poniedziałek, 3 listopada 2025

Węgry: Balaton i okolice - Badacsony - wulkany, wino i świetne widoki


Z czym kojarzył mi się Balaton zanim tam dotarłam? W zasadzie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Wydawało mi się, że największe węgierskie jezioro leży na rozległej równinie. Że będzie płasko, przyjemnie i trochę jak w nadmorskim kurorcie. Zdziwiłam się, dojeżdżając na miejsce i widząc z daleka całkiem spore górki. Szybko doczytałam, że wzgórza, takie jak Badacsony czy Hegyestű, to pozostałości dawnych wulkanów. Zrobiło się ciekawie. 

Okolice Balatonu -  co zobaczyć? 

Nocowaliśmy na campingu Badacsony, więc powulkaniczne wzgórze (437 m n.p.m.) o tej samej nazwie mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Wiedziałam, że musimy na nie wejść, tym bardziej, że na wierzchołek prowadzą znakowane szlaki turystyczne. 
Z campingu podeszliśmy w stronę niebieskiego szlaku. Naszą uwagę przykuły winnice oraz... lokalne winiarnie. Nie potrafiliśmy się oprzeć, musieliśmy skosztować tutejszych wyrobów. W winiarni Kéknyelű borozó zamówiliśmy muskat (100 ml za ok. 5 zł/ sierpień 2025r.) i popodziwialiśmy okoliczne krajobrazy. Później okazało się, że przy trasie takich winiarni jest więcej. 


Badacsony i winorośle 


Cała masa krzewów! Z prawej strony taras jednej z winiarni

Nie chcieliśmy na Badacsony iść najkrótszą trasą, toteż na rozwidleniu szlaków odbiliśmy w lewo, na ścieżkę znakowaną czerwonym kolorem. Nie spotkaliśmy na niej nikogo. Czerwony szlak okrąża wierzchołek,  nie wprowadza w partie szczytowe. Dlatego przy rozwidleniu szlaków Bujdosók lépcsője (Rodostó turistaház) odbijamy na schody i pniemy się ku najwyższemu punktowi wycieczki. 


winnice są wszędzie! 


Balaton - widok ze szlaku

Rozwidlenie tras


strome schody wydają się nie mieć końca

Zanim tam dotrzemy, odwiedzamy jeszcze kilka punktów widokowych. Przy kulminacji Badacsony znajduje się wieża widokowa (Kisfaludy-kilátó). Widoki, jakie można z niej zobaczyć należą do wyjątkowo przyjemnych, a pagórkowaty krajobraz zaskakuje. 

wieża widokowa (Kisfaludy-kilátó)


widok w stronę Szent György-hegy (415 m n.p.m.)


pierwsze skrzypce gra tu  Gulács-Hegy (393 m n.p.m.), za nim znajduje się wzniesienie Csobánc, na którym zobaczyć możemy ruiny zamku


Balaton 


Balaton i winnice - duet doskonały


i znów skusiliśmy się na degustację ;)

Ze szczytu schodziliśmy już krótszym wariantem trasy. Ponieważ było jeszcze całkiem wcześnie, zajrzeliśmy do centrum miejscowości. Tu sporo działo się do wieczora. Otwarte knajpki, stragany z pamiątkami. Czuliśmy się  trochę jak w sezonie nad polskim morzem lub w niektórych zakamarkach Krupówek. Chętnie wrócimy  nad Balaton. Jest tu o wiele więcej do odkrycia niż się spodziewaliśmy. Oprócz "wielkiej wody", kuszą  liczne szlaki piesze, górki, zamki i cała masa typowo turystycznych atrakcji.

Postaw kawę za:



Przykładowa trasa: 

wtorek, 28 października 2025

Węgry: Balaton i Półwysep Tihany - jak dotrzeć? zwiedzanie? co zobaczyć? wskazówki dla niezmotoryzowanych

Jadąc pierwszy raz nad Balaton, szukałam informacji o miejscach, które koniecznie trzeba zobaczyć. Wielokrotnie, w różnych opracowaniach, wzrok przykuwał półwysep Tihany. To właśnie tam rozpoczęliśmy krótki pobyt nad "węgierskim morzem". 

Naszą bazą wypadową był camping Badacsony (https://badacsonycamping.hu/en/). Zależało mi na tym, by w pobliżu campingu znajdowała się stacja kolejowa, ponieważ chciałam przejechać się węgierskim pociągiem. Okazja nadarzyła się już w przypadku wycieczki na półwysep Tihany. Pociągiem dojechaliśmy do Aszófő, skąd rozpoczęliśmy wędrówkę zbliżoną do dystansu półmaratonu. 
Bilety na przejazd do Aszófő kupiliśmy a automacie na stacji kolejowej, a bilety powrotne - przez internet (zakup w automacie jak i przez internet pozwala cieszyć się zniżką 5-10% od ceny podstawowej)
Niebieskim szlakiem ze stacji kolejowej dotarliśmy do kapliczki Apáti templom


kapliczka Apáti templom


samoobsługowe stoisko przy szlaku - jeśli dobrze zrozumieliśmy, można było kupić sok/ syrop z czarnego bzu (bez konserwantów) :) 

W tym miejscu odbiliśmy z asfaltowej drogi i kierowaliśmy się w stronę wieży widokowej Őrtorony-kilátó (wstęp bezpłatny). Panoramy z górnego tarasu zachwycają. Warto podjąć wysiłek i się nimi uraczyć. 


wieża widokowa Őrtorony-kilátó






miejscowość Tihany

Następnie wycofaliśmy się nieznacznie do rozwidlenia szlaków i wybraliśmy żółte i zielone oznaczenia. W większości szlaki te biegną równolegle. Jedynie na krótkich fragmentach się rozdzielają. Trasa jest niezwykle malownicza. Skały i inne formacje zdradzające swoje powulkaniczne pochodzenie i kapitalne widoki na Balaton zachwycają i rozbudzają wyobraźnię. Niestety informacje na szlakowskazach zapisane są jedynie w języku węgierskim. Przydaje się więc mapa terenu, chociażby w telefonie. 






skalny grzyb


W końcu przyszedł czas, by kierować się w stronę miejscowości Tihany. Kombinacją oznaczeń żółtych i zielonych docieramy do jeziora kalderowego Belső-tó. Powstało ono przez częściowe zasypanie i wypełnienie wodą kaldery dawnego wulkanu. Bardzo ucieszyło mnie zaobserwowanie brodzących przy brzegu zbiornika szczudłaków. 


jezioro Belső-tó, w tle zabudowania Tihany


szczudłaki

W pobliżu możemy zaobserwować również inne ciekawe zwierzęta - susły moręgowane. Jest ich tu naprawdę sporo.


suseł moręgowany

bydło węgierskie szare - okolice jeziora  Belső-tó

Chwilę później wkraczamy w zabudowania Tihany. Miejscowość jest bardzo popularna wśród turystów. Najważniejszym zabytkiem Tihany jest opactwo benedyktyńskie założone w 1055 przez Andrzeja I (możliwość zwiedzania za opłatą). Nam przypadły do gustu także niewielkie knajpki, punkty z pamiątkami, wśród których królują wyroby z lawendy i papryczek chili. Można tu spróbować np. piwa lawendowego oraz piwa z dodatkiem chili. To drugie spróbowaliśmy w wersji "medium" i ciężko było namje wypić. Piekielnie ostre. Ale czego się nie robi, by z podróży przywieźć do kolekcji nowy kapsel od piwa ;) 

opactwo benedyktyńskie


bliskie okolice opactwa


jedna z klimatycznych uliczek Tihany 




W Tihany można spędzić sporo czasu. Jest tam tak klimatycznie, że żal opuszczać wąskie uliczki, ozdobione pamiątkami kramiki, czy "wylewające" się zewsząd ozdoby z dodatkiem fioletowych kwiatków lawendy.  
W drodze powrotnej do pociągu zapuściliśmy się jeszcze na ścieżki we wschodniej części wzgórza Óvár, gdzie znajdują się wykute w skale pustelnie mnichów (Barátlakások). 


Barátlakások


Barátlakások

Dotarliśmy także na plażę przy Lepke sor, gdzie zimne piwo Soproni dodało nam energii do dalszego marszu. Sporą część półwyspu obeszliśmy, ale wiem, że mogliśmy zobaczyć więcej. 


mapa Półwyspu Tihany / źródło: mapy.com


Jeśli jesteście niezmotoryzowani, nad Balaton dotrzecie np. pociągiem z Budapesztu. Zdarzają się połączenia bezpośrednie np. Budapeszt - Badacsony czy Budapeszt Balatonfüred. W niektórych przypadkach trzeba się przesiąść np. w Székesfehérvár.
Wyszukiwarkę połączeń znajdziecie na stronie węgierskich kolei: https://jegy.mav.hu/

Natomiast do Budapesztu z Polski dostaniecie się np. samolotem, pociągiem lub autobusem (np. Flixbus). 

niedziela, 28 września 2025

Góry Kamienne: Masyw Lesistej Wielkiej i Dzikowca (Kowalowa - Ostrosz - Lesista Wielka - Wysoka - Sokółka - Dzikowiec Wielki - Boguszów- Gorce)

Gęsta sieć szlaków w Górach Kamiennych umożliwia realizację wielu ciekawych tras z pięknymi widokami. Tym razem zdecydowaliśmy się na wycieczkę z Kowalowej, z metą w Boguszowie-Gorcach. Tego dnia zdobędziemy m.in. Ostrosz, Lesistą Wielką, Wysoką, Sokółkę i Dzikowiec Wielki z nową wieżą widokową. Trasa jest dość wymagająca kondycyjnie, z kilkoma stromymi fragmentami. 
Rozpoczynamy ją z okolic przystanku autobusowego Kowalowa 45. Dojechać tu można autobusem wałbrzyskiej komunikacji miejskiej (linia nr 15). Kursów nie ma zbyt wiele, więc warto sprawdzić wcześniej rozkład jazdy (https://rozklad.walbrzych.eu/).
Czerwonym szlakiem (ul. Wczasowa) maszerujemy szeroką drogą łagodnie pod górę. Mijamy budynek, w którym kiedyś mieściło się sanatorium Blitzengrund. Do dziś na elewacji budynku zachował się fragment oryginalnego szyldu.


Dawne sanatorium Blitzengrund


oryginalne zachowane napisy na elewacji

Tuż obok rośnie piękna jabłoń - Perpetua, której wiek szacuje się na ponad 120 lat. Warto przeczytać kilka ciekawostek umieszczonych na tablicy przy tym wyjątkowym drzewie. 


jabłoń Perpetua

Kawałek dalej szlak odbija w prawo. Rozpoczynamy dość mozolne podejście na Ostrosz (795 m n.p.m.). Jest stromo, wąsko, a latem podejście utrudnia również bujna roślinność. Widać, że rzadko ktoś tędy chodzi. 


podejście na Ostrosz


naparstnica purpurowa


Ostrosz zdobyty

Za Ostroszem, podejście na Lesistą Wielką to już bułka z masłem. Na Lesistej oprócz nowej wiaty turystycznej, znajdziemy tablicę z atrakcjami najbliższej okolicy. 


Ale Lesista Wielka to przede wszystkim wyjątkowe w skali naszego kraju, szczeliny wiatrowe. 


Oglądając je latem, łatwo powiedzieć - "nic ciekawego". Fakt, niewielkie rozpadliny, które, gdyby nie było dookoła nich  drewnianych barierek, łatwo przeoczyć. Ale magia dzieje się w środku. Niezwykłość tkwi w tym, że odbywa się tu wyjątkowa cyrkulacja powietrza. Powietrze jest wdychane do wnętrza góry latem i wydychane zimą. Zimą w ujściu szczelin nie ma śniegu (jest na bieżąco topiony przez cieplejsze masy powietrze wydobywające się z wnętrza góry). Podobno przy wyjątkowo wysokich lub skrajnie niskich temperaturach , ze szczelin wydostają się dziwne dźwięki przypominające świszczenie, wycie. 


Niebieskim szlakiem przez Stachoń docieramy do rozwidlenia przy Wysokiej. Na Wysoką (808 m n.p.m.) nie prowadzi znakowany szlak, ale dotarcie na ten szczyt nie stanowi problemu, szczególnie, gdy śledzimy swoją pozycję w telefonie. Czy warto "zboczyć" na Wysoką? Latem szczyt jest dość zarośnięty i zaledwie z jednego punktu można podziwiać szerszą panoramę. Z racji tego, że jest on lekko na uboczu, można uznać Wysoką za fajny punkt na odpoczynek z dala od tłumów. 


Wysoka z lotu ptaka



Widok z okolicy Wysokiej (z drona)

Wracamy do niebieskich oznaczeń i schodzimy do rozwidlenia szlaków Polanka. 


widok z trasy na Karkonosze

Pozostajemy na szlaku w niebieskim kolorze i rozpoczynamy strome podejście na Sokółkę. Z Sokółki bardzo dobrze widać główny cel tej wycieczki - wieżę widokową na Dzikowcu Wielkim. Zanim jednak tam dotrzemy, musimy zejść ostro w dół, a następnie podejść równie wymagającym fragmentem, do skrzyżowania szlaków. 


Sokółka


Dzikowiec - widok z Sokółki (na zoomie)

Skręcamy w lewo, mieszamy się z tłumem.  Popularność Dzikowca bardzo wzrosła odkąd pojawiła się tu wieża widokowa. Dodatkowo pomaga fakt, że na Dzikowiec można wjechać kolejką (szczegóły: https://dzikowiec.info/). Stąd, w pogodne weekendy trzeba przygotować się na zwiększony ruch turystyczny. Wchodzimy na wieżę, z której roztaczają się cudowne panoramy. Podziwiamy szczyty Karkonoszy, Gór Wałbrzyskich, Kamiennych, Sowich, Masyw Ślęży itd. 


nowa wieża widokowa na Dzikowcu Wielkim



widok z wieży na Chełmiech, Trójgarb, Mniszek i Boreczną


Widok z wieży w stronę Gór Kamiennych, Wałbrzyskich i Sowich


widok na starą wieżę widokową na Dzikowcu

Do Boguszowa-Gorc najłatwiej zejść zielonym szlakiem. Szliśmy nim już wielokrotnie. Postanawiamy więc czerwoną ścieżką dydaktyczną podejść do starej wieży na Dzikowcu, a następnie zejść nią do dolnej stacji kolejki. 


stara wieża na Dzikowcu


widok ze starej wieży na Dzikowcu

Na dole można coś zjeść i uzupełnić stracone kalorie. Do głównej stacji w Boguszowie-Gorcach docieramy zerkając na mapę w telefonie. 


okolice dolnej stacji kolejki na Dzikowiec


Może zainteresują Cię również wpisy: