piątek, 28 października 2016

Warszawa zdobyta podstępem (z piwem w tle) ;) Weekend w Warszawie, co zobaczyć w Warszawie, zwiedzanie

Kiedy w styczniu odwiedziliśmy z Matim Warszawę przy okazji giełdy birofiliów, postanowiliśmy przyjechać tu jeszcze raz w tym roku, jesienią. Warszawa bardzo nam się spodobała, ale wtedy zabrakło czasu na zwiedzanie. Zresztą cały jeden dzień spędziliśmy w Centrum Nauki Kopernik, więc na wizytę w innych miejscach po prostu czasu nie starczyło. Wiedziałam, że nie namówię Matiego na weekend w górach (chociaż już bardzo za górami się stęskniłam), zaproponowałam więc tę obiecaną Warszawę. Byłam pewna, że moje namawianie pójdzie bardzo ciężko, dlatego postanowiłam w swoją propozycję "przemycić" słowo "piwo", do tego "targi", "festiwal" i to był strzał w dziesiątkę :D (akurat w tym czasie odbywał się Warszawski Festiwal Piwa) Bez mrugnięcia okiem Mati  zgodził się na wyjazdowy weekend. Pozostało tylko wszystko ogarnąć. Ponieważ zaczęłam planować ten weekend z wyprzedzeniem, udało mi się dostać tanie bilety na przejazd Polskim Busem. Zarezerwowałam niedrogi hotel na warszawskiej Ochocie i zaczęłam wyszukiwanie atrakcji, wydarzeń i ogólnie wszystkiego, co będziemy mogli zobaczyć, zwiedzić w stolicy w ciągu weekendu. W piątek 14.10. późnym wieczorem wyruszyliśmy z Poznania Polskim Busem. W planie mieliśmy mocny sen w czasie podróży i prawie nam się to udało. Planowo autobus powinien dotrzeć do Warszawy o godz. 5 rano. Miałam nadzieję, że przez jakieś roboty drogowe, korki (w co ja wierzyłam) dojedziemy nieco później... Nie obyło się bez niespodzianki, ale nie do końca pozytywnej. Tuż po godz. 4 słyszymy jak kierowca mówi, że za chwilę zatrzymamy się w Warszawie. WTF! Godzinę przed czasem? Nie wiem którędy jechaliśmy, może jakimś skrótem? :P Byliśmy niepocieszeni, bo to oznaczało koniec snu i wyjście na dwór w bardzo niesprzyjającej temperaturze. Pokręciliśmy się trochę na Młocinach (nawet metro jeszcze nie jeździło!). Kupiliśmy grupowy bilet weekendowy na komunikację miejską i czekaliśmy aż otworzą się bramki metra. Warszawa oferuje turystom weekendowym bardzo ciekawe rozwiązanie - bilet weekendowy grupowy. Kosztuje 40 zł i uprawnia grupę, liczącą maksymalnie pięć osób, do nieograniczonej liczby przejazdów od godz. 19:00 w piątek do godz. 8:00 w poniedziałek. Oznacza to, że jeżeli jesteśmy w Warszawie grupą 5- osobową, kupując ten bilet, każda osoba podróżuje komunikacją miejską  podczas weekendu za 8,00 zł.  Oczywiście wszyscy muszą podróżować razem ;) Nieźle, prawda? 
Pojechaliśmy metrem do centrum. Postanowiliśmy wpaść na śniadanie do Mc Donald's i tam poczekać aż zrobi się jasno. Niespiesznie jedliśmy więc kanapki, jeszcze wolniej pijąc kawę. Przed 7 skusiliśmy się nawet na lody, żeby przeczekać do wschodu słońca w ciepłym pomieszczeniu. W końcu odważnie ruszyliśmy przed siebie. Odpaliliśmy stronę http://warszawa.jakdojade.pl/, dzięki której łatwo poruszało nam się po mieście przez cały pobyt, i z przesiadkami dotarliśmy do Łazienek Królewskich. Od zawsze chciałam je zobaczyć, pospacerować alejkami znanymi ze zdjęć w internecie, seriali ( :-) ) itp. Marzyłam, żeby na żywo zobaczyć pomnik Fryderyka Chopina, dla mnie od zawsze kojarzący się z Warszawą. No i od razu udało nam się ten pomnik namierzyć. 
Pomnik Fryderyka Chopina
Projekt pomnika Fryderyka Chopina został wyłoniony na podstawie konkursu (w 1908r.), w którym zwyciężyła koncepcja Wacława Szymanowskiego. Jednak przedłużające się prace nad pomnikiem oraz wybuch I wojny światowej spowodowały, że został on odsłonięty dopiero w 1926r.  Niestety na początku II wojny światowej został wysadzony w powietrze. Jego fragmenty zostały przetopione w jednej z niemieckich hut. Zniszczono wówczas również liczne kopie znajdujące się w polskich muzeach, co bardzo utrudniło jego późniejsze odtworzenie. Ostatecznie, podczas odbudowy stolicy,  udało się odnaleźć na warszawskim Mokotowie zachowaną kopię monumentu.  Na cokole pomnika widnieje napis "Posąg Fryderyka Chopina zburzony i zagrabiony przez Niemców w dniu 31 maja 1940 roku odbuduje Naród. 17-X-1946 r." Dzięki odnalezionej kopii, w roku 1958 ponownie odsłonięto pomnik Fryderyka Chopina  w warszawskich Łazienkach w obecnej formie. 

Później zaczęliśmy włóczyć się po Łazienkach bez konkretnego celu. Zwiedzaliśmy zakamarki i podziwialiśmy jesień, która na dobre rozgościła się, nie tylko, w granicach parku.

Łazienki Królewskie

Łazienki Królewskie
Tak naprawdę miałam w planie jeszcze karmienie wiewiórek orzechami. Pojawił się jednak pewien dość istotny problem - nie wzięliśmy orzechów ;) Poza tym tego dnia było piekielnie zimno, szczególnie o tak wczesnej porze, więc tylko "przywitaliśmy" się z tymi gryzoniami i pognaliśmy dalej, by ciągle być w ruchu i nie marznąć.



W końcu dotarliśmy do bardzo orientalnego miejsca - Ogrodu Chińskiego. Do tej pory widziałam go jedynie na zdjęciach, ale na żywo zrobił na mnie jeszcze większe wrażenie. Niezwykle tam klimatycznie i uroczo. 


Ogród Chiński

Ogród Chiński otwarto w 2014r. ( dokładnie 2 sierpnia - wówczas w Chinach obchodzi się Święto Zakochanych) Wśród zabudowy Ogrodu Chińskiego wyróżnić możemy m.in. altanę i pawilon (na zdjęciu powyżej) ozdobione wewnątrz kolorowymi  malowidłami.

Ogród Chiński


Ogród Chiński

Sztuka chińska była obecna w Łazienkach Królewskich już od czasów króla Stanisława Augusta. Pod koniec XVIII w. wzniesiono tu m.in. most chiński, którego fundamenty udało się odkryć archeologom dopiero w 2012 r. Zapewne temu odkryciu zawdzięczamy powstanie nowego ogrodu chińskiego.

Ogród Chiński
Ogród Chiński


Następnie udaliśmy się w kierunku, chyba najważniejszego budynku w Łazienkach Królweskich - Pałacu na Wyspie.

Pałac był letnią rezydencją króła Stanisława Augusta. To właśnie tutaj odbywały się latem słynne obiady czwartkowe, czyli spotkania literacko- naukowe polskich intelektualistów.
Wnętrze pałacu można zwiedzać codziennie.

Pałac na Wyspie
Jesień w Łazienkach Królewskich 


Pałac na Wyspie 
W bezpośrednim sąsiedztwie Pałacu na Wyspie znajduje się Amfiteatr, na którego scenie w okresie letnim odbywają się koncerty i teatralne przedstawienia.

Amfiteatr
Łazienki Królewskie 
Ostatnim punktem podczas naszego spaceru po Parku Łazienkowskim, było obejrzenie (z zewnątrz ;)) Nowej Pomarańczarni.
Nowa Pomarańczarnia
No i jak się później okazało, łaziliśmy bardzo "na oślep", bo ... spora część Łazienek Królewskich pozostała przez nas jeszcze nie odkryta... No cóż... będzie co robić podczas kolejnej wizyty w stolicy :-) 

Wejście do Parku jest bezpłatne. Aby zwiedzić wnętrze poszczególnych obiektów znajdujących się w Łazienkach, należy kupić odpowiednie bilety. Szczegóły znajdziecie na stronie: 
Czwartek jest dniem bezpłatnego wstępu. Dodatkowo warto wiedzieć, że  listopad jest miesiącem, w którym wejście do wszystkich obiektów jest darmowe!  Wówczas jednak nie ma możliwości zwiedzania z przewodnikiem. Coś czuję, że w przyszłym roku w listopadzie znów odwiedzimy Łazienki Królewskie i pozwiedzamy te wszystkie muzea (już widzę jak Mati się cieszy;) :D 

Gdy opuściliśmy Park Łazienkowski, wsiedliśmy w autobus komunikacji miejskiej, który zawiózł nas do Wilanowa. Kiedyś naoglądałam się zdjęć pałacu i jego otoczenia i również zapragnęłam zobaczyć to wszystko na własne oczy. Oczywiście jest pięknie. Zarówno pałac jak i otaczający go park potrafi zachwycić. Na miejscu okazało się, że przyjechaliśmy tydzień za wcześnie, ponieważ w następną sobotę rozpoczynała się tutaj wystawa plenerowa "Królewski Ogród Światła", podczas której masa diodowych punktów, ułożonych w finezyjne kształty, tworzy przepiękne widowisko. My mogliśmy podziwiać jedynie przygotowania do tej wystawy... 
No krew mnie zalewa jak widzę na zdjęciach ten Królewski Ogród Światła:
Pięknie, prawda? 
Wystawa potrwa do 12 marca 2017r. (otwarta codziennie od 16-21), wstęp płatny 10 zł 
No to mamy kolejny powód, żeby przyjechać tu za rok w listopadzie :-)
Pałac w Wilanowie
Pałac w Wilanowie
Pałac w Wilanowie

Pokręciliśmy się trochę dookoła. Tu również nie zwiedziliśmy wnętrza pałacu. Udało nam się jednak obejść znaczną część parku (Mati  się ze mnie śmieje, że ja to zawsze parki chcę zwiedzać - no lubię to po prostu)

W wielu miejscach umieszczono tabliczki z kodami QR, których zeskanowanie uruchamia (za darmo) głos przewodnika. Gdyby było nieco cieplej, pewnie częściej korzystalibyśmy z tego udogodnienia.

Przygotowania do Królewskiego Ogrodu Światła
Przygotowania do Królewskiego Ogrodu Światła

Pałac w Wilanowie - elewacja wschodnia

(Mati tak bardzo się cieszył, że zrobił mi zdjęcie z łabędziem ;))



Zwiedzanie Pałacu w Wilanowie, podobnie jak obiektów w Łazienkach Królewskich jest bezpłatne w listopadzie oraz we wszystkie czwartki.

Po czasie widzę jaki ze mnie fantastyczny organizator podróży ;)


Opuściliśmy autobusem Wilanów i stwierdziliśmy, że robimy się coraz bardziej senni. To jednak już nie ten wiek, kiedy nie spało się w nocy wcale i można było normalnie funkcjonować ;P Zameldowaliśmy się w hotelu i ucięliśmy krótką drzemkę. Na wieczór czekały na nas kolejne atrakcje. Pierwszą z nich był udział w Nocy Wieżowców. Jest to wydarzenie, podczas którego odostępnia się do zwiedzania najwyższe budynki Warszawy. Bilety były płatne i rozchodziły się jak świeże bułeczki. Mnie udało się zdobyć bilety na wieżowiec Rondo 1. Miałam sporo szczęścia, bo odświeżyłam stronę akurat wtedy, gdy bilety się pojawiły i do tego zostały ufundowane przez wieżowiec Rondo 1 :D 
w drodze na Noc Wieżowców
w drodze na Noc Wieżowców,  po lewej stronie Warsaw Spire - drugi po Pałacu Kultury w Warszawie najwyższy budynek w Polsce

  Oczywiście podjechaliśmy metrem. Podróżowanie tym środkiem komunikacji bardzo przypadło nam do gustu i (jak dzieci), gdy tylko mogliśmy, to z niego korzystaliśmy. 






