wtorek, 26 czerwca 2018

39 Ogólnopolska Giełda Birofiliów w Grodzisku Wielkopolskim

Rok przed wielkim jubileuszem (40-lecie Grodziskiej Giełdy Birofiliów!) , do Grodziska Wielkopolskiego zjechali się kolekcjonerzy kapsli, podstawek, szkła, otwieraczy i innych przedmiotów związanych z piwem. Tradycyjnie już ten, kto zakupił bilet wstępu mógł liczyć na ciepły posiłek, gadżety (pamiątkowa koszulka, kapsel giełdowy, etykiety) oraz lane piwo. W tym roku birofile mogli spróbować nowości z portfolio Piwa Grodziskiego, wariantu śliwka z dymem, uwarzonego specjalnie na Grodziskie Piwobranie 2018. 


Razem z Mateuszem wzięliśmy udział w tym wydarzeniu. Jak zwykle w Grodzisku bardzo nam się podobało. Kameralna, ale przesympatyczna atmosfera, wiele rozmów o kapslach i piwie oraz liczne wymiany, utwierdziły nas w przekonaniu, że na tę giełdę warto przyjeżdżać. 



Cała ekipa kolekcjonerów razem z organizatorami giełdy. 

Za rok odbędzie się już czterdziesta edycja giełdy. Trudno mi uwierzyć, że giełda ta odbywa się już dłużej niż ja żyję na tym świecie ;) Nie możemy się już doczekać tego wyjątkowego spotkania kolekcjonerów. 

na giełdzie (pewnie przyglądam się ciekawym egzemplarzom do kolekcji) fot. Mariusz Pawłowski/WKK Kozieł

Giełdujemy :) fot. Mariusz Pawłowski/WKK Kozieł

Wymiany... pogaduszki... fot. Mariusz Pawłowski/WKK Kozieł

Może zainteresują Cię również poniższe wpisy:


środa, 13 czerwca 2018

Kraków: Dawny obóz koncentracyjny Kraków Płaszów, Kopiec Krakusa, Kazimierz, Kładka ojca Bernatka

Kraków ma do zaoferowania tak wiele, że gdyby chcieć zwiedzić dokładnie tylko wszystkie atrakcje turystyczne, trzeba by spędzić tu chyba grube miesiące. Niestety Kraków od Poznania dzieli ponad 400 kilometrów, dlatego odwiedzamy go najczęściej "przy okazji", np. jadąc na dłuższy urlop w góry. Nie inaczej było tym razem. Do Krakowa przyjechaliśmy przy okazji koncertu Lenny'ego Kravitza w Tauron Arenie. Trochę ubolewam, że najlepsze koncerty odbywają się właśnie tam (ale tylko ze względu na odległość od domu, bo miejsce jest naprawdę świetne na tego typu imprezy!). 
Do Krakowa przyjechaliśmy tym razem pociągiem. Jaka to była podróż! Czuliśmy się jak w puszce pozostawionej w pełnym słońcu. Okna otwarte, drzwi w przedziałach także, ale osób napchane na maksa, więc z prawdziwą ulgą opuściliśmy kilkudziesięcioletni wagon i udaliśmy się na szybkie zwiedzanie. 
Wysiedliśmy w Krakowie Płaszowie, skąd skierowaliśmy się od razu na teren dawnego obozu koncentracyjnego. Szczerze przyznam, że gdyby nie tablice, które stoją tu raczej od niedawna, ciężko byłoby zrozumieć w jakim miejscu się znajdujemy. 


Sporo się czyta, że miejsce to wygląda jak teren rekreacyjny i trudno się z tym nie zgodzić. Podczas naszej wizyty, widzieliśmy niewielu spacerowiczów, ale za to sporo śmieci, świadczących o tym, że ludzie tu nierzadko biwakują. Tymczasem teren ten jest cmentarzem, na którym znajdują się do dzisiejszego dnia szczątki zamordowanych podczas II wojny światowej. 






Przez teren dawnego obozu koncentracyjnego prowadzą nieśmiało wydeptane (a może już po prostu gęsto zarośnięte?) ścieżki, którymi często możemy dojść jedynie do ogrodzenia cmentarza lub dawnego kamieniołomu. Pobłądziliśmy sporo, kręciliśmy się w kółko. Brakuje jasno wytyczonej trasy zwiedzania. Może to uchroniłoby ten teren przez nadmierną i natarczywą eksploracją. 


Na terenie dawnego kamieniołomu natomiast wyrastają obecnie apartamenty lub biurowce... kiedyś byłoby to nie do pomyślenia...


Z daleka namierzyliśmy wzrokiem Kopiec Krakusa. Trochę czasu jednak minęło, zanim udało nam się do niego dostać. Z terenu obozu Kraków Płaszów nie jest to wcale takie proste. 


Mimo wszystko warto wejść na to wzniesienie. Przy ładnej pogodzie roztacza się stąd piękny widok!

widok z Kopca Krakusa

w kierunku dawnego Kamieniołomu Liban


Stare Miasto

Kopiec Kościuszki (z prawej), z lewej maleńki Kopiec Piłsudskiego


znów Kamieniołom Liban, który kusi... żeby go zwiedzić ;) 
w stronę Rynku Głównego

W planie mieliśmy jeszcze zwiedzenie kamieniołomu "Liban". Niestety przez błądzenie (co podczas naszych wycieczek często się zdarza ;) , czasu nieco zabrakło. Będzie po co wrócić w rejony krakowskiego Podgórza. Kamieniołom "Liban" również miał związek ze zbrodniami w okresie wojennym. W 1942r. powstał tu hitlerowski karny obóz pracy Służby Budowlanej. Na szczęście podczas likwidacji obozu, większości więźniów udało się uciec. Tych, którzy nie zdołali, rozstrzelano na miejscu. 
W kamieniołomie kręcono m.in. sceny obozowe filmu "Lista Schindlera" Stevena Spielberga (1993r.) Podobno niektóre elementy scenografii pozostały tam do dziś (kiedyś to sprawdzimy!) 
Po tym krótkim spacerze zakwaterowaliśmy się w hostelu i ruszyliśmy w kierunku Tauron Areny na koncert.

Kolejny dzień rozpoczęliśmy bardzo późno, bowiem koncert i spotkania z innymi fanami po nim nieco się przedłużyły i wróciliśmy do naszej bazy noclegowej grubo po 3. Urządziliśmy sobie w nocy spacer z Rynku Głównego na Podgórze, gdzie spaliśmy. Kraków nocą w ogóle nie śpi. Chociaż jest to trochę przerażające. Krzyki, piski, wycie i mnóstwo zataczających się ludzi to raczej przykry widok. Liczne wieczory kawalerskie, panieńskie, integracje, spotkania... widać, że wiele wymknęło się spod kontroli. 

No cóż, rano czasu nie mieliśmy zbyt wiele. Starczyło go jedynie, by urządzić sobie krótki spacer po Kazimierzu (dawna dzielnica żydowska). Kładką ojca Bernatka (podobno ulubiony most mieszkańców Krakowa) przechodzimy w kierunku tej klimatycznej dzielnicy. 

Kładka Ojca Bernatka

Po raz kolejny udało nam się jedynie "liznąć" klimatu Kazimierza. Spacerowaliśmy bez większego celu, podziwiając charakterystyczne nazwy ulic, klimatyczne knajpki, murale i specyficzną atmosferę.




Kraków kojarzy mi się z gołębiami ;)

Na pewno mamy tu jeszcze co odkrywać. Kazimierz jest naprawdę urzekający. Chociaż zdarzyło nam się porozmawiać z mieszkańcem tej okolicy. Narzekał na hałas, wrzaski i brak kultury turystów, szczególnie w nocy. Czyli spodziewam się tu nocą podobnych obrazków, jak te z Rynku Głównego. 




Musieliśmy już iść w kierunku dworca. Nie chciało nam się wracać do Poznania, tym bardziej, że w Krakowie pięknie świeciło słońce! 
Mam nadzieję, że wkrótce znów odwiedzimy Kraków i odkryjemy jego nowe, pasjonujące zakamarki :) 

Jako ciekawostkę dodam, że podróż pociągiem do Poznania była jeszcze bardziej upierdliwa niż ta do Krakowa. Znowu przedział pełen ludzi, klimatyzacja nie działa. Otwarte okna i drzwi nie dawały rady ochłodzić wnętrza wagonu. A pociąg miał taką piękną nazwę - "Magnolia". Zgodnie z Mateuszem stwierdziliśmy, że bardziej adekwatną nazwą byłaby "sauna" albo "wrota do piekieł" :P
Jedyny plus tej podróży - nie było opóźnienia, co często ostatnio naszej kolei się zdarza :) 

Może zainteresują Was również:

wtorek, 12 czerwca 2018

Koncert: Lenny Kravitz w Tauron Arenie Raise Vibration Tour 2018



Dziś chciałabym się z Wami podzielić wrażeniami nie do końca z wycieczki, czy podróży, ale z koncertu. Muzyka jest dla mnie również bardzo istotna. W niektórych wpisach coś tam muzycznego lub koncertowego się u mnie przewijało. Uwielbiam chodzić na koncerty. Całkiem niedawno po raz kolejny bawiłam się na koncercie Agnieszki Chylińskiej, Kamila Bednarka oraz zespołu Soun'n'Grace. Co jakiś czas razem z Aliną chodzimy na rockowe koncerty mniej znanych zespołów, ale na pewno nie gorszych! Jednak, gdy słyszę hasło "Lenny Kravitz na żywo" serce bije mi jeszcze szybciej. I pomijam jego fizjonomię, bo już za stara jestem, żeby z tego powodu piszczeć na koncertach ;) Po prostu kocham jego muzykę, głos i prawie wszystkie kompozycje. Słucham Lenny'ego już ok. 20 lat! Tak więc gdy w dniu moich urodzin (w ubiegłym roku) ogłosili datę koncertu w Polsce, zapragnęłam do Krakowa pojechać. Bilet kupiony, hostel zarezerwowany i pozostało oczekiwanie. Czerwiec jednak szybko przyszedł i ekscytacja przybrała nieco większe rozmiary. Do Krakowa pojechałam z Mateuszem. On na koncert się nie wybierał, ale mimo to, udało nam się spędzić razem kilka miłych chwil w stolicy Małopolski. Przeczytacie o nich w kolejnym wpisie. 


Pod krakowską Tauron Areną zameldowaliśmy się koło 16. Niestety tu musieliśmy się rozstać i Mateusz nie mógł ze mną czekać na koncert (dalej wchodzili tylko ci, którzy mieli bilety). Umówiłam się wcześniej z dwoma innymi fankami (miałyśmy się poznać osobiście przed koncertem) i na szczęście sprawnie się odnalazłyśmy. Czas mijał bardzo powoli, chociaż w bardzo miłym towarzystwie. O 18:00 weszliśmy do hali. Z dziewczynami od razu udałyśmy się pod scenę i już spod niej się nie ruszałyśmy... Chciałyśmy mieć Lenny'ego jak najbliżej siebie :) Najpierw, jako support wystąpił Curtis Harding. Miło się go słuchało (świetny głos i muzycznie również bardzo dobrze!) , jednak ja czekałam już z niecierpliwością na swojego idola. Tuż przed 21 pojawił się z zespołem na scenie! Piski, wrzaski, szaleństwo! Lenny rozpoczął koncert mocnym "pierdolnięciem". Od razu zagrał i zaśpiewał chyba swój największy hit "Fly Away". Rozgrzał publiczność do czerwoności. Dalej było równie dobrze! Mnie ogromnie zauroczyło przedłużenie "American Woman" z nawiązaniem do piosenki Boba Marleya "Get up, Stand up". Genialne! Nie zabrakło także nowych piosenek z płyty "Raise Vibration", która ma ukazać się we wrześniu. Lenny zaśpiewał "It's Enough" oraz "Low", które z każdym odtworzeniem coraz bardziej mi się podoba. Wspaniale muzycy "przeciągnięli" także "Chamber". Brakuje mi słów, by to opisać. To było po prostu niesamowite. Przez cały koncert Lenny utrzymywał wspaniały kontakt z publicznością. Nie tylko wzrokowy ;) Schodził, przybijał piątki osobom w pierwszych rzędach (jedną z fanek nawet porządnie przytulił), ale na największe szaleństwo zdecydował się podczas bisu. Jako pierwszy bis zagrał na pianinie i zaśpiewał "I'll be waiting", zwalniając nieco tempo występu. Zaraz potem zaskoczył kilkunastominutową wersją "Let Love Rule, podczas której wspiął się wysoko na trybuny ku radości zgromadzonych tam fanów. Kiedy już wszyscy myśleli, że koncert dobiega końca, Lenny rozdał kilka autografów i zagrał jeszcze żywiołowo "Are You Gonna Go My Way". Długo nie mogłam dojść do siebie po takim przedstawieniu. Było fantastycznie. Ponad 2 godziny najlepszej muzyki w takim wydaniu - nigdy tego nie zapomnę! I nigdy mi się nie znudzi! Po koncercie spotkaliśmy się w całkiem sporym gronie na Rynku Głównym z fanami z forum facebookowego poświęconego Lenny'emu. Wymienialiśmy spostrzeżenia, wrażenia i nadzieje, że Lenny szybko do nas wróci. 
Ale koncert to nie tylko Lenny, ale również jego znakomici muzycy. Craig Ross, Michael Sherman, Harold Todd, Gail Ann Dorsey, Louis Ludovic.... jak oni grają - mam ciary! 
To był najlepszy koncert w moim życiu! Czwarty Lenny'ego, ale Kravitz z zespołem wspięli się na wyżyny swoich możliwości! 


Poniżej moja skromna galeria z koncertu:












Pełna setlista z krakowskiego koncertu:


Fly Away
Dig In
Bring It On
American Woman
(The Guess Who cover) (With end jam based on "Get Up,… more )
It's Enough
Low
It Ain't Over 'Til It's Over
Can't Get You Off My Mind
Believe
I Belong to You
Always on the Run
(Tour debut, "Love Revolution"… more )
Where Are We Runnin'?
The Chamber
(With end jam)
Again
Encore:
I'll Be Waiting
Encore 2:
Let Love Rule
(Long, sing-along version)
Encore 3:
Are You Gonna Go My Way
(With end jam)
/źródło:Setlist.fm

Na jakim koncercie ostatnio byliście? A może byliście świadkami tego wyjątkowego show?