środa, 9 maja 2018

Korona Gór Polski: Śnieżnik ze Stronia Śląskiego Masyw Śnieżnika

Kiedy dowiedziałam się, że Mateusz fragment długiego weekendu majowego ma wolny, i mogę zaplanować jakiś górski wypad, ochoczo wzięłam się do pracy. Od dawna chodził mi po głowie pomysł, żebyśmy pojechali z dużymi plecakami w góry i przemieszczali się z miejsca na miejsce, nocując codziennie gdzieś indziej. Czasu do majówki było niewiele, więc znalezienie noclegów nie było łatwe. Schroniska, prywatne kwatery i pensjonaty były już prawie całkiem zarezerwowane. Gdy jednak dowiedziałam się, że jest szansa na nocleg w schronisku na Śnieżniku, obrałam to miejsce za nasz pierwszy punkt noclegowy. Postanowiliśmy spędzić tam dwie noce - jedną w pokoju dwuosobowym, drugą w "ósemce". 
Trochę czasu zajęła mi praca z mapą i rozmaitymi wyszukiwarkami połączeń kolejowych i autobusowych. Samochód podczas takiej wycieczki byłby udręką. Ostatecznie na start naszej wędrówki wybrałam Stronie Śląskie. Dojazd do tej miejscowości z Poznania wydał mi się w miarę łatwy, a i szlak do schroniska dość krótki (ok. 12 km). Do Wrocławia dojechaliśmy pociągiem. Pociąg miał lekkie opóźnienie, ale na szczęście zdążyliśmy się przesiąść na busik przewoźnika P.W. Beskid, który zawiózł nas do Kłodzka. Tu chwilę poczekaliśmy na tym samym przystanku i kolejny bus tego przewoźnika zabrał nas już w podróż do miejsca docelowego - Stronia Śląskiego. Cała podróż z Poznania zajęła nam ok. 7 godzin. W Stroniu znaleźliśmy pizzerię (Pizzeria u Prezesowej), gdzie zjedliśmy obiad, a następnie zrobiliśmy zaopatrzenie w jednym z marketów. Zauważyliśmy  żółte znaki szlaku i ruszyliśmy w trasę. 

początek szlaku



Szlak na początku biegnie asfaltem. Co tu dużo pisać, jest dość nudno. Z każdą chwilą pojawiają się jednak coraz ciekawsze widoki. W pewnym momencie (za zalewem w Starej Morawie) trasa odbija w prawo (spod stóp znika upierdliwy asfalt - ale tylko na chwilę). 



Idziemy trochę pod górę, by następnie wśród zabudowań zejść do centrum (?) Kletna (okolice restauracji, willi pod Jaskinią). 



Dalej nie dzieje się nic specjalnego - asfalt, drzewa, co jakiś czas nieco ciekawsze widoki. Mijamy parking przy Jaskini Niedźwiedziej oraz odbicie w kierunku kopalni uranu (kiedyś musimy ją wreszcie odwiedzić!). Docieramy do źródła Marianna. Tu możemy uzupełnić braki płynów :-) 


Następnie szlak kieruje nas w nieco stromą leśną ścieżkę, którą docieramy do Jaskini Niedźwiedziej. Niestety rezerwacje wejść do jaskini kilka dni przed majówką były już zamknięte. Weszliśmy jednak do budynku. Znajduje się tu bar oraz sklepik z pamiątkami. Jest to ostatnie miejsce przed schroniskiem, gdzie możemy coś kupić. 
 W pobliżu jaskini można spędzić sporo czasu, szczególnie z najmłodszymi. Oprócz placu zabaw, usytuowano tu sporo elementów edukacyjnych. 


W budynku, przed właściwym wejściem do jaskini "straszą" takie oto ogromne zwierzęta. Zdjęcie nie oddaje ich potężnych rozmiarów. 


Powyżej jaskini, nasza trasa przypomina już tradycyjny górski szlak, jaki znamy z większości pasm górskich. Robi się dość stromo. Wtedy po raz pierwszy poczuliśmy, że nasze plecaki naprawdę sporo ważą ;) Gdy nasz szlak łączy się ze znakami czerwonymi, możemy trochę odetchnąć. Szeroka ścieżka, która pnie się nieznacznie w górę doprowadza nas do schroniska na Śnieżniku im. Zbigniewa Fastnachta. 

teraz będzie już nieco lżej ;) 

schronisko zdobyte!

