środa, 11 września 2019

Pieniny: Ze Szczawnicy przez Sokolicę do Niedzicy

Nasz pobyt w Pieninach, na Spiszu związany był głównie z moim startem w biegu górskim 35 km w ramach Ultrajanosika. Ze względu na sporą odległość od Poznania, postanowiliśmy wziąć 2 dni urlopu i z lekkim wyprzedzeniem przybyć już na miejsce. Z Poznania pociągiem dostaliśmy się do Krakowa, skąd bezpośrednio busem dojechaliśmy do Szczawnicy. 
Miejscowość zrobiła na nas dość kiepskie wrażenie. Pokusiliśmy się nawet o opinię, że staje się "małym Zakopanem". Zdecydowanie bardziej wolimy mniej popularne miejscowości, dlatego cieszyliśmy się, że nocleg zarezerwowaliśmy w Sromowcach Wyżnych (zaledwie 2 km od mety biegu, w którym miałam wystartować). 

W dniu przyjazdu postanowiliśmy górami przejść ze Szczawnicy do naszej kwatery. Było potwornie gorąco, jednak żadna z prognoz nie przewidywała wystąpienia burz. Byliśmy więc spokojni i nie spieszyliśmy się za bardzo. W końcu na dotarcie do kwatery mieliśmy naprawdę sporo czasu. Toteż niespiesznie spacerujemy promenadą nad Grajcarkiem... 


Robimy krótki postój na piwko w schronisku Orlica... 


i dopiero ruszamy w stronę Sokolicy... Oczywiście wiemy już, że musimy się przeprawić na drugą stronę Dunajca specjalną łódką (3 zł/1 os.). 

przeprawa przez Dunajec


Mateusz nadaje bardzo szybkie tempo i sprawnie pniemy się niebieskim szlakiem w górę. Mijamy masę turystów, zarówno schodzących, jak i idących w górę, razem z nami. Przy szlaku znajduje się sporo barierek ułatwiających wędrówkę. Nie jest to trudny szlak, no chyba, że ktoś zupełnie nie ma kondycji, to trochę się zmęczy. 


Nagle słyszymy pierwsze odgłosy burzy. Początkowo się tym zupełnie nie przejmuję, bo po pierwsze, wydaje się ona dość daleko, po drugie nic nie zapowiadali, po trzecie - nikt dookoła  nie reaguje nerwowo. Szybko docieramy do budki, gdzie trzeba kupić bilet wstępu na Sokolicę. Kosztuje on 6 zł/ 1 osoba i obowiązuje także na wejście tego samego dnia na Trzy Korony. Podejście staje się jeszcze bardziej strome i skaliste, ale także można tu skorzystać z barierek dla bezpieczeństwa. 

podejście pod Sokolicę


Na szczycie jesteśmy prawie sami. To naprawdę miła odmiana i zaskoczenie w stosunku do tłoku, jaki tu spotkaliśmy rok temu (Pieniny: Widokowa trasa przez Trzy Korony, Sokolicę, Palenicę do Szczawnicy). 


Rok temu także słynnej reliktowej sosny na szczycie było trochę więcej... Niestety 6.09.2018 r. helikopter uczestniczący w akcji ratunkowej w Pieninach uszkodził górną część jej korony. Podmuch wiatru, który wytworzył się wskutek pracy śmigieł, złamał gałąź i  konieczne było jej usunięcie. Wielka szkoda. 

słynna sosna

Gdy tak sobie podziwialiśmy widoki, będąc na szczycie Sokolicy, nad Beskidem Sądeckim widoczne były zgromadzone chmury burzowe. Gdy ruszył się silny wiatr, postanowiliśmy oddalić się ze szczytu i odejść jak najdalej metalowych barierek.  





Poniżej szczytu usiedliśmy uzupełnić płyny i zjeść zdepnięte (po ok. 12 godzinnej podróży)  kanapki. Przyglądać nam się zaczął sympatyczny rudzik. Bardzo lubię takie spotkania na szlaku. 

rudzik


Niebieski szlak, którym idziemy, potrafi dalej zaskoczyć. Po drodze musimy zmierzyć się z kilkoma dość stromymi podejściami, które w upał dają nieźle w kość. 


Skalista Sokolica

Wkrótce słyszeliśmy już kilka komórek burzowych formujących się dookoła. Przybliżały się i oddalały na zmianę. Początkowo baliśmy się iść przez skaliste Czerteż i Czertezik, ostatecznie jednak wybraliśmy drogę właśnie tędy (zamiast zielonego szlaku, omijającego skały). Bardzo nam się podoba ten fragment szlaku. Już drugi raz mieliśmy przyjemność go przebyć. 



z Sokolicą w tle



Na rozejściu szlaków Burzana, trzymamy się dalej niebieskich znaków (zielone prowadzą do Krościenka). Z kolei przy Bańków Gronik, niebieskie znaki połączą się z żółtym szlakiem. 


Na Polanie Wyrobek trzeba podjąć decyzję, czy idziemy przez Trzy Korony, czy "dołem" od razu do Przełęczy Szopka. Z racji niepokojących burzowych odgłosów, poszliśmy drugim wariantem. Widok na Tatry z Przełęczy Szopka, na szczęście, nie zawiódł. 



Panorama Tatr z Przełęczy Szopka

Po krótkim postoju i przeczekaniu małej burzy, która gdzieś niedaleko postanowiła pohałasować i napędzić nam strachu, idziemy dalej niebieskim szlakiem, w stronę przełęczy Snozka. Ale spokojnie, tego dnia do niej nie dotrzemy. Odbijemy na Przełęczy Trzech Kopców na czerwony szlak, prowadzący do Sromowiec Wyżnych. Po drodze można podziwiać urokliwy masyw gorczańskiego Lubania. Ten fragment niebieskiego szlaku jest bardzo łagodny (ok. pół godz. drogi). W zasadzie poruszamy się na zbliżonej wysokości, więc trudności, nawet kondycyjnych brak. 

Lubań (Gorce)

Przełęcz Trzech Kopców

Natomiast zejście do Sromowiec (czerwony szlak z Przełęczy Trzech Kopców) okazało się momentami strome, ale nie przysporzyło jakiś większych problemów. Po drodze podziwialiśmy masę skupisk grzybów. Oczywiście nie zabraliśmy ich ze sobą, w końcu znajdujemy się w Pienińskim Parku Narodowym. Popatrzeć i popodziwiać zawsze można :) 

dużo grzybków!

Gdzieniegdzie na horyzoncie majaczą jeszcze Taterki, stanowiąc miłe urozmaicenie typowo leśnych krajobrazów. 


Docieramy do przystani flisackiej, jednego z dwóch punktów, z których rozpoczynają się spływy Dunajcem po polskiej stronie. Czerwony szlak biegnie dalej wzdłuż szosy, ale nam udało się znaleźć dwa przyjemne skróty przez pola, dzięki czemu zaoszczędziliśmy trochę drogi. Pierwszy ze skrótów to kamienista droga, w którą należy skręcić zgodnie z niebieską strzałką z napisem "Kąty". Drugi jest jego przedłużeniem. 



W ten sposób osiągnęliśmy nasz punkt docelowy - kwaterę w Sromowach Wyżnych. Oprócz prywatnych noclegów, w Sromowcach Wyżnych znajduje się karczma (bardzo tanio i całkiem smacznie) oraz sklep spożywczy. Miejscowość jest przepięknie położona. Dookoła malują się wspaniałe widoki. Jest cicho, spokojnie, sielsko... Bardzo lubimy takie miejscowości z klimatem. 

na środku kadru Macelowa Góra, w tle Nowa Góra, z lewej Cyrlowa Skałka

Wdrapiemy się tu także na ciekawe punkty widokowe, skąd zobaczyć możemy nie tylko Tatry i Pieniny, ale np. zabudowania słowackiej Starej Spiskiej Wsi. 

Po środku kadru Płaczliwa Skała i Hawrań w Tatrach Bielskich (tworzą siodło), po prawej stronie (oświetlony) grzbiet Mięguszy z Koprowym Szczytem



Spiska Stara Wieś (Słowacja)



Jeśli chcemy iść dalej do Niedzicy (Zamek), czeka nas ok. 5-6 kilometrowy spacer asfaltem. Trasa jest bardzo dobrze oznaczona. Jedyny problematyczny fragment można spotkać przy kościele Św. Stanisława. Musimy tam zejść do głównej drogi, kierując się delikatnie w lewo. Tam na pewno zauważymy już kolejne oznaczenia (skręt w prawo).


Kościół Św. Stanisława w Sromowcach Wyżnych

Dalej przejść musimy zaporę, by za nią skręcić w prawo w ścieżkę pieszo - rowerową , którą bezpośrednio dotrzemy już pod Zamek w Niedzicy. 






Zamek i zapora w Niedzicy

Zamek oczywiście warto zwiedzić, podobnie jak ten w Czorsztynie. O obu zamkach pisałam już w ubiegłym roku: Pieniny: Zamek Czorsztyn / Zamek Dunajec w Niedzicy/ Niedzica zwiedzanie / dwa zamki w jeden dzień

Zamek Czorsztyn

Zamek Dunajec w Niedzicy

Zamek Dunajec w Niedzicy

Warto także wejść na zaporę przy Zamku. Nam udało się stamtąd oglądać przepiękny (choć trochę niebezpieczny) burzowy spektakl.

fot. Mati

Poniżej mapka trasy (na fioletowo zaznaczyłam możliwe skróty tej trasy), radzę powiększyć.
Dystans ok. 18 km/ czas przejścia ok. 6h

źródło: Mapa-turystyczna.pl

A jak moje biegowe zawody? Trochę już o nich pisałam na moim fanpejdżu na facebooku (https://www.facebook.com/nalogowapodrozniczka/). Nie jestem zadowolona ze swojego występu. Wszystko szło dobrze do Góry Żar (ok. 23 km). Tu poślizgnęłam się, zjechałam kawałek po stromym zboczu i już do samego wierzchołka bałam się stawiać każdy krok (mimo, że właziłam na czworakach). Ostatnie kilkanaście kilometrów do mety  było przez to bardzo problematyczne. Tak, jakby razem z tym osunięciem, uszła cała moja energia biegowa. Trudno, bywa i tak. Trzeba się cieszyć, że dotarłam do mety bez dodatkowych przygód. Traktuję to jako kolejne życiowe doświadczenie i mam nadzieję, że ciało nie spłata mi już takiego figla. 
Trasa była bardzo widokowa. Przebiegaliśmy m.in.przez  Przełęcz nad Łapszanką, skąd roztacza się jedna z najpiękniejszych panoram tatrzańskich, Grandeus, skąd doskonale widać było tatrzańskie, pienińskie i gorczańskie szczyty. Wspaniałe pejzaże malowały się także przed dotarciem do Zamku w Niedzicy - Jezioro Czorsztyńskie z górującymi nad nim ruinami Zamku oraz Jezioro Sromowieckie, które nie napawało optymizmem, gdyż meta znajdowała się na Polanie Sosny, przy jego dalszym brzegu ;-) 

Dystans rzeczywisty: ok. 37 km/ czas na mecie 4:48:42
13 (pechowe) miejsce wśród kobiet

fot. Wiktor Bubniak




1 komentarz:

  1. Niezła traska, w sumie nie przyszłoby mi do głowy iść ze Szczawnicy aż do Niedzicy :)

    OdpowiedzUsuń