środa, 8 lipca 2020

Karkonoski klasyk: Na Szrenicę ze Szklarskiej Poręby

Dziś mam dla Was opis karkonoskiego klasyka, a więc trasy (pętla) na Szrenicę ze Szklarskiej Poręby. Zdjęcia pochodzą z połowy maja tego roku. Na szczęście już za moment będę mogła podzielić się świeżymi wrażeniami i fotkami z naszego urlopu w górach. Będzie sporo o Górach Stołowych i Opawskich. Podpowiem także co zwiedzać w tamtych okolicach, kiedy pogoda wyjątkowo nie sprzyja wędrówkom. 

Wróćmy do Szrenicy...
Startujemy ze skrzyżowania ul. Sikorskiego, II Armii Wojska Polskiego i Jedności Narodowej. Znajdują się tu  2 (chyba) bezpłatne parkingi, w tym jeden pod komendą policji. My zostawiliśmy auto na tym drugim, obok źródełka. 

Szrenica



Namierzamy żółty szlak i idziemy zgodnie z jego oznaczeniami. Na początku wzdłuż zabudowań Szklarskiej Poręby. Szlak z głównej ulicy, skręca w prawo w ul. 1 Maja, następnie w ul. Jana Kilińskiego. Po drodze, w dni handlowe, możemy uzupełnić prowiant na drogę w Lewiatanie oraz Biedronce. 


Wreszcie opuszczamy miasto i skręcamy w las. Jest bardzo przyjemnie. Z czasem szeroka, wygodna droga, ustępuje miejsca kamlotom, na których trzeba zachować czujność (szczególnie, gdy przesącza się między nimi woda). Kiedy las się przerzedzi, otwierają się przed nami pierwsze panoramy. Za skrzyżowaniem z zielonym szlakiem, można natknąć się na mobilny punkt sprzedaży biletów do parku narodowego. Wcześniej nabyć je można także online, wówczas przejdziemy tu tylko "kontrolę". 


Wkrótce po lewej stronie dostrzeżemy Kukułcze Skały, grupę skałek granitowych, przypominających kształtem 3 baszty. Obok znajduje się miejsce do odpoczynku. Warto obejrzeć się tu do tyłu. Fajnie prezentuje się stąd cel naszej wędrówki - Szrenica. 




Jeszcze trochę i zobaczymy zarys Schroniska pod Łabskim Szczytem. Dla nas oznacza to pierwszy, krótki punkt "regeneracyjny" i podziwianie, ośnieżonych jeszcze, karkonoskich zboczy. To schronisko darzę dużą sympatią . Dla mnie posiada jeszcze taki specyficzny górski klimat. 







W maju, kiedy mieliśmy okazję odbyć tę wycieczkę, większość karkonoskich szlaków była zamknięta. Przede wszystkim dotyczyło to tych, które przebiegają wzdłuż granicy. Nie mieliśmy więc zbyt dużego pola do popisu. Trzeba było wybrać najkrótszą trasę. Chwilę pniemy się w górę wzdłuż żółtych i czerwonych znaków, a następnie odbijamy na zielono znakowaną trasę. 


Niespodzianka! Śnieg w maju :-) Oczywiście w Karkonoszach nie jest to spore zaskoczenie. W tych rejonach, o tej porze roku, często trzeba przekraczać śnieżne płaty śniegu. No i fajnie.



Trasa urozmaicona jest licznymi drewnianymi kładkami. Przebiega bowiem przez obszar Szrenickich Mokradeł. Docieramy do Mokrej Przełęczy. Stąd mogliśmy iść tylko w stronę Szrenicy. Wędrówka w przeciwnym kierunku była zabroniona. 

taśmy zabraniająe przejścia 

Mijamy odbicie do Voseckiej Boudy , które także było niedostępne ze względu na zakaz ruchu przygranicznego.  Przed nami grupa skał Trzy Świnki. Kawałek za nimi dotrzemy do rozwidlenia szlaków - Graniczna Łąka. Jeszcze ok. 50 metrów wysokości i jesteśmy na Szrenicy. Podejście jest dość strome, na szczęście krótkie. 





Widoki ze Szrenicy całkiem fajne są :-) Jeśli się trafi z pogodą, naprawdę jest się czym zachwycić. Obecnie rozległą panoramę można podziwiać m.in.  z nowopowstałej platformy widokowej na Szrenicy (oddanej do użytku w listopadzie 2019). 


Izery...


w stronę Rudaw Janowickich

Śnieżne Kotły

Nowa platforma widokowa na Szrenicy

:-) 

Do schroniska wchodzimy tylko po pieczątkę. Pomimo, że z zewnątrz nie robi zbyt pozytywnego wrażenia, razem z Mateuszem, zaczęliśmy się zastanawiać nad noclegiem w jego murach w przyszłości. Mam nadzieję, że uda nam się go zrealizować.



Schodzimy nieco naokoło, dlatego, że nigdy nie szłam wcześniej szlakiem w stronę górnej stacji kolejki na Szrenicę. Może ten fragment czarnego szlaku nie sprawia ogromnej przyjemności, za to wędrówka dalej, zielonym, w stronę Hali Szrenickiej jest już na pewno dobrym wyborem. Z trasy świetnie widać Góry Izerskie 😍 i nie tylko... 





W kolejnym schronisku, na Hali Szrenickiej, nie zatrzymujemy się również na długo. Tego samego dnia musimy wrócić do Poznania. Przed nami jeszcze droga w dół po płytach chodnikowych, po kamieniach. Trasa jest dość stroma. Pierwszy raz nią schodziłam i muszę przyznać, że zdecydowanie wolę piąć się nią w górę.

Przed schroniskiem na Hali Szrenickiej

Na granicy Karkonoskiego Parku Narodowego, poniżej budki z biletami wstępu, znajduje się kolejne schronisko  - Kamieńczyk. Niestety wtedy było zamknięte. 



Wodospad Kamieńczyka, który znajduje się tuż obok,  można już oglądać z bliska (-> Wodospad Kamieńczyka), obecnie (lato) w godzinach 9-18. Obowiązują osobne bilety wstępu w kwocie 8 zł (bilet normalny). Myślę, że co najmniej raz w życiu warto go zobaczyć. 


Żegnamy Karkonoski Park Narodowy, obserwując przez chwilę jeszcze sójkę, pałaszującą okruchy przekąsek pozostawionych przez turystów i zmierzamy w stronę auta. Fajny dzień na szlaku za nami.





O moim treningu biegowym w przeciwną stronę przeczytacie tutaj: http://nalogowapodrozniczka.blogspot.com/2016/05/biegowy-trening-na-szrenicy-szrenica.html

2 komentarze:

  1. Te pozamykane szlaki graniczne to była głupota! Dlatego unikałem w tamtym czasie łażenia przy granicy.

    A Szrenica na nocleg jest ok, można było w miarę tanio się przespać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że pogoda dopisała! Świetne zdjęcia i bardzo fajnie przygotowany tekst :)

    OdpowiedzUsuń