Meldujemy się, zrzucamy plecaki w pokoju, pijemy czeskie piwko i... ruszamy na Śnieżnik! 


widok z naszej "sypialni"

Ze schroniska na Śnieżnik prowadzi zielony szlak. Czeka nas niedługa wędrówka (ok. 1,5 km w jedną stronę) Jest łagodnie, bardzo delikatnie pod górkę. 


Dosyć szybko osiągamy wierzchołek. Wieje strasznie, ale widoki są kapitalne! Zbliża się zachód słońca. Wiemy jednak, że tak długo na szczycie nie zostaniemy (chociaż czołówki mieliśmy ze sobą). 

z prawej strony Mały Śnieżnik, "trójkąt" w tle to Trójmorski Wierch, a miedzy nimi Puchacz

Kiedyś na szczycie można było zrobić pamiątkową pieczątkę. Dziś niestety jest ona zniszczona ("łysa"). 



Pod koniec XIX w. na Śnieżniku rozpoczęto budowę wieży widokowej. Ukończono ją ok. 4 lata później. Prace trwały tak długo, ponieważ wieżę budowano jedynie w miesiącach letnich, a i wtedy warunki nie zawsze były sprzyjające. Przez długi czas cieszyła mieszkańców Ziemi Kłodzkiej. Była bardzo charakterystycznym punktem, widzianym z wielu miejsc, pewnego rodzaju symbolem tych rejonów. 
Po II wojnie światowej, wieża zaczęła niszczeć. Nie udało się znaleźć nikogo, kto sprawowałby nad nią opiekę, przeprowadził remont, renowację. W roku 1973 postanowiono wieżę rozebrać, ponieważ wejście na nią było po prostu niebezpieczne. Do jej zburzenia wykorzystano materiały wybuchowe. Pierwsza detonacja nie przyniosła jednak zamierzonego skutku. Dopiero użycie podwójnych ładunków wybuchowych powaliło wieżę. Szkoda... tym bardziej, że już po fakcie stwierdzono, że można było ją uratować i wcale nie trzeba było burzyć. 
Dziś pamiątką po wieży jest kupa kamieni na wierzchołku Śnieżnika. Spod nich wystają także metalowe elementy konstrukcji. Podobno co jakiś czas powraca temat odbudowy wieży na Śnieżniku. Czy kiedyś jeszcze ją zobaczymy? Czas pokaże...
Wiele fotografii, rysunków, szkiców wieży możemy obejrzeć we wnętrzu schroniska poniżej szczytu, co oczywiście uczyniliśmy. Na Śnieżniku jednak rozkoszowaliśmy się rozległą panoramą...

w pierwszym planie pozostałości wieży/ widok w kierunku szczytu Czarnej Góry 
Niestety silny wiatr trochę wyganiał nas do schroniska... Wracamy więc tą samą trasą do naszej bazy.
Od dawna kusi mnie, żebyśmy kiedyś poszli dalej zielonym szlakiem, wzdłuż granicy polsko-czeskiej przez Przełęcz Płoszczyzna, Rudawiec aż do Bielic... To marzenie trzeba niedługo zrealizować :) 


panorama ze Śnieżnika 360 stopni (można powiększyć) 


Czarna Góra, a przed nią Żmijowiec


w drugim planie Ścieżka w Obłokach w Dolnej Morawie

Słup triangulacyjny na szczycie Śnieżnika



widok ze Śnieżnika w kierunku Małego Śnieżnika

Docieramy do schroniska, kupujemy zmrożone piwko o ciekawej nazwie ;) Podobno piwo Śnieżnik można kupić jedynie w tym schronisku. Polecamy! Jest naprawdę orzeźwiające!

na etykiecie znajduje się schronisko na Śnieżniku oraz nieistniejąca już wieża widokowa

Nieco zmęczeni, ale zadowoleni, czekamy na zmrok... i powoli myślimy o kolejnym, ekscytującym dniu...


Poniżej mapka z naszą trasą:


czas przejścia ze Stronia na Śnieżnik (bez  większych postojów) ok 4h/ 13,5 km

Jeśli nie mamy zarezerwowanego noclegu w schronisku na Śnieżniku, możemy zejść z powrotem do Stronia (ale wówczas robi nam się całkiem niezła wyprawa). Może warto więc rozważyć zejście do Międzygórza (np. czerwonym szlakiem (ok. 8 km/1,5h ) i tam nocować? Międzygórze nie oferuje nam gęstej sieci połączeń komunikacyjnych, o czym przeczytacie wkrótce w moich wpisach. 

O naszym zimowym wejściu na Śnieżnik przeczytacie: TU

Pieczątki do zdobycia na trasie:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz