To był naprawdę piękny dzień. Pierwszy dzień grudnia 2019. Wtedy czułam, że zostawiam za sobą ponury listopad i z radością i nadzieją patrzę w przyszłość. Niestety kilka dni później wszystko runęło jak domek z kart. Rzeczywistość okazała się potwornie smutna. Takie jest jednak życie i w końcu trzeba pogodzić się ze wszystkim, co nam serwuje... Tym wyznaniem kończę użalanie się nad sobą i próbuję znów cieszyć się tym, co dookoła...
Wrócę pamięcią do tych szczęśliwych chwil i pokażę Wam piękne ścieżki Lasu Wolskiego, którymi wędrowaliśmy... Zaplanowanie miejsc, które mieliśmy odwiedzić w Krakowie było tym razem dla mnie zdecydowanie trudniejszym zadaniem, bo podróżowaliśmy z naszym pieskiem. Większość muzeów i innych placówek po prostu odpadała. Pogoda była piękna, więc Las Wolski (będący fragmentem Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego) i jego okolica okazały się strzałem w dziesiątkę. Startujemy pieszo z hotelu Ibis Budget Bronowice, gdzie zatrzymaliśmy się na nocleg. Ale na poniżej opisaną trasę można wejść, skracając ją nieco, np. wysiadając na przystanku autobusowym Sielanka (autobusy nr 102,134, 152, 192, 252, 902). Ominiemy wówczas, co prawda , malownicze przejście nad rzeką Rudawą, za to znajdziemy się od razu przy Parku Decjusza.
z lewej rzeka Rudawa |
Park Decjusza |
Z Parku Decjusza, Aleją Kasztanową, a następnie Aleją Panieńskich Skał, docieramy do znakowanego żółtego szlaku turystycznego (początkowo biegnącego równolegle z czarnym).
Akurat tego dnia, odbywały się zawody biegowe (chętnie bym do biegaczy wtedy dołączyła ;-) ), więc troszeczkę próbowaliśmy ominąć tę biegową trasę. Niemniej jednak właśnie tym żółtym szlakiem dotrzemy do rozejścia szlaków Panieńskie Skały. Cały rezerwat, o tej samej nazwie, ma powierzchnię 6,41 ha. Ochronie podlegają tu wychodnie wapienne oraz ponad stupięćdziesięcioletni drzewostan, na który składają się głównie: buk pospolity, dąb szypułkowy, grab pospolity, lipa drobnolistna i jawor.
W tym miejscu zmieniamy znaki szlaku na zielone i pniemy się w górę (skręcając w prawo), w stronę jednego z czterech popularnych krakowskich kopców. Robi się nieco bardziej płasko. Do naszej, znakowanej na zielono trasy, dołącza z prawej strony szlak czerwony.
W końcu jest i on - dostojny Kopiec Niepodległości im. Józefa Piłsudskiego. Usypany na polanie Sowiniec, stanowi najwyższy punkt Krakowa (383 m n.p.m.). Powstawał w latach 1934-37, przy czym jego budowa przyspieszyła po śmierci Józefa Piłsudskiego (1935r. ). Na przestrzeni lat wygląd kopca się zmieniał. Przez pewien okres czasu był obsadzony gęsto drzewami. Jego obecna sylwetka jest efektem działań rewitalizacyjnych po katastrofalnych w skutkach opadach deszczu w 1997r. (kopiec uległ wówczas obsunięciu). Ponownie oddano go do użytku podczas uroczystych obchodów Święta Niepodległości 11.11.2002r. Jako ciekawostkę dodam, że złożono tu ziemie z pól bitewnych I i II wojny światowej. Z kopca rozpościera się przepiękna panorama. W dni z dobrą przejrzystością powietrza można dostrzec stąd masyw Babiej Góry, Gorce a nawet Tatry! Miałam na to cichą nadzieję, niestety tym razem nam się to nie udało...
Podobno stan powietrza w Krakowie tego dnia był dobry, ale nad miastem unosiła się całkiem spora smogowa "czapa"...
Widok z Kopca Piłsudskiego, po prawej, bardziej znany, Kopiec Kościuszki |
Wawel |
Kopiec Kościuszki na zbliżeniu |
smog! |
Z Kopca zaczęliśmy schodzić czerwonym szlakiem (początkowo równolegle z zielonym) w stronę zoo. Dalej aleją Wędrowników i fragmentem alei Kasy Oszczędności Miasta Krakowa docieramy do parkingu przy ogrodzie zoologicznym. Za chwilę zmienimy znaki trasy na niebieskie i pójdziemy zgodnie z nimi aż do miejsca o interesującej nazwie - Kozie Nogi.
Następnie wejdziemy na szlak czarny (do Przegorzalskiej Przełęczy i dalej Aleją Jerzego Waszyngtona), który jest chętnie uczęszczany przez chcących zaznać ruchu Krakowian. Mijamy bardzo przyjemne miejsce wypoczynkowe z licznymi ławkami i stolikami i dziarskim krokiem wchodzimy na trasę znakowaną na zielono. Dojdziemy nią do Kopca Kościuszki, a następnie aż do Salwatoru. Po drodze miniemy cmentarz, na którym spoczywają m.in. Stanisław Lem (pisarz science-fiction), Eugeniusz Romer (znany kartograf i geograf), Andrzej Wajda (reżyser filmowy i teatralny). Stąd momentami dało się zauważyć jakieś górskie szczyty (prawdopodobnie Beskidy).
Na Salwatorze kończy się znakowana trasa. Dalej musimy już radzić sobie sami. Ale nietrudno trafić stąd do Rynku Głównego. Najprościej iść ul. Tadeusza Kościuszki i później Zwierzyniecką. My sobie nieco utrudniliśmy drogę i skręciliśmy w ul. Retoryka, by zobaczyć na własne oczy Kamienicę pod Śpiewającą Żabą.
Dalej ul. Piłdudskiego dotarliśmy do plant i ul. Jagiellońskiej, przy której znajduje się Ogród Profesorski i Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego z jednym z najpiękniejszych dziedzińców w naszym kraju.
Stąd już w kilka chwil znajdziemy się na Rynku Głównym...
Całość opisanej trasy to dystans ok. 14 km. Fragment znakowany szlakami turystycznymi możecie zobaczyć poniżej:
To był bardzo udany spacer, który każdemu z nas przypadł do gustu. Z pewnością gdy tylko nadarzy się kolejna okazja, poszwendamy się jeszcze ścieżkami Lasu Wolskiego... Szlaków i atrakcji tam na pewno nie brakuje.
Może zainteresują Cię również:
- Kraków: Kilka chwil w tym pięknym mieście
- Kraków: zwiedzanie, atrakcje, Zakrzówek, Kopiec Kościuszki
- Kraków: ciekawe muzea, wystawy Kopiec Kościuszki, Fabryka Emalia Oskara Schindlera, Muzeum Inżynierii Miejskiej, Podziemia Rynku
- Świąteczny Kraków, czyli przedświąteczne zwiedzanie stolicy Małopolski
Bardzo ciekawa wycieczka. Co prawda kiedyś te zakątki zwiedzałem, ale życie szybko się jak widać na zdjęciach zmienia? Dziękuje i pozdrawiam )
OdpowiedzUsuń