Dotarliśmy metrem na Rondo ONZ i po wyjściu ze stacji metra, naszym oczom ukazał się wieżowiec, którego  najwyższe piętra mieliśmy za chwilę zwiedzić.

Wieżowiec Rondo 1
Wieżowiec Rondo 1 ma 40 kondygnacji. Nam pozwolono wjechać na piętro 37. Całkowita wysokość 192 m dała mu zaszczytne 6 miejsce wśród najwyższych budynków w Polsce. Najwyższy jest nadal Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, drugie miejsce zajmuje Warsaw Spire, trzecie wrocławska Sky Tower. 

Co widać z 37 piętra wieżowca Rondo 1? Ano to:
(zdjęcia są kiepskiej jakości, ponieważ były robione przez szybę :( )
Widok z 37 piętra wieżowca Rondo1
Widok z 37 piętra wieżowca Rondo1
Widok z 37 piętra wieżowca Rondo1





Mieliśmy pół godziny na oglądanie, podziwianie i robienie zdjęć. Myślałam, że przez ten czas będziemy się nudzić, okazało się jednak, że czasu było za mało. Bardzo fajnie widać było również Stadion Narodowy, niestety ze względu na to, że zdjęcia wyszły beznadziejnie, nie będzie ich publikacji.



Następnie (oczywiście metrem ;)) udaliśmy się w kierunku naszego głównego punktu wyjazdu - Warszawskiego Festiwalu Piwa. Odbywał się na stadionie Legii, dzięki czemu po raz pierwszy mogłam stanąć na jego trybunach.


Stadion Legii
Sam Festiwal - fantastyczny. Wielu ciekawych wystawców, masa rozmaitych gatunków piw, gadżetów, food trucki.. Rewelacja! Może jedynie portfel nie był zachwycony, bo znacznie mu się schudło ;) Minusem był tłok i to, że festiwal odbywał się na kilku piętrach, więc to przemieszczanie było trochę kłopotliwe. Spróbowałam m.in wytrawnego piwa wiśniowego i przepysznego dyniowego oraz złocistego trunku o bardzo wdzęcznej nazwie "Figlarna Bożena". A gdy dopadł nas głód, my dopadliśmy mega za****stego langosza :) Oj dawno nie jadłam czegoś tak smacznego. Po kulturalnej degustacji wróciliśmy do hotelu, a ja w głowie układałam sobie już kolejny plan dnia. 

Przede wszystkim chcieliśmy się wyspać, to też niespiesznie opuściliśmy naszą bazę. W niedzielę bezpłatnie można zwiedzić m.in Muzeum Powstania Warszawskiego. Tam poszliśmy w pierwszej kolejności. Oczywiście zwiedzanie odbywało się bez przewodnika. Było trochę tłoczno, ale za bardzo nam to nie przeszkadzało.


w Muzeum Powstania Warszawskiego
Początkowo bardzo dokładnie czytaliśmy wszystko, co było możliwe. Każdy eksponat oglądaliśmy z każdej strony. Niestety po pewnym czasie, gdy okazało się, że muzeum jest ogromne, poczułam, że kompletnie przestaję przyswajać wiedzę i wszystko mi się miesza. 


