Z czym kojarzył mi się Balaton zanim tam dotarłam? W zasadzie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Wydawało mi się, że największe węgierskie jezioro leży na rozległej równinie. Że będzie płasko, przyjemnie i trochę jak w nadmorskim kurorcie. Zdziwiłam się, dojeżdżając na miejsce i widząc z daleka całkiem spore górki. Szybko doczytałam, że wzgórza, takie jak Badacsony czy Hegyestű, to pozostałości dawnych wulkanów. Zrobiło się ciekawie.
Okolice Balatonu - co zobaczyć?
Nocowaliśmy na campingu Badacsony, więc powulkaniczne wzgórze (437 m n.p.m.) o tej samej nazwie mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Wiedziałam, że musimy na nie wejść, tym bardziej, że na wierzchołek prowadzą znakowane szlaki turystyczne.
Z campingu podeszliśmy w stronę niebieskiego szlaku. Naszą uwagę przykuły winnice oraz... lokalne winiarnie. Nie potrafiliśmy się oprzeć, musieliśmy skosztować tutejszych wyrobów. W winiarni Kéknyelű borozó zamówiliśmy muskat (100 ml za ok. 5 zł/ sierpień 2025r.) i popodziwialiśmy okoliczne krajobrazy. Później okazało się, że przy trasie takich winiarni jest więcej.
Nie chcieliśmy na Badacsony iść najkrótszą trasą, toteż na rozwidleniu szlaków odbiliśmy w lewo, na ścieżkę znakowaną czerwonym kolorem. Nie spotkaliśmy na niej nikogo. Czerwony szlak okrąża wierzchołek, nie wprowadza w partie szczytowe. Dlatego przy rozwidleniu szlaków Bujdosók lépcsője (Rodostó turistaház) odbijamy na schody i pniemy się ku najwyższemu punktowi wycieczki.
Rozwidlenie tras
Zanim tam dotrzemy, odwiedzamy jeszcze kilka punktów widokowych. Przy kulminacji Badacsony znajduje się wieża widokowa (Kisfaludy-kilátó). Widoki, jakie można z niej zobaczyć należą do wyjątkowo przyjemnych, a pagórkowaty krajobraz zaskakuje.
wieża widokowa (Kisfaludy-kilátó)
pierwsze skrzypce gra tu Gulács-Hegy (393 m n.p.m.), za nim znajduje się wzniesienie Csobánc, na którym zobaczyć możemy ruiny zamku
Ze szczytu schodziliśmy już krótszym wariantem trasy. Ponieważ było jeszcze całkiem wcześnie, zajrzeliśmy do centrum miejscowości. Tu sporo działo się do wieczora. Otwarte knajpki, stragany z pamiątkami. Czuliśmy się trochę jak w sezonie nad polskim morzem lub w niektórych zakamarkach Krupówek. Chętnie wrócimy nad Balaton. Jest tu o wiele więcej do odkrycia niż się spodziewaliśmy. Oprócz "wielkiej wody", kuszą liczne szlaki piesze, górki, zamki i cała masa typowo turystycznych atrakcji.
Przykładowa trasa:
Twoja relacja ma w sobie lekkość i taką naturalną ciekawość miejsca, dzięki czemu od razu można poczuć klimat Badacsony i te wszystkie winnicowe krajobrazy wokół Balatonu. Fajnie też, że potrafisz połączyć zwykły spacer z geologiczną historią okolicy, bo to dodaje temu miejscu zupełnie innego wymiaru. Nie mogłam nie pomyśleć o naszej wizycie pod Wezuwiuszem, tam również czuć to niezwykłe połączenie natury, historii i krajobrazu, tylko w dużo bardziej ognistej odsłonie. Na https://wezuwiusz.pl/ przed wylotem o nim czytałam i na miejscu się nie zawiodłam.
OdpowiedzUsuń