środa, 21 sierpnia 2019

Wielkopolska: rowerowa wycieczka przez Wielkopolski Park Narodowy do dębów rogalińskich

Chciałoby się napisać "cudze chwalicie, swego nie znacie". Czasem lubię zapuścić się w najbliższą okolicę i zobaczyć, co ma do zaoferowania. Tym bardziej, że bardzo blisko mamy z Poznania m.in. do Wielkopolskiego Parku Narodowego (utworzonego w 1957r.)
W długi weekend wybraliśmy się pociągiem z naszymi rowerami do Stęszewa (kilka kursów dziennie z dworca Poznań Główny). Stąd rozpoczęliśmy bardzo przyjemną i widokową przejażdżkę. Najpierw wzdłuż jezior: Witobelskiego i Łódzko-Dymaczewskiego, by po ok. 8 km dotrzeć do Dymaczewa Starego, gdzie podczas krótkiego postoju odwiedziła nas rodzinka łabędzi. 

Jezioro Witobelskie

Jezioro Witobelskie

Przeprawa przez mostek ;) 



Jezioro Łódzko-Dymaczewskie


Jezioro Łódzko-Dymaczewskie

Dalej ruszyliśmy dość piaszczystą trasą rowerową w stronę Górki. Oj ciężko się momentami pedałowało ;) 

piach!

Przy wiacie wypoczynkowej w Górce odbiliśmy w prawo i szukaliśmy przecinającej naszą drogę trasy turystycznej, znakowanej na czerwono. Ona miała zaprowadzić nas do Jeziora Góreckiego. 

wiata w górce

Oczywiście, jak to z nami bywa, zagadaliśmy się i w efekcie  pogubiliśmy, zjeżdżając do brzegu jeziora za szybko. Powalone drzewa i konieczność przenoszenia rowerów nad konarami dały mi do myślenia. Sprawdziłam naszą lokalizację i zarządziłam wycofanie się do znakowanej trasy. I znowu przenoszenie rowerów nad gałęziami, prowadzenie ich po piachu, tym razem pod górę... przynajmniej nie było nudno ;-) Dojeżdżamy do zejścia (schody) w stronę jeziora Góreckiego. No to rowery pod pachę i je znosimy. Jeszcze kilka takich wycieczek to może nikt już nie powie, że mam bicepsy jak pięty bociana ;P





Jezioro Góreckie to obszar objęty ochroną ścisłą. Czysta woda zachęca do kąpieli i zabaw , ale jest to tu surowo zabronione. Na jeziorze znajdują się dwie wyspy - Kopczysko oraz Wyspa Zamkowa. Tę drugą, zdecydowanie większą, można podziwiać z drewnaniego punktu widokowego, znajdującego się przy szlaku czerwonym. Na wyspie znajdują się ruiny romantycznego zameczku wybudowanego w latach 1824-25 przez Tytusa Działyńskiego w prezencie ślubnym dla swojej siostry Klaudyny Potockiej. Budowla była siedzibą Klaudyny i Berndarda Potockich do wybuchu powstania listopadowego. Po tym wydarzeniu, nie wrócili już na Wyspę Zamkową. Warownia uległa poważnym zniszczeniom podczas Wiosny Ludów w 1848r. Ze względu na to, że zabytek ten znajduje się w granicach obszaru objętego ochroną ścisłą, dotarcie do niego i przeprowadzenie niezbędnych prac konserwatorskich jest utrudnione. Podobno legalnie można się do niego dostać tylko, gdy Jezioro Góreckie zamarznie... No to czekamy na srogą zimę ;) 




Nad zameczkiem dostrzegliśmy dwa "łyse" drzewa. Z ich kierunku docierał do nas ptasi gwar. Po lekkim przybliżeniu, okazało się, że siedzą na nich kormorany! Trochę zaskoczył nas ten widok. Ostatni raz mogliśmy podziwiać te ptaki na Wyspie Kormoranów na mazurskim Jez. Dobskim. Pojedyncze sztuki dostrzegliśmy kilka razy także nad morzem. Przy takich sporych skupiskach kormoranów, drzewa obumierają od ich żrących odchodów. Zdania na temat tych ptaków są podzielone. Przez wielu uważane są za szkodniki. Każdy ptak zjada dziennie ok. 500 g ryb, co stanowi nawet problem zagłady niektórych gatunków! Najbardziej skarżą się jednak rybacy, gdyż obecność kormoranów zaburza poważnie gospodarkę rybacką. 
Ale trzeba przyznać, że jest to także gatunek bardzo ciekawy, dostojny. Są to jedyne ptaki , których pióra nasiąkają wodą. Ich ciało przez to szybciej się wychładza oraz trochę trudniej jest im wystartować z wody. Dlatego często można je zobaczyć właśnie na drzewach, gdzie osuszają swoje upierzenie. Jednak dzięki temu uwarunkowaniu, łatwiej jest im poruszać się pod wodą i szybciej zaspokoić głód. 


Nasza wycieczka zakładała dalej przejazd wzdłuż Jeziora Góreckiego w stronę grajzerówki, a więc drogi łączącej Komorniki z Jeziorami (jej nazwa pochodzi od Artura Greisera - zbrodniarza wojennego, droga prowadziła do jego rezydencji w Jeziorach). Mijamy Głaz Franciszka Jaśkowiaka, promotora turystyki i ochrony przyrody, przy którym znajduje się węzeł szlaków  i brzegiem akwenu docieramy do Stacji Ekologicznej Uniwersytetu Adama Mickiewicza, a dalej do parkingu. Uwaga! Parking jest płatny! Należy pobrać bilet z parkomatu. 

Głaz Franciszka Jaśkowiaka

Chwilę jedziemy grajzerówką i odbijamy w prawo na żółty szlak pieszy, prowadzący przez obszar ochrony ścisłej Pojniki. Bardzo przyjemny, malowniczy fragment kończy się przy drodze wojewódzkiej nr 430 (Szosa Poznańska), którą przecinamy i następnie ulicą Dworcową jedziemy do stacji kolejowej Puszczykówko ( ok. 23 km trasy). Stąd możemy wrócić do Poznania pociągiem lub ruszyć dalej, do Rogalina, np. aby zobaczyć słynne dęby. Warto tutaj zrobić chociaż krótki postój na słynne od dekad lody (Lodziarnia Kostusiak). My dłuższy postój zorganizowaliśmy sobie nad Wartą (Przystań Wodna Puszczykówko Niwka). Przyjemnie było pooglądać przyrodę dookoła i dać odpocząć nogom i ramionom przed dalszą jazdą. 


nad Wartą

nad Wartą

zaskroniec nad Wartą / fot. Mati

Stąd wzdłuż Warty podjechaliśmy do ujścia Kanału Mosińskiego. Przywitał nas bardzo przyjemny zapach kolczurki klapowanej (dzikiego ogórka). Jest to gatunek inwazyjny, należący podobno do 100 najbardziej agresywnych w Europie. Stanowi zagrożenie dla rodzimej przyrody i zakazane jest jego rozsiewanie w środowisku naturalnym. Jednak wygląd i woń kolczurki potrafią zauroczyć.

Kolczurka przy ujściu Kanału Mosińskiego

kolczurka klapowana

przy kanale

Przy brzegu dostrzegliśmy także kolejnego pięknego reprezentanta flory. Łączeń baldaszkowy zdecydowanie wyróżniał się na tle brutnatno-zielonej barwy wód Warty. 

łączeń baldaszkowy

Cofamy się na most w Rogalinku, skąd drogą nr 431 docieramy do Rogalina (ok. 31 km trasy) . Zsiadamy z rowerów i udajemy się na krótki spacer do dębów - Czecha, Lecha, Rusa, Edwarda. Według najnowszych badań  Instytutu Dendrologii PAN w Kórniku, Dąb Rus ma ok. 800 lat i jest najstarszym dębem w Polsce (więcej informacji: https://wtk.pl/news/49473-to-najstarszy-dab-w-polsce-dab-rus-z-rogalina-pamieta-czasy-przemysla-ii-i-wladyslawa-lokietka

dęby rogalińskie

Powrót rowerem do Poznania z Rogalina, najkrótszą trasą powinien zamknąć się w 25 km. My wybraliśmy się w celach prywatnych nieco okrężną drogą, przez Daszewice (dalej ul. Rogalińską). Prowadzi tędy krótki fragment Drogi Św. Jakuba (przy drodze stoi Krzyż Pustelnika). Jest to także trasa rowerowa, jednak ze względu na głęboki piach, przez połowę czasu musieliśmy prowadzić nasze jednoślady. Z ulgą przyjęliśmy pojawienie się asfaltu, bo dzięki niemu, sprawnie udało nam się dotrzeć do domu. 

krzyż pustelnika

To był zdecydowanie bardzo przyjemny dzień w niedalekiej odległości od domu. Przy trasie możemy się zatrzymać także w kilku ciekawych muzeach (adresy poniżej). Nam jednak zależało na tym, by spędzić jak najwięcej czasu na wolnym powietrzu. 

źródło: mapy.cz
Muzea przy powyższej trasie:

1. Muzeum Przyrodnicze Wielkopolskiego Parku Narodowego w Jeziorach
2. Muzeum Arkadego Fiedlera w Puszczykowie
3. Muzeum Pałac w Rogalinie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz