piątek, 17 lipca 2020

Góry Stołowe, Korona Gór Polski: Na Szczeliniec z Radkowa

W tym roku mieliśmy pojechać  w Bieszczady, a wcześniej odkryć szlaki Beskidu Śląskiego. Niestety prognozy pogody zniechęcały do tego. Terminu urlopu zmienić nie mogliśmy. Trzeba było więc postawić na spontan i pojechać tam, gdzie pogoda będzie najładniejsza. Wybór padł na Góry Stołowe. Jeszcze wyjeżdżając z Barda nie byłam pewna, czy dobrze robimy. Na szczęście moje wątpliwości zostały szybko rozwiane. Deszczowe chmury zastąpiło piękne słońce i błękitne niebo.

Zatrzymaliśmy się na Campingu Stołowogórskim w Radkowie (ul. Piastowska 49). Radków jak i sam camping okazał się świetną bazą wypadową w góry. Na kilka szlaków można było wyjść bezpośrednio z namiotu ;-) Tak też zrobiliśmy od razu, pierwszego dnia naszego pobytu w Radkowie. Ruszyliśmy na Szczeliniec Wielki...

Z Radkowa wędrujemy żółtym szlakiem w stronę Zalewu Radkowskiego. To pięknie położony, niewielki zbiornik, który w pogodne dni przyciąga wielbicieli wypoczynku nad wodą. Z perspektywy żółtego szlaku, pięknie prezentuje się w jego tle Koruna (769 m n.p.m.) , czeski szczyt w Broumowskich Ścianach (Broumovské stěny). 

Zalew Radkowski

Znakowana trasa wchodzi w las, a stosowna tablica informuje nas, że właśnie znaleźliśmy się na terenie Parku Narodowego Gór Stołowych. Wstęp na teren Parku jest bezpłatny (z wyłączeniem turystycznych tras: Błędne Skały i Szczeliniec) , podobnie jak postój na większości parkingów.


Szlak biegnie wzdłuż potoku Pośna, dzięki któremu trasa nie jest zwykłą leśną ścieżką. Gdzieniegdzie trzeba przejść po kamiennych stopniach, wdrapać się na większą skałę, ale przede wszystkim podziwiać malownicze otoczenie. 




na kamieniu można przeczytać w języku niemieckim wskazówkę dojścia do wodospadu

Docieramy do malowniczego Wodospadu Pośny. Podobno kiedyś kaskady były bardziej spektakularne. Ingerowano w nie m.in. przy pomocy drewnianych zastawek, potęgując w ten sposób siłę spadającej wody. Dziś wodospad jest niewielki, ale ma swój urok. Powyżej niego, zakosem, zaczynamy się coraz bardziej stromo wspinać w górę. Coraz więcej jest też przy drodze skał w rozmaitych kształtach. Warto nacieszyć nimi oczy, bo później bardzo długi czas pójdziemy bez ich towarzystwa.  

Wodospad Pośny





Przy Skalnych Wrotach (skrzyżowanie ze szlakiem niebieskim) skręcamy w prawo pozostając przy żółtych znakach. Trasa poprowadzi jeszcze kawałek lasem , a następnie ,uroczą łąką. 



Po ok. trzech kwadransach ( blisko 2,5 km drogi) znajdziemy się przy schronisku Pasterka. To jedno z najbardziej znanych i popularnych miejsc w całych Górach Stołowych.

W tle Szczeliniec Wielki i Mały 

Pasterka jest czarująca. Nie wiem na czym to polega, ale czas płynie tu wolniej i spokojniej. Naprawdę ciężko było nam się zebrać w dalszą drogę. W schronisku zjemy pożywny posiłek lub napijemy się piwa 😃 (m.in. regionalne 100Love). Ceny są dość wysokie, ale w takim miejscu, je wybaczam. 

Piwo 100Love

Przed Pasterką

Szlak na Szczeliniec biegnie dalej przez zabudowania niewielkiej miejscowości o takiej samej nazwie jak schronisko, w którym zrobiliśmy sobie przerwę. Później odbija w las, znacznie skracając przejście utwardzoną drogą. Od parkingu pod Szczelińcem robi się coraz ciekawiej. Idziemy po kamiennych stopniach, musimy pokonać mniejsze i większe skały. Na chwilę nasza trasa łączy się ze szlakiem niebieskiego koloru. Następnie zmieniamy znaki na zielone i jest jeszcze bardziej ekscytująco. Część szlaku ubezpieczono metalowymi barierkami. Prawdopodobnie jednak po to, by nie schodzić ze znakowanego szlaku, a nie z powodu przepaści czy czyhających niebezpieczeństw.





Ucho Igielne

Po krótkiej chwili meldujemy się przy schonisku na Szczelińcu Wielkim (najwyższy punkt tej góry znajduje się w nieco innym miejscu, ale tego dnia go jeszcze odwiedzimy). W budynku możemy uzupełnić kalorie czy uganić pragnienie. W weekendy jest tu tłoczno. Mamy szczęście, że jest poniedziałek i pogoda dopisuje. Możemy bowiem prawie w samotności delektować się panoramą ze Szczelińca, odpocząć przy stoliku i cieszyć się naprawdę błogą ciszą. Widoki ze Szczelińca są bardzo rozległe. Najbardziej rzucają się w oczy szczyty Broumowskich Ścian z zupełnie inaczej wyglądającą z tej perspektywy Koruną. Za mgiełką, udało nam się dostrzec nawet pasmo Karkonoszy z widocznie wypiętrzoną Śnieżką! 

Schronisko na Szczelińcu

W stronę wsi Pasterka... 

Boumowskie Ściany, za nimi Góry Kamienne

Zbliżenie na Korunę, w tle Góry Kamienne: od lewej m.in. Masyw Lesistej Wielkiej, Stożek Wielki, Bukowiec, Suchawa, Waligóra... 



Kto widzi Karkonosze? 

Góry Sowie, po prawej dostrzec można wieżę widokową na Wielkiej Sowie


Będąc na Szczelińcu, warto zaplanować zejście płatną trasą turystyczną. Wstęp na nią możliwy jest w określonych godzinach, w zależności od pory roku. Warto sprawdzić aktualne informacje na stronie Parku Narodowego Gór Stołowych. Co ważne, przejście tą trasą możliwe jest tylko w jednym kierunku - w dół. Na dzień dzisiejszy jest to koszt 12 zł (bilet normalny). Zdecydowanie polecam jednak ten wydatek. 


Trasa jest wspaniała i bardzo urozmaicona. Na pewno spodoba się dzieciom, które tu ani przez chwilę nie powinny się nudzić. Myślę, że przysporzy również sporo frajdy dorosłym. 
Wchodząc na ten szlak, mamy okazję stanąć w najwyższym punkcie Szczelińca Wielkiego. Jest nim tzw. Fotel Pradziada, do którego prowadzą metalowe stopnie.



Fotel Pradziada

Fotel Pradziada

Widoki z góry

Dalej podziwiać będziemy skały o zwierzęcych kształtach. Są tu  m.in. wielbłąd, kaczęta, kwoka, słoń, czy swoisty symbol Gór Stołowych - Małpolud.

Wielbłąd

Trasa momentami jest dość wąska, wymaga przykucnięcia, schylenia się, ogólnie małej "gimnastyki". Nieraz wywoływało to u nas śmiech i prawdziwą radochę ;-) 



Małopolud, w tle Broumowskie Ściany

skalne szczeliny

Czas zajrzeć do Diabelskiej Kuchni. Wieje tam trochę chłodem :) 






Zaraz za nią czai się Piekiełko, które ma także specyficzny klimat. Zdecydowanie przypadł nam on do gustu. Kamienne stopnie, wąskie skalne szczeliny to coś, co uwielbiamy, co stanowi zupełnie ciekawą "rozrywkę" w górach. 



W międzyczasie wejść można na tarasy widokowe. Widać z nich doskonale m.in. Góry Kamienne oraz Sowie. Niektóre punkty widokowe są trochę ukryte, ale warto je odnaleźć i odbić nieznacznie ze znakowanego na zielono szlaku. 



kwoka

słoń



Gdy miniemy słonia i zaczniemy się obniżać, oznaczać to będzie koniec największych atrakcji. Kamiennymi schodami zejdziemy do rozwidlenia szlaków. Jest ono dobrze zagospodarowane jeśli chodzi o przenośne toalety. Stąd zejść można do Karłowa, wrócić do Pasterki, wybrać się do Wambierzyc lub kombinowaną trasą dotrzeć z powrotem do Radkowa. W tym celu wybieramy czerwony szlak biegnący właśnie w stronę Wambierzyc. 


Na "naszym" odcinku szlak nie przysparza żadnych trudności. Przez spory czas idzie się szeroką, bardzo wygodną i płaską ścieżką. Dopiero po przekroczeniu szosy Do Pasterki robi się nieco bardziej stromo i kamieniście. Na Rozdrożu pod Skalnymi Wrotami zmieniamy znaki szlaku na niebieskie. Będziemy schodzić dość nierównym terenem, w towarzystwie skał, czasami po samych skałach i kamieniach. Musimy się znacznie obniżyć. W końcu docieramy do szosy Stu Zakrętów i dalej, klepiąc już tylko asfalt, przemaszerujemy do centrum Radkowa (zmieniając po niespełna 2 km szlak na żółty). Wieczór tego dnia był przepiękny. Zadowoleni z przyjemnej wycieczki, podreptaliśmy dziarkim krokiem w stronę naszej bazy. Koruna z asfaltowej drogi prezentowała się wspaniale. Wiedziałam, że podczas naszego pobytu musimy ją zdobyć. Okazja pojawiła się już następnego dnia... :-) 


Poniżej standardowa mapka i przybliżony czas przejścia powyższej trasy: 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz