piątek, 2 sierpnia 2019

Zalipie, czyli piękna malowana wioska w województwie małopolskim




O Zalipiu dowiedziałam krótko przed wyjazdem na nasz dłuższy urlop. Zobaczyłam u kolegi zdjęcia z tego miejsca i zachwyciły mnie one na tyle, że zaczęłam szperać gdzie to Zalipie się znajduje. Kilka dni później trafiłam w internecie na artykuł, w którym wymieniano miejsca w Polsce, jakie przynajmniej raz w życiu trzeba zobaczyć. W tym zestawieniu Zalipie także się znalazło. Razem z Mateuszem postanowiliśmy więc odwiedzić tę "malowaną wieś" nadrabiając zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od wyznaczonej trasy z Poznania do Koszyc, gdzie zaplanowaliśmy pierwszy nocleg podczas wakacji. Zalipie to miejscowość w województwie małopolskim, niedaleko Tarnowa. Podobno jej popularność wśród turystów rozkwitła w ciągu ostatnich lat, ale malowane domy zdobią ją już od kilkunastu dekad.

Przed wyjazdem, zabrakło czasu na "googlowanie" co zobaczyć w Zalipiu, głowy zaprzątały nam sprawy związane z głównym celem podróży - północną Rumunią. Dziś żałuję trochę, że nie dowiedziałam się o tej miejscowości przed wyjazdem ciut więcej. Może wówczas weszlibyśmy do środka Domu Malarek, do kościoła,  poszwendali się w najbardziej reprezentacyjnych zakamarkach wsi... Dom Malarek udało nam się obejrzeć jedynie z zewnątrz, a teraz wiem już, że to miejsce ma do zaoferowania dużo więcej. 


Nasze wyobrażenia o Zalipiu były nieco inne. Wydawało nam się, że wszystkie domy w tej wsi ozdobione są pięknymi kwiatowymi motywami. Pierwsze chwile w Zalipiu nas trochę rozczarowały, gdyż uroczych zdobień trzeba było naprawdę wypatrywać.  Podjechaliśmy do Domu Malarek, do którego kierują liczne drogowskazy i "strzałki". Malowidła zdobią budynek, ławki, zegar słoneczny... praktycznie wszystko dookoła posiada kolorowe ornamenty i to jest naprawdę przepiękne. 






Przy drodze zauważyliśmy także muzeum, o którego istnieniu nie mieliśmy pojęcia (z racji tego, że nasza wizyta w Zalipiu miała więcej wspólnego ze spontaniczną akcją). To Zagroda Felicji Curyłowej. Długo się nie zastanawialiśmy, zatrzymaliśmy auto na niewielkim parkingu i udaliśmy się na zwiedzanie. Kupując bilet wstępu za 8 zł (ulgowy 5 zł), możemy odwiedzić 3 piękne malowane domy. Zwiedzanie wnętrz możliwe jest tylko z obsługą (wycieczki ruszają o pełnych godzinach!). Zdecydowanie warto udać się w tę kolorową podróż i na własne oczy zobaczyć przepięknie zdobione ściany i przedmioty codziennego użytku. Tradycja malowania domów rozpoczęła się od ozdabiania przez kobiety zadymionych, ciemnych ścian białymi plamkami (wapno), by nieco rozjaśnić wnętrza.Z czasem wzory były coraz bardziej skomplikowane i ciekawe. Jednak za propagatorkę przepięknych, kolorowych  zdobień, uważa się Felicję Curyłową, której dom posłużył za inspirację dla innych mieszkańców. Dziś stanowi jeden z najważniejszych zabytków okolicy. Zachowany został w stanie identycznym jak za życia malarki. Oprócz domu Felicji Curyłowej, do zwiedzania udostępniono także budynek należący do malarki i poetki Stefanii Łączyńskiej oraz tzw. chatę biedniacką. Każdy z tych domów jest ciekawy i ma nieco inny charakter. Zapraszam do obejrzenia małej galerii z tego fascynującego miejsca: 















Jako ciekawostkę, muszę dodać, że obecnie w Zalipiu ponad 30 domów posiada piękne zewnętrzne  zdobienia. Co roku są one usuwane i malowane na nowo, aby wziąć udział w konkursie na najpiękniejszy malowany dom (Konkurs "Malowana Chata" odbył się w czerwcu 2019r. po raz 56!).  
Myślę, że warto zajrzeć do Zalipia na trochę dłużej niż my. Przed nami była jeszcze długa droga do Koszyc, więc po odwiedzeniu muzeum zapakowaliśmy się do auta.  Po kilkuset metrach jazdy okazało się, że złapaliśmy panę... Znalezienie wulkanizatora w sobotę po godz. 14 graniczyło z cudem. Na szczęście udało się ogarnąć temat jeszcze w Polsce i ze sporym opóźnieniem dotrzeć do pierwszego punktu naszej podróży. O Koszycach będziecie zapewne mogli przeczytać już całkiem niedługo. 

Poniżej jeszcze linki, które mogą Wam się przydać, jeśli zechcecie odwiedzić Zalipie:
Zagroda Felicji Curyłowej



2 komentarze:

  1. Bardzo miło wspominam Zalipie i pisałam o tej malowanej wsi rok temu.
    Nawet kupiłam sobie ceramiczny, malowany młynek do kawy na pamiątkę:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba musiałam przegapić ten wpis, ale przed chwilą do niego zajrzałam. Teraz już wiem jak wiele zostało w Zalipiu jeszcze do odkrycia, łącznie ze znalezieniem niecodziennych pamiątek...

    OdpowiedzUsuń