicy przyjechaliśmy wieczorem po pracy. Przed taką wycieczką nie chciałam zarywać nocy ani zrywać się z łóżka przed świtem, by dojechać na start pociągiem.
Rano wstaliśmy wcześnie (jak na nas) i nie tracąc czasu na śniadanie, wyszliśmy z hostelu (mieszczącego się w kamienicy w pobliżu świdnickiego rynku) gotowi na przygodę. Szybko odnaleźliśmy oznaczenia żółtego szlaku. Co ciekawe, oznaczenia w tym kolorze będą towarzyszyć nam aż do Sobótki.
Początkowo trasa biegnie wzdłuż zabudowań miasta. Przechodzi także m.in. przez uroczy Park Jana Kasprowicza. Bardzo lubię letnie poranki w miastach w dni wolne od pracy. Znikomy ruch pieszy, prawie żadnych samochodów na drogach. Rześko, po prostu przyjemnie. 

Wychodzimy poza miasto i musimy zmierzyć się z niezbyt przyjemnym fragmentem poprowadzonym drogą wojewódzką nr 382. Zanim na niego wejdziemy, czeka nas mało intuicyjny "zawijas" trasy, gdzie łatwo stracić orientację. Pomiędzy Miłochowem a Krzczonowem trasę poprowadzono wzdłuż pola. W tle możemy dostrzec m.in. szczyty Gór Sowich. 

W Krzczonowie, przy niewielkim stawku, zatrzymujemy się na śniadanie. Jeśli miejsce to będzie zajęte np. przez miejscowych wędkarzy, można podejść kawałek dalej i po prawej stronie odpocząć w wiacie turystycznej z pięknym widokiem. 

Za Krzczonowem szlak skręca w lewo. Chwilę później mijamy niewielkie lotnisko (Świdnica Krzczonów). 

Przed nami ciekawy widok - wiatrak w Gogołowie na tle głównego celu naszej wycieczki - Ślęży. Do Gogołowa jednak nie dotrzemy. Trasa odbija przed miejscowością w prawo. 



Przez dłuższą chwilę nie będzie przyjemnie. Wysokie trawy i inna bujna roślinność wtargnęły na wąską ścieżkę, która poprowadzony jest żółty szlak. Przedzieramy się przez zarośla, w nagrodę wchodząc na wygodniejszą leśną ścieżkę. 

Dalej jest już ok. Wędrujemy wśród drzew, gdzieniegdzie łapiąc ciekawsze widoki. Oprócz widoków łapiemy także kleszcze - łącznie w dwie osoby kilkanaście sztuk! Na szczęście szybka reakcja uchroniła nas przed ich wbiciem się w skórę.


Wilga - łatwiej ją usłyszeć niż zobaczyć. Tym razem po raz pierwszy wpadła mi w kadr. 


Zdobywamy Szczytną (466 m n.p.m.) i zgodnie stwierdzamy, że końcowe podejście, jak na szczyt o niewielkiej wysokości, jest dość strome. Ostrożnie schodzimy ze szczytu, bo od wschodu Szczytna również jest całkiem pochyła. 



pole w pobliżu Kiełczyna

Przed nami Kiełczyn, miejscowość, od  której wzięła się nazwa mikroregionu Masywu Ślęży - Wzgórza Kiełczyńskie. Z Kiełczyna znów musimy iść asfaltem przez ok. pół godziny. Drogę urozmaicają nam niezłe "górskie" widoki. 



Kolejny odcinek, do Przełęczy Tąpadła prowadzi lasem. To niespełna 4 km fajnego spaceru na łonie natury. Im bliżej przełęczy jesteśmy, tym więcej głosów do nas dociera. Parking na przełęczy pęka w szwach. Ludzi sporo. Aż chciałoby się wejść na Ślężę niebieskim szlakiem, który nie dość, że jest ciekawszy, to wybierają go nieliczni. Trzymamy się jednak żółtych oznaczeń. Tędy na Ślężę jeszcze nie szliśmy.

Zanim dotrzemy w okolice schroniska, kierujemy się na wieżę widokową. Trochę zaskakuje nas kolejka do wejścia. Grzecznie czekamy na swoją kolej. Tego dnia niestety widoki nie rozpieszczają. Co prawda widać Karkonosze, ale wiemy, że bywają dni, kiedy widokowa uczta przewyższa oczekiwania ;)


Widok z wieży w stronę Karkonoszy



szczyt Ślęży w wolny od pracy słoneczny dzień

Chwilę odpoczywamy na Ślęży, jednak jesteśmy uzależnieni od pociągu lub autobusu do Wrocławia. Schodzimy żółtym szlakiem i postanawiamy dłuższy postój zorganizować sobie w Domu Turysty pod Wieżycą, gdzie można napić się piwa z Browaru Wieżyca. 

Wieżyca - wieża widokowa na żółtej trasie do Sobótki (wstęp płatny)

Po uzupełnieniu płynów, pozostało nam wejść na ostatni, brakujący nam szczyt z Korony Masywu Ślęży. Z Domu Turysty to zaledwie parę chwil (bez oznaczeń szlaku). 


Gozdnica - Zamykamy Koronę Masywu Ślęży :)

Tą samą drogą wracamy do żółtego szlaku, którym w ok. pół godziny docieramy na stację kolejową w Sobótce. Mamy ponad 30 km w nogach i zgodnie stwierdzamy, że jeszcze trochę tego dnia byśmy dali radę przejść :) 


Mapa trasy: 

wtorek, 27 maja 2025

Góry Kamienne: Jastrzębia Perć, nowa trasa turystyczna w Głuszycy + Gomólnik Mały (kamieniołom Kamyki, Głuszyca, Grzmiąca) Z Głuszycy Górnej do Jedliny-Zdroju

Jastrzębia Perć to nowa atrakcja w woj. dolnośląskim udostępniona niedawno turystom. Na terenie nieczynnego kamieniołomu "Kamyki" wytyczono i oznakowano dwie ścieżki, które wprowadzają na atrakcyjne punkty widokowe. Zainstalowano także ławki, tablice informacyjne oraz drogowskazy ułatwiające poruszanie się w terenie. Na Jastrzębią Perć można wyruszyć z parkingu przy samym kamieniołomie lub, jeśli nie korzystacie z samochodu, np. , tak jak my, ze stacji kolejowej Głuszyca Górna. 

Jastrzębia Perć nowa trasa turystyczna w Głuszycy

Naszą bazą noclegową była Jedlina-Zdrój. To właśnie na stacji kolejowej Jedlina-Zdrój wsiedliśmy w pociąg do Głuszycy Górnej. Jako ciekawostkę chciałam pokazać (na zdjęciu poniżej) pozostałości  napisów z dawnymi nazwami Jedliny- Zdroju. Napisy znajdują się na filarze  wiaduktu w pobliżu stacji (pod fragmentem czerwonego szlaku pieszego). Spod warstw farby wyłaniają się: Bad Charlottenbrunn (niemiecka nazwa) oraz Zdrojowiec ( polska nazwa używana w latach 1945-48). 


Ponadto wypatrzyłam jeszcze osłonę kanału kablowego z czasów Pruskich Kolei Państwowych:

Przenosimy się do Głuszycy Górnej. Na budynku stacji również widać kilka nachodzących na siebie nazw tej stacji kolejowej. Ober Wustegiersdorf, Bystrzyck Górny, Gieszcze Górne i Głuszyca Górna. 

Wybieramy samodzielny żółty szlak i idziemy nim ok. 1,2 km. Przy drodze mijamy ruiny dawnej kruszarni melafiru, a następnie skręcamy w lewo (na tym etapie można już dostrzec tabliczki wskazujące pośredni cel naszej wycieczki - Jastrzębią Perć). 


dawna kruszarnia melafiru



Jastrzębia Perć - mapa tras (źródło: mapy.com)

Asfaltowa droga doprowadza do parkingu przy kamieniołomie. Wchodzimy na pierwszą trasę, znakowaną niebieskim kolorem. Ma ok. 600 metrów, a jej przejście powinno zająć ok. 12 minut. Wiemy już, że warto zarezerwować sobie więcej czasu, by bez pośpiechu podziwiać widoki, przysiąść na ławce i cieszyć się chwilą. 



Widok w stronę Gór Sowich (mniej więcej po środku kadru Mała i Wielka Sowa)


Włodzicka Góra (Wzgórza Włodzickie)


Pokonując czerwoną trasę trzeba zarezerwować minimum 25 minut. Do przejścia jest 1 km. Ten odcinek jest trudniejszy, bardziej stromy. Wprowadza na świetny punkt widokowy w górnych partiach kamieniołomu. Aby się tam dostać, trzeba pokonać ok. 200 schodów i ponad 50 metrów w górę. 


oznaczenie trasy



schody z czasów eksploatacji kamieniołomu


Widok z górnego punktu na zalany kamieniołom i Włodzicką Górę, podobno stąd najłatwiej wypatrzyć jastrzębie. Nam się to niestety nie udało. 


Zalany Kamieniołom, Wzgórza Włodzickie, daleko w tle - Góry Bardzkie

Wracamy ścieżką niebieską do parkingu i ruszamy dalej. Musimy się dostać do Łomnicy. Wybieramy nieoznakowane w terenie ścieżki pomiędzy szczytami Raróg i Ostoja. Leśna dróżka przechodzi w wąską asfaltową drogę, która doprowadza do żółtego szlaku pieszego. Skręcamy w lewo. Po ok. 0,5 km do żółtego szlaku dołączają oznaczenia czarne i to właśnie nimi będziemy się kierować, podchodząc na przełęcz pod Gomólnikiem. 


Przełęcz pod Gomólnikiem 

Stamtąd zielonym szlakiem podchodzimy na Gomólnik Mały (809 m n.p.m.), ale nie kończymy wędrówki na szczycie, tylko idziemy ok. 300 metrów dalej na taras widokowy. Panorama z niego obejmuje m.in. Góry Sowie (m.in. Wielka Sowa, Włodarz) , Wałbrzyskie (Borowa, Sucha) , fragment Gór Kamiennych (Rogowiec, Jeleniec) oraz Masywu Ślęży.



Punkt widokowy na Gomólniku Małym


Widok w stronę Grzmiącej, daleko w tle widać Masyw Ślęży


Borowa i Sucha

Schodzimy tą samą drogą do przełęczy i skręcamy w prawo, w stronę Grzmiącej. Mamy wrażenie, że krajobraz zmieni się tu wkrótce nie do poznania. Na rozległej polanie postawiono skrzynki elektryczne. Bardzo prawdopodobne więc jest, że niedługo pojawią się tu zabudowania. Gdy dotrzemy do asfaltowej drogi, skręcamy w prawo i przechodzimy wzdłuż zabudowań Grzmiącej (niem. Donnerau). Na uwagę zasługuje przede wszystkim drewniany Kościół pw. Narodzenia NMP, którego historia sięga drugiej połowy XVI w. 


Kościół w Grzmiącej

Nasz wzrok przykuwa tu także spora fabryka. Mieścił się tu zakład Arthur Gläser Spulenfabrik. Jego początki sięgają lat 80-tych XIX w. W fabryce produkowano szpule dla przemysłu włókienniczego i fotochemicznego. Później firma weszła w skład koncernu  Schlesische Holzspulenfabrik Emil Adolff AG Werk Donnerau. Po II wojnie światowej produkowano tu części do maszyn włókienniczych, a od początku lat 90-tych XX w. uruchomiono w fabryce produkcję krzeseł. Zakład zamknięto w 2009 r. (źródło: polska-org.pl)  Do dziś nie wyburzono zabudowań, które kuszą, by zajrzeć do środka. Nam się to udało. 







Po opuszczeniu pozostałości dawnej potężnej fabryki, wracamy na szlak (kolor niebieski). Przy ul. Wiejskiej 1 zauważamy niemiecki napis Gasthaus Franz Christoph (Gasthof zum Gerichtskretscham). Niegdyś znajdowała się tu karczma sądowa. W budynku obok mieściła się gospoda i gorzelnia Paul Huhn Gasthof. Do dziś nie zachowała się niestety sala restauracyjno-bankietowa. Natomiast nad tablicą "Świetlica wiejska w Grzmiącej" można zauważyć do dziś resztki napisu "Franz Christoph Gasthof zum Gerichtskretscham). 


Gasthaus Franz Christoph

Aby dotrzeć do naszej bazy noclegowej w kompleksie Jedlinka, schodzimy z niebiesko znakowanej ścieżki i szeroką, nieutwardzoną drogą docieramy do ul. Hożej, skąd dotarcie do mety nie stanowi już żadnego problemu. Jeśli lubicie nietypowe miejsca, można z głównej ścieżki zboczyć także w stronę "bunkra", który prawdopodobnie jest po prostu byłym zbiornikiem na wodę. Widok spod betonowej konstrukcji jest całkiem przyjemny. 


"bunkier"

Z kolei poszukiwacze niemieckich napisów, mogą  podejść na Kłodzką 5, gdzie zachowała się taka "ozdoba" elewacji: 


August Hähnel Weberei und Handlung - dawna tkalnia (później tkalnia mechaniczna Wanda)/
źródło zdjęcia: google.maps

Osoby, które chcą zakończyć wycieczkę na stacji kolejowej Jedlina-Zdrój, mogą z Grzmiącej przejść np. tunelem pod Sajdakiem (Góry Kamienne (Góry Suche): Jedlinka - tunel pod Sajdakiem - Przełęcz pod Wawrzyniakiem - Rybnica Mała - Rogowiec - Jeleniec - Schronisko Andrzejówka), a następnie niebieskim i  czerwonym szlakiem (ok. 1 km) dotrą na pociąg.