Niestety z historii nigdy nie byłam prymusem i wolałam zawsze szpanować tym, że wiem, jak nazywa się stolica Mauretanii (Nawakszut), chociaż nikt wtedy nie mógł tego sprawdzić, bo nie było "internetów" w telefonie ;-) Myślę, że osobom zainteresowanym historią, a w szczególności tematyką II wojny światowej o wiele łatwiej byłoby się poruszać po muzeum i ugrtuntować lub przyswoić w większości nową wiedzę. Nam z Matim wszystko się  w tych głowach pomieszało i stwierdziliśmy, że musielibyśmy tu przychodzić chyba codziennie przez miesiąc, żeby móc wszystko sensownie zapamiętać. Niemniej jednak muzeum robi piorunujące wrażenie. Warto tu zajrzeć, stawić czoła zgromadzonej wiedzy, obejrzeć eksponaty, odręczne notatki Powstańców i wczuć się w klimat wydarzeń z 1944 r. Placówka oddziałuje na odwiedzającego dźwiękiem, światłem, obrazem. To z pewnością odróżnia ją od "nudnych" muzeów, w których za szybką znajdują się eksponaty z krótkim opisem. Tu można poczuć całym sobą atmosferę powstania warszawskiego, zrywu, nadziei na wyzwolenie kraju spod rąk okupanta. 


Tego dnia weszliśmy jeszcze do Zamku Królewskiego. Zwiedzanie w niedzielę również jest bezpłatne, ale, jak wiadomo, zwiedzamy bez przewodnika.


Tu również nie zabrakło tablic, opisów, wszystkiego tego, co czytaliśmy dokładnie od samego początku. No i znowu nam się pomieszało. Trudno. Warto wiedzieć jednak, że to właśnie tu, w Sali Senatorskiej 3 maja 1791 r. Sejm Czteroletni uchwalił Konsytucję. 

Wnętrze Zamku Królewskiego
Wnętrze Zamku Królewskiego - Sala Balowa

Na dłużej zatrzymały mnie przy sobie dzieła Jana Matejki:



Batory pod Pskowem

Batory pod Pskowem

Konstytucja 3 Maja
Konstytucja 3 Maja


Rejtan - Upadek Polski
Rejtan - Upadek Polski

Nigdy nie byłam fanką malarstwa i kompletnie się na tym nie znam, jednak te obrazy przykuły moją uwagę na dobre. Obrazy te zostały złożone "w kostkę" w okresie II wojny światowej. Dzięki temu jednak przetrwały. Dziś możemy je podziwiać po rekonstrukcji. 

Sporo zresztą w Zamku elementów po rekonstrukcji. Od początku II wojny światowej chciano wysadzić Zamek w powietrze. Udało się to dopiero podczas powstania warszawskiego. Po zniszczeniach zachowały się jedynie przyziemia. Zamek odbudowywano etapami. Udostępniono go do zwiedzania w 1984r. Wówczas powróciło do Yamku wiele dzieł sztuki skradzionych podczas wojny. Niektóre zostały podarowane przez rząd niemiecki, część ofiarowano z prywatnych kolekcji. Sporo elementów zrekonstruowano dzięki zachowanym opisom poszczególnych elementów. 
Jako ciekawostkę dodam, że orzełki na zdjęciu poniżej (w Sali Tronowej) zrekontruowano na podstawie znalezionego takiego właśnie (oryginalnego) orzełka na terytorium Stanów Zjednoczonych. 


Oczywiście nie mogło zabraknąć także zdjęć tak pięknych kufli :-)



Opuściliśmy Zamek Królewski i zaczęliśmy się włóczyć po mieście... Musieliśmy jeszcze coś zjeść i czekać na nadchodzący koniec weekendu, wiążący się z podróżą do domu. 





Po drodze wpadliśmy jeszcze na Rynek...

gdzie ludzie robili zdjęcia restauracji  "U Fukiera" (powyżej) należącej (??) do Magdy Gessler 
Pomnik Małego Powstańca


Bardzo chciałam również zobaczyć oryginalny Pomnik Małego Powstańca (kopia znajduje się m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)
A póżniej to już było typowe włóczenie się ulicami Warszawy i szukanie miejsca, gdzie można wznieść toast za udany weekend ;-) 

taka dziwna koncepcja zdjęcia ;) 
Wieżowiec Rondo 1
Podświetlony Pałac Kultury i Nauki w Warszawie

Mówcie, co chcecie, podobało mi się w Warszawie i naprawdę ją lubię ;-) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz