poniedziałek, 13 listopada 2017

Kraków: Sztuka taniego podróżowania

Miał być Budapeszt... wszystko załatwione - bilety na podróż kupione, nocleg zarezerwowany...
Cieszyłam się jak dziecko, tym bardziej, że w terminie, w którym mieliśmy odwiedzić Budapeszt, odbywała się giełda birofiliów. Wymiany kapsli, spotkania z zagranicznymi kolekcjonerami, a także znajomymi z Polski na zakończenie przedłużonego weekendu - kusiło strasznie. Jednak w tym terminie "wypadła" nam rodzinna uroczystość i to całkiem konkretna... 60-lecie ślubu Dziadków Mateusza. Urlop zaklepany, praktycznie bez możliwości przełożenia lub odwołania. No, ale skrócić ten Budapeszt o dwa dni - nie miało to sensu, bo większość czasu spędzilibyśmy w podróży. Odwołałam więc nocleg (na szczęście wybrałam przez booking.com taki, który można bezpłatnie do jakiegoś tam terminu anulować), oddałam bilety przez stronę Polskiego Busa pokrywając jedynie opłatę manipulacyjną w wysokości 5 zł za rezerwację... Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie zaczęła planować czegoś w zamian. W niecałą godzinkę miałam już 3 konkretne propozycje ;)
Wygrał Kraków. Przede wszystkim ze względu na naprawdę niskie koszty podróży i możliwość powrotu w sobotę rano (więc zdążymy na imprezę taneczną z okazji rocznicy ślubu Dziadków). Reszta propozycji zostaje rozpisana na kolejną okazję w moim tajnym notesie ;)



Do Krakowa z Poznania najłatwiej dotrzeć samochodem lub pociągiem (nawet mamy bezpośrednie połączenia :)) Lubię jednak, gdy jest nieco trudniej, a zaplanowanie podróży wymaga pewnej "gimnastyki", by znaleźć najdogodniejszą (w tym tańszą) wersję dojazdu. Oczywiście najłatwiej odpalić stronę e-podroznik.pl. Wiele razy pomogła mi zaplanować podróż z przesiadkami. Tym razem jednak zaufałam sobie i wybrałam (jak zazwyczaj) podróż Polskim Busem z przesiadką we Wrocławiu. Obecnie, po uruchomieniu nowego kalendarza Polskiego Busa, moja opcja została oficjalnym połączeniem skomunikowanym, na które można kupić jeden bilet. Jadąc do Krakowa mieliśmy ok. 45 minut oczekiwania we Wrocławiu na autobus do naszego ostatecznego celu, więc wystarczyło na to, by uzupełnić prowiant :) Powrót zorganizowany był nieco gorzej, bo musieliśmy przeczekać ok. 2 godziny we Wrocławiu w dość nietypowej porze (ok. 3-5 nad ranem), by wsiąść do autobusu do Poznania. Na szczęście wcześniej zlokalizowaliśmy bar czynny 24 godziny na dobę, gdzie mogliśmy przekoczować. Było nawet zabawnie, biorąc pod uwagę fakt, że kręciło się tam całkiem sporo osób. Mc Donald's na wrocławskim dworcu ma przerwę techniczną między północą a godziną 4:00, więc ten bar jest chyba najlepszym pomysłem, by spędzić w nim czas na przesiadkę w nocy. Za naszą podróż Polskim Busem w obie strony za dwie osoby zapłaciliśmy 117 zł. Bilety kupowaliśmy już praktycznie bez okazji cenowej, bo grubo po uruchomieniu tych terminów. Wiadomo, że szczęściarze, dużo wcześniej, mogliby upolować te bilety od 1 zł :) Mimo wszystko zapłaciliśmy za podróż w dwie strony tyle , ile kosztowałby nas dojazd do Krakowa pociągiem lub autem w jedną stronę. A teraz wisienka na torcie :-) Planując podróż do większych miast w Polsce, najpierw wchodzę na stronę www.accorhotels.com. Przy rezerwacji z odpowiednim wyprzedzeniem, można tu znaleźć nocleg w pokoju dwuosobowym za 39 zł (hotele Ibis Budget). Tak jest! 39 zł za dwie osoby w pokoju z własnym kibelkiem i łazienką! Trzeba jednak pamiętać, że jest to oferta bezzwrotna i musimy zapłacić za nocleg z góry. Oprócz tego ponosi się dodatkowe opłaty np. za parking czy śniadanie, ale oczywiście nie trzeba z tego korzystać. Nam udało się tym razem mieszkać w hotelu Ibis Budget Kraków Bronowice. Za dwie noce zapłaciliśmy 78 zł :D Czy to nie jest cudowne!? Za 39 zł spaliśmy już we Wrocławiu, za 59 zł w Warszawie. Jeśli planujecie więc wyjazd do większych polskich miast z lekkim wyprzedzeniem, zanim uruchomicie booking.com lub trivago.pl, zerknijcie na accorhotels :) 
nasz hotel w Krakowie

1 komentarz:

  1. Kraków to moje ukochane miasto i jedno z piękniejszych w Europie.
    Ja ostatnio odwiedziłam Budapeszt. Też jest wspaniały i zjawiskowy, ale nie ma co żałować. Budapeszt może jeszcze zaczekać:)

    OdpowiedzUsuń