Przedłużony weekend to idealny pretekst, by wyjechać w góry nieco dalej od domu i wyznaczyć ciekawą trasę z punktu A do B. Z racji tego, że nocleg zarezerwowałam w Rabce, wykorzystałam ten fakt, by właśnie tam zakończyć wędrówkę. Po analizie mapy Beskidu Wyspowego, zdecydowałam, że do Rabki pójdziemy przez Szczebel i Luboń Wielki z miejscowości Lubień.
Z pociągu w Krakowie wysiadamy chwilę przed 6. Przechodzimy na dworzec autobusowy i próbujemy znaleźć busa, który zawiezie nas do celu. Do Lubienia (Lubnia?) jeździ m.in. przewoźnik Rab-Bus. My natomiast skorzystaliśmy z podróży Eurobusem, który zatrzymał się ok. 2 km przed centrum tej miejscowości, o czym wiedzieliśmy przed rozpoczęciem przejazdu. Te 2 km trzeba było przejść (lub próbować łapać inne lokalne busy). Dzięki temu rozruszaliśmy nasze mięśnie, które i tak zbyt wiele czasu spędziły już w pozycji siedzącej.
Lubień to malowniczo położona wieś, z której dotrzeć można znakowanymi szlakami m.in. na Lubomir, Zębolową czy, interesujący nas tego dnia, Szczebel. Idąc od strony Pcimia, za kościołem skręcamy w lewo. Łatwo odnajdujemy czarne oznaczenia szlaku. Opuszczamy zabudowania, widoki stają się coraz ciekawsze. Jesteśmy drugi raz w Beskidzie Wyspowym, więc próbujemy rozszyfrować na jakie szczyty patrzymy.
W pewnym momencie ścieżka wkracza w las. "Wita nas" spore stanowisko knieci błotnej (kaczeńców). Szumi strumień, w którym zauważamy salamandrę plamistą. Zawsze cieszymy się że spotkania z tym płazem.
Leśne ścieżki stają się coraz bardziej strome, co nas nieco zaskakuje. Mijamy jaskinię Zimna Dziura i chwilę później, z lekką ulgą, meldujemy się na Małym Szczeblu (770 m n.p.m.). Po chwili reflektujemy się, że do "wyższego" brata jeszcze ponad 200 metrów w górę.
Szczebel (977 m n.p.m) okazuje się ciekawym szczytem. Trud podejścia wynagradzają wspaniałe widoki. Mimo nie do końca dobrej przejrzystości powietrza, zauważamy nawet Tatry! Robimy tu dłuższą przerwę. Krajobrazy są bajeczne, oprócz nas nie ma nikogo. Grzechem byłoby nie wykorzystać tej sprzyjającej sytuacji.
Nic nie trwa wiecznie i w końcu musieliśmy ruszyć dalej. Zielonym szlakiem przez Małą Górę (884 m n.p.m.) dotarliśmy do Przełęczy Glisne.
Na przełęczy zmieniliśmy znaki na czerwone i stromo pod górę zaczęliśmy podchodzić na najwyższy punkt tej wycieczki - Luboń Wielki (1022 m n.p.m.).
I znów po krótkiej przerwie, kontynuujemy realizację wyznaczonej przez nas trasy. Schodzimy żółtym szlakiem przez Perć Borkowskiego. Wiele osób poleca ten szlak jako podejściowy. Faktycznie skalne osuwisko oraz gołoborze łatwiej pokonać , idąc w górę. Jednak przy suchej skalę, zejście tędy również nie powinno przysporzyć zbyt dużych trudności.
Szlak jest bardzo ciekawy i na niektórych fragmentach naprawdę widokowy. Z przyjemnością go kiedyś powtórzymy.
Docieramy do Rabki (Zaryte) i na głównej drodze skręcamy w prawo, by po chwili "złapać" niebieski szlak. Przed nami jeszcze jedna atrakcja - wieża widokowa na Polczakówce. Konstrukcja znajduje się ok. 300 metrów od znakowanego szlaku i warto z niego odbić.
Stamtąd do mety w Rabce już niedaleko (ok. 3 km/ 50 minut).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz