Park Narodowy "Ujście Warty" jest najmłodszym parkiem narodowym w Polsce. Powstał w 2001 r., i co ciekawe, miejsce, w którym Warta wpływa do Odry, znajduje się poza jego granicami. Obejmuje obszar ponad 8000 ha i na tym terenie odnotowano dotychczas ok. 280 gatunków ptaków! Od dawna chciałam tu przyjechać, jednak decyzja o tej wycieczce ostatecznie zapadła dość spontanicznie.
W planie mieliśmy dłuższą rowerową trasę , także w województwie lubuskim. Rano okazało się, że mój rower jest jednak niesprawny. Spojrzeliśmy na rozkład pociągów i stwierdziliśmy, że pieszo po Parku Narodowym "Ujście Warty" także możemy się przejść. Spakowaliśmy więc mapę, kupiliśmy bilety weekendowe (na pociągi Regio to koszt 39 zł/1 os. i ruszyliśmy ku przygodzie!
Z Poznania w ok. 3 godziny dojechaliśmy do Witnicy. Tu, z racji moich birofilistycznych zainteresowań, musieliśmy zobaczyć, chociaż z zewnątrz, browar. Założono go już, według źródeł, w 1848r. Niestety nie udało nam się spróbować złotego trunku w samym browarze. Z pomocą przyszła jednak, sąsiadująca z obiektem, restauracja "Piwosz", która w swojej ofercie ma kilka piw z browaru Witnica (w tym pysznego portera!). Obawiam się, że obecnie, z racji obostrzeń, trzeba się obejść smakiem i nabyć tutejsze piwa jedynie jako pamiątkę, w jednym ze sklepów spożywczych.
Browar Witnica
Z Witnicy ruszamy najpierw ul. Krasickiego i Słoneczną, później asfaltową drogą w stronę przeprawy promowej w Kłopotowie. Z każdą chwilą, zaczynają pojawiać się coraz ciekawsze przyrodnicze krajobrazy. Jesteśmy przy granicy Parku Krajobrazowego "Ujście Warty".
Mijamy Kanał Maszówek i zauważamy pierwszych przedstawicieli łabędzi niemych. Trzeba przyznać, że na tle tego krajobrazu prezentują się naprawdę dostojnie.
Przed nami stacja pomp i ostatnia prosta do promu. Kto chce, może zobaczyć jak wygląda przeprawa (zaledwie kilkaset metrów drogi). Z tego, co udało mi się wyczytać, prom kursuje tylko w dni robocze.
W zasadzie przy stacji pomp, rozpoczyna się nasza docelowa ścieżka. Przeznaczona jest dla wielbicieli dwóch kółek i z pewnością taka wycieczka jest sporą przyjemnością. Może także na niektórych fragmentach stanowić wyzwanie dla mniej wprawionych rowerzystów. Z racji tego, że nasze rowery musiały zostać w domu, ścieżkę "Na dwóch kółkach przez Polder Północny", postanowiliśmy, jak wspomniałam, pokonać pieszo.
Szeroka piaszczysta droga, za moment będzie prowadzić wzdłuż Warty. Najpierw jednak zobaczymy jej rozlewiska i niewielkie Jezioro Sierżant.
Z kolei tablice dydaktyczne pozwalają poszerzyć wiedzę i poczuć wyjątkowość miejsca, w którym się znajdujemy.
W Parku znajdziemy kilka wiat turystycznych i punktów widokowych. Może nie jest to bardzo bogata infrastruktura turystyczna, ale jak dla mnie zupełnie wystarczająca, by móc cieszyć się kontaktem z przyrodą bez zbytecznej ingerencji w ten wyjątkowy obszar.
Cisza, spokój, odgłosy rykowiska, które udało nam się we wrześniu usłyszeń, ptasie śpiewy i wrzaski pozwalają poczuć się wspaniale. Kontakt z przyrodą, przy znikomej obecności innych turystów sprawia, że nie myślimy o tym, co nas trapi, tylko chłoniemy te wyjątkowe chwile i podziwiamy to, co dała nam Matka Natura!
Tego dnia było upalnie, toteż w ciągu dnia nie zaobserwowaliśmy zbyt wielu gatunków ptaków. Dopiero gdy dzień chylił się ku końcowi, zaczęły się pojawiać nad naszymi głowami. W pewnym momencie dostrzegliśmy z naszej drogi platformę widokową. Odległość od niej nie wydawała się zbyt duża, dlatego na moment odbiliśmy z Wału Północnego.
Ścieżką spacerową, biegnącą w stronę Bobrowej Drogi, dziarskim krokiem ruszyliśmy przed siebie. Na tym fragmencie przywitały nas dorodne szyszki chmielu, a następnie drewniane kładki, które stanowiły przyjemne urozmaicenie wędrówki.
Idziemy wzdłuż Kanału Maszówek (Stara Warta). Słychać coraz więcej odgłosów ptaków. W końcu widzimy jego - prześlicznego zimorodka! To było dla nas wyjątkowe spotkanie, bo po raz pierwszy udało nam się wypatrzyć tego wspaniale ubarwionego ptaka. Zdjęcia niestety nie mam, bo gdy nas zauważył, wzbił się do lotu i ze swym specyficznym popiskiwaniem, ruszył w stronę trzcin.
Docieramy do punktu widokowego i jesteśmy zdziwieni, że oprócz nas nie ma tu nikogo. Widoki z tego miejsca są (mimo, że "płaskie"), naprawdę urocze!
Słońce powoli zachodzi, malując na niebie mistrzowskie pejzaże. Uaktywnia też, chowające się do tej pory ptaki. Fruwają nad nami licznymi gromadami. Z takiej odległości jednak ciężko nam rozpoznać konkretne gatunki.
Kormoranów natomiast nie trzeba nam przedstawiać. Bardzo często je spotykamy na swoich szlakach. Najczęściej siedzą na łysych drzewach, będąc winowajcami takiego stanu rośliny. Kormorany wydalają spore ilości odchodów, które oblepiają drzewa i powodują ich stopniowe obumieranie. Drzewo, po zasiedleniu przez kormorany, żyje średnio ok. 3 lat.
Opuszczamy powoli granicę Parku, przed nami jednak, jeszcze zanim wejdziemy w zabudowania rekreacyjne, przepiękny zachód słońca nad Starą Wartą...
Właściwą wycieczkę kończymy przy przepompowni "Warniki", czyli wyjątkowym obiekcie hydrotechnicznym , którego historia sięga roku 1911!
Od tego miejsca czeka nas już niczym niewyróżniający się spacer (ok. 3 km) w stronę Kostrzyna nad Odrą, skąd możemy odjechać pociągiem do domu, lub, tak jak my (jak miną już obostrzenia) przenocować, np. w Domu Turysty. Obiekt, jak sama nazwa wskazuje, oferuje standard "turystyczny". Jest tu czysto, schludnie, a do tego w pobliżu znajduje się kilka knajpek i sklepów, gdzie w sezonie do późnych godzin wieczornych nabędziemy coś do jedzenia lub picia ;-)
Wycieczka bardzo nam się podobała i cieszę się, że wreszcie udało nam się odwiedzić ten park narodowy. Jestem pewna, że tu wrócimy, ale chyba następnym razem z rowerami. Powyższą trasę także polecałabym bardziej rowerzystom niż piechurom (mój zegarek zarejestrował ponad 25 km drogi!), ale co kto lubi :-)
Warto pamiętać, że w Parku Narodowym "Ujście Warty", nie doświadczymy kolorowych szlaków, którymi zwykliśmy chodzić. Znajduje się tu kilka ścieżek dydaktycznych (oznaczonych w terenie), ale wydaje mi się, że chcąc poodkrywać park "po swojemu" warto zaopatrzyć się w mapę lub śledzić swoją pozycję np. na mapie w telefonie. Jeśli chcecie tylko przejść lub przejechać trasę wzdłuż Wału Północnego (bez zbaczania z drogi), to spokojnie - nie sposób (chyba ;) ) tam się zgubić.
W jednym z kolejnych wpisów, pokażę Wam miejsce, w którym Warta wpływa do Odry. Dowiecie się jak tam się dostać, a jako bonus zaproponuję odwiedzenie Twierdzy Kostrzyn!
Link do "naszej" trasy znajduje się poniżej:
https://flow.polar.com/shared/7e4cec7483a2fb21e757572bb77fa2eb
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz